kazał suszyć jednę czy dwie środzie, Mszcząc się zniewagi wziętej w własnym rodzie. Co niechaj dziwno nie będzie nikomu: Gniewał się właśnie, że go naszto w domu. P SAM P
To tak ksiądz; a brat chciałby ochmistrzować. Ja bym go, wierę, radził panu chować: Od fraucymeru każdy będzie stronił, Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce — Czy dobrze tędy z Warki do Drzewice?” „Ej, słyscie — mówi — niekstałtnie pytacie, I jam tez waseć, a wy to mniemacie, Zem prosta zona. Nie bądźcie tak gruby! Szlachciankam ja tez
kazał suszyć jednę czy dwie środzie, Mszcząc się zniewagi wziętej w własnym rodzie. Co niechaj dziwno nie będzie nikomu: Gniewał się właśnie, że go naszto w domu. P SAM P
To tak ksiądz; a brat chciałby ochmistrzować. Ja bym go, wierę, radził panu chować: Od fraucymeru każdy będzie stronił, Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce — Czy dobrze tędy z Warki do Drzewice?” „Ej, słyscie — mówi — niekstałtnie pytacie, I jam tez waseć, a wy to mniemacie, Zem prosta zona. Nie bądźcie tak gruby! Slachciankam ja tez
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 317
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
był Tomasz z-innemi Uczniami Pańskiemi. Ze to był Apostoł bardzo bojaźliwy, jak się raż przestraszył, trudno go było ugłaskać, zwabić do kompanyj, z-innemi wprowadzić. Podobno uciekszy jeszcze się był nie powrócił; już się wszyscy oni z-Panem pojednali, Tomasza nie widać, już przed Panem porządnie stanęli, a Tomasz jeszcze stronił, że się bardzo bał, daleko uciekał. 10. Tomaszu daj się jedno namówić do Pana, jużeśmy konferencyje nasze z-nim odprawili, czas i tobie na audiencyją, czas niedowiarstwo porzucić. Odpowiada Tomasz: Nisi in maninus eius. Jeżeli ręku jego przebitych nie oglądam, do boku ręki nie włożę, nie uwierzę.
był Tomász z-innemi Vczniami Páńskiemi. Ze to był Apostoł bárdzo boiáźliwy, iák się raż przestrászył, trudno go było vgłaskáć, zwabić do kompányi, z-innemi wprowádźić. Podobno vćiekszy ieszcze się był nie powroćił; iuż się wszyscy oni z-Pánem poiednáli, Tomaszá nie widáć, iuż przed Pánem porządnie stánęli, á Tomasz ieszcze stronił, że się bárdzo bał, dáleko vćiekał. 10. Tomaszu dái się iedno námowić do Páná, iużeśmy konferencyie násze z-nim odpráwili, czás i tobie ná audyencyią, czás niedowiárstwo porzućić. Odpowiáda Tomasz: Nisi in maninus eius. Ieżeli ręku iego przebitych nie oglądam, do boku ręki nie włożę, nie vwierzę.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 30
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w Historiach są przykłady, że jednym te figury były gradusem do szczęścia, drugim szubienicą. Wsparci na Astronomów deklaracyj, jedni obiecanym oszukani szczęściem, evaserunt infelicissimi, drudzy è contra mając Thema Nativitatis, niepomyślne dla siebie, uznali potym Thema najszczęśliwszych sukcesów. Prawda, że Aleksander, straszony był od Astrólogów, aby od Babilonii stronił, że contempsit, głową nałożył. Augustowi Nigidius ex Astris obiecował imperium, i nie próżne było vaticinium. Spuryna Juliuszowi Cesarzowi dni Marcowych obiecał, także z Astrologicznej Praktyki zabicie, a te go nie mineło. Pewny Astrolog na Dworze Fryderyka II Cesarza, Rudolfa Hrabie Habszpurskiego, nad innych zacnych i wielkich ludzi preferował, o
