/ Meksykańskie nowe. Przewarza duszka/ dość z słodkiej drzewiny/ Cenę jej czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Księgi Trzecie.
Cóż może być cięży? Gdy mię tym ciemięzy.
Ja Boga proszę mówiący Pacierze. O chleb; Bóg dał chleb/ a on mi go bierze/
Jeno biskokt stary/ I zeschłe suchary
Położy na stół/ a ty w takiem głodzie/ O pierwszej życia zamyslasz swobodzie.
Leć znieść trzeba SOBKV Dość mając w zarobku.
Jeżeli zdrowie wróci się statecznie To mając: vale; miej Rakowie wiecznie. Pieśń XV. Daremny zawód P. CENTUMAEVA UNMAŃSKIEGO Starego Zakonu Setnika.
JEszcze raz rzekę Darmo się wlekę/ Nieuidę
/ Mexykáńskie nowe. Przewarza duszká/ dość z słodkiey drzewiny/ Cęnę iey czyniąc/ ze to Towar z Chiny. Kśięgi Trzećie.
Coż może bydź ćięży? Gdy mię tym ćięmięzy.
Ia Bogá proszę mowiący Paćierze. O chleb; Bog dał chleb/ á on mi go bierze/
Ieno biskokt stáry/ Y zeschłe sucháry
Położy ná stoł/ á ty w tákiem głodźie/ O pierwszey żyćia zámyslász swobodźie.
Leć znieść trzebá SOBKV Dość máiąc w zarobku.
Iezeli zdrowie wroći się státecznie To máiąc: vale; miey Rákowie wiecznie. PIESN XV. Dáremny zawod P. CENTVMAEVA VNMANSKIEGO Stárego Zakonu Setniká.
IEscze raz rzekę Dármo się wlekę/ Nieuidę
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 171
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że suchara Pogryższy tylko, drugi już jak mara Nie człowiek, ale straszydło człowiecze Ledwo się wlecze.
Rzucą się w wojsko choroby straszliwe, Aż i powietrze czasem zaraźliwe A to najbarziej w owe nieprzyjemne Pluty jesienne,
Że choć nie widzą i nieprzyjaciela, W kompucie się ich nie doliczy wiela, Że się i całe wojska choć próżnują
rozliczne, ach i te I z serc kamiennych czasem łzy obfite Toczą, klnie drugi, że go kiedy mila Matka zrodziła.
Gdyć się być przyda w ciężkim oblężeniu A już na wszytkim zejdzieć pożywieniu, Zjesz mysz, zjesz kotkę, zjesz z głodu ciężkiego I psa zdechłego.
Często i w polu bywa, że suchara Pogryższy tylko, drugi już jak mara Nie człowiek, ale straszydło człowiecze Ledwo się wlecze.
Rzucą się w wojsko choroby straszliwe, Aż i powietrze czasem zaraźliwe A to najbarziej w owe nieprzyjemne Pluty jesienne,
Że choć nie widzą i nieprzyjaciela, W kompucie się ich nie doliczy wiela, Że się i całe wojska choć prożnują
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 342
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kajdany pod nogi rzucali, To tylko słowy ich pożałowano A nic nie dano.
Takim to tylko dają dziś daniny, Co sobie piżmem pudrują czupryny; Ci to daniny jak psi flak łapają, Tych tu kochają.
A ty nieboże chocieś już ćwiczyznę Niejednę spędził, służąc za ojczyznę, Chocieś ostatni ząb wyłamał stary, Głodząc suchary,
Już jak za płachtą tak za portirią Stój za tą i za inszą okazią, Tak wiele weźmiesz, jako ci pobrali, Co tu stawali.
Wszytkieby jednak, wszytkie mówię były Znośniejsze biedy, choćby się sprzykrzyły, Jeszcze ci, co są na tak gorzkim chlebie, Nie będą w niebie.
Bo to
kajdany pod nogi rzucali, To tylko słowy ich pożałowano A nic nie dano.
