. Marka, która eminet nade wszytkie weneckie wieże. Stamtąd integra jako na dłoni apparet Wenecja; uważyłem dość wspaniałą jej wielkość i murów, ciasnych ulic strictam compagem. Ale to wielka, że na tę tak wysoką wieżą bez gradusów aż na samą górę wchodzą, tak jeno jakoby in plano aliquo loco troszeczka stoczystym chodził.
Inde też uważałem magnitudinem Pałacu św. Marka, w którym 37v Doży alias Książę Weneckie rezyduje. Ten jest tak wielki jako miasteczko jakie porządne z piaciami, a po naszemu z dziedzińcami, których jest trzy. Tam na tych dziedzińcach varii generis ludzi, forystierów różnych pełno zawsze znajdzie. Ten też jest zwyczaj
. Marka, która eminet nade wszytkie weneckie wieże. Stamtąd integra jako na dłoni apparet Wenecja; uważyłem dość wspaniałą jej wielkość i murów, ciasnych ulic strictam compagem. Ale to wielka, że na tę tak wysoką wieżą bez gradusów aż na samą górę wchodzą, tak jeno jakoby in plano aliquo loco troszeczka stoczystym chodził.
Inde też uważałem magnitudinem Pałacu św. Marka, w którym 37v Doży alias Książę Weneckie rezyduje. Ten jest tak wielki jako miasteczko jakie porządne z piaciami, a po naszemu z dziedzińcami, których jest trzy. Tam na tych dziedzińcach varii generis ludzi, forystierów różnych pełno zawsze znajdzie. Ten też jest zwyczaj
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 171
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
gdzie izbę oświci i przystęp do niego
wczesny. De cetero rzecz to i piękna i wygodna i zdrowa bo czyści powietrze wyzbie i faetor każdy ciągnie do siebie. Te tedy dane w nich przestrogi naprzód aby dziura którą sordes spadają mała w zwysz komin nad dach którym exhalabit faetor. Potym na dole u czynić kanał barzo stoczysty sklepiony i do prowadzić go do wody/ i sprawić aby deszczowa zdachów woda do niego stok swój miała albo gdzie jest commoditas loci, aby woda podeń ciekąca szła/ przytym aby było przykrycie dziury wychodowej dobre ciężkie/ suknem albo wywróconą skorą obite aby przyciśnieniem broniło eks halacji faetoru. Niegodna rzecz zda się pióra
gdźie izbę oświći y przystęp do niego
wczesny. De cetero rzecz to y piękna y wygodna y zdrowa bo czyśći powietrze wyzbie y faetor káżdy ciągnie do siebie. Te tedy dáne w nich przestrogi náprzod áby dźiurá ktorą sordes spadáią máła w zwysz komin nád dách ktorym exhalabit faetor. Potym ná dole v czynić kánał bárzo stoczysty sklepiony y do prowádźić go do wody/ y spráwić áby deszczowa zdáchow wodá do niego stok swoy miáłá álbo gdzie iest commoditas loci, áby wodá podeń ćiekąca szłá/ przytym áby było przykryćie dźiury wychodowey dobre ćięśzkie/ suknem álbo wywroconą skorą obite áby przyćiśnieniem broniło ex halatiey faetoru. Niegodna rzecz zda sie piorá
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D3
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
oczy. Witkop także z niem i przodek jakoby Zda się brać zrazu chcąc swojej ozdoby I sławy dopiąć. Lecz gdy się rozwodzi W biegu Gołecki, wnet bystrym przechodzi Pędem Witkopa; a zaś ostrogami Witkop dobada konia i plagami Częstemi karze, aby przecie swojej Dogodził myśli. Lecz gdzie woda stoi Lub cicho ciecze, trudno stoczystemu Źrzodłu ma zrównać bystro płynącemu. Także i Witkop, nim pół biegu mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co harcuje, A znowu świeży od miasta paruje We wszytkim biegu cudny wałach pruski, Na którym siedział Adam Białoskórski. A
oczy. Witkop także z niem i przodek jakoby Zda się brać zrazu chcąc swojej ozdoby I sławy dopiąć. Lecz gdy się rozwodzi W biegu Gołecki, wnet bystrym przechodzi Pędem Witkopa; a zaś ostrogami Witkop dobada konia i plagami Częstemi karze, aby przecie swojej Dogodził myśli. Lecz gdzie woda stoi Lub cicho ciecze, trudno stoczystemu Źrzodłu ma zrównać bystro płynącemu. Także i Witkop, nim pół biegu mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co harcuje, A znowu świeży od miasta paruje We wszytkim biegu cudny wałach pruski, Na którym siedział Adam Białoskórski. A
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 166
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dobrze powiązane Trzymajcie, przydą czasy pożadane, Kiedy od głosów skały jęczeć będą. Teraz zwietrznemi trąbami niech siędą. Niech wiatr chwytają: niechaj noc ciekawy Na las obrócą aż dzień Przyjdzie prawy. Póki slad zwierza, który rosa moczy. Tropem się toczy. Ci niechaj sieci oczyste dźwigają Na mocnym Karku: ci niech zastawiają Stoczyste wniki, ci maści czerwonej Niechaj rozrzucą sieci zdrugi strony, Napostrach zwierżom; niechaj z dzirydami Ci staną; tamci obiema rękami. Mocno na Zwierza stawią rohatyny Zgrotem szerokim: Ty będziesz Zwierzyny (Psów dojeżdżając) dogąniał okrzykiem. Ty już uszczwawszy składanym nożykiem, Będziesz zwierzyny patroszył naroki. Przybądź Diano, na pomoc
dobrze powiązáne Trzymayćie, przydą czásy pożadáne, Kiedy od głosow skáły ięcżeć będą. Teraz zwietrznęmi trąbámi niech siędą. Niech wiátr chwytáią: niechay noc ciekáwy Ná lás obrocą áż dźięń Przyydźie práwy. Poki slad zwierzá, ktory rosá moczy. Tropęm się toczy. Ci niechay sieći oczyste dźwigáią Ná mocnym Kárku: ci niech zastáwiáią Stoczyste wniki, ci máśći czerwoney Niechay rozrzucą sieći zdrugi strony, Nápostrách zwierżom; niechay z dźirydámi Ci stáną; támći obiemá rękámi. Mocno ná Zwierzá stáwią rohátyny Zgrotem szerokim: Ty będźiesz Zwierzyny (Psow doieżdżáiąc) dogąniał okrzykiem. Ty iuż uszczwawszy składánym nożykięm, Będźiesz zwierzyny pátroszył nároki. Przybądź Diáno, ná pomoc
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 122
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696