Królową Prędko się Jowisz do swej Ledy wnęci W skrócie łabęci. Ziemia dopieroż z tym się ozwie rada Iże Wenery wszytka jest osada W sercach żyjących/ której władza ludzi Afekty budzi. A czemuż proszę przemożna Bogini? Twa ręka Steli taką krzywdę czyni Ze wyżył z Nimfą swą/ pieknej urody Bez skutku Gody. Kupido strzelcze do serc ludzkich śmiały Takli stępiało/ zelezce twej strzały: Pan Młody w Łozku (pchnion) niepogotowiu Grotem zołowiu. Ej otrząśni się Stelo a kaz sercu Wykonać: coś jej przysiągł na kobiercu Czuła to ona niechcący przez dzięki Podać ci ręki Jako niechciała przestąpić i proga Jako rzewne łzy roniła nieboga Jak
Krolową Prędko się Iowisz do swey Ledy wnęći W skrocie łábęći. Ziemia dopierosz z tym się ozwie rádá Iże Wenery wszytká iest osádá W sercách żyiących/ ktorey władza ludźi Affekty budźi. A czemuż proszę przemożna Bogini? Twá ręká Stelli taką krzywdę czyni Ze wyżył z Nymphą swą/ piekney vrody Bez skutku Gody. Kupido strzelcze do serc ludzkich śmiáły Tákli ztępiáło/ zelezce twey strzáły: Pan Młody w Łozku (pchnion) niepogotowiu Grotem zołowiu. Ey otrząśni się Stello á kaz sercu Wykonáć: coś iey przyśiągł ná kobiercu Czuła to oná niechcący przez dźięki Podác ći ręki Iáko niechćiáłá przestąpić y progá Iáko rzewne łzy roniłá niebogá Iák
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 199
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu, tak i w cenie; Przecięż bądź tańsza i waruj się skargi, Zwłaszcza gdzie targi Idą o serce, o łaskę, o wargi.
Ale i stąd bój się trwogi, Obwinią cię o pożogi, Bo w twej budce od ognia jarmarki: Z ust strzelcze miarki, W oczach ogniste strzały, wszędzie siarki.
Ty się broń, że od przygody Naczerpasz z oczu mych wody; Choćby-ć też urząd kazał pobrać kramy, My, co cię znamy, Serca-ć w kramnicę na to miejsce damy.
A ty nie bądź w grosz niesytą, Chowaj kupią nienabytą,
cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu, tak i w cenie; Przecięż bądź tańsza i waruj się skargi, Zwłaszcza gdzie targi Idą o serce, o łaskę, o wargi.
Ale i stąd bój się trwogi, Obwinią cię o pożogi, Bo w twej budce od ognia jarmarki: Z ust strzelcze miarki, W oczach ogniste strzały, wszędzie siarki.
Ty się broń, że od przygody Naczerpasz z oczu mych wody; Choćby-ć też urząd kazał pobrać kramy, My, co cię znamy, Serca-ć w kramnicę na to miejsce damy.