Takim to tylko dają dziś daniny, Co sobie piżmem pudrują czupryny; Ci to daniny jak psi flak łapają, Tych tu kochają.
A ty nieboże chocieś już ćwiczyznę Niejednę spędził, służąc za ojczyznę, Chocieś ostatni ząb wyłamał stary, Głodząc suchary,
Już jak za płachtą tak za portirią Stoj za tą i za inszą okazią, Tak wiele weźmiesz, jako ci pobrali, Co tu stawali.
Wszytkieby jednak, wszytkie mowię były Znośniejsze biedy, choćby się sprzykrzyły, Jeszcze ci, co są na tak gorzkim chlebie, Nie będą w niebie.
Bo to
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 344
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
bracie, chudy, lubo cię karmiono Gałkami jak kapłuna? Bo się omylono, Kapłuna przez dziewięć dni tuczą więc gałkami, Ciebie sześć dni sk...n dawił pigułkami. 818. Na tegoż.
Czemuś tak suchy? Powiem, lecz nie dacie wiary. Tydzień cały drwa piłem a gryzłem suchary I siadałem za szyję w lipowym gąsiorze, Mógł mię tam kto targować jako kota w worze. 819. Na tegoż.
Jeżeli od czyścienia czyściec jest nazwany, Przyrzekam, że możesz żyć asekurowany, Iż cię w czyśćcu nie potka już męka nijaka, Bo się już odczyściła tu za ciebie s...
bracie, chudy, lubo cię karmiono Gałkami jak kapłuna? Bo się omylono, Kapłuna przez dziewięć dni tuczą więc gałkami, Ciebie sześć dni sk...n dawił pigułkami. 818. Na tegoż.
Czemuś tak suchy? Powiem, lecz nie dacie wiary. Tydzień cały drwa piłem a gryzłem suchary I siadałem za szyję w lipowym gąsiorze, Mogł mię tam kto targować jako kota w worze. 819. Na tegoż.
Jeżeli od czyścienia czyściec jest nazwany, Przyrzekam, że możesz żyć asekurowany, Iż cię w czyścu nie potka już męka nijaka, Bo się już odczyściła tu za ciebie s...
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 294
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ze słomą Pogańskiej dyskrecjej. Była ich wiadomą Traktamentów Tauryka, i które się zdały Starym Wyspy pomykać, ciężko żałowały Bliskie tam Symplegady; że będąc w-tym pierzu I ochronach u Twojej, o Wielki Kanclerzu Pięknej Dziewki, ziemia mu i łoże darniowe I Ciorba, i bastramy, i chude chlebowe Z-wodą były Suchary, póki wyprawione, A długo rachowane, długo i liczone Podarki te oboje, ich nie wybawiły. Którym czasem gdy o tym Traktaty bawiły, Targi się i Bazary otworzyły jawne Po Kozackich Taborach: jednak drogie strawne Od Żywności kupionych płacili tam nasi, I wiele ich przy barszczu a mizernej kaszy, Garła dali, od
ze słomą Pogańskiey dyszkrecyey. Byłá ich wiadomą Tráktamentow Tauryka, i ktore się zdały Stárym Wyspy pomykáć, ćiężko záłowáły Bliskie tám Symplegady; że będąc w-tym pierzu I ochronach u Twoiey, o Wielki Kánclerzu Piękney Dźiewki, źiemia mu i łoże darniowe I Ciorba, i bastramy, i chude chlebowe Z-wodą były Suchary, poki wyprawione, A długo rachowáne, długo i liczone Podarki te oboie, ich nie wybawiły. Ktorym czasem gdy o tym Traktaty bawiły, Targi się i Bazary otworzyły iawne Po Kozackich Táborach: iednák drogie strawne Od Zywnośći kupionych płaćili tám nási, I wiele ich przy barszczu á mizerney kaszy, Gárłá dáli, od
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Delicyje Ziemie Włoskiej WENETIA. Teraz Następuje, co też w Veneczyjej do widzenia godnego.
