. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Śmierć biorąc za nagrodę. Jako Żołnierz gdy w potrzebie W Której przedtym nie bywał. Zapomina prędko siebie I myśli będzie zbywał. Rozumiejąc iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo; lub strzałą mierzy Strzelec. Zrazu się frasuje Cieszy gdy wcel uderzy. Wprzedsięwziętym mym zamyślę Toż się i zemną dzieje. Ze choć sekret taję ściśle Przecię coś wieści sieje. Iże próżne me ukłony I zawody daremnie Zem już cale jest wzgardzony Zięcia mieć niechcą zemnie. Ze
. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Smierć biorąc zá nagrodę. Iáko Zołnierz gdy w potrzebie W Ktorey przedtym nie bywał. Zápomina prędko śiebie Y myśli będźie zbywał. Rozumieiąc iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło; lub strzáłą mierzy Strzelec. Zrázu się frasuie Cieszy gdy wcel vderzy. Wprzedsięwźiętym mym zamyślę Toż się y zemną dźieie. Ze choć sekret táię śćiśle Przećię coś wieśći śieie. Iże prożne me vkłony Y záwody dáremnie Zem iuż cále iest wzgárdzony Zięćiá mieć niechcą zemnie. Ze
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 156
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. 420 (P). OSTROŻNIE TRZEBA STRASZYĆ
Mały i jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym moździerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty I wypuścić na flejtuch sadzone strzelisko, Trzaśnie ją pan dłonią w rzyć, jako była blisko. Dodał niespodziewany impetu trefunek, Że pana
. 420 (P). OSTROŻNIE TRZEBA STRASZYĆ
Mały i jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym możdżerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty I wypuścić na flejtuch sadzone strzelisko, Trzaśnie ją pan dłonią w rzyć, jako była blisko. Dodał niespodziewany impetu trefunek, Że pana
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 368
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na bok trochę cofnę kroku. Podź Achio; poczekaj Jonato: powrócę Wprętce, i ostatni raz serdecznie przytulę Do łona Ojcowskiego JO: O Boże łaskawy! Pociesz troskliwe serce; spadłego na sile Dźwigni Ojca skróć żalu: wzmocniej w trudnym dziele Wemnie umysł: który się lub śmierci nie zlęknie Nieustraszony, jednak kiedy serce stęknie, Wtym razie stwierdzaj Boże. Akt II. Scena VII. Jonatas. Jonata zgwałtem natury od łez się powściąga Akt III. Scena I. Saul Achiasz odchodzą. INTERMEDIUM.
ZOkoliczności Jesijusza[...] wodzącego się płonną Korony na potym chucią, wyraża się Poetycznie. że jako łudzi często ludźmi przez różne powaby własnej ich pychy
ná bok trochę cofnę kroku. Pódź Achio; poczekay Jonáto: powrócę Wprętce, i ostatni raz serdecznie przytulę Do łoná Oycowskiego JO: O Boże łáskáwy! Pociesz troskliwe serce; spádłego ná sile Dzwigni Oyca skróć żalu: wzmocniey w trudnym dziele Wemnie umysł: który się lub śmierci nie zlęknie Nieustraszony, iednák kiedy serce stęknie, Wtym rázie stwierdzay Boże. Akt II. Scená VII. Jonátás. Jonátá zgwałtem nátury od łez się powściąga Akt III. Scená I. Saul Achiasz odchodzą. INTERMEDIUM.
