Dianna wiele sławy bierze Swą urodą Najadom: w takiej szytkie prawie Deidamia Siostry, przechodzi postawie. Przyjemniejszy rumieniec w ślicznej twarzy pływa, Blask klejnotów i złota we dwój się dobywa. Równa samej Bogini postać, gdyby węże Z łona, z ręku i głowy rzuciła oręże. Tetydy Syn obaczył: zaraz umysł twardy Odmienił, strętwiał wszytek, i prawie przez kości Przenikając: nowy w nim afekt nagle gości. Zataić się nie może, na wierzch się pokwapia, Twarz rumieni, i lekkim potemczoło skrapia. Jako gdy Massagete w mleko krew mieszają, Albo Kości słoniowej Malarze zadają Purpurową tinkturę: tak w nim różna wstaje Odmiana, raz blednieniem a raz
Dyánná wiele sławy bierze Swą urodą Náiádom: w tákiey szytkie práwie Deidámia Siostry, przechodźi postáwie. Przyiemnieyszy rumieniec w śliczney twarzy pływa, Blásk kleynotow y złotá we dwoy się dobywa. Rowna samey Bogini postáć, gdyby węże Z łoná, z ręku y głowy rzućiłá oręże. Tetydy Syn obaczył: záraz umysł twárdy Odmienił, strętwiał wszytek, y práwie przez kośći Przenikáiąc: nowy w nim áffekt nagle gośći. Zátáić się nie może, ná wierzch się pokwápia, Twarz rumieni, y lekkim potemczoło skrapia. Iáko gdy Mássagete w mleko krew mieszáią, Albo Kośći słoniowey Málárze zádáią Purpurową tinkturę: ták w nim rożna wstáie Odmiáná, raz blednieniem á raz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 120
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Turecki obarczony i przyćmiony Księżyc: Comminuam aut extinguam. Takich Bohatyrów JAKOBA, WALENTEGO Starostę Barskiego, i REMIGIANA Syna Jego ŁABĘCKICH Ruskie od męstwa znają Kraje, a Tatarskie czują Kroje: Kozackie w swej Krwie własnej, przez ŁABĘCKICH zamoczone pomnią samopały: Północy Horyzont nie tak od naturalnego swego mrozu, jako od ŁABĘCKICH upału wojennego strętwiał nie raz. A czy raz Sarmackie Pola nam zwycięzkich las zrodziły laurów? gdy Ci Fabiusze położonych trupem nieprzyjaciół grunta nasze skropiły posoką, i dla ich złodziejskich inkursyj z tychże trupów naznaczyli granice i usypali kopce kopijami, sparso latè rigant arva cruore. JAKÓB namieniony ŁABĘCKI wydał Śmiatu Rotmistrza PIOTRA, contra hostes Petram na wszystkie
Turecki obárczony y przyćmiony Xiężyc: Comminuam aut extinguam. Tákich Bohátyrow IAKOBA, WALENTEGO Stárostę Bárskiego, y REMIGIANA Syná Iego ŁABĘCKICH Ruskie od męstwa znáią Kráie, á Tátárskie czuią Kroie: Kozáckie w swey Krwie własney, przez ŁABĘCKICH zámoczone pomnią samopały: Pułnocny Horyzont nie tak od náturálnego swego mrozu, iáko od ŁABĘCKICH upału woiennego strętwiał nie raz. A czy raz Sármáckie Polá nam zwycięzkich lás zrodziły laurow? gdy Ci Fabiusze położonych trupem nieprzyiacioł gruntá násze skropiły posoką, y dla ich złodźieyskich inkursyi z tychże trupow náznáczyli gránice y usypali kopce kopiiámi, sparso latè rigant arva cruore. JAKOB námieniony ŁABĘCKI wydał Smiátu Rotmistrzá PIOTRA, contra hostes Petram ná wszystkie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 6
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
nieladajaki Odniósł, ale iż on sam nie beł jeden taki, Rad wielce. Tak z niem mówiąc, do dziury go wiedzie, Przez którą, jak na cudzej klaczy kształtnie jedzie, Jak kole ostrogami, jako nią kieruje Brzydkie karlisko, wnet mu palcem ukazuje.
XLIV.
Tak szkaradny postępek widząc król swej żony, Strętwiał, twarz się zmarszczyła, oczy, jak szalony, Wywraca, prosto ścianą chce tam skoczyć oną. Lecz Jokond obietnicę, przysięgą stwierdzoną, Przypomina; tak zamilkł, gniew przykry połyka, Choć w pół serca uczynek bezecny go tyka; Z źrzenic skry szczere lecą, twarz pała ogniami, Gryzie wargi, włosy rwie i
nieladajaki Odniósł, ale iż on sam nie beł jeden taki, Rad wielce. Tak z niem mówiąc, do dziury go wiedzie, Przez którą, jak na cudzej klaczy kształtnie jedzie, Jak kole ostrogami, jako nią kieruje Brzydkie karlisko, wnet mu palcem ukazuje.
XLIV.