w Historyach są przykłady, że iednym te figury były gradusem do szczęscia, drugim szubienicą. Wsparci na Astronomow deklaracyi, iedni obiecanym oszukani szczęściem, evaserunt infelicissimi, drudzy è contra maiąc Thema Nativitatis, niepomyślne dla siebie, uznali potym Thema nayszczęśliwsżych sukcesow. Prawda, że Alexander, straszòny był od Astrólogow, aby od Babylonii stronił, że contempsit, głową nałożył. Augustowi Nigidius ex Astris obiecował imperium, y nie prożne było vaticinium. Spurina Iuliuszowi Cesarzowi dni Marcowych obiecał, także z Astrologiczney Praktyki zabicie, a te go nie mineło. Pewny Astrolog na Dworze Fryderyka II Cesarza, Rudolfa Hrabie Habszpurskiego, nad innych zacnych y wielkich ludzi preferował, o
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 177
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
in rei veritate, uti sonat manifestum, cum decisa sententia paritatis peractaw rzeczywistości, jak głosi manifest, zapadłego wyrokiem równości głosów nigdy nie byłego, podpisać się naglił, do którego, gdy żałujący per ius sacrae iustitiae et iuramentum iudicis od takowego podpisania się renuendozważając na świętą sprawiedliwość i przysięgę sędziowską... odmawiając stronił, wtedy obżałowany IMĆ Pan Wołodkowicz commotus hac resistentia, postposito in aequali z obżałowanym IMcią w funkcji deputackiej z powiatu wołkowyskiego zaszczyconego characterepobudzony tym oporem, znieważywszy na równi... stanowiskiem, tegoż żałującego pięścią w gębę uderzywszy, praeposterewywróciwszy, do pałasza porwawszy się bił, konfundował, z stancji marszałkowskiej nie wypuszczał
in rei veritate, uti sonat manifestum, cum decisa sententia paritatis peractaw rzeczywistości, jak głosi manifest, zapadłego wyrokiem równości głosów nigdy nie byłego, podpisać się naglił, do którego, gdy żałujący per ius sacrae iustitiae et iuramentum iudicis od takowego podpisania się renuendozważając na świętą sprawiedliwość i przysięgę sędziowską... odmawiając stronił, wtedy obżałowany JMĆ Pan Wołodkowicz commotus hac resistentia, postposito in aequali z obżałowanym JMcią w funkcji deputackiej z powiatu wołkowyskiego zaszczyconego characterepobudzony tym oporem, znieważywszy na równi... stanowiskiem, tegoż żałującego pięścią w gębę uderzywszy, praeposterewywróciwszy, do pałasza porwawszy się bił, konfundował, z stancji marszałkowskiej nie wypuszczał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 670
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wiatrom dałeś żagle Demofooncie, umknąwszy stąd nagle; Pierwsze nie mają wiary i literze, Drugim się widzę na powrót nie bierze. Powiedz, com winna, w czymem tak zgrzeszyła? Chyba to? żem cię zbytnie polubiła: A jestże to grzech, i kryminał we mnie, Żebyś był stronił dla tego odemnie? Ten błąd szczególny, te występki moje, Zem cię w Ojcowskie przyjęła pokoje? Lecz jeżeli dasz ucho stronie drugi, A zaż to nie są, łaski i zasługi? Gdzież twa poczciwość? gdzie i wiara dana, Gdzie ręka z ręką prawie skrępowana? Gdzie Bóg, jeżeli
wiátrom dáłeś żagle Demofoonćie, umknąwszy stąd nágle; Pierwsze nie maią wiáry y literze, Drugim się widzę ná powrot nie bierze. Powiedz, com winna, w czymem ták zgrzeszyłá? Chybá to? żem ćię zbytnie polubiłá: A iestże to grzech, y kryminał we mnie, Zebyś był stronił dla tego odemnie? Ten błąd szczegulny, te występki moie, Zem ćię w Oycowskie przyięłá pokoie? Lecz ieżeli dász ucho stronie drugi, A zaż to nie są, łáski i zasługi? Gdźież twa poczćiwość? gdźie y wiárá dána, Gdźie ręká z ręką práwie skrępowána? Gdźie Bog, ieżeli
