. W Roku tym gdy to piszę/ w samo Boże Ciało/ W Haczowie/ mila z Krosna/ to się cudo zstało: Uderzył znagła piorun/ zausznice skruszył/ Ogień/ Kwef cale spalił/ a włosów nie ruszył. Dał Bóg znać jak mu się te stroje podobają; Kiedy z obłoków na nie pioruny strzelają. I słusznie Cekauz górny/ na tych ognia dawa; Którym czasu/ na dobre dla zbytków/ nie zstawa. O złote czasy/ z Nieba/ ziemi pozwolone/ Byście na chwałę Stwórce/ były obrócone! O jako krwawo prawie/ światu hołdujecie; A Bogu nie przestanuje/ nędzne paszujecie! Idą godzin poszosne
. W Roku tym gdy to piszę/ w sámo Boże Ciáło/ W Haczowie/ milá z Krosná/ to się cudo zstáło: Vderzył znagłá piorun/ záusznice skruszył/ Ogień/ Kwef cále spalił/ á włosow nie ruszył. Dał Bog znáć iák mu się te stroie podobáią; Kiedy z obłokow ná nie pioruny strzelaią. Y słusznie Cekáuz gorny/ na tych ogniá dawa; Ktorym czásu/ ná dobre dla zbytkow/ nie zstawa. O złote czásy/ z Niebá/ źiemi pozwolone/ Byśćie ná chwałę Stworce/ były obrocone! O iáko krwáwo práwie/ świátu hołduiećie; A Bogu nie przestánuie/ nędzne pászuiećie! Idą godźin poszosne
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ludzką i niestateczność/ na tę święci Boży będą pamiętali/ że póki ten żywot trwa ułomny/ podległy pokusom/ niepodobna świecić na kształt ognia wielkiego/ ale na podobieństwo jednej iskiereczki. Tacy/ mówię/ nie potrzeba żeby na się obracali Prognostyku tego Komety: nie zbiera się nigdy niebieska moc przeciwko pokornym i niskim/ nie strzelają stamtąd do iskierek/ do celu nader drobnego/ ale do wielkiego i okazalszego. Miałbym tu jeszcze co mówić o wystawach owych świetckich/ które siła nas czyni stąd/ że się nie racujemy z dostatkami swemi /żeby jedno trochę zaświecić/ ukazać się/ przychodzimy w takie zaciągi/ że nie tylko dzieciom nic nie
ludzką y niestáteczność/ ná tę święći Boży będą pámiętáli/ że poki ten żywot trwa vłomny/ podległy pokusom/ niepodobna świéćić ná kształt ogniá wielkiego/ ále ná podobieństwo iedney iskiereczki. Tácy/ mowię/ nié potrzebá żeby ná się obracáli Prognostyku tego Komety: nie zbiera się nigdy niebieska moc przećiwko pokornym y niskim/ nie strzeláią stámtąd do iskierek/ do celu náder drobnego/ ále do wielkiego y okazálszego. Miałbym tu iescze co mowić o wystáwach owych świetckich/ ktoré śiłá nas czyni stąd/ że sie nie rácuiemy z dostátkámi swemi /żeby iedno trochę záświećić/ vkázáć sie/ przychodźimy w tákie záćiągi/ że nie tylko dźiećiom nic nie
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C4
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i
, kozik do winnice, Dzban, kołki, taczki, drabiny, Nie do szturmu, do drzewiny.
Sznur drutowy miasto lonta, Siarki na mrówki pól fonta, Łapica na mysze dusze I na krety cztery kusze.
Owa wieża jak dzwonnica, Kunszt to wodny, nie strzelnica, I tylko z niej grube rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 339
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, zostało; Bo między drugiem wałem i murem głęboki Przykop jeszcze zostawał i dosyć szeroki.
CXXVII.
Imo to, że pogaństwu naszy u tej strony Z góry do dołu czynią snadniejsze obrony, Zewnątrz na pochodziste wały w mniejszem trudzie Coraz świeży z wodzami następują ludzie, Którzy spisami czynią wstręty i zawady I z łuków nieprzyjaciół strzelają gromady; Którzyby byli nie tak zgromadno bieżeli, By byli Rodomonta przy sobie nie mieli.
CXXVIII.
Który jednych pochwala, a drugich groźnemi Słowy gromi i sam wprzód wypada przed niemi: Jednemu głowę, piersi drugiemu rozcina, Jeśli widzi, że który uciekać poczyna; Inszych strąca i spycha, nikt mu się nie
, zostało; Bo między drugiem wałem i murem głęboki Przykop jeszcze zostawał i dosyć szeroki.
CXXVII.
Imo to, że pogaństwu naszy u tej strony Z góry do dołu czynią snadniejsze obrony, Zewnątrz na pochodziste wały w mniejszem trudzie Coraz świeży z wodzami następują ludzie, Którzy spisami czynią wstręty i zawady I z łuków nieprzyjaciół strzelają gromady; Którzyby byli nie tak zgromadno bieżeli, By byli Rodomonta przy sobie nie mieli.
CXXVIII.
