brata mego. Tam się barzo prędko zwadzili. Parowiński zsiadał
z konia, chcąc harapnikiem wyszmagać Wacława, brata mego. Ten broniąc się strzelił do niego i zaraz Parowiński padł. Ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, skoczyli do brata mego i już go wzięli. Obaczył ten tumult brat mój, teraźniejszy pułkownik, i słyszał strzelanie. Przybiegł na koniu, brata mego odbił. Parowińskiego postrzelonego wyżej kolana, że śrzót poszedł in genitalia, odjechawszy leżącego, powrócili do Rasnej. Umarł we trzy dni Parowiński.
Poczynił Grabowski, sędzia ziemski, manifesta, jakoby bracia moi zasiedli się w tych budach na zabicie jego, co był wielki fałsz, a Parowińska
brata mego. Tam się barzo prędko zwadzili. Parowiński zsiadał
z konia, chcąc harapnikiem wyszmagać Wacława, brata mego. Ten broniąc się strzelił do niego i zaraz Parowiński padł. Ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, skoczyli do brata mego i już go wzięli. Obaczył ten tumult brat mój, teraźniejszy pułkownik, i słyszał strzelanie. Przybiegł na koniu, brata mego odbił. Parowińskiego postrzelonego wyżej kolana, że śrzót poszedł in genitalia, odjechawszy leżącego, powrócili do Rasnej. Umarł we trzy dni Parowiński.
Poczynił Grabowski, sędzia ziemski, manifesta, jakoby bracia moi zasiedli się w tych budach na zabicie jego, co był wielki fałsz, a Parowińska
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 174
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, kopije niedokazały przedtym. Wynalezione bomby z tegoż prochu, któremi najmocniejsze teraz łatwo rozrzucić Fortece, rozgromić uszykowany obóz, skąd oprochu napisał wierszopis:
Vis, sonitus, motus, furor, impetus; ardor, Sunt mecum: Mars haec ferreus arma timet .
Stąd też Francuzi strzelbę nazwali bombardam że wydaje w strzelaniu bombum, et ardorem. Jeżeli tylko i tej inwencyj niemamy przyznać wiekowi dawnemu; gdyż constat z Geografów, że inventiosi Chineńczykowie od lat tysiąc kilkaset, strzelby zażywali, pewnie prochem, nie grochem nabitej. Tej samej Nacyj i druku inwencja jest od Autorów przyznana: jakoby po Chrystusa Pana Narodzeniu w lat 50. wynaleziona
, kopiie niedokazały przedtym. Wynalezione bomby z tegoż prochu, ktoremi naymocnieysze teraz łatwo rozrzucić Fortece, rozgromić uszykowany oboz, zkąd oprochu napisał wierszopis:
Vis, sonitus, motus, furor, impetus; ardor, Sunt mecum: Mars haec ferreus arma timet .
ZTąd też Francuzi strzelbę nazwali bombardam że wydaie w strzelaniu bombum, et ardorem. Ieżeli tylko y tey inwencyi niemamy przyznać wiekowi dawnemu; gdyż constat z Geografow, że inventiosi Chineńczykowie od lat tysiąc kilkaset, strzelby zażywali, pewnie prochem, nie grochem nabitey. Tey samey Nacyi y druku inwencya iest od Autoròw przyznana: iakoby po Chrystusa Pana Narodzeniu w lat 50. wynaleziona
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 27
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu tam postrzelono, Lub już w aprosze oni powpadali, Juże motyki i kilofy brali, Chorągiew jedną był Przewadzki porwał,
Lecz mu ją janczar nazad z ręku wyrwał. Tak tedy nazad z niczym
Dodając serca do takiej roboty. I tak te grzmoty za jedno tak grzmiały Od dział i strzelby, aż z zmierzchem ustały, Strychując równie na wsze strony prawie. Pogoda się nam stawiła łaskawie, Bo trupem pola tureckie usłały, Gdyż bisurmanie jako trzcina stały, Tak się dziwując temu traktowaniu, Lecz oszukani od naszych w strzelaniu, Tak gdy już ten dzień szczęśliwie skończyli, Wycieczkę zaraz zmierzchem wyprawili. Lecz tą wycieczką ani nie sprawiono, Bowiem ochotnych dwu tam postrzelono, Lub już w aprosze oni powpadali, Juże motyki i kilofy brali, Chorągiew jedną był Przewadzki porwał,