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 14
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ś mi przez Matkę rodzącą się z piany Przysiągł, żeś miał być mym kochankiem znany, Ty sam, czegom się nie raz nasłuchała, Winszowałeś mi, żem ci się dostała. Czyliś dla tego branką mieć mię życzył; Ze gdybyś zemną posagi był liczył, Podobnobyś od bogatej stronił, Czegoś się w dziewce ubojej nie chronił. Słyszałam też to; że skoro się z morza Jutrzejsza na świat wydobędzie zorza; Ty masz, dobywszy kotwi, z tąd zawinąć, I niewiem w którą stronę świata płynąć. Co ledwie doszło moich wiedzieć uszy, I żal, i smutek, i
ś mi przez Mátkę rodzącą się z piány Przyśiągł, żeś miał bydź mym kochánkiem znány, Ty sam, czegom się nie ráz násłucháłá, Winszowałeś mi, żem ći się dostáłá. Czyliś dla tego bránką mieć mię życzył; Ze gdybyś zemną posagi był liczył, Podobnobyś od bogátey stronił, Czegoś się w dźiewce uboiey nie chronił. Słyszáłám też to; że skoro się z morzá Iutrzeyszá ná świát wydobędźie zorzá; Ty masz, dobywszy kotwi, z tąd záwinąć, Y niewiem w ktorą stronę świátá płynąć. Co ledwie doszło moich wiedźieć uszy, Y żal, y smutek, y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 30
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, nie szalonym krokiem, Lecz miluchno i snadno. Któż to inszy sprawił, Kto imię Lilidory naprzód tego zjawił, Kto ją oczom pokazał, kto w sercu osłodził - Oprócz mnie, którym do niej w dziewosłąby chodził. Jam pierwszy oczy wasze do siebie nakłonił, Jam pilnował, aby wzrok gdzie indziej nie stronił, Jam usta wasze poił obfitą wdzięcznością,
Jam zaloty cukrował wasze przyjemnością. Oświeciłem miłością w sercach drogi skryte, Skruszyłem trwałym statkiem zamki niedobyte. Dwie duszy w jedno ciało takem mocno spoił, Żeby ich wróg zawisny żaden nie rozdwoił. Chociaż mokre obłoki powodzią rozpłyną, Chociaż morze i rzeki wody
, nie szalonym krokiem, Lecz miluchno i snadno. Któż to inszy sprawił, Kto imię Lilidory naprzód tego zjawił, Kto ją oczom pokazał, kto w sercu osłodził - Oprócz mnie, którym do niej w dziewosłąby chodził. Jam pierwszy oczy wasze do siebie nakłonił, Jam pilnował, aby wzrok gdzie indziej nie stronił, Jam usta wasze poił obfitą wdzięcznością,
Jam zaloty cukrował wasze przyjemnością. Oświeciłem miłością w sercach drogi skryte, Skruszyłem trwałym statkiem zamki niedobyte. Dwie duszy w jedno ciało takem mocno spoił, Żeby ich wróg zawisny żaden nie rozdwoił. Chociaż mokre obłoki powodzią rozpłyną, Chociaż morze i rzeki wody
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 21
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
domu; Jeśli popadłam przez to jaką winę, Tyś mi powodem, tyś mi dał przyczynę.
Bowiem gdyś na mnie oczy twe obracał, Wstyd mię skrzydłami natychmiast otaczał, Luboś mię witał, luboś mi się kłaniał, Wstyd mię przed tobą panieński zasłaniał.
Zawsze też Amor twój ode mnie stronił, Póki mię przed nim Wstyd wrodzony bronił; Niedługo jednak, jakoś mu doradził, Twój się Kupido z moim wstydem zwadził.
Porwie się Amor do zwyczajnej broni, Wstyd się puklerzem rumianym zasłoni; Lecz gdy ten z łuku bez przestanku szyje, A ten z bojaźni za tarczą się kryje,
W serce mi z
domu; Jeśli popadłam przez to jaką winę, Tyś mi powodem, tyś mi dał przyczynę.
