. Dziecina się kwili, Matusinka lili, W nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli. Matusia truchleje, serdeczne łzy leje. Mój Synaczku, wola Twoja, nie moja się dzieje! Przestań płakać, proszę, bo żalu nie znoszę. Dosyć go mam z Twojej męki, którą w sercu noszę. Józefie starenki, daj z ogniem fajernki Grzać Dziecinę, ty co prędzej podpieraj stajenki. Pokłon oddawajmy. Że jest Bóg, wyznajmy. To Dzieciątko ubożuchne ludziom ogłaszajmy. Niech Go wszyscy znają, serdecznie kochają, Za tak wielkie poniżenie chwałę Mu oddają. O, najwyższy Panie, waleczny hetmanie, Zwyciężonyś mając rączki miłością związane!
. Dziecina się kwili, Matusinka lili, W nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli. Matusia truchleje, serdeczne łzy leje. Mój Synaczku, wola Twoja, nie moja się dzieje! Przestań płakać, proszę, bo żalu nie znoszę. Dosyć go mam z Twojej męki, którą w sercu noszę. Józefie starenki, daj z ogniem fajernki Grzać Dziecinę, ty co prędzej podpieraj stajenki. Pokłon oddawajmy. Że jest Bóg, wyznajmy. To Dzieciątko ubożuchne ludziom ogłaszajmy. Niech Go wszyscy znają, serdecznie kochają, Za tak wielkie poniżenie chwałę Mu oddają. O, najwyższy Panie, waleczny hetmanie, Zwyciężonyś mając rączki miłością związane!
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 667
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ Nie ma się czego/ nie ma napierać i życzyć. Naprzód co do postaci/ ta się wszystka zmieni. Oczy zeszkleją/ płyną/ z nosa ciecze/ przytym Słuch stracony/ żołądek zły/ głowa się trzęsie/ Nogi niesłużą/ kaszel ustawicznie trapi. Żonka też jeśli młoda/ pewne nie dla ciebie Starenki bzdyczku/ znajdzie ona sobie młodszych. Przy tym wszystkim złych chorób liczba nie zliczona Opadnie więc Tatusia. Doczeka się chudak I synów swoich śmierci ba i wnuków czasem/ Złe za złym nastempuje. Sam już ledwie chodzi/ Karmią go a on gembę rozdziewia jak ptaszę W gniezdzie/ gdy mu co Matka przyniesie żywności. Ale
/ Nie ma się czego/ nie ma nápieráć y życzyć. Naprzod co do postaći/ ta się wszystka zmieni. Oczy zeszkleią/ płyną/ z nosa ćiecze/ przytym Słuch stracony/ żołądek zły/ głowa się trzęśie/ Nogi niesłużą/ kaszel vstawicznie trapi. Żonka też ieśli młoda/ pewne nie dla ćiebie Starenki bzdyczku/ znaydźie ona sobie młodszych. Przy tym wszystkim złych chorob liczbá nie zliczona Opadnie więc Tatusia. Doczeka się chudak Y synow swoich śmierći ba y wnukow czásem/ Złe zá złym nástęmpuie. Sąm iuż ledwie chodźi/ Karmią go á on gembę rozdźiewia iák ptaszę W gniezdźie/ gdy mu co Mátká przynieśie żywnośći. Ale
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 111
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650