A ty nie bądź w grosz niesytą, Chowaj kupią nienabytą,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 70
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
serc nakradła, Żeś ich i w dzwonki zauszne nakładła; Znać, że wytrwają służyć ci do skonu, Kiedy się zeszły za serca do dzwonu. Swego tu nie kładź, będzie w dzwonie skaza, Stłucze go serce, bo twardsze żelaza. NA ZAUSZNICE W KŁÓTECZKI
Nie dosyć było dla złej mnie otuchy, Że strzelczy bożek ślepy już i głuchy; Nie dosyć było, że mię wzrok twój juszy, A nie uleczy: zamknęłaś i uszy. Więc twarz twa wabi (o, jaka ochota!), A serce okna zamknęło i wrota. NA ZAUSZNICE W WĘŻE
Złote jabłka murzyński Atlas sadu swego Oddał w straż nieuchronną węża nieśpiącego
serc nakradła, Żeś ich i w dzwonki zauszne nakładła; Znać, że wytrwają służyć ci do skonu, Kiedy się zeszły za serca do dzwonu. Swego tu nie kładź, będzie w dzwonie skaza, Stłucze go serce, bo twardsze żelaza. NA ZAUSZNICE W KŁÓTECZKI
Nie dosyć było dla złej mnie otuchy, Że strzelczy bożek ślepy już i głuchy; Nie dosyć było, że mię wzrok twój juszy, A nie uleczy: zamknęłaś i uszy. Więc twarz twa wabi (o, jaka ochota!), A serce okna zamknęło i wrota. NA ZAUSZNICE W WĘŻE
Złote jabłka murzyński Atlas sadu swego Oddał w straż nieuchronną węża nieśpiącego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 115
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
naszej chęci bez nagany Ślijmy swe dusze sobie na zamiany: Twoja w mych piersiach odpocznie, a moja Nie chce milszego nad twoje pokoja. Lecz serce z ciałem będzie duszy wściekle Zajrzeć, że ona w raju, a to w piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje
naszej chęci bez nagany Ślijmy swe dusze sobie na zamiany: Twoja w mych piersiach odpocznie, a moja Nie chce milszego nad twoje pokoja. Lecz serce z ciałem będzie duszy wściekle Zajrzeć, że ona w raju, a to w piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 239
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ Kimgród i Kitajgród trzymali/ a w Białym murze na każdy dzień potrzeby i bitwy piechotą czynili/ gdzie naszych codzień ubywało/ a Moskwy coraz przybywało. Nad
którymi był sprawcą Lepunowy Zarzucki/ a trzeci Trubecki: W dzień tedy Jana świętego Moskwa z obozu wyszła/ Roku 1611. i stanąwszy nad rzeką Jażwą/ strzelce zasadzili/ a sami się do nas w polebliżej wyprawili. Co ujźrzawszy I. M. Pan Aleksan der Korwin Gąsiewski Referendarz Litew. który był na miejscu I. M. Pana Hetmana koronnego/ na ten czas Hetmanem naszym/ kazał zaraz niektórym rotom z miasta wychodżyć przeciwko nieprzyjacielowi. Tam pułk I. M. Pana
/ Kimgrod y Kitáygrod trzymáli/ á w Białym murze ná káżdy dżień potrzeby y bitwy piechotą czynili/ gdźie nászych codżień vbywáło/ á Moskwy coraz przybywáło. Nád
ktorymi był sprawcą Lepunowy Zarzucki/ á trzeći Trubecki: W dźień tedy Iana swiętego Moskwá z obozu wyszłá/ Roku 1611. y stánąwszy nád rzeką Iáżwą/ strzelce zásádźili/ á sámi sie do nas w polebliżey wypráwili. Co vyźrzawszy I. M. Pan Alexán der Korwin Gąśiewski Refferendarz Litew. ktory był ná mieyscu I. M. Páná Hetmáná koronnego/ ná ten czás Hetmánem naszym/ kazał záraz niektorym rotom z miástá wychodżić przećiwko nieprzyiaćielowi. Tám pułk I. M. Páná
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Me ważne były przez ten czas długi, Daj znać człeka miłego, imię i ród pomień.
We mnieś ogień wznieciła, wznieć także w niej płomień, Za co wonnych ziół ołtarz i gołębi parę, Piórem równych śniegowi dam ci na ofiarę,
Tylko bądź, proszę, życzliwa; a ty, Serca ludzkiego strzelcze skrzydlaty, Wyciągnij niepochybne jedwabiem twe rogi, Wypuść ku niej wiadomy bełt serdecznej drogi, Aby me powolności torem twojej strzały Do jej serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z
Me ważne były przez ten czas długi, Daj znać człeka miłego, imię i ród pomień.