Tak szkaradny postępek widząc król swej żony, Strętwiał, twarz się zmarszczyła, oczy, jak szalony, Wywraca, prosto ścianą chce tam skoczyć oną. Lecz Jokond obietnicę, przysięgą stwierdzoną, Przypomina; tak zamilkł, gniew przykry połyka, Choć w pół serca uczynek bezecny go tyka; Z źrzenic skry szczere lecą, twarz pała ogniami, Gryzie wargi, włosy rwie i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 367
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
już czynić miała - Tak spraw jego fortuna dobra pilnowała - Twarz wesołą odmieniam, a czołem zmarszczonem Gniew pokazuję, chytrze co beł utajonem. Potem zawoławszy go, mówię mu bezpiecznie, Aby o mej miłości nie myślił koniecznie, Bo najszkaradniejszy grzech nie zrze tak mojego Sumnienia, jako on sam i postępki jego.
XLI.
Strętwiał ubogi Alcest, słysząc takie słowa, Wzrok słupem stanął, w uściech mdłych ustała mowa; Stoi, trupowi rówien, oczy nieszczęśliwe Gwałtem strumień łez pędzą, jak dwie źrzódła żywe. A ja, najokrutniejsza, widząc żałość jego, Pałam gniewem, aby już do pokoju mego Nigdy, nigdy nie śmiał wniść, srodze rozkazuję
już czynić miała - Tak spraw jego fortuna dobra pilnowała - Twarz wesołą odmieniam, a czołem zmarszczonem Gniew pokazuję, chytrze co beł utajonem. Potem zawoławszy go, mówię mu bezpiecznie, Aby o mej miłości nie myślił koniecznie, Bo najszkaradniejszy grzech nie zrze tak mojego Sumnienia, jako on sam i postępki jego.
XLI.
Strętwiał ubogi Alcest, słysząc takie słowa, Wzrok słupem stanął, w uściech mdłych ustała mowa; Stoi, trupowi rówien, oczy nieszczęśliwe Gwałtem strumień łez pędzą, jak dwie źrzódła żywe. A ja, najokrutniejsza, widząc żałość jego, Pałam gniewem, aby już do pokoju mego Nigdy, nigdy nie śmiał wniść, srodze rozkazuję
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 71
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
aby nie dał najmniejszej przyczyny Do zgwałcenia przysięgi; potem wiarę jego Złą porzuci, a do krztu uda się świętego. Tak rzekł i do swej Arle drogę na prost bierze, Jadąc, pyta, kto stargał, bezecny, przymierze.
LXI
Co żywo odpowieda, iż król uwiedziony Próżną jakąś nadzieją, wszczął bój zabroniony. Strętwiał, ciężkie z wnętrzności posyła wzdychanie, Widzi, iż pewnie musi dość z królem rozstanie. Nie jeno się w niem kochał, lecz i srogie znaki Niefortun rodzą w sercu jego żal dwojaki: Coś nie grzeczy, gdy szczęście mieni swe obroty, Mienić miłość ku panu i spuszczać z ochoty.
LX
Różne dyskursy w głowie
aby nie dał najmniejszej przyczyny Do zgwałcenia przysięgi; potem wiarę jego Złą porzuci, a do krztu uda się świętego. Tak rzekł i do swej Arle drogę na prost bierze, Jadąc, pyta, kto stargał, bezecny, przymierze.
LXI
Co żywo odpowieda, iż król uwiedziony Próżną jakąś nadzieją, wszczął bój zabroniony. Strętwiał, ciężkie z wnętrzności posyła wzdychanie, Widzi, iż pewnie musi dość z królem rozstanie. Nie jeno się w niem kochał, lecz i srogie znaki Niefortun rodzą w sercu jego żal dwojaki: Coś nie grzeczy, gdy szczęście mieni swe obroty, Mienić miłość ku panu i spuszczać z ochoty.
LX
Różne dyskursy w głowie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 222
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tam się z nim porwadzić. Mnie żeglom/ nawy strojnej/ poruczają radzić. W prawo był Naksos: w prawo gdym płachty nagalał; Cóż błaźnie czynisz? Ofelt wrzasnął: czyś oszałał? Każdemuć o się idzie: daj w lewo. Więc na mię Część pomruga/ część szepce/ dając chcenia znamię. Strętwiałem/ i rzekł: któr chce niech na mój ślad siądzie: Tak z rzemiosła/ i z zbrodnie wyszedłem w złotym rządzie. Rozdarli gęby wszyscy/ każdy nieco powie. Etalion mędruje: ba teżci wszech zdrowie Na twej głowie zależy? z tym na mój szlad skoczył: A pochwyciwszy rudel/ od Naksu
tám się z nim porwádźić. Mnie żeglom/ nawy stroyney/ poruczáią rádźić. W práwo był Náxos: w práwo gdym płáchty nágalał; Coż błaźnie czynisz? Ophelt wrzasnął: czyś oszáłał? Káżdemuć o się idźie: day w lewo. Więc ná mię Część pomruga/ część szepce/ daiąc chcęnia známię. Strętwiałęm/ y rzekł: ktor chce niech ná moy ślad śiądźie: Ták z rzemięsłá/ y z zbrodnie wyszedłem w złotym rządźie. Rozdarli gęby wszyscy/ káżdy nieco powie. Etálion mędruie: bá teżći wszech zdrowie Ná twey głowie zależy? z tym ná moy szlad skoczył: A pochwyćiwszy rudel/ od Náxu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 75
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636