? 230 (F). DO PIJANICE
Śpisz, przegniły pijaku, w betach, jako buba, Śmierć nad głową i we drzwiach twych grzechów rachuba, A ty nie wiesz o świecie, nie tylko o sobie. Wstawaj, bo się po śmierci nie wytrzeźwisz w grobie, W piekle chyba, kędy cię twa gorzałka stłumi, Tam, tam z ciebie pijane narowy wyszumi. Masz pożytek pijaństwa: i na świecieś chorzał, I po śmierci w gorzałce będziesz wiecznie gorzał. 231 (N). BANKIET SENATORA JEDNEGO
W jego pilnej potrzebie, na noc jeszcze wczora, Przyjadę w dom skąpego, gościem, senatora. Na troje cielęciny zjemy
? 230 (F). DO PIJANICE
Śpisz, przegniły pijaku, w betach, jako buba, Śmierć nad głową i we drzwiach twych grzechów rachuba, A ty nie wiesz o świecie, nie tylko o sobie. Wstawaj, bo się po śmierci nie wytrzeźwisz w grobie, W piekle chyba, kędy cię twa gorzałka stłumi, Tam, tam z ciebie pijane narowy wyszumi. Masz pożytek pijaństwa: i na świecieś chorzał, I po śmierci w gorzałce będziesz wiecznie gorzał. 231 (N). BANKIET SENATORA JEDNEGO
W jego pilnej potrzebie, na noc jeszcze wczora, Przyjadę w dom skąpego, gościem, senatora. Na troje cielęciny zjemy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oni waleczni mężowie, Którzy przy twojej położeni głowie, Na tymże placu gdzie legli zostają, Grobu nie mają.
A jeszcze teraz między nowinami Przyniesiono nam, że wojna z Szwedami, To nas najpierwej na zły raz narażą, Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a słuchaj, jeślić miękkie puchy Jeszcze marsowe nie stłumiły duchy: Miasto hejnału jać zaśpiewam nowe Rymy Marsowe.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami
oni waleczni mężowie, Ktorzy przy twojej położeni głowie, Na tymże placu gdzie legli zostają, Grobu nie mają.
A jeszcze teraz między nowinami Przyniesiono nam, że wojna z Szwedami, To nas najpierwej na zły raz narażą, Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a słuchaj, jeślić miękkie puchy Jeszcze marsowe nie ztłumiły duchy: Miasto hejnału jać zaśpiewam nowe Rymy Marsowe.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 357
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę? jako na wszelakie Szczęście, w pociechach lubo w przeciwności, Ten mąż dostojny serce miał jednakie: Nieuniosły go żadne łagodności Fortuny, ani stłumiły nijakie Frasunki z zguby rzeczy ulubionych, Za nieszczęśliwym przypadkiem straconych.
W afektach swoich był pomiarkowany, Do łaski prędki, do gniewu leniwy, W zapalczywości prędko ubłagany, W mowie roztropny, baczny i prawdziwy: W obyczajach zaś prawie bez nagany, Ludzki, stateczny, czysty, powściągliwy, W sprawach porządny, pilny i
, wszelkie przeciwności
Od nich staraniem niewypowiedzianem Odwracał, zwłaszcza by od drapieżności Żołnierskiej szczytem jego zasłonieniu, l krzywd dozorców byli uwolnieni.
Cóż o umysłu jego stateczności, I męstwie rzekę? jako na wszelakie Szczęście, w pociechach lubo w przeciwności, Ten mąż dostojny serce miał jednakie: Nieuniosły go żadne łagodności Fortuny, ani stłumiły nijakie Frasunki z zguby rzeczy ulubionych, Za nieszczęśliwym przypadkiem straconych.
