się tai, Czy że strojom tutecznym, czy nie przyzwyczai Językowi; aż skoro w Polsce to oboje Zagęści, pokaże się. Lecz naprzód pod twoje Padnie nogi, wstydliwym spłonąwszy rumieńcem, Że, panna cudzoziemska, stawa przed młodzieńcem. Pytasz, po co? skąd w progi królewskie odwaga Ani oczu splendor jej nie przywykły strwaga? Królewną się u ojca rodziła jedyną, Zatem dziedziczka; to jej odwagi przyczyną. Trzech konkurentów miała, wszyscy królmi i ci; Komuż serca przy tronie uroda nie chwyci?
Dopieroż jeśli cnota z rozumem do tronu I urody przystąpi, nikt się paragonu, Nikt na morze miłości z odwagą nie wzdryga, Każdy da
się tai, Czy że strojom tutecznym, czy nie przyzwyczai Językowi; aż skoro w Polszczę to oboje Zagęści, pokaże się. Lecz naprzód pod twoje Padnie nogi, wstydliwym spłonąwszy rumieńcem, Że, panna cudzoziemska, stawa przed młodzieńcem. Pytasz, po co? skąd w progi królewskie odwaga Ani oczu splendor jej nie przywykły strwaga? Królewną się u ojca rodziła jedyną, Zatem dziedziczka; to jej odwagi przyczyną. Trzech konkurentów miała, wszyscy królmi i ci; Komuż serca przy tronie uroda nie chwyci?
Dopieroż jeśli cnota z rozumem do tronu I urody przystąpi, nikt się paragonu, Nikt na morze miłości z odwagą nie wzdryga, Każdy da
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 353
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ogarnął, że na głowie i na skroni białej Włosy mu oszedziałe płomieniem gorzały. Wszyscy wrzących łez rzucą gorące granaty Na Turków przed wielkiego Twórce majestaty; Wszyscy się chcą z nimi bić, z tak wdzięcznej przynęty Zabrzmi głośno po całym wojsku pean święty Bogarodzice; przez nią chcą Syna ubłagać, Żeby swoich chciał stwierdzić, nieprzyjaciół strwagać. Toż co żywo do skruchy, w czym sumnienie ruszy, Bogomyślnym kapłanom cicho kładą w uszy, Którzy tam i sam jeżdżąc, jeśli kogo łudzi, Od napaści szatańskiej animują ludzi, Na tym placu, z którego ognistymi koły Człek może z Eliaszem wniść między anioły. A już hałła tatarskie, jaki wrzące garce
Ogarnął, że na głowie i na skroni białéj Włosy mu oszedziałe płomieniem gorzały. Wszyscy wrzących łez rzucą gorące granaty Na Turków przed wielkiego Twórce majestaty; Wszyscy się chcą z nimi bić, z tak wdzięcznej przynęty Zabrzmi głośno po całym wojsku pean święty Bogarodzice; przez nię chcą Syna ubłagać, Żeby swoich chciał stwierdzić, nieprzyjaciół strwagać. Toż co żywo do skruchy, w czym sumnienie ruszy, Bogomyślnym kapłanom cicho kładą w uszy, Którzy tam i sam jeżdżąc, jeśli kogo łudzi, Od napaści szatańskiej animują ludzi, Na tym placu, z którego ognistymi koły Człek może z Eliaszem wniść między anioły. A już hałła tatarskie, jaki wrzące garce
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 135
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
zastęp w miejscu stoi Bo go nie zwodzą, aż się Osman uspokoi, Który się niesłychanie na umyśle miesza, Że mu się ta potrzeba nie udała piesza: Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów, Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga! Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga, Ze uciekli i że się sami z sobą gnietli, A rózgą by ich byli i kańczugiem zmietli. Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi, Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi, Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki A hetmani patrzący dzierżą się za boki. W ostatku się i
zastęp w miejscu stoi Bo go nie zwodzą, aż się Osman uspokoi, Który się niesłychanie na umyśle miesza, Że mu się ta potrzeba nie udała piesza: Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów, Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga! Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga, Ze uciekli i że się sami z sobą gnietli, A rózgą by ich byli i kańczugiem zmietli. Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi, Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi, Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki A hetmani patrzący dzierżą się za boki. W ostatku się i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 156
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
do nich wysypą się gradem, Naprzód im czoła strachem podchodziły bladem; Potem, kiedy Chodkiewicz wsiądzie na ich roje, Ze łby im ostrą szablą zdejmuje zawoje, Zwątpiwszy o posiłkach, zwyczajnego toru Dzierżąc się, uciekali do swego taboru. Nie pomoże Mahomet i carska powaga: Gdy śmierć chwyta za garło, gdy się serce strwaga, Żadne względy nie idą, jeden strach ma oczy. Jak znowu krwią pogaństwo pole uposoczy, Bo naszy i Kozacy, co im staje siły, Sieką, kolą, strzelają bojaźliwe tyły. Targa włosy na głowie, gryzie sobie palce Zjadły Osman, żurzy się na swoje ospalce. Już nie wierzy, żeby był Mahomet
do nich wysypą się gradem, Naprzód im czoła strachem podchodziły bladem; Potem, kiedy Chodkiewicz wsiędzie na ich roje, Ze łby im ostrą szablą zdejmuje zawoje, Zwątpiwszy o posiłkach, zwyczajnego toru Dzierżąc się, uciekali do swego taboru. Nie pomoże Mahomet i carska powaga: Gdy śmierć chwyta za garło, gdy się serce strwaga, Żadne względy nie idą, jeden strach ma oczy. Jak znowu krwią pogaństwo pole uposoczy, Bo naszy i Kozacy, co im staje siły, Sieką, kolą, strzelają bojaźliwe tyły. Targa włosy na głowie, gryzie sobie palce Zjadły Osman, żurzy się na swoje ospalce. Już nie wierzy, żeby był Mahomet
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 170
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924