Lecz mu ją janczar nazad z ręku wyrwał. Tak tedy nazad z niczym
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 181
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Niektórzy z Polaków na koniach w pole wyjechali. Ludzi za nimi z miasta siła wyszło. Z luku strzelanie. Gołecki pokazał, jako Mars jest strzelec prawy. Krotoszyński pokazał jako Fortuna górą czasem bije. Chudziński pokazał, jako miłość odmienna bywa. Brant pokazał, jako śmierć jest nigdy nieomylny strzelec. Przypadek Brantów w strzelaniu. Acclamatia autorowa na to. Gołecki żołnierzem został. Autor z rzeczy potym wiadomych te im strzelania wykłada. Krotoszyński został księdzem. Chudzińskiemu pannę, której był pewien małżeństwa, inszy młodzieniec wziął za żonę. Brant ożeniwszy się umarł. Gotuje się po strzelaniu z łuku puszczenie zawodów na koniach. Konie osiadają. Stanąwszy w gotowości
. Niektórzy z Polaków na koniach w pole wyjechali. Ludzi za nimi z miasta siła wyszło. Z luku strzelanie. Gołecki pokazał, jako Mars jest strzelec prawy. Krotoszyński pokazał jako Fortuna górą czasem bije. Chudziński pokazał, jako miłość odmienna bywa. Brant pokazał, jako śmierć jest nigdy nieomylny strzelec. Przypadek Brantów w strzelaniu. Acclamatia autorowa na to. Gołecki żołnierzem został. Autor z rzeczy potym wiadomych te im strzelania wykłada. Krotoszyński został księdzem. Chudzińskiemu pannę, której był pewien małżeństwa, inszy młodzieniec wziął za żonę. Brant ożeniwszy się umarł. Gotuje się po strzelaniu z łuku puszczenie zawodów na koniach. Konie osiadają. Stanąwszy w gotowości
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 173
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
noc. Die nona praesentis przysłany rano Wołoszyn od imp. podskarbiego z Buska przynosi wiadomość, że Tatarowie, wczora nad samym Złoczowem stanąwszy koszem, od południa w tamtej okolicej i koło Oleska, Gołogor palili, i widziano bardzo wielkie ognie; posyłane podjazdy dla niezmiernej wiel¬
kości ordy nie mogli dostać języka, ale słyszeli gęste strzelanie z ręcznej strzelby, bo są przy nich Kozacy z Steciem hetmanem, Wołoszą i jańczarowie. Supponitur, że podobno Złoczowa dobywali. Jeśli się orda dalej ku Lwowu pomykać będzie, dany ordynans imp. podskarbiemu od imp. krakowskiego, aby od Buska na lwowskie przedmieścia pomykał się; kładą z nim półczwarta tysiąca wojska. 32
noc. Die nona praesentis przysłany rano Wołoszyn od jmp. podskarbiego z Buska przynosi wiadomość, że Tatarowie, wczora nad samym Złoczowem stanąwszy koszem, od południa w tamtej okolicej i koło Oleska, Gołogor palili, i widziano bardzo wielkie ognie; posyłane podjazdy dla niezmiernej wiel¬
kości ordy nie mogli dostać języka, ale słyszeli gęste strzelanie z ręcznej strzelby, bo są przy nich Kozacy z Steciem hetmanem, Wołoszą i jańczarowie. Supponitur, że podobno Złoczowa dobywali. Jeśli się orda dalej ku Lwowu pomykać będzie, dany ordynans jmp. podskarbiemu od jmp. krakowskiego, aby od Buska na lwowskie przedmieścia pomykał się; kładą z nim półczwarta tysiąca wojska. 32
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 370
