ją i z portem wiatry zostawował Spokojniejsze i poszedł, krążąc nad ludnemi I pachniącej Indii wsiami bogatemi, W prawą i w lewą wysep tysiąc odkrywając, Tak długo, aż obaczył, z biegu nie spuszczając, Kraj świętego Tomasza, skąd się więc puszczają Żeglarze na północy i ster obracają.
XVII.
Jakoby wielki złoty chersonez strychując, Szła armata i brzegów bogatych zajmując, Widzi, jako się wody Gangowe bieleją I w morze wody pędem niewstrąconem leją; Widzi i Taprobanę z swemi mieszkańcami I morze, między dwiema ściśnione brzegami. Po długiej drodze potem do Kochinu przyszli I dopiero z indyjskich granic stamtąd wyszli.
XVIII.
Przebiegając tak wielkie morze z tak
ją i z portem wiatry zostawował Spokojniejsze i poszedł, krążąc nad ludnemi I pachniącej Indyej wsiami bogatemi, W prawą i w lewą wysep tysiąc odkrywając, Tak długo, aż obaczył, z biegu nie spuszczając, Kraj świętego Tomasza, skąd się więc puszczają Żeglarze na północy i sztyr obracają.
XVII.
Jakoby wielki złoty chersonez strychując, Szła armata i brzegów bogatych zajmując, Widzi, jako się wody Gangowe bieleją I w morze wody pędem niewstrąconem leją; Widzi i Taprobanę z swemi mieszkańcami I morze, między dwiema ściśnione brzegami. Po długiej drodze potem do Kochinu przyszli I dopiero z indyjskich granic stamtąd wyszli.
XVIII.
Przebiegając tak wielkie morze z tak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 334
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Myślił w-tym co inszego, a dopiął popregów Tym nam cieśniej, jako gdy z-przezroczystych łegów Białopiórych gromade gesi popedziwszy Wielki Orzeł zasadzi, czym je przestraszywszy, Tylkoż która z-pód miedze ukaże co szyje, Każdą jako piorunem Niebiekim zabije. Tak się i on zawiesił z tamtej Miasta strony, Wszytkie jego na oko strychując obrony. Zaczym ani w piwnicy kto się mógł kryjomy Już utaić: leciały porywane domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-którym Azylu nadzieje jedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoje Ubłagalne sprawując, w- Kościelne podwoje Kule biły, i miejsca nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdziej już wolnego. Na
, Myślił w-tym co inszego, á dopiął popregow Tym nam ćieśniey, iako gdy z-przezroczystych łegow Białopiorych gromade geśi popedźiwszy Wielki Orzeł zasadźi, czym ie przestraszywszy, Tylkoż ktora z-pod miedze ukaże co szyie, Każdą iako piorunem Niebiekim zábiie. Tak sie i on záwiesił z tamtey Miasta strony, Wszytkie iego na oko strychuiąc obrony. Zaczym áni w piwnicy kto sie mogł kryiomy Iuż utaić: lećiały porywáne domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-ktorym Azylu nadźieie iedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoie Ubłagálne sprawuiąc, w- Kośćielne podwoie Kule biły, i mieyscá nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdźiey iuż wolnego. Na
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Podczaski także nie próżnował, Gdyż nieprzyjaciel na cel mu wstępował. Potem Cyprian z dział ich począł mieszać. Oni w swe miejsca poczęli pośpieszać. Chłopi, co stali, krzyczeli z ochoty, Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu
Podczaski także nie próżnował, Gdyż nieprzyjaciel na cel mu wstępował. Potem Cypryjan z dział ich począł mieszać. Oni w swe miejsca poczęli pośpieszać. Chłopi, co stali, krzyczeli z ochoty, Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 181
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Uczyniła się wielka mostowi Violenta że się rozerwał dopieroż Panowie ottomani pływać dopieroż się topić Owi tez co powyzej Podparkany tonęli nadpłynęło to z wodą że się Donaj tak zatkał owymi Ludźmi i końmi tak bardzo az woda nałokiec i lepiej na brzegi wystąpiła, Parkany wzięto z Armatą Lubo ich z Strygoniej bardzo broniono poteznie z Armaty strychując z tamtej strony i kule przenosiły i raziły drugie tez w wodę pluskały.