We mnieś ogień wznieciła, wznieć także w niej płomień, Za co wonnych ziół ołtarz i gołębi parę, Piórem równych śniegowi dam ci na ofiarę,
Tylko bądź, proszę, życzliwa; a ty, Serca ludzkiego strzelcze skrzydlaty, Wyciągnij niepochybne jedwabiem twe rogi, Wypuść ku niej wiadomy bełt serdecznej drogi, Aby me powolności torem twojej strzały Do jej serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 66
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
z nich zwycięstwo w ostróżnej pilności mieć ich potrzeba, to postrachu, to łaskawości pozorem ich kaptując, a tak w posłuszeństwie utrzymani będą. Ze podściwości nie znają imienia, dla tego ku cnotliwym akcjom nie mają pasyj, ani też wstydu za Wiarę nie dochowaną. Piechotą niż jazdą mocniejsi, z samopałów do celu nie omylni strzelce. Machin Wojennych, podkopów i okopów, jeśli czasu dosyć mają, zażywają czasem, i to złodziejskiemi sztukami, mając to nie z umiejętności, lecz przymusu naturalnego i nie regularnej praktiki. Siła wielością rąk i mnogością ludu wyrabiają: a tak czego ars niepotrafi, nagradza mnóstwo. Zwierciadło Geniuszów. Zwierciadło Geniuszów.
KOZAKÓW
z nich zwycięstwo w ostrożney pilności mieć ich potrzeba, to postráchu, to łaskáwości pozorem ich kaptuiąc, á tak w posłuszeństwie utrzymáni będą. Ze podściwości nie znáią imienia, dla tego ku cnotliwym akcyom nie maią pasyi, ani też wstydu zá Wiarę nie dochowáną. Piechotą niż iazdą mocnieysi, z samopáłow do celu nie omylni strzelce. Machin Woiennych, podkopow y okopow, ieśli czasu dosyć maią, záżywáią czásem, y to złodźieyskiemi sztukámi, maiąc to nie z umieiętności, lecz przymusu náturalnego y nie regularney práktiki. Siła wielością rąk y mnogością ludu wyrábiaią: á ták czego ars niepotráfi, nágradzá mnostwo. Zwierciadło Geniuszow. Zwierciadło Geniuszow.
KOZAKOW
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 707
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
im dwa sznurki z kozich włosów farby szarłatnej. Ubierają się w jednę koszulę/ która od szyje do nóg dochodzi niewiastom i mężczyznie/ a tę przepasują gdy idą na łowy/ abo na wojnę/ abo w drogę. Nigdy łuku nie składają i sajdaku w którym do piącidziesiąt strzał miewają/ i mają ich za mężne i strzelce z łuku osobliwe. Noszą u ramion krezy z płótna czerwonego jasnego/ ostatek do łokcia odkrywają/ i obuwie na nogi kładą. Poczęlismy im otwierać pragnienia i chęci nasze/ żebyśmy ich radzi wyważyli z ciemności pogańskich/ a poczynili synmi Bożymi który je stworzył i zachowywa/ ucząc ich żeby byli do chrztu świętego sposobnymi.
im dwá sznurki z koźich włosow fárby szárłatney. Ubieráią się w iednę koszulę/ ktora od szyie do nog dochodźi niewiástom y mężczyznie/ á tę przepásuią gdy idą ná łowy/ ábo ná woynę/ ábo w drogę. Nigdy łuku nie skłádáią y sáydaku w ktorym do piąćidźieśiąt strzał miewáią/ y máią ich zá mężne y strzelce z łuku osobliwe. Noszą u rámion krezy z płotná czerwonego iásnego/ ostátek do łokćiá odkrywáią/ y obuwie ná nogi kłádą. Poczęlismy im otwieráć prágnienia y chęći násze/ żebysmy ich rádźi wyważyli z ćięmnośći pogáńskich/ á poczynili synmi Bożymi ktory ie stworzył y záchowywa/ ucząc ich żeby byli do chrztu świętego sposobnymi.
