morzu stawia góry. Nie przeczy radość, jak sobie kto tuszy, Za nim poświadcza, że wszytko być musi, A w sercu skacze chcąc dolecieć swego — Stawszy się ptakiem — kresu zawziętego, Chcąc nas postawić tam, gdzieby nam miło, Coby to wszytko dobrze nader było, Gdyby się w drodze nie stłukła o skały Abo jej — lecąc — piórka nie padały. Tej my radości powodem weseli, Kiedyśmy Roztok z daleka ujrzeli, Serdeczną wszyscy szczycimy się chwilą, Wesoły umysł racząc krotofilą. Terazże, bracia, kiedy tak Bóg raczy (Wszak się przy szczęściu nie godzi inaczej), Zażyjmy chwili a czasu dobrego!
morzu stawia góry. Nie przeczy radość, jak sobie kto tuszy, Za nim poświadcza, że wszytko być musi, A w sercu skacze chcąc dolecieć swego — Stawszy się ptakiem — kresu zawziętego, Chcąc nas postawić tam, gdzieby nam miło, Coby to wszytko dobrze nader było, Gdyby się w drodze nie stłukła o skały Abo jej — lecąc — piórka nie padały. Tej my radości powodem weseli, Kiedyśmy Roztok z daleka ujrzeli, Serdeczną wszyscy szczycimy się chwilą, Wesoły umysł racząc krotofilą. Terazże, bracia, kiedy tak Bóg raczy (Wszak się przy szczęściu nie godzi inaczej), Zażyjmy chwili a czasu dobrego!
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 62
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na lądzie mieszkającym/ zejdzie się dla tych/ co na Wyspach/ i po brzegu Morskim osiedli. Nie może się żaden Pan prawdziwie potężnym zwać/ który nie jest Panem tak Morza/ jako i Ziemie. Dowodu inszego na to nie trzeba/ tylko się przypatrzyć/ jako często niewielka rzeczpospolita Wenecka tak strasznego Nieprzyjaciela jako Turczyn stłukła na Morzu. Nie przez co inszego; tylko że Turcy niemieli ludzi/ coby się dobrze znali na Nawigaciej/ i coby umieli Flotę porządnie sprawić.
Potęga Turecka na Morzu/ barzo upadła od tego czasu/ jako zaczęli Wojnę w Kandiej/ i tak stracili nadzieję nabycia jej znowu/ że porzucili cale statki
ná lądźie mieszkáiącym/ zeydźie się dla tych/ co ná Wyspách/ y po brzegu Morskim ośiedli. Nie może się żaden Pan prawdźiwie potężnym zwáć/ ktory nie iest Pánem ták Morza/ iáko y Ziemie. Dowodu inszego ná to nie trzebá/ tylko się przypátrzyć/ iáko często niewielka rzeczpospolitá Wenecka ták strásznego Nieprzyiaćiela iáko Turczyn stłukłá ná Morzu. Nie przez co inszego; tylko że Turcy niemieli ludźi/ coby się dobrze ználi ná Náwigáciey/ y coby vmieli Flotę porządnie spráwić.
Potęga Turecka ná Morzu/ bárzo vpádłá od tego czásu/ iáko záczęli Woynę w Kándiey/ y ták stráćili nádźieię nábyćia iey znowu/ że porzućili cále státki
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 247
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, i źrzebię. Bydło wysypie wyskakując w pole, Zazielenią się dżdżem skropione role. Różne wnet kwiaty, jako jakie plemię, Z swojej się matki na świat puszczą, ziemie. Skoro słoneczne ugrzeją promienie, Mrówki i krówki ziemia z się wyżenie. Jako na rzekach lód rozstanie, ryba Grać pocznie, że się lodu stłukła szyba
I żaby w bagnach wiosnę przywitają Głosami, jakie z swej natury mają. Z ułów wylecą na powietrze pszczoły, Wiosna każdemu czas zgoła wesoły. I gołe drzewa liście puszczą z siebie, Na ziemi wiosna uczyni jak w niebie. Skoro na drzewach listek się pojawi, Wnet z wdzięcznym głoskiem i słowik się stawi.
, i źrzebię. Bydło wysypie wyskakując w pole, Zazielenią się dżdżem skropione role. Różne wnet kwiaty, jako jakie plemię, Z swojej się matki na świat puszczą, ziemie. Skoro słoneczne ugrzeją promienie, Mrówki i krówki ziemia z się wyżenie. Jako na rzekach lód rozstanie, ryba Grać pocznie, że się lodu stłukła szyba
I żaby w bagnach wiosnę przywitają Głosami, jakie z swej natury mają. Z ułów wylecą na powietrze pszczoły, Wiosna kożdemu czas zgoła wesoły. I gołe drzewa liście puszczą z siebie, Na ziemi wiosna uczyni jak w niebie. Skoro na drzewach listek się pojawi, Wnet z wdzięcznym głoskiem i słowik się stawi.
Skrót tekstu: BarŁLutBar_I
Strona: 471
Tytuł:
Lutnia appolinowa każdej sprawie gotowa
Autor:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
balwierza niezłego, Zmyje z pieniędzy i z brudu starego.
ŻART 3
Z balwierza jeden panem ksiem ministrem został, Dziw niemały, że balwierz tej godności dostał. Nie mogłaż na taki stan wziąć sobie doktora Lekarskiego ta wiara nowochrzecieńska chora, Która z rupturą chodzi już dawno przepukła
W Aryjusie, więc nad to o piekło się stłukła? Znać lepszy lekarz na to biegły balwierz bywa, Że tak jest nowokrzczeński wyrok tak opiewa, U których balwierczyka za księdza obrano, I na zlecenie spukłej wiary moc mu dano. Nuż okładaj przepukłą, ksie, wiarę plastrami, Smaruj słabe zborzyszcze szarymi maściami. Nagniłe nogi wiary wzmagaj, gdyż już chramie, Nie mieszkaj
balwierza niezłego, Zmyje z pieniędzy i z brudu starego.
ŻART 3
Z balwierza jeden panem ksiem ministrem został, Dziw niemały, że balwierz tej godności dostał. Nie mogłaż na taki stan wziąć sobie doktora Lekarskiego ta wiara nowochrzecieńska chora, Która z rupturą chodzi już dawno przepukła
W Aryjusie, więc nad to o piekło sie stłukła? Znać lepszy lekarz na to biegły balwierz bywa, Że tak jest nowokrzczeński wyrok tak opiewa, U których balwierczyka za księdza obrano, I na zlecenie spukłej wiary moc mu dano. Nuż okładaj przepukłą, ksie, wiarę plastrami, Smaruj słabe zborzyszcze szarymi maściami. Nagniłe nogi wiary wzmagaj, gdyż już chramie, Nie mieszkaj
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 252
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968