Mińska na zjazd, z którego województwo miało na koń wsiadać i naprzykrzyć się dobrom sapieżyńskim et adherentibus. Lecz justis rationibus niektórej nobilitatis intencje zwyciężone efektu zabroniły: do domów wróciliśmy się.
25^go^. Łowy były pod Klinkiem na niedźwiedzia, ongi przez obławę uciekłego i znowu osoczonego: ubito go w oczach moich, mnie się strzelić nie zdarzyło.
3 Martii na sejmik przedsejmowy wyjechałem do Mińska, który limitowany per Laudum ad aż do 25^go^ dla spóźnionych innotescencji, które nie zgromadziły nobilitatem. Ichmość panowie Sapiehowie rektyfikowali się, przysłali cum expostulationibus, żądając przyjaźni mojej. Punkta się i pretensje ad resolutionem posłały.
8^go^ ubiliśmy w obławie niedźwiedzia pod Lądem
Mińska na zjazd, z którego województwo miało na koń wsiadać i naprzykrzyć się dobrom sapieżyńskim et adherentibus. Lecz justis rationibus niektóréj nobilitatis intencye zwyciężone effektu zabroniły: do domów wróciliśmy się.
25^go^. Łowy były pod Klinkiem na niedźwiedzia, ongi przez obławę uciekłego i znowu osoczonego: ubito go w oczach moich, mnie się strzelić nie zdarzyło.
3 Martii na sejmik przedsejmowy wyjechałem do Mińska, który limitowany per Laudum ad aż do 25^go^ dla spóźnionych innotescencyi, które nie zgromadziły nobilitatem. Ichmość panowie Sapiehowie rektyfikowali się, przysłali cum expostulationibus, żądając przyjaźni mojej. Punkta się i pretensye ad resolutionem posłały.
8^go^ ubiliśmy w obławie niedźwiedzia pod Lądem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 56
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
do nieba z tych rzeczy wytrycha, Choć się rzeże, choć goli. Niejednego mnicha, Co musiał bułki chleba w wiotchej żebrać derce, Że był w baraniej skórze wilkiem, wyda serce. 46 (P). ANI MNIE, ANI TOBIE
Dwu strzelców, idąc przez bór, ujźrą kota w wiszu. Chce ten strzelić, a drugi: „Postój, towarzyszu, Wprzódem go ja obaczył.” Ten zaś: „Ja wprzód, nie ty.” I nim się zgodzą, nim ci nakręcą muszkiety, Tym chyżej obudzony onymi hałasy, Puściwszy kot leżajsko, poszedł w dutepasy. Korzyść z zazdrości: co się dzielić mieli równo
do nieba z tych rzeczy wytrycha, Choć się rzeże, choć goli. Niejednego mnicha, Co musiał bułki chleba w wiotchej żebrać derce, Że był w baraniej skórze wilkiem, wyda serce. 46 (P). ANI MNIE, ANI TOBIE
Dwu strzelców, idąc przez bór, ujźrą kota w wiszu. Chce ten strzelić, a drugi: „Postój, towarzyszu, Wprzódem go ja obaczył.” Ten zaś: „Ja wprzód, nie ty.” I nim się zgodzą, nim ci nakręcą muszkiety, Tym chyżej obudzony onymi hałasy, Puściwszy kot leżajsko, poszedł w dutepasy. Korzyść z zazdrości: co się dzielić mieli równo
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 225
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Strychowaniu. albo mierzeniu: potrzeba wiedzieć moc prochu, i mieć probę. 2. Uważyć distantiam mety, do której strychować potrzeba. 3. Po wystrzeleniu dziesięciu razy, trzeba uczynić pauzę, aby działa zagrzawszy się nie porozrywały się, które calą godzinę octem, lub wodą chłodzić potrzeba. 4. In spatio 10 godzin strzelić może 1440 razy; to jest z Kartauny 640. z Pułkartauny 480. razy, z Kwart Kartauny 320 razy, Doczego Prochu potrzeba 20 tysięcy 480 funtów, to jest 128 Beczek, do Beczki 160 funtów rachując. 5. Zwielkich dział strzelać może kontinuo, 10 razy; z słabszych 8 razy 6,
Strychowaniu. albo mierzeniu: potrzeba wiedzieć moc prochu, y mieć probę. 2. Uważyć distantiam mety, do ktorey strychować potrzeba. 3. Po wystrzeleniu dziesięciu razy, trzeba uczynić pauzę, aby działa zagrzawszy się nie porozrywały się, ktore calą godzinę octem, lub wodą chłodzić potrzeba. 4. In spatio 10 godzin strzelić może 1440 razy; to iest z Kartauny 640. z Pułkartauny 480. razy, z Kwart Kartauny 320 razy, Doczego Prochu potrzeba 20 tysięcy 480 funtow, to iest 128 Beczek, do Beczki 160 funtow rachuiąc. 5. Zwielkich dział strzelać może continuo, 10 razy; z słabszych 8 razy 6,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 239