Który jednych pochwala, a drugich groźnemi Słowy gromi i sam wprzód wypada przed niemi: Jednemu głowę, piersi drugiemu rozcina, Jeśli widzi, że który uciekać poczyna; Inszych strąca i spycha, nikt mu się nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 327
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
żaden człowiek lepiej uczynić nie mógł, a potem ją z wielką ceremonią i ukłonem oddaje przy nim będącemu. Muszkiet potem z lontem zapalonym, na ziemi położony, podejmie i podjawszy wystrzeli, a potym znowu położy. Potym urobiony jako zamek z drzewa, z działkami na nim wyprowadzą, i ludzie we środku, którzy tam strzelają z owych działek, a ta bestia immobilis, jakoby żadnego ciężaru nie dźwigała.
W drugiej budzie tamże widziałem wiele a natura odmiennych rzeczy. Primo, ptak jakowyś zamorski, który piór ma na kształt szerści czarnej, głowy na kształt indyczej, jeno że wielkiej, nóg na kształt strusich, na wierzchu głowy
żaden człowiek lepiej uczynić nie mógł, a potem ją z wielką ceremonią i ukłonem oddaje przy nim będącemu. Muszkiet potem z lontem zapalonym, na ziemi położony, podejmie i podjawszy wystrzeli, a potym znowu położy. Potym urobiony jako zamek z drzewa, z działkami na nim wyprowadzą, i ludzie we środku, którzy tam strzelają z owych działek, a ta bestia immobilis, jakoby żadnego ciężaru nie dźwigała.
W drugiej budzie tamże widziałem wiele a natura odmiennych rzeczy. Primo, ptak jakowyś zamorski, który piór ma na kształt szerści czarnej, głowy na kształt indyczej, jeno że wielkiej, nóg na kształt strusich, na wierzchu głowy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 306
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
świat zapalił, ale je obrzydził, tu położę, aby świat Noverit, oderit.
VENUS na wozie siedzi, po Niebie Kupidynami jeżdżąca, a ci pochodniami zapalają sublunarne stworzenia, i strzałami przeszywają z napisem:
Proh quanta potentia Regni est, Venus alma tui! O Emblematach i Symbolach
2 Dwóch Kupidynów do siebie z łuków strzelają, znacząc w amorach wzajemne rany z napisem z Seneki: Oum omoris poculum: ut ameris, ama. Tak z wszystkiemi Bliźniemi postępować należy.
3 KUPIDYN mały, świat potężny dźwiga z napisem: Atlante major. Dając znać, aby się strzed amorów, które i mocnych unoszą.
4 NIEDZWIEDZICA (według zdania Naturalistów)
świat zapalił, ale ie obrzydził, tu położę, aby świát Noverit, oderit.
VENUS ná wozie siedzi, po Niebie Kupidynami ieżdżąca, á ci pochodniámi zapalaią sublunarne stworzenia, y strzałami przeszywaią z napisem:
Proh quanta potentia Regni est, Venus alma tui! O Emblematach y Symbolach
2 Dwoch Kupidynow do siebie z łukow strzelaią, znacząc w amorach wzaiemne rany z napisem z Seneki: Oum omoris poculum: ut ameris, ama. Tak z wszystkiemi Bliźniemi postępować należy.
3 KUPIDYN mały, świát potężny dzwiga z napisem: Atlante maior. Daiąc znać, aby się strzed amorow, ktore y mocnych unoszą.
4 NIEDZWIEDZICA (według zdania Naturalistow)
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1176
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
złą radę Kropińskiego narzekał i nic nie czynił.
Ja o tym nie wiedząc bałem się owego w prędkim razie wetowania i tak sturbowany, wyszedłem piechotą daleko ku Brześciowi drogą, chcąc widzieć, jeżeli się dalej co złego z bratem moim nie stało. Aż nad wieczór usłyszałem, że z pistoletów jadąc coraz bliżej strzelają. Dorozumiałem się, że nic złego nie było i że te strzelanie triumf znaczyło, aż też nadjechali brat mój i Ignacy Paszkowski, strażnikowicz polny lit., towarzysz brata mego, i inna kompania. Wypuścili w zawód do mnie konie. Zaczęli się chwalić, a brat mój pułkownik rzekł do mnie: „Otóż
złą radę Kropińskiego narzekał i nic nie czynił.
Ja o tym nie wiedząc bałem się owego w prędkim razie wetowania i tak sturbowany, wyszedłem piechotą daleko ku Brześciowi drogą, chcąc widzieć, jeżeli się dalej co złego z bratem moim nie stało. Aż nad wieczór usłyszałem, że z pistoletów jadąc coraz bliżej strzelają. Dorozumiałem się, że nic złego nie było i że te strzelanie triumf znaczyło, aż też nadjechali brat mój i Ignacy Paszkowski, strażnikowicz polny lit., towarzysz brata mego, i inna kompania. Wypuścili w zawód do mnie konie. Zaczęli się chwalić, a brat mój pułkownik rzekł do mnie: „Otóż
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 421
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nich ptaki usidlają. INSUŁY HISZPAŃSKIE: Z. DOMINIK od Stolicy tak nazwana, z liczby wspomnionych. Antyllów Insuł. Na 250. mil zabiera w okręgu. Ale gruntów ma wiele pustych, z racyj wygubionych na trzy miliony Obywatelów, przez Hiszpanów. Spacyrują po nich bydła, wieprze swojskie po wygubionych gospodarzach zdziczałe, które strzelają Hiszpani dla skór.