Bowiem gdyś na mnie oczy twe obracał, Wstyd mię skrzydłami natychmiast otaczał, Luboś mię witał, luboś mi się kłaniał, Wstyd mię przed tobą panieński zasłaniał.
Zawsze też Amor twój ode mnie stronił, Póki mię przed nim Wstyd wrodzony bronił; Niedługo jednak, jakoś mu doradził, Twój się Kupido z moim wstydem zwadził.
Porwie się Amor do zwyczajnej broni, Wstyd się puklerzem rumianym zasłoni; Lecz gdy ten z łuku bez przestanku szyje, A ten z bojaźni za tarczą się kryje,
W serce mi z
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 122
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
żeby dali pokoj Niech się już tym ukontentuje że mi rękę umknął tak ci dali pokoj tylko mu rzekł Relski Jana, sędzia Rawski Panie Bracie Waszec się oto uimujesz ze Waszeci Brata obuchem uderzono a Waszeci samego trzeba by kijem ze Waszec tak barbarus. Siedzia ci z nami przez owe dni komendów ale od nas już stronił bo się bał było nas lepiej niżeli sto koni a wszyscy naniego Marsem patrzeli o owo umknenie ręki, i w tancu nie były razu Kiedy z nim mówili niektórzy co to z tym czynić dali intendit powiedział ze woli koronnym prawem bo w wojskowym widział fawor jam też temu był bardzo rad i juzem się niestarał
zeby dali pokoy Niech się iuz tym ukontentuie że mi rękę umknął tak ci dali pokoy tilko mu rzekł Relski Iana, sędzia Rawski Panie Bracie Waszec się oto uimuiesz ze Waszeci Brata obuchem uderzono a Waszeci samego trzeba by kiiem ze Waszec tak barbarus. Siedzia ci z nami przez owe dni komendow ale od nas iuz stronił bo się bał było nas lepiey nizeli sto koni a wszyscy naniego Marsem patrzeli o owo umknenie ręki, y w tancu nie były razu Kiedy z nim mówili niektorzy co to z tym czynic dali intendit powiedział ze woli koronnym prawem bo w woyskowym widział fawor iam tesz temu był bardzo rad y iuzem się niestarał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 115
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jechał do Majętności poszedł znowu zemną ten człowiek do Gospody przed samym wieczorem posłałem znowu do Praezydenta przyjechał ale się już położył sturbowany i wieczerzy nie jadł. Więc tedy ad cras miał do mnie Pan Baleński przyjść rano i Do Praezydenta pość, nie masz go drugi dzień i trzeci niemasz a jego już ukontentowano I tak stronił odemnie pytąm się jednak oniego inszych faktórów Machlerzów jako ich tam zowią Powiedział mi Felski Faktór ze tam siedzi w komorze u kępki, poszedłem tam zastałem go i mówię słowo kędy? Pocznie wykrącać że ich nieznąm niewiem jak się zowią. skarżyć niewiedzieć na kogo Jam zrozumiał sprawę i mówię przefakcjowano
iechał do Maiętnosci poszedł znowu zemną ten człowiek do Gospody przed samym wieczorem posłałem znowu do Praezydenta przyiechał ale się iuz połozył zturbowany y wieczerzy nie iadł. Więc tedy ad cras miał do mnie Pan Balenski przyiść rano y Do Praezydenta pość, nie masz go drugi dzien y trzeci niemasz a iego iuz ukontentowano I tak stronił odemnie pytąm się iednak oniego inszych faktorow Machlerzow iako ich tam zowią Powiedział mi Felski Faktor ze tam siedzi w komorze u kępki, poszedłem tam zastałem go y mowię słowo kędy? Pocznie wykrącać że ich nieznąm niewiem iak się zowią. skarzyc niewiedzieć na kogo Iam zrozumiał sprawę y mowię przefakcyowano
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 263
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688