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, a tak tylkośmy mieli główszczyznę zapłacić, a Grabowski przyjmował wieżę cywilną. Alić wtem, gdy czytano raz i drugi inkwizycje, wpadła ta cyrkumstancja w myśl deputatom, że postrzał Parowińskiego od kolana w górę aż ad genitalia poszedł, a zatem
suponowali, że nie do stojącego Parowińskiego mój brat strzelił, ale wtenczas musiał strzelić, kiedy z konia zsiadał. Znali przy tym impet brata mego Wacława, wiedzieli i o akcjach w Paryżu stałych kryminalnych, a tak poczęli o kryminalnej sentencji między sobą mówić. Przestrzegli nas przyjaciele nasi. Musieliśmy się tedy godzić i tak kombinacja stanęła, aby się mój brat odprzysiągł, jako in defensione postrzelił Parowińskiego,
, a tak tylkośmy mieli główszczyznę zapłacić, a Grabowski przyjmował wieżę cywilną. Alić wtem, gdy czytano raz i drugi inkwizycje, wpadła ta cyrkumstancja w myśl deputatom, że postrzał Parowińskiego od kolana w górę aż ad genitalia poszedł, a zatem
suponowali, że nie do stojącego Parowińskiego mój brat strzelił, ale wtenczas musiał strzelić, kiedy z konia zsiadał. Znali przy tym impet brata mego Wacława, wiedzieli i o akcjach w Paryżu stałych kryminalnych, a tak poczęli o kryminalnej sentencji między sobą mówić. Przestrzegli nas przyjaciele nasi. Musieliśmy się tedy godzić i tak kombinacja stanęła, aby się mój brat odprzysiągł, jako in defensione postrzelił Parowińskiego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 271
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upickiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien.
nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upitskiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wzrok należyty, i wszelką miał przytomność.
Z tego noclegu pojechał książę na popas, także do swojej wsi o mil cztery, a po obiedzie pojechał z obławą na niedźwiedzia osoczonego, do ostępu sieciami ostawionego. Puszczono psy. Poszła obława, wprędce niedźwiedzia ruszono. Ja stałem na skrzydle sieci i pierwszemu mi zdarzyło się strzelić do niedźwiedzia, którego dobrze wyżej przedniej łopatki trafiłem. Strzeliło jeszcze kilku i zaraz się niedźwiedź oświeżył. Potem książę dalej jechał i wziął mnie z sobą do karety na dwie osoby vis a vis. Różne dyskursa mówił, między innymi księdza Łopacińskiego, sekretarza naówczas lit., a teraźniejszego biskupa żmudźkiego, dobrze wspominał i
wzrok należyty, i wszelką miał przytomność.
Z tego noclegu pojechał książę na popas, także do swojej wsi o mil cztery, a po obiedzie pojechał z obławą na niedźwiedzia osoczonego, do ostępu sieciami ostawionego. Puszczono psy. Poszła obława, wprędce niedźwiedzia ruszono. Ja stałem na skrzydle sieci i pierwszemu mi zdarzyło się strzelić do niedźwiedzia, którego dobrze wyżej przedniej łopatki trafiłem. Strzeliło jeszcze kilku i zaraz się niedźwiedź oświeżył. Potem książę dalej jechał i wziął mnie z sobą do karety na dwie osoby vis a vis. Różne dyskursa mówił, między innymi księdza Łopacińskiego, sekretarza naówczas lit., a teraźniejszego biskupa żmujdzkiego, dobrze wspominał i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 634
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
II. Króla Duńskiego, ale umarł Roku 1601. Na GRONII insule także Duńskiej vulgo Groenland, jest ryb masła dosyć: Tu to noc jest ośm miesięcy, aliàs przez tyle czasu słońca nie widzą. Blisko ten kraj jest Ameryki Północej, tu w Danii tych czasów kapitan Śleuben wynalazł polna Armatę, z której razem może strzelić 24. razy, wynaleziona i Latarnia morska, przy której za mil 36. można zoczyć.
W NORWEGII albo NORRICK to considerandum, iż ją od Szwecyj góry wysokie Daryfield separują, albo Nowergskie. Długa jest na mil 200. ale wąska dla gór gęstych, Norwegię przecinających więcej niż 250. mil zabierającjeh swoim przeciagiem,
II. Krola Duńskiego, ale umarł Roku 1601. Na GRONII insule także Duńskiey vulgo Gròénland, iest ryb masła dosyć: Tu to noc iest ośm miesięcy, aliàs przez tyle czasu słonca nie widzą. Blisko ten kray iest Ameryki Pułnocney, tu w Danii tych czasow kapitan Sleuben wynalazł polna Armatę, z ktorey razem może strzelić 24. razy, wynaleziona y Latarnia morska, przy ktorey za mil 36. można zoczyć.
