Mój wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Cian go kilka razy azem zawołał stój. Ostatek tez w droszkę a ja do izby do swoich koni. Ów obuchem uderzonu już był wylazł i uciekł a ten od konia uderzony leży we mdłości rozumiałem że już niezywy, kazałem go za nogi wywlec az ów stęknął. Dopiero rzeką żyje żyje trzezwić go obaczył się, wstał i poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano i poprowadzono łając groząc. Myślę co tu czynić zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła mój Czeladnik nieprzystępuj bo strzelę czego potrzebujesz? Stanęli
Moy wyrostek po nim powalił się znowu w owych chwastach Ciąn go kilka razy azem zawołał stoy. Ostatek tez w droszkę a ia do izby do swoich koni. Ow obuchęm uderzonu iuz był wylazł y uciekł a ten od konia uderzony lezy we mdłosci rozumiałęm że iuz niezywy, kazałęm go za nogi wywlec az ow stęknął. Dopiero rzeką zyie zyie trzezwić go obaczył się, wstał y poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano y poprowadzono łaiąc groząc. Myslę co tu czynic zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła moy Czeladnik nieprzystępuy bo strzelę czego potrzebuiesz? Stanęli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
plecami Nawet kiedy z naszych Nie ostróżnie prowadził więznia a wjechał między Niemców to mu go w rękach zabili. Synowiec mój Stanisław Pasek prowadził Turczyna znacznego jakiegos Bo strojno i napięknym koniu siedział już go dys Armował tylko tak konia pod nim za Cugle prowadzi aż przyjechał Niemiec i zrownawszy się z Turczynem pchnął go szpadą turczyn tylko stęknął synowiec się obejrzał a on już tylko ziewa azkonia leci A Niemiec kolnąwszy zaraz na stronę Pocznie mu Łajać A Szołdra taki synie zabiłes mi niewolnika a godzi się to Niemiec się tylko śmieje a mówi. Ja Pan Brat Pan Polak diabłatego żywić on mu łaje, ześ ty szelm, nie kawaler już wrękach więznia
plecami Nawet kiedy z naszych Nie ostroznie prowadził więznia a wiechał między Niemcow to mu go w rękach zabili. Synowiec moy Stanisław Pasek prowadził Turczyna znacznego iakiegos Bo stroyno y napięknym koniu siedział iuz go dis Armował tylko tak konia pod nim za Cugle prowadzi asz przyiechał Niemiec y zrownawszy się z Turczynęm pchnął go szpadą turczyn tylko stęknął synowiec się obeyrzał a on iuz tylko ziewa azkonia leci A Niemiec kolnąwszy zaraz na stronę Pocznie mu Łaiać A Szołdra taki synie zabiłes mi niewolnika a godzi się to Niemiec się tylko smieie a mowi. Ia Pan Brat Pan Polak dyjabłatego zywić on mu łaie, ześ ty szelm, nie kawaler iuz wrękach więznia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 267
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Tiopej przeklęty: Siekierą/ sługom kazał/ w dąb zawadzić święty. czego gdy wszyscy czynić niechcieli przezdzięki/ Siekierę/ rzekłiednemu/ wyszarpnąwszy z ręki: Nie boginiej kochanek/ lecz niech sama będzie/ Lub bogini/ czołem mi wnet ziemie dosiędzie. Rzekł: i jak się zamierzyłsiekierą złośliwie/ Zadrżał/ i jakoby dąb stęknął żałobliwie. Żołądź sięj natychmiast listy mienić jęły; Pogotowiu i długie gałęzia bladnęły. Którego pnia jak ręka przeklęta nacięła/ Krew z przestrzygnionej skory/ w ten sposób lunęła/ Jako gdy przy ołtarzu wołduży zjuszony/ Padszy/ cadzi posokę/ przez gardziel przepchniony. Zadumieli się wszyscy: owa go hamować Jął jeden z sług/
Tiopey przeklęty: Siekierą/ sługom kazał/ w dąb záwadźić święty. czego gdy wszyscy czynić niechćieli przezdźięki/ Siekierę/ rzekłiednemu/ wyszárpnąwszy z ręki: Nie boginiey kochánek/ lecz niech sáma będźie/ Lub bogini/ czołem mi wnet źiemie dośiędźie. Rzekł: y iák się zámierzyłśiekierą złośliwie/ Zádrżał/ y iákoby dąb stęknął żałobliwie. Zołądź sięy nátychmiast listy mięnić ięły; Pogotowiu y długie gáłęźia bládnęły. Ktorego pniá iák ręká przeklęta náćięłá/ Krew z przestrzygnioney skory/ w ten sposob lunęłá/ Iáko gdy przy ołtarzu wołduży ziuszony/ Padszy/ cádźi posokę/ przez gardźiel przepchniony. Zádumieli się wszyscy: owá go hámować Iął ieden z sług/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 212
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636