W affektach swoich był pomiarkowany, Do łaski prędki, do gniewu leniwy, W zapalczywości prędko ubłagany, W mowie rostropny, baczny i prawdziwy: W obyczajach zaś prawie bez nagany, Ludzki, stateczny, czysty, powściągliwy, W sprawach porządny, pilny i
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 355
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
twoje święte nie pohańbione przez nas/ ale sławione i czcione było. Katechizm
123 Która jest wtóra prośba?
Przydź Królestwo twoje: to jest. Rządz nas tak słowem i Duchem Z. swoim abyśmy tobie im dalej tym więcej poddani i posłuszni byli. Zachowaj i pomnażaj Kościół twój. Zepsuj sprawy wszytkie Diabelskie/ i stłum wszelką moc/ która się wynosi przeciw majestatowi twemu: i zniszcz wszytkie niezbożne przeciw słowu twemu namówione rady/ dotąd aż dostatecznie Królować będziesz/ sam napełniając wszytko.
124 Która jest trzecia prośba?
Bądź wolą twa jako w niebie tak i na ziemi: To jest. Daj abyśmy wszyscy wyrzekszy się swojej własnej woli/
twoie święte nie poháńbione przez nas/ ále słáwione y czćione było. Kátechizm
123 Ktora iest wtora proźbá?
Przydź Krolestwo twoie: to iest. Rządz nas ták słowem y Duchem S. swoim ábysmy tobie im dáley tym więcey poddáni y posłuszni byli. Záchoway y pomnażay Kośćioł twoy. Zepsuy spráwy wszytkie Diabelskie/ y stłum wszelką moc/ ktorá śię wynośi przećiw máiestatowi twemu: y zniszcz wszytkie niezbożne przeciw słowu twemu námowione rády/ dotąd áż dostátecznie Krolowáć będźiesz/ sam napełniáiąc wszytko.
124 Ktora iest trzecia proźbá?
Bądź wolą twa iáko w niebie ták y ná źiemi: To iest. Day ábysmy wszyscy wyrzekszy śię swoiey własney woli/
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 50
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
, choć przykłady okiem Widzi, że co godzina bliższy grobu krokiem, Choć nie wie, jeśli nie ta na mary go wbada, W którą sobie na sto lat żywota zakłada. Sercem pożąda, głową myśli o tym, co by Przydało mu na świecie sławy i ozdoby. Gorzej od wody, póki ziemia go nie stłumi, Gorzej od wiatru, wodą i wiatrem człek szumi, Jakby nie wiedział, że świat nie lepszy od człeka, Że go z nim co godzina ten peryjod czeka. Nie z szumem lata, ale jako cichy olej Płyną. Żywot ludzki jest umierać powolej, Komu się rodzić trafi; co gorsza, że między Ludźmi
, choć przykłady okiem Widzi, że co godzina bliższy grobu krokiem, Choć nie wie, jeśli nie ta na mary go wbada, W którą sobie na sto lat żywota zakłada. Sercem pożąda, głową myśli o tym, co by Przydało mu na świecie sławy i ozdoby. Gorzej od wody, póki ziemia go nie stłumi, Gorzej od wiatru, wodą i wiatrem człek szumi, Jakby nie wiedział, że świat nie lepszy od człeka, Że go z nim co godzina ten peryjod czeka. Nie z szumem lata, ale jako cichy olej Płyną. Żywot ludzki jest umierać powolej, Komu się rodzić trafi; co gorsza, że między Ludźmi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 106
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. I ci szczęśliwi, których pcha starość do dołów, Że nie obaczą miłej ojczyzny popiołów. Znowu się w macierzyński żywot dziecko wraca, Kiedy Sagunt okrutny Hannibal wywraca. Nie Polskę; wedle Pańskiej cały świat przestrogi Zewsząd opanowały wojenne pożogi; Aż skoro z przyściem Pańskim i morze zaszumi, Ludzi wszytkich pojedna i pożary stłumi. 507. DANO KUROWI GRZĘDĘ, A ON WIEŻE CHCE
Przyszedł mnich żebrząc. (Aleć widzimy i księży, Chceli się pić gorzałkę, jeśli nie spienięży, Gdyż się nie zawsze kupiec z gotowizną zdarza Na to, co darmo dawać winien u ołtarza). Daję szóstak, nie chce wziąć: „
. I ci szczęśliwi, których pcha starość do dołów, Że nie obaczą miłej ojczyzny popiołów. Znowu się w macierzyński żywot dziecko wraca, Kiedy Sagunt okrutny Hannibal wywraca. Nie Polskę; wedle Pańskiej cały świat przestrogi Zewsząd opanowały wojenne pożogi; Aż skoro z przyściem Pańskim i morze zaszumi, Ludzi wszytkich pojedna i pożary stłumi. 507. DANO KUROWI GRZĘDĘ, A ON WIEŻE CHCE
Przyszedł mnich żebrząc. (Aleć widzimy i księży, Chceli się pić gorzałkę, jeśli nie spienięży, Gdyż się nie zawsze kupiec z gotowizną zdarza Na to, co darmo dawać winien u ołtarza). Daję szóstak, nie chce wziąć: „
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 310
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; i znowu dla wielkości kary, na dzień urodzenia swego narżeka. Wiersz Dziesiąty.
