piersi węże zsały: Z Ust/ siarczyste płomienie/ gęsto wybuchały. Dwa psy/ ręce jej gryzły: dwie strzały ogniste/ Uszami przenikały przez skronie kościste. Głowę/ jako bujny snop/ pod czas lata/ kłosów/ Okrywały jaszczurki/ miasto własnych włosów. Ledwie żywi/ że taką ujrzeli postawę/ Aż ich cieszy straszydło/ w ten sens dając sprawę: Nie trwożcie się bynamniej/ Boży przyjaciele/ Zejście ujrzeli na mnie/ mąk strasznych tak wiele: Jam jest ona przeklęta/ com się Spowiadała/ Zdana na takie męki/ żem grzech zatrzymała. W tym Kapłan poprzysięże/ na Boga żywego; Aby dała przyczynę karania/
pierśi węże zsáły: Z Vst/ śiárczyste płomięnie/ gęsto wybucháły. Dwá psy/ ręce iey gryzły: dwie strzáły ogniste/ Vszámi przenikáły przez skronie kośćiste. Głowę/ iáko buyny snop/ pod czás látá/ kłosow/ Okrywáły iászczurki/ miásto własnych włosow. Ledwie żywi/ że táką vyrzeli postawę/ Aż ich ćieszy strászydło/ w ten sens dáiąc spráwę: Nie trwożćie się bynámniey/ Boży przyiáćiele/ Ześćie vyrzeli ná mnie/ mąk strasznych ták wiele: Iam iest oná przeklętá/ com się Spowiadáłá/ Zdáná ná tákie męki/ żem grzech zátrzymáła. W tym Kápłan poprzyśięże/ na Bogá żywego; Aby dáłá przyczynę kárániá/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że suchara Pogryższy tylko, drugi już jak mara Nie człowiek, ale straszydło człowiecze Ledwo się wlecze.
Rzucą się w wojsko choroby straszliwe, Aż i powietrze czasem zaraźliwe A to najbarziej w owe nieprzyjemne Pluty jesienne,
Że choć nie widzą i nieprzyjaciela, W kompucie się ich nie doliczy wiela, Że się i całe wojska choć próżnują Wszcząt zrujnują.
Zal srogi patrzać, gdy ich nie tak
Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że suchara Pogryższy tylko, drugi już jak mara Nie człowiek, ale straszydło człowiecze Ledwo się wlecze.
Rzucą się w wojsko choroby straszliwe, Aż i powietrze czasem zaraźliwe A to najbarziej w owe nieprzyjemne Pluty jesienne,
Że choć nie widzą i nieprzyjaciela, W kompucie się ich nie doliczy wiela, Że się i całe wojska choć prożnują Wszcząt zruinują.
Zal srogi patrzać, gdy ich nie tak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 342
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Mają zmysły ludzkie tak przeciwne sobie kwalitatywy, że cierpieć je, rzecz jest nieznośna. I takie są obrzydliwe smaki osobliwie w lekarstwach, które smakowi ludzkiemu tak są przeciwne, że bez abominacyj pożywać się nie dadzą. Takie są w zgniliznach, kloakach smrodliwe wapory, iż wonieniu ludzkiemu długo ich cierpieć niepodobna. Takie są w straszydłach, poczwarach, odrażających oko ludzkie obiektach aparycje, iż na nie patrzeć śmierci się równa. Słyszeć zgrzytania, piski, wrzaski, uszy bolą. Co wszystko i dusza ludzka czuje i na to boleje. Są niektóre antypaticzne skryte kwalitatywy naturze ludzkiej, iż na nie mdleją ludzie. Niemógł bies scierpieć dymu wątroby rybiej,
