runo Skarbami sławne niegodno i wzmianki: Ktoby je równał do cnej podskarbianki? Abo wszcząt głupi byłby lub miałkiego Rozumu, żeby nie znał co drogiego? Bo komuż tajne są twoje grzeczności: Jako przy statku pełnaś jest skłonności. Abo twe słowa komuż nie włożyły Na zmysły pęta, kogoż nie stroczyły? Każdy stąd sługą twym chciał być do garła, Aż ich nadzieja tucząc mądrze starła. Więc gdy mój podpis w tej tu położony Księdze, nie będzię przez cię wygładzony, Liczyć się mogę za fortuny syna, Kiedy mię dojdzie tak wdzięczna nowina. 788. Wotywa do wielmożnego lmci pana Aleksandra z Baucendorfu na Kęsowie Kęsowskiego
runo Skarbami sławne niegodno i wzmianki: Ktoby je rownał do cnej podskarbianki? Abo wszcząt głupi byłby lub miałkiego Rozumu, żeby nie znał co drogiego? Bo komuż tajne są twoje grzeczności: Jako przy statku pełnaś jest skłonności. Abo twe słowa komuż nie włożyły Na zmysły pęta, kogoż nie stroczyły? Każdy stąd sługą twym chciał być do garła, Aż ich nadzieja tucząc mądrze starła. Więc gdy moj podpis w tej tu położony Księdze, nie będzię przez cię wygładzony, Liczyć się mogę za fortuny syna, Kiedy mię dojdzie tak wdzięczna nowina. 788. Wotywa do wielmożnego lmci pana Aleksandra z Baucendorfu na Kęsowie Kęsowskiego
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 279
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko w kupę stroczył. Oni też wzajem żagle opuścili, Aby się z nami byli rozmówili. A gdy już bliżej ku nim następujem, Z obu stron k sobie nawami kierujem. Tamże w okrętach pospólstwo krzykało Z radości, że nas na morzu ujrzało, Tam się szyprowie z sobą przywitali I ręce sobie po bratersku dali. Nasz się Marynarz
Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko w kupę stroczył. Oni też wzajem żagle opuścili, Aby się z nami byli rozmówili. A gdy już bliżej ku nim następujem, Z obu stron k sobie nawami kierujem. Tamże w okrętach pospólstwo krzykało Z radości, że nas na morzu ujrzało, Tam się szyprowie z sobą przywitali I ręce sobie po bratersku dali. Nasz się Marynarz
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 58
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się z natury. Cóż rzec o człeku, który swobody postrada, A zwłaszcza jeśli w ręce tyranowi wpada? O niej śpiąc, o niej czując myśli, i sam z sobą, Nie ma-li towarzysza, rozmawia z żałobą. W tamtę stronę obraca łzą podeszłe oczy, Gdzie jej pozbył, kędy go nieprzyjaciel stroczy. Czeka pogody, ostrzy nań w sercu swym noże, Bo mu przyjacielem być do śmierci nie może. Wiele kto trzyma więźniów, przestrzegam, niech to wie, Że tyle niebezpieczeństw gotuje swej głowie. Za każdym go kawałkiem będzie błogosławił: Bodaj nie połknął, bodaj na śmierć nim udawił. Kmieci za niewolników kłaść
się z natury. Cóż rzec o człeku, który swobody postrada, A zwłaszcza jeśli w ręce tyranowi wpada? O niej śpiąc, o niej czując myśli, i sam z sobą, Nie ma-li towarzysza, rozmawia z żałobą. W tamtę stronę obraca łzą podeszłe oczy, Gdzie jej pozbył, kędy go nieprzyjaciel stroczy. Czeka pogody, ostrzy nań w sercu swym noże, Bo mu przyjacielem być do śmierci nie może. Wiele kto trzyma więźniów, przestrzegam, niech to wie, Że tyle niebezpieczeństw gotuje swej głowie. Za każdym go kawałkiem będzie błogosławił: Bodaj nie połknął, bodaj na śmierć nim udawił. Kmieci za niewolników kłaść
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 143
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987