Tęskno żyć dusze mojej w nędznym ciele, Więc z nią w gorżkości rozmowę się śmiele, I rzeknę BOGU; Powiedź mi mój Panie, Czemu na zgubne sądzisz mnie karanie? A zaż to twojej dobroci przystoi, Żebyś mnie stłumił w surowości swoi Rąk właśnych dzieło, zelżywszy szkaradzie, Albo niezbożnych potakiwać radzie? Zaliż twe oczy, wzrok jest pospolity, Albo jak człowiek patrzy, widzisz i ty, Czyliż dni twoje jak człowiecze, takie? Albo twe lata z ludzkimi jednakie? Żebyś miał szukać przeciwko mnie złości, I mych umyślnie
; i znowu dla wielkośći kary, ná dźień urodzenia swego narżeka. Wiersz Dźieśiąty.
Tęskno żyć dusze moiey w nędznym ćiele, Więc z nią w gorżkośći rozmowę się śmiele, I rzeknę BOGV; Powiedź mi moy Pánie, Czemu ná zgubne sądźisz mie karánie? A záż to twoiey dobroći przystoi, Zebyś mie stłumił w surowośći swoi Rąk właśnych dźieło, zelżywszy szkaradźie, Albo niezbożnych potakiwać radźie? Zaliż twe oczy, wzrok iest pospolity, Albo iák człowiek pátrzy, widźisz i ty, Czyliż dńi twoie iák człowiecze, tákie? Albo twe láta z ludzkimi iednákie? Zebyś miał szukać przećiwko mnie złośći, I mych umyślnie
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 39
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
? Żeby się z Bogiem równać chciał BOGU, Chociażbyś złego prożen był na nałogu, Co mu tym przydasz żyjąc niezmazany, I sprawując się bez wszelkiej nagany? Zaliż w bojażni strofować cię będzie, I na Sąd z tobą pójdzie gdzie przed Sędzie? A nie raczej cię dla twych wielkich złości, I niezliczonych stłumi nieprawości Wytarłeś bowiem, jak czynią bogaci, Bez żadnych przyczyń majętność twych braci, I obnażyłeś według twej podoby, Zebraka z jego sprżetu i chudoby. Nie dałeś nigdy pragnącemu wody Głodnegoś na chleb nie wziął do gospody, Rozprzestrżeniałeś potęgą granice, Mocąś wyciskał właściwe dziedzice. Na co chuć twoja pragnęła
? Zeby się z Bogiem rownáć chćiał BOGV, Choćiażbyś złego prożen był ná náłogu, Co mu tym przydasz zyiąc niezmazány, I sprawuiąc sie bez wszelkiey nagány? Zaliż w boiáżni strofować ćię będźie, I ná Sąd z tobą poydźie gdżie przed Sędźie? A nie ráczey ćię dla twych wielkich złośći, I niezliczonych ztłumi niepráwośći Wytarłeś bowiem, iák czynią bogaći, Bez żadnych przyczyń máiętność twych bráći, I obnażyłeś według twey podoby, Zebraka z iego sprżetu i chudoby. Nie dałeś nigdy pragnącemu wody Głodnegoś ná chleb nie wźiął do gospody, Rosprzestrżeniałeś potęgą granice, Mocąś wyciskał właśćiwe dźiedźice. Ná co chuć twoiá pragnęła
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 80