Maią zmysły ludzkie ták przeciwne sobie kwalitatywy, że cierpieć ie, rzecz iest nieznośna. Y takie są obrzydliwe smaki osobliwie w lekarstwach, ktore smákowi ludzkiemu ták są przeciwne, że bez abominácyi pożywać się nie dadzą. Takie są w zgniliznach, kloakach smrodliwe wapory, iż wonieniu ludzkiemu długo ich cierpieć niepodobna. Takie są w straszydłach, poczwarach, odrażaiących oko ludzkie obiektach apparycye, iż ná nie patrzeć śmierci się rowna. Słyszeć zgrzytania, piski, wrzaski, uszy bolą. Co wszystko y dusza ludzka czuie y ná to boleie. Są niektore antypatyczne skryte kwálitátywy náturze ludzkiey, iż ná nie mdleią ludzie. Niemogł bies zcierpieć dymu wątroby rybiey,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
zjadła; Skąd choć wielkie cierpiała zdrowia niedostatki, Przyznać się i nie chciała tym turbować matki. Aż kiedy roku pora dochodzi siedmnasta, Postrzegszy, że jej ciało włosami porasta, Kiedy już matka miała do niej dziewosłęby, Zlęknie się niesłychanie, żeby jej i gęby Futra, które jadała, z oczyma i z nosem Na straszydło kosmatym nie zarosły włosem. Tedy mieszek z pieniędzmi ukradszy macierzy, Co w skok się kuśnierzowi swej przygody zwierzy Kuśnierz, rzeczy wiadomy, acz się zrazu trwoży, Skoro jednak raz grępel i drugi przyłoży: „Dobrześ — rzecze — niebogo, poradziła sobie, Wczas zabiegszy, bo go już nigdy nie oskrobie. Częściej
zjadła; Skąd choć wielkie cierpiała zdrowia niedostatki, Przyznać się i nie chciała tym turbować matki. Aż kiedy roku pora dochodzi siedmnasta, Postrzegszy, że jej ciało włosami porasta, Kiedy już matka miała do niej dziewosłęby, Zlęknie się niesłychanie, żeby jej i gęby Futra, które jadała, z oczyma i z nosem Na straszydło kosmatym nie zarosły włosem. Tedy mieszek z pieniądzmi ukradszy macierzy, Co w skok się kuśnierzowi swej przygody zwierzy Kuśnierz, rzeczy wiadomy, acz się zrazu trwoży, Skoro jednak raz grępel i drugi przyłoży: „Dobrześ — rzecze — niebogo, poradziła sobie, Wczas zabiegszy, bo go już nigdy nie oskrobie. Częściej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 396
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jest... przeciw autoryzowanemu liberum veto, ale tak by dopiero mogły sejmy ocaleć, albo inaczej, trzeba wyznać, że i ten trybunał byłby na wszystkie insze kryminały publiczne doskonałe antidotum, ale oczywiście nie jest skuteczny sposób do utrzymywania sejmów, tylko pozorne a nieskuteczne lekarstwo. Przyzwyczailiby się powoli i do tego straszydła źli ludzie, sejmy by się, jak rwą, tak rwały, z zostawioną ich rwania mocą.
My tu zaś (co pilnie na cały ten dyskurs zważyć i notować proszę) nie szukamy sposobów zniesienia grzechów przeciw Rzplitej, nie szukamy sposobów poprawienia czyli generalnie, czyli w szczególności, co jest złego w Ojczyźnie,
jest... przeciw autoryzowanemu liberum veto, ale tak by dopiero mogły sejmy ocaleć, albo inaczej, trzeba wyznać, że i ten trybunał byłby na wszystkie insze kryminały publiczne doskonałe antidotum, ale oczywiście nie jest skuteczny sposób do utrzymywania sejmów, tylko pozorne a nieskuteczne lekarstwo. Przyzwyczailiby się powoli i do tego straszydła źli ludzie, sejmy by się, jak rwą, tak rwały, z zostawioną ich rwania mocą.
My tu zaś (co pilnie na cały ten dyskurs zważyć i notować proszę) nie szukamy sposobów zniesienia grzechów przeciw Rzplitej, nie szukamy sposobów poprawienia czyli generalnie, czyli w szczególności, co jest złego w Ojczyźnie,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 143
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
strzelba Francję.