W NORWEGII albo NORRICK to considerandum, iż ią od Szwecyi gory wysokie Darifield separuią, albo Nowergskie. Długa iest na mil 200. ale wązka dla gor gęstych, Norwegię przecinaiących więcey niż 250. mil zabieraiącyeh swoim przeciagiem,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 414
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
więc gdzie może włąsny perpedem drugiego/ Nachylić/ nie mają dziś krewni za grzech tego. Im na formniej może kto podskoczyć kogo/ Takowego już dowcip poważają drogo. Do Praktyk go do rady tajemnej wzywają/ Choć w nim Cnoty o kości/ tak onim mawiają. Umie ten z samostrzału umie też i z Kusze Strzelić/ i przewieść wszytko by przyłożyć dusze. Nie tak strzelał on zacny Królewic JONATA Co Dawida miłujac prawie jako brata. Dając znak Dawidowi kazał mu uchodzić Życząc aby mu zły SAVL nic nie mógł zaszkodzić. Choć był włąsny po Ojcu sukcesor i dziedzic/ A wżdy nadęta Pycha nie tknęła go w to nict Ze przed nim
więc gdźie może włąsny perpedem drugiego/ Náchylić/ nie máią dźiś krewni zá grzech tego. Im na formniey może kto podskoczyć kogo/ Tákowego iuż dowćip poważaią drogo. Do Práktyk go do rády táiemney wzywáią/ Choć w nim Cnoty o kośći/ ták onim mawiáią. Vmie ten z sámostrzału vmie też y z Kusze Strzelić/ y przewieść wszytko by przyłożyć dusze. Nie ták strzelał on zacny Krolewic IONATA Co Dawidá miłuiac práwie iáko brátá. Dáiąc znák Dawidowi kazał mu vchodźić Zycząc áby mu zły SAVL nic nie mogł zászkodźić. Choć był włąsny po Oycu succesor y dźiedźic/ A wżdy nádęta Pychá nie tknęłá go w to nict Ze przed nim
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, Którym jeść i pić dawano, A sługę do nich chowano. To skończywszy, na dół idę, Potym do skarbnicy wnidę; W pierwszym sklepie, minąwszy drzwi, Nakoło wisi po odrzwi Pełno strzelby: są ptasznice, Janczarki i śrutownice; Karabiny, z muszkietami, Włoskimi pistoletami, Są tam, z których możesz strzelić, Wiatrem i kulą postrzelić; Jedne złotem nabijane, Drugie srebrem wybijane. Po stołach perskie złożone Kobierce i ułożone; Na drugich obicia pełno, Wszędzie dostatkiem zupełno, Leżą do pokojów wszelkich, Skarbnica
Tak do mniejszych, jak do wielkich. Multanów dość nieoprawnych, Jeszcze do pochew niewprawnych, Dla piechoty zgotowane, Muszą być
, Którym jeść i pić dawano, A sługę do nich chowano. To skończywszy, na dół idę, Potym do skarbnicy wnidę; W pierwszym sklepie, minąwszy drzwi, Nakoło wisi po odrzwi Pełno strzelby: są ptasznice, Janczarki i śrutownice; Karabiny, z muszkietami, Włoskimi pistoletami, Są tam, z których możesz strzelić, Wiatrem i kulą postrzelić; Jedne złotem nabijane, Drugie srebrem wybijane. Po stołach perskie złożone Kobierce i ułożone; Na drugich obicia pełno, Wszędzie dostatkiem zupełno, Leżą do pokojów wszelkich, Skarbnica
Tak do mniejszych, jak do wielkich. Multanów dość nieoprawnych, Jeszcze do pochew niewprawnych, Dla piechoty zgotowane, Muszą być
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 53
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
chociaj kudy, Wszytko jak filk biega dokoła, W sajdak tłucze, a głośno woła. Choć ucieka, nieprawdę mofi, Tak on nasze rajtare łofi. Tam się bawi, a tam uderzy, Jednym słowem własni maklarzy. Pod Bern z nami gdy się zjekali, Hans z jednym na harc wyjekali.
Hans kciał strzelić, czem on nie czekal, Ale jak pes zaraz uciekal? Pan Hans za nim, a on go chybil, Fnet mu strzalkiem prawy ok wybil. Roskodzil się Hans klop zjadli, Fyrwal s strzalkiem oko do diabli, Z frys nie kciał spaść, mil Bóg uchowal, Bo się byl dobrze przyśrubował. Her
chociaj kudy, Wszytko jak filk biega dokoła, W sajdak tłucze, a głośno woła. Choć ucieka, nieprawdę mofi, Tak on nasze rajtare łofi. Tam sie bawi, a tam uderzy, Jednym słowem własni maklarzy. Pod Bern z nami gdy sie zjekali, Hans z jednym na harc wyjekali.
Hans kciał strzelić, czem on nie czekal, Ale jak pes zaraz uciekal? Pan Hans za nim, a on go chybil, Fnet mu strzalkiem prawy ok wybil. Roskodzil sie Hans klop zjadli, Fyrwal s strzalkiem oko do diabli, Z frys nie kciał spaść, mil Bóg uchowal, Bo sie byl dobrze przyśrubował. Her
Skrót tekstu: HabLisKontr
Strona: 344
Tytuł:
List o Lisowczykach
Autor:
Nikiel Habspert
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968