ZOkoliczności Jesiyusza[...] wodzącego się płonną Korony ná potym chucią, wyraża się Poétycznie. że iáko łudzi często ludzmi przez różne powaby własney ich pychy
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 31
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
i do połowy nieprzewierciała. Wychodząc tedy z Fosy kazałem ja swoim wołać Jezus Maryja lubo insi wołali hu, hu, hu. Bom się spodziewał że mi więcej pomoże Jezus. Niżeli ten jakiś Pan Hu. Skoczylismy tedy we wszystkim biegu pod Mury. A tu jako Grad lecą kule A tu jaki taki stęknie jaki taki o ziemię się uderzy Dostałomi się tedy zmoją Watachą że przy srogim Filarze albo raczej naróżniku było jakies okno w którym srodze gruba żelazna krata zaraz tedy pod ową kratą każałem mur rąbać na odmianę ci się zmordują a ci wezmą było zaś nadrugim piętrze nad nami takie okno staką z kratą z tam tego okna
y do połowy nieprzewierciała. Wychodząc tedy z Fossy kazałęm ia swoim wołac Iezus Maryia lubo insi wołali hu, hu, hu. Bom się spodziewał że mi więcey pomoze Iezus. Nizeli tęn iakiś Pan Hu. Skoczylismy tedy we wszystkim biegu pod Mury. A tu iako Grad lecą kule A tu iaki taki stęknie iaki taki o zięmię się uderzy Dostałomi się tedy zmoją Watachą że przy srogim Filarze albo raczey narozniku było iakies okno w ktorym srodze gruba żelazna krata zaraz tedy pod ową kratą każałęm mur rąbać na odmianę ci się zmordują a ci wezmą było zas nadrugim piętrze nad nami takie okno ztaką z kratą z tam tego okna
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 59
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Paniątko Ociec się na niego gniewał i Z woląntarzami słuzył A mój tez jeden Dragan z przedniego szeregu o ziemie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaje rzędem. Odsuną się trochę a potym jak znowu do Nas Ten Jankowski miał Muszkiet z Rurą srogą Jak plusnie owymi Hufnalami znowu ich popstrzył jaki taki stęknie tam tez od zadniego szeregu wzięło ich kilku. widzą że nas rozerwac niemogą poczną wołać wróccie nam naszych Jechał was pies z ostatkiem, Odpowie Wachmistrz Cóż wam po nich kiedy Głów niemają Skocąsz na nas trzeci raz ale już z daleka poczęli strzelać nie nacierali blisko My tez radzi postąpiwszy się donich dają moi ognia
Pąniątko Ociec się na niego gniewał y Z woląntarzami słuzył A moy tez ieden Dragan z przedniego szeregu o zięmie konia podnim w bok zabito, skorom zobaczył że dragan wstaie rzędem. Odsuną się trochę a potym iak znowu do Nas Ten Iankowski miał Muszkiet z Rurą srogą Iak plusnie owymi Hufnalami znowu ich popstrzył iaki taki stęknie tam tez od zadniego szeregu wzięło ich kilku. widzą że nas rozerwac niemogą poczną wołac wróccie nąm naszych Iechał was pies z ostatkiem, Odpowie Wachmistrz Coz wam po nich kiedy Głow niemaią Skocąsz na nas trzeci raz ale iuz z daleka poczęli strzelać nie nacierali blisko My tez radzi postąpiwszy się donich daią moi ognia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 157
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Mój wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Cian go kilka razy azem zawołał stój. Ostatek tez w droszkę a ja do izby do swoich koni. Ów obuchem uderzonu już był wylazł i uciekł a ten od konia uderzony leży we mdłości rozumiałem że już niezywy, kazałem go za nogi wywlec az ów stęknął. Dopiero rzeką żyje żyje trzezwić go obaczył się, wstał i poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano i poprowadzono łając groząc. Myślę co tu czynić zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła mój Czeladnik nieprzystępuj bo strzelę czego potrzebujesz? Stanęli
Moy wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Ciąn go kilka razy azem zawołał stoy. Ostatek tez w droszkę a ia do izby do swoich koni. Ow obuchęm uderzonu iuz był wylazł y uciekł a ten od konia uderzony lezy we mdłosci rozumiałęm że iuz niezywy, kazałęm go za nogi wywlec az ow stęknął. Dopiero rzeką zyie zyie trzezwić go obaczył się, wstał y poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano y poprowadzono łaiąc groząc. Myslę co tu czynic zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła moy Czeladnik nieprzystępuy bo strzelę czego potrzebuiesz? Stanęli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
plecami Nawet kiedy z naszych Nie ostróżnie prowadził więznia a wjechał między Niemców to mu go w rękach zabili. Synowiec mój Stanisław Pasek prowadził Turczyna znacznego jakiegos Bo strojno i napięknym koniu siedział już go dys Armował tylko tak konia pod nim za Cugle prowadzi aż przyjechał Niemiec i zrownawszy się z Turczynem pchnął go szpadą turczyn tylko stęknął synowiec się obejrzał a on już tylko ziewa azkonia leci A Niemiec kolnąwszy zaraz na stronę Pocznie mu Łajać A Szołdra taki synie zabiłes mi niewolnika a godzi się to Niemiec się tylko śmieje a mówi. Ja Pan Brat Pan Polak diabłatego żywić on mu łaje, ześ ty szelm, nie kawaler już wrękach więznia