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Dopieroż zle, dopieroż bić, brać wiązać. Posłał był Czarniecki przodem kilka Chorągwi. To skoro przyszły do przeprawy pod samym Druckiem sive Odruckiem, Bo to Miasteczko dwojako nazywają Jest tam rzeka Drucz na której były mosty a te już Zostali zrzucone od Moskwy stanęli nad rzeką i posłali do Wojewody dając znać ze słuchać strzelanie i bitwę jakąs zaraz tedy ryścią poszło Wojsko zaraz domyślilismy się że niedarmo przyjdziemy tedy do przeprawy nad Druckiem samym zle Rzeka wprawdzie nieszeroka ale dwama Nurtami idzie, dwa razy pływać trzeba jak po pół stajania głęboko i bystro a zabrzerzysto zaraz jak z pieca Moskwa prostacy spuścili się nato że mosty zrzucili wiedzieli tez już że Wojsko
Dopieroz zle, dopieroz bic, brac wiązać. Posłał był Czarniecki przodem kilka Chorągwi. To skoro przyszły do przeprawy pod samym Druckiem sive Odruckiem, Bo to Miasteczko dwoiako nazywaią Iest tam rzeka Drucz na ktorey były mosty a te iuz Zostali zrzucone od Moskwy stanęli nad rzeką y posłali do Woiewody daiąc znac ze słuchac strzelanie y bitwę iakąs zaraz tedy ryscią poszło Woysko zaraz domyslilismy się że niedarmo przyidzięmy tedy do przeprawy nad Druckiem samym zle Rzeka wprawdzie nieszeroka ale dwama Nurtami idzie, dwa razy pływać trzeba iak po puł staiania głęboko y bystro a zabrzerzysto zaraz iak z pieca Moskwa prostacy spuscili się nato że mosty zrzucili wiedzieli tez iuz że Woysko
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 112
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i bystro a zabrzerzysto zaraz jak z pieca Moskwa prostacy spuścili się nato że mosty zrzucili wiedzieli tez już że Wojsko az pod Szkłowem i sukursu żadnego mieć niemogła Litwa nie kazali owej przeprawy pilnować której mogli by byli zabronic należycie
Rzecze Wojewoda MŚCi Panowie res non patitur moram, mostów tu budować nie masz czasu słyszycie strzelanie słychać i głosy Moskiewskie. Już to znać ze nie nasi onych ale oni naszych biją. Pływalismy przez Morze i tu trzeba. Pana Boga wziąwszy napomoć: Zamną: Pistolety Ładownice za kołmierz sam tedy wprzód skoczy z brzega zaraz kon spłynął bo bardzo rzeka głęboka. Przepłynął tedy stanie na brzegu Chorągwie jedna zadrugą płyną
y bystro a zabrzerzysto zaraz iak z pieca Moskwa prostacy spuscili się nato że mosty zrzucili wiedzieli tez iuz że Woysko az pod Szkłowem y sukkursu zadnego miec niemogła Litwa nie kazali owey przeprawy pilnować ktorey mogli by byli zabronic nalezycie
Rzecze Woiewoda MSCi Panowie res non patitur moram, mostow tu budować nie masz czasu słyszycie strzelanie słychac y głosy Moskiewskie. Iuz to znac ze nie nasi onych ale oni naszych biią. Pływalismy przez Morze y tu trzeba. Pana Boga wziąwszy napomoć: Zamną: Pistolety Ładownice za kołmierz sąm tedy wprzod skoczy z brzega zaraz kon spłynął bo bardzo rzeka głęboka. Przepłynął tedy stanie na brzegu Chorągwie iedna zadrugą płyną
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 112
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
kiedy owego uderzyłem Woląntarza. dopieroż w nich w Bożą Godzinę Połowa ich zostało w izbie a połowa wypadło do sieni Dopieroż rozdawać my w izbie tym a tamtym zaś drudzy w sieni. Jeden dragan miał okrutny berdysz Moskiewski. Tym berdyszem owych tamtych co z yzby uciekali popłatał Jak prędko tedy owa kupa usłyszeli w izbie strzelanie tak prędko skoczyli obczes na chałupę. Dadzą ognia do siebie wytrzymalisz nasi we wrotach. Trzej tylko dragani strzelili spadło tamtych z koni dwóch naszego tez jednego postrzelono w szyję. My tez tu owych uspokoiwszy przywarlismy ich w izbie Ci tez co byli w sieniach oberwawszy co kto mógł dostać chyłkiem po zapłociu pouciekali. od koni.
