ziemi swej Wojennikiem? a w-tej tu zamknietym Twierdzy małej zostawasz? z kąd cię chcąc wybawić, I zatym co dobrego zobopolnie sprawić, Pokoj wam ofiaruje od Kozackiej strony, Oddacieli Hanowi pokłon uniżony, Porzuciwszy żelaza; a Kondycje dwie Które podam, przyjmiecie. Co wymówił ledwie: Acz Książę zaperzony, nieco się sturbuje, Wszakże za te przynamniej cheć mu podziekuje: Którą, mógłby zaczasem po nim znać wzajemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoju, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuje machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wziął nie
źiemi swey Woiennikiem? á w-tey tu zamknietym Twierdzy małey zostawasz? z kąd ćie chcąc wybawić, I zátym co dobrego zobopolnie sprawić, Pokoy wam ofiaruie od Kozáckiey strony, Oddaćieli Hánowi pokłon uniżony, Porzućiwszy żelaza; á Kondycye dwie Ktore podam, przyymiećie. Co wymowił ledwie: Acz Xiąże zaperzony, nieco sie zturbuie, Wszakże zá te przynamniey cheć mu podźiekuie: Ktorą, mogłby zaczasem po nim znać wzáiemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoiu, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuie machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wźiął nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 63
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przybyć chocia na czas mały, upewniam, że-ć nie będą mury smakowały! Tu bym ja, Oblubieńcze, z Tobą rozmawiała, jako synogarlica, gdy osierociała, a opodal od ludzi, bez zgiełku miejskiego bezpiecznie byśmy wczasu zażyli spólnego. Tam nie usłyszy żaden zobopólnej mowy, żaden nam swym hałasem nie sturbuje głowy. Bać się nie będziem, żeby kto w naszej miłości zazdrosne lekkim ludziom doniósł wiadomości. Wtenczas mi tajemnice szeptem włożysz w uszy i słowa z dawna mojej pożądane duszy; wtenczas, gdy będę z Tobą mile rozmawiała, przyznam Ci się, jakom Cię srodze zakochała. Bogdajby to co prędzej słońce zaświeciło,
przybyć chocia na czas mały, upewniam, że-ć nie będą mury smakowały! Tu bym ja, Oblubieńcze, z Tobą rozmawiała, jako synogarlica, gdy osierociała, a opodal od ludzi, bez zgiełku miejskiego bezpiecznie byśmy wczasu zażyli spólnego. Tam nie usłyszy żaden zobopólnej mowy, żaden nam swym hałasem nie sturbuje głowy. Bać się nie będziem, żeby kto w naszej miłości zazdrosne lekkim ludziom doniósł wiadomości. Wtenczas mi tajemnice szeptem włożysz w uszy i słowa z dawna mojej pożądane duszy; wtenczas, gdy będę z Tobą mile rozmawiała, przyznam Ci się, jakom Cię srodze zakochała. Bogdajby to co prędzej słońce zaświeciło,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 96
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Przyczyńcie się, anieli, a z ciałem rozstanie uproście nędznej! A któż będzie tak szczęśliwy, że ten wyrok opowie żądzom mym życzliwy? Ten sam niechaj me serce swym mieczem przebije, niech w nektarze na mą śmierć truciznę zakryje; niech mię w oliwie smaży, niechaj pokazuje krzywy hak – mnie tym wszytkim namniej nie sturbuje. Niech i ryczeć nauczę wołu miedzianego, wsadzona weń z przydatkiem ognia żarzystego; niechbym – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos
Przyczyńcie się, anieli, a z ciałem rozstanie uproście nędznej! A któż będzie tak szczęśliwy, że ten wyrok opowie żądzom mym życzliwy? Ten sam niechaj me serce swym mieczem przebije, niech w nektarze na mą śmierć truciznę zakryje; niech mię w oliwie smaży, niechaj pokazuje krzywy hak – mnie tym wszytkim namniej nie sturbuje. Niech i ryczeć nauczę wołu miedzianego, wsadzona weń z przydatkiem ognia żarzystego; niechbym – lubo wstyd żądać – i z wilkami wyła, jako Grekom niekiedy Cyrces wyrządziła! Dalej wytrwać nie można, o Boże jedyny! Któż mię nędzną uwolni z tej ciała machiny? Zmiłuj się, Panie! Niech Ci głos
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 151
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
się nie tak prędko skrócą. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Nacóż tam ma być wątpliwa sprawa, kiedy sprawiedliwa, Lub się kto taki znajduje, że mym prawom deneguje? Któżkolwiek mię w tym osądzi - tak być musi, jak Bóg zrządzi! Straszą mię prawami różni.
Niech się jak kto chce sforcuje, niczym mię już nie sturbuje I tą, jaka się znajduje, substancyją kontentuje. Swego wziąć nie dam i gwałtem - nie próbować choć i żartem. Toć darmo ojca wsadzają i nato go namawiają. Szwagier mego męża, starosta stawiszyński, grozi się majętności zajeżdżać, ojca nato wsadza.
Leć mu afekt nie pozwoli, lub się skłania do
się nie tak prędko skrócą. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Nacóż tam ma być wątpliwa sprawa, kiedy sprawiedliwa, Lub się kto taki znajduje, że mym prawom deneguje? Któżkolwiek mię w tym osądzi - tak być musi, jak Bóg zrządzi! Straszą mię prawami różni.