plecami Nawet kiedy z naszych Nie ostroznie prowadził więznia a wiechał między Niemcow to mu go w rękach zabili. Synowiec moy Stanisław Pasek prowadził Turczyna znacznego iakiegos Bo stroyno y napięknym koniu siedział iuz go dis Armował tylko tak konia pod nim za Cugle prowadzi asz przyiechał Niemiec y zrownawszy się z Turczynęm pchnął go szpadą turczyn tylko stęknął synowiec się obeyrzał a on iuz tylko ziewa azkonia leci A Niemiec kolnąwszy zaraz na stronę Pocznie mu Łaiać A Szołdra taki synie zabiłes mi niewolnika a godzi się to Niemiec się tylko smieie a mowi. Ia Pan Brat Pan Polak dyjabłatego zywić on mu łaie, ześ ty szelm, nie kawaler iuz wrękach więznia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 267
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jak błoto. Rzekę; i wiara dobra się zachwieje, I cierpliwości statek osłabieje, I w przeciwnościach męstwo niewzruszone Jego potęgą zgaśnie przytłumione. Nie przewalczą go Kaznodziejów głosy, Ostrych języków nie podetną kosy, Prawej naki nie przenikną harty, Tak będzie twardy, krnąbrny, i uparty. Mej nawet ręki, chociaż pod nią stęknie, W zakamiałościach swojej się nie zlęknie, I on i jego poufali słudzy, Prócz; że się moją łaską dźwigną drudzy. Niebieski promien odrżuci wymiotem, Świat cały zmiesza strachem i kłopotem, Morże, jak ukrop w garnku zedna wzruszy, I wonnych maści zapachem napuszy. Raczej Kościoła mojego filary, Jeżeli pojrżę
iák błoto. Rzekę; i wiára dobrá się záchwieie, I ćierpliwośći statek osłabieie, I w przećiwnośćiách męstwo niewzruszone Iego potęgą zgaśnie przytłumione. Nie przewalczą go Kaznodźieiow głosy, Ostrych ięzykow nie podetną kosy, Práwey náki nie przenikną harty, Ták będźie twardy, krnąbrny, i uparty. Mey nawet ręki, choćiaż pod nią stęknie, W zakamiáłościach swoiey się nie zlęknie, I on i iego poufáli słudzy, Procz; że się moią łaską dźwigną drudzy. Niebieski promien odrżući wymiotem, Swiát cáły zmiesza stráchem i kłopotem, Morże, iák ukrop w garnku zedna wzruszy, I wonnych maśći zapáchem nápuszy. Ráczey Kośćioła moiego filáry, Ieżeli poyrżę
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 167
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, jakie wszczepił w nich owoce, Rozum spamięcią, potym wolną wolą, Nacożby miała poddać się w niewolą, Głupich to zdanie wojować z mocarzem, Kontrować temu, co ma władzą wszelką, Wszak wszyscy drzemy przed jego Ołtarzem, Bo on rzecz stworzył i małą i wielką, Straszne to Imię BÓG, każdy znas stęknie, Gdy przed nim piekło na kolano klęknie, Strwożony wielce Lucyper nieborak, Ze jego rozkaz niechcą pełnić duchy, Aż się odezwie z kąta jeden Dworak, Co różnych gustów zakosztował juchy, Frant, plotkarz, kłamca, chytry, i łakomiec, Z piącią cnot godzien postronka nakoniec, Gdy rzecze śmiało, ah
, iákie wszczepił w nich owoce, Rozum zpamięcią, potym wolną wolą, Nácożby miała poddać się w niewolą, Głupich to zdanie wojować z mocarzem, Kontrować temu, co ma władzą wszelką, Wszak wszyscy drzemy przed iego Ołtarzem, Bo on rzecz stworzył y małą y wielką, Straszne to Imię BOG, każdy znas stęknie, Gdy przed nim piekło ná kolano klęknie, Strwożony wielce Lucyper nieborak, Ze iego rozkaz niechcą pełnić duchy, Aż się odezwie z kąta ieden Dworak, Co rożnych gustow zákosztował iuchy, Frant, plotkarz, kłamca, chytry, y łákomiec, Z piącią cnot godzien postronka nákoniec, Gdy rzecze śmiało, ah
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 183
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, u ludzi w estymie, Statek prym bierze przed wielą cnotami Statek się zgodzi z morza furiami. Statkiem zowiemy, okręt, bat, łódź, nawę Miła żegluga, gdy wody łaskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, a zorza na wiatr się czerwieni. Statek gruntowny, choć o skopuł trąci Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąci. Byle się rudel przez impet nie spadał Mądrość przyznają temu, kto nim władał. Statek mniej czuje, gdy burza maszt łamie Statek na ostrej zawięziony tamie. Styrnik obrotny pracowitą sztuką Potrafi że go bałwany nie stłuką. Statek nie sobą nie trwoży że żagle Nadęte na tak napędzają nagle. Styrnik obrotny
, u ludzi w estymie, Státek prym bierze przed wielą cnotami Státek się zgodzi z morza furyami. Státkiem zowiemy, okręt, bat, łodź, náwę Miła żegluga, gdy wody łáskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, á zorza ná wiatr się czerwieni. Státek gruntowny, choć o skopuł trąći Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąći. Byle się rudel przez impet nie spádał Mądrość przyznaią temu, kto nim włádał. Státek mniey czuie, gdy burza mászt łamie Státek ná ostrey záwięziony támie. Styrnik obrotny prácowitą sztuką Potrafi że go báłwany nie stłuką. Státek nie sobą nie trwoży że żagle Nádęte ná ták nápędzaią nágle. Styrnik obrotny
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 11
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752