Z tychże wyspów Antyllów, nie poślednia jest Insuła Hiszpańska KUBA, albo FERDyNANDEA, iż sub auspiciis tego Monarchy odkryta przez Kolumba, za powtórną tam jego bytnością, inaczej Hawana od Miasta Portowego. Jest pełna gór, jezior, lasów, bydła, drzewa Kaninga, o którym tu między Ameryki osobliwościami
nich ptaki usidlaią. INSUŁY HISZPANSKIE: S. DOMINIK od Stolicy tak nazwana, z liczby wspomnionych. Antillow Insuł. Na 250. mil zabiera w okrągu. Ale gruntow ma wiele pustych, z racyi wygubionych na trzy milliony Obywatelow, przez Hiszpanow. Spacyruią po nich bydła, wieprze swoyskie po wygubionych gospodarzach zdziczałe, ktore strzelaią Hiszpani dla skór.
Z tychże wyspow Antillow, nie poślednia iest Insuła Hiszpańska KUBA, albo FERDINANDEA, iż sub auspiciis tego Monarchy odkryta przez Kolumba, za powtorną tam iego bytnością, inaczey Hawana od Miasta Portowego. Iest pełna gor, iezior, lasow, bydła, drzewa Kaninga, o ktorym tu między Ameryki osobliwościami
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 613
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, moskiewskie poddać się przymierze, Z którego lub wy sami, lub synowie wasi Na piechury, drachuny pójdą jako Sasi. Mój Boże, pierwej zamkniej śmiercią me powieki, Niżelibym żyw patrzył na tak szpetne wieki. Na ostatek macie czym zasłonić osoby Szlacheckie, na wydane ognie pierwszej próby Są z województw wyprawy, niechaj się strzelają, Waszych dzid i demeszów Niemcy nie strzymają. Odpowiedź druga do szlachty wojnę służących
Bić się nie chcesz, mój bracie, tak dawno dla wojny Pod chorągwią zostając, a za cóż tak hojny Sumpt na ciebie łożyła ojczyzna w pokoju Tak długim, żebyś nie miał służyć jej do boju? Czyliś brał za to
, moskiewskie poddać się przymierze, Z którego lub wy sami, lub synowie wasi Na piechury, drachuny pójdą jako Sasi. Mój Boże, pierwej zamkniej śmiercią me powieki, Niżelibym żyw patrzył na tak szpetne wieki. Na ostatek macie czym zasłonić osoby Szlacheckie, na wydane ognie pierwszej próby Są z województw wyprawy, niechaj się strzelają, Waszych dzid i demeszów Niemcy nie strzymają. Odpowiedź druga do szlachty wojnę służących
Bić się nie chcesz, mój bracie, tak dawno dla wojny Pod chorągwią zostając, a za cóż tak hojny Sumpt na ciebie łożyła ojczyzna w pokoju Tak długim, żebyś nie miał służyć jej do boju? Czyliś brał za to
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 178
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
odważyć swe zdrowie/ a męstwo i dzielność pokazać przed Panem: niżli gdzie na ustroniu.
FRIDRICH trzeci/ gdy mu się tym chcąc przysłużyć Dworzanie/ powiadali/ że ci a ci źle o nim a uszczypliwie mówią: na to im tak rzekł: Aza niewiecie że Potentaci jako cel wystawieni ludziom/ do którego więc strzelają. I piorun/ pry/ pomijając chaty/ bije w wysokie wieże. A nam wżdy znośniejsza/ że się tylko słowy na nas rzucają. Mądrego rzecz jest/ nie za wszytko się brać: Jedno minąć/ drugie zwinąć. Księgi Wtóre
Tenże/ gdy Doktorowie radzili/ jeśliby żona jego Leonora potomstwo mieć chciała
odważyć swe zdrowie/ á męstwo y dźielność pokázáć przed Pánem: niżli gdźie ná vstroniu.
FRIDRICH trzeći/ gdy mu się tym chcąc przysłużyć Dworzánie/ powiádáli/ że ci á ći źle o nim á vszcżypliwie mowią: ná to im ták rzekł: Aza niewiećie że Potentaći iáko cel wystáwieni ludźiom/ do ktore^o^ więc strzeláią. Y piorun/ pry/ pomiiáiąc cháty/ biie w wysokie wieże. A nam wżdy znośnieysza/ że się tylko słowy ná nas rzucáią. Mądrego rzecż iest/ nie zá wszytko się bráć: Iedno minąć/ drugie zwinąć. Kśięgi Wtore
Tenże/ gdy Doktorowie rádźili/ ieśliby żoná iego Leonorá potomstwo mieć chćiáłá
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 129
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614