szalone drze się przez Okopy I Parkanów dobiera; a tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą się po Obozie, jakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospólstwo skoczyło Z-Maszyckim Kapitanem, it ci Osekami, Owi nastrożonymi do góry Kosami, Z- Wałów ich sturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiarę Taką swoje nadani wolnością być wieczną. Zaczym też, w-te porwany chwile niebezpieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Książę z swymi; Ale gdy za Wałami już uwolnionymi Owych jęcząc posłyszą, i swój przeklinając Ród tam Ijchy, dalszej się nocy nie ufając, Do stanowisk
szalone drze sie przez Okopy I Parkanow dobiera; á tylkoż na dachy Nie Spada i Ulice. Trwogi tu i strachy Wezmą sie po Oboźie, iakoż i źle było Znowu barzo, by nie w-tym Pospolstwo skoczyło Z-Maszyckim Kápitanem, it ći Osekami, Owi nastrożonymi do gory Kosami, Z- Wałow ich zturbowali. Czym kleske nad miare Haniebną w-nich uczynią, godniby za Wiare Táką swoie nádáni wolnośćią bydź wieczną. Záczym też, w-te porwány chwile niebespieczną Lanckorońki przybiega; zaczym Xiąże z swymi; Ale gdy zá Wáłámi iuż uwolnionymi Owych iecząc posłyszą, i swoy przeklinaiąc Rod tám Iichy, dálszey sie nocy nie ufaiąc, Do stánowisk
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
co się twoją krwią być liczy? Ja, jak dziecięcia własnego, upatruję szczęścia twego.
Zeć zły człowiek nabił uszy, taki żal masz na twej duszy. Rozum niech twój sam osądzi, gdy rozumiesz, że wzrok błądzi, Że to rzeczy niepodobne; bo i uszu nie są godne Te awizy, co cię niemi sturbowali niepewnemi.
Wszak się to słyszeć dostanie, co się w którym dzieje stanie, A ile w tak znacznym domu! nie wierzę tedy nikomu. Bo i jego obyczaje i nieprzyjaciel przyznaje, Że swojej darmo młodości nie trawi w żadnej letkości.
Do wszystkiego aplikuje; nikt go tym nie skonfunduje, Aby swoje młode lata trawił
co się twoją krwią być liczy? Ja, jak dziecięcia własnego, upatruję szczęścia twego.
Zeć zły człowiek nabił uszy, taki żal masz na twej duszy. Rozum niech twój sam osądzi, gdy rozumiesz, że wzrok błądzi, Że to rzeczy niepodobne; bo i uszu nie są godne Te awizy, co cię niemi sturbowali niepewnemi.
Wszak się to słyszeć dostanie, co się w którym dzieje stanie, A ile w tak znacznym domu! nie wierzę tedy nikomu. Bo i jego obyczaje i nieprzyjaciel przyznaje, Że swojej darmo młodości nie trawi w żadnej letkości.
Do wszystkiego aplikuje; nikt go tym nie skonfunduje, Aby swoje młode lata trawił
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 90
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
nogami/ i słowy sprosnemi zelżył/ do ziemie ją cisnąc/ iż mówiła: jużesz mi daj pokoj sprosniku/ boć mię będzie wstyd z temi sinościami pokazać się i między Siostrami. Jednego też czasu pokazał się jej szatan pod czas Kapituły w osobie Zakonnika/ i powiedział jej/ iż na tej Kapitule srodze się sturbowali Bracia; bo jedno się pobili/ drudzy poranili: i twój Spowiednik poszedł z Klasztoru/ z jedną białą głową kędyś powędrował/ co jest z wielkim ich pogorszeniem. Poznała to ona przez Ducha ś. że to był nieprzyjaciel prawdy/ i jako kłamce pytała/ czemu to śmiał jej powiadać/ ale szatan wyznał się mówiąc
nogámi/ y słowy sprosnemi zelżył/ do źiemie ią ćisnąc/ iż mowiłá: iużesz mi day pokoy sprosniku/ boc mię będźie wstyd z temi śinośćiámi pokazáć się y między Siostrámi. Iednego też czásu pokazał się iey szátan pod czás Kápituły w osobie Zakonniká/ y powiedźiał iey/ iż ná tey Kápitule srodze się zturbowáli Braćia; bo iedno się pobili/ drudzy poranili: y twoy Spowiednik poszedł z Klasztoru/ z iedną białą głową kędyś powędrował/ co iest z wielkim ich pogorszeniem. Poznáłá to oná przez Duchá ś. że to był nieprzyiaćiel prawdy/ y iáko kłamce pytáłá/ czemu to śmiał iey powiádáć/ ále szátan wyznał się mowiąc
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 51
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644