Tam w Parkanach kto weczwartek zgubił swoję chorągiew, kotły zaraz to znalazł i wziął jako swoje sine Contradictione JoMŚCi Pana Pasze sylistryskiego nawet i więźniów żywcem wziętych tam zastano bo kilku tylko posłał był Seraskierowi przy Głowie Wojewody Malborskiego, a byli tak Błaznowie
Uczyniła się wielka mostowi Violenta że się rozerwał dopierosz Panowie ottomani pływać dopierosz się topić Owi tez co powyzey Podparkany tonęli nadpłynęło to z wodą że się Donay tak zatkał owymi Ludzmi i konmi tak bardzo az woda nałokiec y lepiey na brzegi wystąpiła, Parkany wzięto z Armatą Lubo ich z Strygoniey bardzo broniono poteznie z Armaty strychuiąc z tamtey strony y kule przenosiły y raziły drugie tez w wodę pluskały.
Tam w Parkanach kto weczwartek zgubił swoię chorągiew, kotły zaraz to znalazł y wziął iako swoie sine Contradictione IoMSCi Pana Pasze sylistryskiego nawet y więzniow zywcem wziętych tam zastano bo kilku tylko posłał był Seraskierowi przy Głowie Woiewody Malborskiego, a byli tak Błaznowie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 266
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
pilnością: który mądry/ zna miejsca podobne/ w których zając rad siada/ i rozeznywając je/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/ a zatym daleko mniej biegając/ niż głupi/ prędzej popędzą: który głupi/ czego rozumem dosiąc niemoże/ nogami nadstawia/ i biega siła/ wartuje pilno/ strychując wszytkie miejsca/ i podobne i niepodobne: i jako mówią żadnego krza niemijając: a zatym trafi mu się też często zająca popędzić. Taki pies abo jest Zacieczca/ abo nieciekawy: jeśli zacieczca/ potrzeba aby miał głos przynamniej śrzedni/ i upor w gonieniu popędzonego żająca: że kiedy popędzi daleko/ albo go
pilnośćią: ktory mądry/ zna mieyscá podobne/ w ktorych záiąc rad śiada/ y rozeznywáiąc ie/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/ á zátym dáleko mniey biegáiąc/ niż głupi/ prędzey popędzą: ktory głupi/ cżego rozumem dośiąc niemoże/ nogámi nádstáwia/ y biega śiłá/ wártuie pilno/ strychuiąc wszytkie mieyscá/ y podobne y niepodobne: y iáko mowią żádnego krzá niemiiáiąc: a zátym tráfi mu sie też cżęsto záiącá popędźić. Táki pies ábo iest Záćiecżcá/ ábo niećiekáwy: ieśli záćiecżcá/ potrzebá áby miał głos przynamniey śrzedni/ y vpor w gonieniu popędzonego żáiąca: że kiedy popędźi dáleko/ álbo go
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 30
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
żona przemyślą, jakby ptaszkiem z klatki Wylecieć tam, gdzie w oknie często grawał gładki Ow kawaler na lutni, a lutni tej, która Tego po Apollinie miała posessora Najpierwszego tym kształtem, kiedy ono z nieba Bannitem uczyniwszy, niegdy tegoż Feba Rugowali zawzięci kolegowie. Zaczem Przez długi czas musiał być po świecie tułaczem Strychując jasy, pola, wertebiste knieje I kędy tylko Neptun żaglartii nie chwieje, Zwiedział skaliste góry, jamy lwie i smoce, Od jego rąk utonął Piton w swej posoce Naspikowany z łuku; nuż insze poczwary Ziemskie — śmiertelnej jego strzał nie uszły kary. I takim się myśliwstwem Apollo czas długi Parał po wszytkim świecie —jak
żona przemyślą, jakby ptaszkiem z klatki Wylecieć tam, gdzie w oknie często grawał gładki Ow kawaler na lutni, a lutni tej, ktora Tego po Apollinie miała possessora Najpierwszego tym kształtem, kiedy ono z nieba Bannitem uczyniwszy, niegdy tegoż Feba Rugowali zawzięci kollegowie. Zaczem Przez długi czas musiał być po świecie tułaczem Strychując iasy, pola, wertebiste knieje I kędy tylko Neptun żaglartii nie chwieje, Zwiedział skaliste gory, jamy lwie i smoce, Od jego rąk utonął Piton w swej posoce Naspikowany z łuku; nuż insze poczwary Ziemskie — śmiertelnej jego strzał nie uszły kary. I takim sie myśliwstwem Apollo czas długi Parał po wszytkim świecie —jak
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 13
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949