Tu prosty lud feminei sexus barzo śmiesznie się stroi. Mają sukienne płaszczyki półgranatnie, które na głowę kładą, a około brzegów jest na głowie jakieś wielkie kosmaciny, na kształt rogów wielkich. Tak iż jakośmy przyjechali do miasta, wieczorem idąc, na ulicy spotkawszy w tym ubierze, suponowałem być jakoweś straszydło, albo li też maszkarę tak ubraną. Nazajutrz tedy obaczyłem tego in quantitate, ponieważ ten strój tego kraju ludu pospolitego, jednak barzo śmieszny i brzydki. 90v Taż moda i po wsiach, i innych miasteczkach okolicznych. Tamże obiad zjadszy.
Dnia 24 Augusti. Na nocleg stanąłem mil 8, w Nempont
strzelba Francję.
Tu prosty lud feminei sexus barzo śmiesznie się stroi. Mają sukienne płaszczyki półgranatnie, które na głowę kładą, a około brzegów jest na głowie jakieś wielkie kosmaciny, na kształt rogów wielkich. Tak iż jakośmy przyjechali do miasta, wieczorem idąc, na ulicy spotkawszy w tym ubierze, suponowałem być jakoweś straszydło, albo li też maszkarę tak ubraną. Nazajutrz tedy obaczyłem tego in quantitate, ponieważ ten strój tego kraju ludu pospolitego, jednak barzo śmieszny i brzydki. 90v Taż moda i po wsiach, i innych miasteczkach okolicznych. Tamże obiad zjadszy.
Dnia 24 Augusti. Na nocleg stanąłem mil 8, w Nempont
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 296
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, a nie lękam się, czego się bać trzeba; lub przed świadkiem najmniejszym, złość się mała wstydzi, a grzech wielki wstyd traci, choć go sam Bóg widzi. Bojąc się rozbójnika, nie śpiąc, leżeć muszę, o owym zaś nie myślę, co zabija duszę – tak jako więc gdy ptaszek, uchodząc straszydła na lepowej gałązce wikli swoje skrzydła i jak jeleń, ujrzawszy znagła lada pióro, strwożony, w zgraję chartów wpada nader skoro; wtąż piaski marmaryckie lwom strach taki dają, że przed nimi w ogniste kraje uciekają. Ach, jak umysł ze strachu na ślepotę stęka, że się barziej błyskania niż piorunów lęka! Gdy
, a nie lękam się, czego się bać trzeba; lub przed świadkiem najmniejszym, złość się mała wstydzi, a grzech wielki wstyd traci, choć go sam Bóg widzi. Bojąc się rozbójnika, nie śpiąc, leżeć muszę, o owym zaś nie myślę, co zabija duszę – tak jako więc gdy ptaszek, uchodząc straszydła na lepowej gałązce wikli swoje skrzydła i jak jeleń, ujrzawszy znagła lada pióro, strwożony, w zgraję chartów wpada nader skoro; wtąż piaski marmaryckie lwom strach taki dają, że przed nimi w ogniste kraje uciekają. Ach, jak umysł ze strachu na ślepotę stęka, że się barziej błyskania niż piorunów lęka! Gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 86
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wysokością cnót i przymiotów figurując ozdoby swoje, zabójstwem i zbójectwem oka torturujemy ludzi, miny przykrością wskroś wnętrzności szpyramy, wąsami, sapaniem, przedmuchywaniem jako szumem na morzu niebezpiecznym przerażamy, rękami we krwi i ubóstwie cudzym do woli pysklemy, nogami do pychy i wyniosłości swojej z tablatury stąpamy i postępujemy. Zgoła całych siebie na jedno straszydło i postrach ludzki w przykrości ułożenia i rządu przerabiamy i rozumiemy, że dzikością bestyjalską więcej aniżeli ludzkością i układnością w sercach posłuszeństwa swojego profitujem, lubo dobrze wiemy, że strach lasy pustyniami jako i nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą ogromną jako brytan trąbą, miły Hipolicie, nie strasz