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 17.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
się mógł obrócić. Młotu na Czarownice Część Pierwsza Młotu na Czarownice Część Pierwsza Młotu na Czarownice Część Pierwsza O trzech sposobach, którymi tylko mężczyzna, a nie białegłowy czarami się parają. ROZDZIAŁ XVI. O strzelcach czarownikach.
OSTAtni jest rodzaj czarów/ który się między męską płcią najduje trojakim obyczajem/ są abowiem jedni z nich strzelcy czarownicy/ którzy na każdy dzień trzech/ abo czterech ludzi nieomylnie/ jeśli chcą zabić mogą. Drudzy którzy broń rozmaitą zamawiają/ żeby im nie szkodziła/ iżeby rany w sobie mieć nie mogli. Trzeci którzy dla obrony ciała swego słowa pewne/ abo charaktery przy sobie noszą. W czym potrzeba się naprzód przypatrzyc/
sie mogł obroćić. Młotu ná Czárownice Część Pierwsza Młotu ná Czárownice Część Pierwsza Młotu ná Czárownice Część Pierwsza O trzech sposobách, ktorymi tylko mężczyzná, á nie białegłowy czárámi sie paráią. ROZDZIAŁ XVI. O strzelcách czárownikách.
OSTAtni iest rodzay czárow/ ktory sie między męską płćią náyduie troiákim obycżáiem/ są ábowiem iedni z nich strzelcy czárownicy/ ktorzy ná káżdy dźień trzech/ ábo cżterech ludźi nieomylnie/ iesli chcą zábić moga. Drudzy ktorzy broń rozmáitą zámawiáią/ żeby im nie szkodźiłá/ iżeby rány w sobie miec nie mogli. Trzeći ktorzy dla obrony ciáłá swego słowá pewne/ ábo cháráktery przy sobie noszą. W czym potrzebá sie naprzod przypátrzyc/
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 165
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
/ Praełaci/ i inszy pasterze/ gdy takowym zbrodniom według swojej możności nie sprzeciwiają się/ ani zabiegają takowemu karaniu/ podlegają jakoby ich sami przechowywali i bronili. Młotu na Czarownice Część Pierwsza Młotu na Czarownice Krucyfiks postrzelonj krew z siebie wypuścił. Część Pierwsza Czarowników strzelców panowie wielcj na dworach swych chowają. Młotu na Czarownice czarowniki strzelce na wojnie chować jeśli się godzi. Część Pierwsza Czarownicy którzy broń zamawiają. Bożamęka rzadko cała w polu i dla czego. Czarownicy którzy charaktery i imiena jakie nieznajome noszą. Młotu na Czarownice Część Pierwsza Młotu na Czarownice Część Pierwsza Przyłożeniem kartki zamki się otwierają. Młotu na Czarownice Część Pierwsza MŁOT NA CZAROWNICE CZĘŚĆ WTÓRA. Sposoby
/ Praełáci/ y inszi pásterze/ gdy takowym zbrodniom według swoiey możności nie sprzeciwiáią sie/ áni zábiegáią tákowemu karániu/ podlegáią iakoby ich sámi przechowywáli y bronili. Młotu ná Czárownice Część Pierwsza Młotu ná Czárownice Krucifix postrzelonj krew z śiebie wypuścił. Część Pierwsza Czárownikow strzelcow panowie wielcj ná dworách swych chowaią. Młotu ná Czárownice czárowniki strzelce ná woynie chowáć ieśli sie godzi. Część Pierwsza Czárownicy ktorzy broń zámawiáią. Bożamęká rzadko cáła w polu y dla cze^o^. Czárownicy ktorzy charaktery y imiená iákie nieznáiome noszą. Młotu ná Czárownice Część Pierwsza Młotu ná Czárownice Część Pierwsza Przyłożeniem kártki zamki sie otwieráią. Młotu ná Czárownice Część Pierwsza MŁOT NA CZAROWNICE CZĘŚĆ WTORA. Sposoby
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 176
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614