Niech się jak kto chce sforcuje, niczym mię już nie sturbuje I tą, jaka się znajduje, substancyją kontentuje. Swego wziąć nie dam i gwałtem - nie próbować choć i żartem. Toć darmo ojca wsadzają i nato go namawiają. Szwagier mego męża, starosta stawiszyński, grozi się majętności zajeżdżać, ojca nato wsadza.
Leć mu afekt nie pozwoli, lub się skłania do
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 132
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
zaś, co już rozumiała, pociechy widzieć nie miała, Z drugim jej Bóg błogosławił i dziatki w oczach wystawił.
Już się trochę zawijają i o serce opierają Te dyskursy, lub nie słucha, ku nim przecie skłaniam ucha. Com przedtym mówić nie dała i o tym słuchać nie chciała, Tym mię teraz nie sturbuje, że się kto do mnie gotuje. Owe perswazyje już się ostuszają w sercu.
Prawda, iż to Bóg sporządza, bo i ludzkie serca zrządza, Zwłaszcza, że kto woli Jego nie chce sprzeciwić niczego. Leć, gdy się kto nie miarkuje, leć na swe zdanie kieruje Wolą bożą, jak mu trzeba,
zaś, co już rozumiała, pociechy widzieć nie miała, Z drugim jej Bóg błogosławił i dziatki w oczach wystawił.
Już się trochę zawijają i o serce opierają Te dyskursy, lub nie słucha, ku nim przecie skłaniam ucha. Com przedtym mówić nie dała i o tym słuchać nie chciała, Tym mię teraz nie sturbuje, że się kto do mnie gotuje. Owe perswazyje już się ostuszają w sercu.
Prawda, iż to Bóg sporządza, bo i ludzkie serca zrządza, Zwłaszcza, że kto woli Jego nie chce sprzeciwić niczego. Leć, gdy się kto nie miarkuje, leć na swe zdanie kieruje Wolą bożą, jak mu trzeba,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 135
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
wóz piorunowy/ I siły/ i armaty wszytkie posprowadzał/ A sam z Ingeniery tarany zasadzał Pod Miasta niedobyte/ sam burzył minami/ I między uwiłając szczero się ogniami Brodził we krwi po boki. Gdy Kupido zmierzy Strzałą swoją do niego/ które prócz uderzy W dużą go karacynę/ nic nie obraziwszy/ Wprawdzie coś się sturbuje. Ale domyśliwszy Tego zaraz co było Podź na stronę sobie Marna (rzecze) obłudo. nie teraz w tej dobie Param się ja miłością/ kiedy w tym obrocie/ I trojakim opływam czoła swego pocie/ Ale tylkoś próżnuje/ jako w on czas w Lemnie. Więc śmiechu raz którego nastroiła zemnie Marka twoja/
woz piorunowy/ Y siły/ y ármaty wszytkie posprowadzał/ A sam z Ingeniery tárány zásadzał Pod Miástá niedobyte/ sam burzył minámi/ Y między vwiłáiąc szczero się ogniámi Brodził we krwi po boki. Gdy Kupido zmierzy Strzáłą swoią do niego/ ktore procz vderzy W dużą go kárácynę/ nic nie obráziwszy/ Wprawdzie cos się sturbuie. Ale domyśliwszy Tego záraz co było Podź ná stronę sobie Márna (rzecze) obłudo. nie teraz w tey dobie Param się ia miłością/ kiedy w tym obrocie/ Y troiákim opływam czołá swego pocie/ Ale tylkoś prożnuie/ iáko w on czás w Lemnie. Więc smiechu raz ktorego nástroiłá zemnie Márká twoiá/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 93
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ Zakradszy się do głowy/ ciężko także zmorzy/ I na darnie porzuci. Skąd się jej otworzy Nowa wnet niefortuna. Bo kiedy śpi ona/ A ocknie w tym Kupido/ kwapiąc się do łona Nazad Macierzyńskiego/ i sajdak do boku/ Zwyczajnie chce przypasać/ postrzeże z naroku Iże próżny/ ciężko się nie tylko sturbuje/ Ale porwie jako skra kiedy ją rozsuje Nagły Auster/ i zaraz po stronach rzuciwszy Oko bystre/ obaczy dalej postąpiwszy/ Ano i łuk złamany/ i na trzaski prawie Strzały wszytkie skruszone/ samę na Murawie Leżącą Paskwalinę jako urodziła Matka ją Andronia. Prócz się zasłoniła Subtelną bawełnicą: ale nie tak żeby Oko nie przeniknęło
/ Zákradszy się do głowy/ cięszko tákże zmorzy/ Y ná darnie porzuci. Zkąd się iey otworzy Nowa wnet niefortuná. Bo kiedy śpi oná/ A ocknie w tym Kupido/ kwápiąc się do łoná Nazad Macierzynskiego/ y sáydak do boku/ Zwyczáynie chce przypasáć/ postrzeże z naroku Yze prożny/ cięszko się nie tylko sturbuie/ Ale porwie iáko skrá kiedy ią rozsuie Nagły Auster/ y záraz po stronách rzuciwszy Oko bystre/ obáczy dáley postąpiwszy/ Ano y łuk złamány/ y ná trzaski práwie Strzáły wszytkie skruszone/ sámę ná Muráwie Leżącą Pasqualinę iáko vrodziłá Matka ią Andronia. Procz się zásłoniłá Subtelną bawełnicą: ale nie ták żeby Oko nie przeniknęło
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 97
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701