wysokością cnót i przymiotów figurując ozdoby swoje, zabójstwem i zbójectwem oka torturujemy ludzi, miny przykrością wskroś wnętrzności szpyramy, wąsami, sapaniem, przedmuchywaniem jako szumem na morzu niebezpiecznym przerażamy, rękami we krwi i ubóstwie cudzym do woli pysklemy, nogami do pychy i wyniosłości swojej z tablatury stąpamy i postępujemy. Zgoła całych siebie na jedno straszydło i postrach ludzki w przykrości ułożenia i rządu przerabiamy i rozumiemy, że dzikością bestyjalską więcej aniżeli ludzkością i układnością w sercach posłuszeństwa swojego profitujem, lubo dobrze wiemy, że strach lasy pustyniami jako i nasze osiadłości pustkami porobił. Do sieci, do oszczepu i kniei z tą ogromną jako brytan trąbą, miły Hipolicie, nie strasz
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
24-25)
Co była pięknie od Boga stworzona, teraz od Niego wiecznie porzucona, odarta z ślicznej szaty łaski Jego, ubioru swego. Co ją Bóg przedtym jak Ociec miłował, jak oblubieniec łożnicę gotował, teraz obmierzła stworzeniu wszytkiemu, piekłu samemu. Jakowa postać na czarta włożona, taką i dusza jest przyozdobiona; straszydła niemasz nigdy tak sprosnego nad ducha złego. Czarci się z nędznej dusze urągają, z jej się nieszczęścia wkoło naśmiewają, ciesząc się z łupu, na który dybali, że go dostali. Jako nieszczęsny stan potępionego człowieka, także nędznej dusze jego, wpadszy w moc wściekłych psów niepohamowanych, za katy danych! Niemasz
24-25)
Co była pięknie od Boga stworzona, teraz od Niego wiecznie porzucona, odarta z ślicznej szaty łaski Jego, ubioru swego. Co ją Bóg przedtym jak Ociec miłował, jak oblubieniec łożnicę gotował, teraz obmierzła stworzeniu wszytkiemu, piekłu samemu. Jakowa postać na czarta włożona, taką i dusza jest przyozdobiona; straszydła niemasz nigdy tak sprosnego nad ducha złego. Czarci się z nędznej dusze urągają, z jej się nieszczęścia wkoło naśmiewają, ciesząc się z łupu, na który dybali, że go dostali. Jako nieszczęsny stan potępionego człowieka, także nędznej dusze jego, wpadszy w moc wściekłych psów niepohamowanych, za katy danych! Niemasz
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 74
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Buławy z trzema sękami, albo guzami przepasał biodra skorą w Nemejskich Lasach Lwa zabitego: Janusowi dają Klucze: Libitynie, albo Śmierci Kose: Minerwie Kopię o Bożkach w BIB LII ZGANIONYCH.
z Sową, item Kopię na której Sfinks Monstrum osadzone. to jest z Panieńską twarzą, ze skrzydłami. i całym ciałem psim, straszydło. Dają tejże Minerwie i Egidem to jest Tarczę, głową wężowatą Meduzy insygnitam Parkom przędzącym i ucinającym wątek życia ludzkiego, dają Kądziel i nożyce: Saturnowi :Kosę; Bogini Sprawiedliwości, Szalki etc.
Tymże Bożkom swoim dowcipna Starozitność przydała i opatrzyła POJAZDY. a tym samym przyznała im imperfekcje że nie jest Praesentia ich
Buławy z trzema sękami, ałbo guzami przepasał biodra skorą w Nemeyskich Lasach Lwa zabitego: Ianusowi daią Klucze: Lybitynie, álbo Smierci Kose: Minerwie Kopię o BOZKACH w BIB LII ZGANIONYCH.
z Sową, item Kopię na ktorey Sphinx Monstrum osadzone. to iest z Panieńską twarzą, ze skrzydłami. y całym ciáłem psim, straszydło. Daią teyże Minerwie y AEgidem to iest Tarczę, głową wężowatą Meduzy insignitam Parkom przędzącym y ucinaiącym wątek życia ludzkiego, daią Kądziel y nożyce: Saturnowi :Kosę; Bogini Sprawiedliwości, Szalki etc.
Tymże Bożkom swoim dowcipna Staroźytność przydała y opatrzyła POIAZDY. a tym samym przyznała im imperfekcye że nie iest Praesentia ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 34
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755