dekret to surowy Więc przyjmcie w kompanią z Ogonami krowy. Cóż to proszę za rozum/ Sarmackie Matrony/ Rogi na głowach stawiać, a włóczyć Ogony? Aleć widziem że Polsce idzie to nałogiem/ Ze szalona/ dla Mody/ wojnę wiedzie z Bogiem. Bóg Polskę/ jako inne/ swych czasów Nacje/ Pogańskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincje: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydają; Gdy swej pychy Ogonmi chardzie nadstawiają Wojujciesz przeciw Bogu/ nowe Amazonki; Bijcie zbytkiem na Stwórcę mizerne lepionki; Odzierajcie Chrystusa z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymawiajcie strój w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to taka między ludźmi Moda; Przez którą/ wielka Bogu
dekret to surowy Więc przyimćie w kompánią z Ogonámi krowy. Coż to proszę zá rozum/ Sármáckie Mátrony/ Rogi ná głowách stáwiáć, á włoczyć Ogony? Aleć widźiem że Polszcze idźie to náłogiem/ Ze szalona/ dla Mody/ woynę wiedźie z Bogiem. Bog Polskę/ iáko inne/ swych czásow Nácye/ Pogáńskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincye: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydáią; Gdy swey pychy Ogonmi chárdźie nádstáwiáią Woiuyćiesz przećiw Bogu/ nowe Amázonki; Biyćie zbytkiem ná Stworcę mizerne lepionki; Odźieráyćie Chrystusá z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymáwiáyćie stroy w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to táká międźi ludźmi Modá; Przez ktorą/ wielka Bogu
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
gdzie szczęście przewodnikiem będzie, upatrując w kącikach skrytych, zgubionego szukać będę nad duszę kochanka milszego. W gankach, w stajniach, w przysiankach będę go szukała i kilka razy jednę drogę przebiegała. Ani mię w wyszpyraniu złym pieczary zdradzą, ani ostre mym nogom drogi nie zawadzą. Jako ogar, gdy świeży trop zwierzęcy straca, węchem swoim znowu się do kniejej powraca, lub jak w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Próżerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po
gdzie szczęście przewodnikiem będzie, upatrując w kącikach skrytych, zgubionego szukać będę nad duszę kochanka milszego. W gankach, w stajniach, w przysiankach będę go szukała i kilka razy jednę drogę przebiegała. Ani mię w wyszpyraniu złym pieczary zdradzą, ani ostre mym nogom drogi nie zawadzą. Jako ogar, gdy świeży trop zwierzęcy straca, węchem swoim znowu się do kniejej powraca, lub jak w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Prozerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 109
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
im zasiadają/ bądź też urząd jaki pospolity przeciwko im na sobie noszą. Drudzy którzy obrzędami i Ceremoniami kościelnymi siebie warują/ to jest: kropieniem wody/ i pożywaniem soli święconej/ świece w dzień Gromniczny/ i gałązek w Niedzielę Kwietną poświęconych/ używanie przystojne: ponieważ kościół te rzeczy dla tego święci/ żeby moc szatańską stracały/ oczym niżej będzie. Trzeci są/ których Aniołowie Boży w obronie swej rozlicznymi i niewypowiedzianemi sposoby mają. Strony pierwszych przyczyna jest/ w wielu takowych sprawach doświadczona. Iż abowiem wszelka zwierzchność od Boga jest/ której/ według Apostoła/ dany jest miecz na karanie złych/ a obronę dobrych: nie dziw iż na
im záśiadáią/ bądź też vrząd iáki pospolity przećiwko im ná sobie noszą. Drudzy ktorzy obrzędámi y Ceremoniámi kośćielnymi śiebie wáruią/ to iest: kropieniem wody/ y pożywániem soli święconey/ świece w dźień Gromniczny/ y gáłązek w Niedźielę Kwietną poświęconych/ vżywánie przystoyne: poniewasz kościoł te rzeczy dla tego święći/ żeby moc szátáńską stracáły/ oczym niżey będźie. Trzeći są/ ktorych Aniołowie Boży w obronie swey rozlicznymi y niewypowiedźiánemi sposoby máią. Strony pierwszych przyczyná iest/ w wielu tákowych spráwách doświádczona. Iż ábowiem wszelka zwierzchność od Bogá iest/ ktorey/ według Apostołá/ dány iest miecz ná karánie złych/ á obronę dobrych: nie dźiw iż na
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 1.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
spoliały, Odbiera prawdę ustom z sercem różnym, Starcom naukę, zwłaszcza niepobożnym. Na wymiot daje, i wzgardę Książęta, A utrapionych uwolniwszy z pęta, Na dowód mocy swojego rzemiosła, Wysadza na ich owdowiałe krzesła. Z głębokiej oćmy, kogo chce wywabia, Śmiertelnie cienie światłością ozdabia, Rozszerża Naród, i znowu go straca, Zgubny zaś pierwszej możności przywraca. Serca Monachów panujących światu Odmienia, i w lot zrżuca z Majestatu, Mydli im rozum, i wzrok na Urżędach, Ze się w swych sami umotają błędach. I chociaż widzą, choć dość światła mają, Przecię się jako w ciemnościach błąkają, I w kształt pijanych winem lub mas
spoliáły, Odbiera práwdę ustom z sercem rożnym, Stárcom náukę, zwłaszcza niepobożnym. Ná wymiot dáie, i wzgardę Xiążętá, A utrápionych uwolniwszy z pętá, Ná dowod mocy swoiego rzemiosła, Wysádza ná ich owdowiáłe krzesła. Z głębokiey oćmy, kogo chce wywábia, Smiertelnie ćienie świátłośćią ozdábia, Rozszerża Národ, i znowu go stráca, Zgubny záś pierwszey możnośći przywráca. Sercá Monáchow pánuiących świátu Odmienia, i w lot zrżuca z Máiestátu, Mydli im rozum, i wzrok ná Vrżędách, Ze się w swych sámi umotáią błędách. I choćiaż widzą, choć dość świátła máią, Przećię się iáko w ćiemnośćiach błąkáią, I w kształt pijánych winem lub más
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 47
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705