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Jutrzenki grube nikną cienie, Gdy ich Faeton swym biczem rozżenie. 5. Przybyłeś z Tarczą, jako Rzymski Numa, I dałeś zaszczyt już zginionym prawie Spuściła kwintą, Bissurmańska duma, Słysząc przez Dunaj, o twojej przeprawie Ty mając Orła czarnego pokuma, Któryć piorunów dodawał w tej wrzawie, Zwarszy się mężnie, stłumiłeś Pogany, Odbiłeś więźnie; i Jassyr zabrany, 6. Skąd, żeś jest ośmym u Żyjących cudem, Za Twoje dzieła; i wielkie Odwagi Ześ w sukurs spieszył, niewymownym trudem I nad powinność Królewskiej powagi, Ześ kredensując; swoim wszędzie ludem Złamał Wezyra, wziął Pasów, z ich
Iutrzenki grube nikną ćienie, Gdy ich Pháéton swym biczem rozżenie. 5. Przybyłeś z Tarczą, iáko Rzymski Numá, Y dałeś zászczyt iuż zginionym práwie Spuśćiłá kwintą, Bissurmáńska dumá, Słysząc przez Dunay, o twoiey przepráwie Ty máiąc Orła czarnego pokumá, Ktoryć piorunow dodawał w tey wrzáwie, Zwárszy się mężnie, ztłumiłeś Pogány, Odbiłeś więźnie; y Iássyr zábrány, 6. Zkąd, żeś iest osmym v Zyiących cudem, Zá Twoie dźiełá; y wielkie Odwagi Ześ w sukkurs spieszył, niewymownym trudem Y nád powinność Krolewskiey powagi, Ześ kredensuiąc; swoim wszędźie ludem Złamał Wezyrá, wźiął Pássow, z ich
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: A3v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
trwożył, Ale zdrowie ojczyzny z swym zdrowiem położył, Chociaż wojsko straciwszy, uciekł po przegranej, A wżdy od wszytkich stanów mile był witany, CZĘŚĆ PIERWSZA
Że ostatniej nadzieje o ziemię nie rzuci, Pomniąc, że kogo wieczór fortuna zasmuci, Tego rano pocieszy, a kto dziś zaszumi, Jutro go, jutro szczęście niestateczne stłumi. Z jakiejby okazji tak padła ta biera? Hetmańska nieostrożność, a swawola szczera W ciurach naszych przyczyną, którzy gdy się grozy Za zrabowane boją obiecanej wozy Przy koronnej granicy, więc uprzedzić wolą, Niż którego zawieszą albo też podgolą. Kiedy tak obu wodzów różny los potyka, Znowu tu nieszczęśliwy Korecki wpadł w łyka
trwożył, Ale zdrowie ojczyzny z swym zdrowiem położył, Chociaż wojsko straciwszy, uciekł po przegranéj, A wżdy od wszytkich stanów mile był witany, CZĘŚĆ PIERWSZA
Że ostatniej nadzieje o ziemię nie rzuci, Pomniąc, że kogo wieczór fortuna zasmuci, Tego rano pocieszy, a kto dziś zaszumi, Jutro go, jutro szczęście niestateczne stłumi. Z jakiejby okazyej tak padła ta biera? Hetmańska nieostrożność, a swawola szczera W ciurach naszych przyczyną, którzy gdy się grozy Za zrabowane boją obiecanej wozy Przy koronnej granicy, więc uprzedzić wolą, Niż którego zawieszą albo też podgolą. Kiedy tak obu wodzów różny los potyka, Znowu tu nieszczęśliwy Korecki wpadł w łyka
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 35
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924