kiedy owego uderzyłęm Woląntarza. dopieroz w nich w Bozą Godzinę Połowa ich zostało w izbie a połowa wypadło do sieni Dopieroz rozdawać my w izbie tym a tamtym zas drudzy w sieni. Ieden dragąn miał okrutny berdysz Moskiewski. Tym berdyszem owych tamtych co z yzby uciekali popłatał Iak prędko tedy owa kupa usłyszeli w izbie strzelanie tak prędko skoczyli obczes na chałupę. Dadzą ognia do siebie wytrzymalisz nasi we wrotach. Trzey tylko dragani strzelili spadło tamtych z koni dwoch naszego tez iednego postrzelono w szyię. My tez tu owych uspokoiwszy przywarlismy ich w izbie Ci tez co byli w sieniach oberwawszy co kto mogł dostac chyłkiem po zapłociu pouciekali. od koni.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 156
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wzięty/ a on kółko w domu swoim w Norbachu w Biskupstwie Wormatyskim zawiezsił/ które i do dnia dzisiejszego wisi. Tego Pundkera chłopi potym że się im barzo naprzykrzył/ wieczora jednego motykami/ i rydlami zabili/ i tak w grzechach swych umarł. O tym powiedaja/ że niektóre Książę/ chcąc doświadczyć pewności tego w strzelaniu/ stawił mu syna swego małego na cel/ i postawiwszy grosz na bierecie/ kazał mu go z łuku ugodzić tak żeby biereta nie ruszył. On tedy acz powiedał że to może uczynić/ choć z trudnością/ wszakże prosił żeby go od tego strzelania wolnym uczynił/ obawiając się żeby go szatan nie oszukał/ ku zgubnie
wźięty/ á on kołko w domu swoim w Norbáchu w Biskupstwie Wormátyskim záwiezśił/ ktore y do dniá dźiśieyszego wiśi. Tego Pundkerá chłopi potym że sie im bárzo náprzykrzył/ wieczorá iednego motykámi/ y rydlámi zábili/ y ták w grzechách swych vmárł. O tym powiedáia/ że niektore Xiążę/ chcąc doświádczyć pewnośći te^o^ w strzelániu/ stáwił mu syná swego máłego na cel/ y postáwiwszy grosz ná bierećie/ kazał mu go z łuku vgodźić ták żeby bieretá nie ruszył. On tedy ácz powiedał że to może vczynić/ choć z trudnośćią/ wszakże prośił żeby go od tego strzelánia wolnym vczynił/ obawiáiąc sie żeby go szátan nie oszukał/ ku zgubnie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 167
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
starego Symeona/ które/ piastując Dziecię/ wyrzecze: Ten będzie celem/ do którego wypuszczać będą strzały języczne. Aleć na wszytkie razy na ganku stateczny JEZUS stanie/ i trzcinę w ręku trzymając/ rzecze do onej gromady: Oto człowiecze; Twoje postrzały są strzały maluczkich/ i wszytkie rany są dziecinne/ trzciniane twoje strzelanie/ nic mię człowiecze nie poruszy. na więtszem razy ja gotowy: wynieś mię jakoć się najwyżej podoba/ będęć na lepszym celu/ gdy mię podniesiesz na krzyżu. Wynieś podnieś; ale wiedz o tym że jeszcze strzały wypuszczę potężniejsze na duszę twoję/ mając tak tęgi w rękach moich łuk krzyżowy i lubo na mię
starego Symeona/ które/ piastuiąc Dźiećię/ wyrzecze: Ten będźie celem/ do ktorego wypuszczać będą strzały ięzyczne. Aleć ná wszytkie rázy ná ganku státeczny IEZVS stánie/ y trzćinę w ręku trzymaiąc/ rzecze do oney gromády: Oto człowiecze; Twoie postrzały są strzały maluczkich/ y wszytkie rány są dźiećinne/ trzćiniáne twoie strzelánie/ nic mię człowiecze nie poruszy. ná więtszem rázy ia gotowy: wynieś mię iákoć się naywyżey podoba/ będęć ná lepszym celu/ gdy mię podnieśiesz ná krzyżu. Wynieś podnieś; ale wiedz o tym że ieszcze strzały wypuszczę potężnieysze ná duszę twoię/ máiąc ták tęgi w rękách moich łuk krzyżowy y lubo ná mię
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 452
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636