Z Czekauzu wyszedszy/ podźże ku wodzie/ którą Canałem zowią/ tam obaczysz/ piękne i wielkie tak Galee/ jako i wojenne Okręty Przytym niedaleko/ jest jeden niemały wielkości Dom/ w którym nić inszego nie robią tylko co pieką suchary/ na Galee i Okręty. Lecz gdzie tego potrzeba przypadnie/ że trzeba kilka Galei wchleb opatrzyć tedy się ich sto znajduje. Dalej zaś jeden nowy Klasztor/ nazwany Sancto Sepulchro, albo święty Grób/ w Jeruzalem/ który się we wszytkim/ z Jerozolimskim/ naturalnie stosnie. Na wrotach z takim wierszów napisem.
Deliczyie Ziemie Włoskiey WENETIA. Teraz Następuie, co też w Veneczyiey do widzenia godnego.
Z Czekauzu wyszedszy/ podźże ku wodźie/ ktorą Cánałem zowią/ tám obaczysz/ piękne y wielkie ták Gálee/ iáko y woienne Okręty Przytym niedaleko/ iest ieden niemáły wielkośći Dom/ w ktorym nić inszego nie robią tylko co pieką sucháry/ ná Gálee y Okręty. Lecz gdźie tego potrzebá przypádnie/ że trzebá kilká Gálei wchleb opátrzyć tedy się ich sto znáyduie. Dáley záś ieden nowy Klasztor/ názwány Sancto Sepulchro, álbo święty Grob/ w Ieruzalem/ ktory się we wszytkim/ z Ierozolimskim/ náturálnie stosnie. Ná wrotách z tákim wierszow nápisem.
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 12
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
/ z kąd na 6. mil Okrętu dojźrzej/ który wieżej Fundament/ daleko więcej kosztuje/ niżeli samej Wieży budynek/ nakrytą w cegłe robioną pozłocistą blachą. Zatym pójdziesz do Menicze/ tuż przy Wieży stojący/ także do Biblioteki/ tam nieco wesołego obaczysz. Tuż zaraz jeden wielki budynek/ gdzie Proviant wszytek/ od Sucharów pogotowiu/ dla Okrętów do potrzeby idączych. Znowu tuż zaraz tego Domu/ jest pewne miejsce/ gdzie na podróżnych Bollety/ albo wolnego prześcia pasz wydają. Z tamtąd idź do Książęczego Pałacu/ idąc na schody/ stoją dwie piękne z Białego Marmuru/ statuj Adama i Ewy. Wszedszy na górę/ na lewy ręcze/
/ z kąd ná 6. mil Okrętu doyźrzey/ który wieżey Fundáment/ dáleko więcey kosztuie/ niżeli sámey Wieży budynek/ nákrytą w cegłe robioną pozłoćistą bláchą. Zátym poydźiesz do Menicze/ tuż przy Wieży stoiący/ tákże do Bibliotheki/ tám nieco wesołego obaczysz. Tuż záraz ieden wielki budynek/ gdźie Proviant wszytek/ od Suchárow pogotowiu/ dla Okrętow do potrzeby idączych. Znowu tuż záraz tego Domu/ iest pewne mieysce/ gdźie ná podrożnych Bollety/ álbo wolnego prześcia pász wydáią. Z támtąd idź do Xiążęczego Páłácu/ idąc ná schody/ stoią dwie piękne z Białego Mármuru/ státuy Adámá y Ewy. Wszedszy ná gorę/ ná lewy ręcze/
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 15
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
mają/ jako Hippo: 2. de morb: mul: przynosi. Te wszytkie afekcje abo przypadki nie inaczej mają być leczone/ jedno kosztownym jadłem i piciem/ i płodu przytym umocnieniem. Niech przeto będą potrawy z pokarmów przytwardszych/ jako z miąs pieczystych/ z migdałów przypiekanych/ rożynków/ i z chleba z sucharów/ a po jedzeniu niech jada pigwy z cukrem i korzeniem przyprawne. Napój niech będzie piwo kosztowne/ wystałe/ stalowane/ abo dekokt Chiny, stalowany/ i z syropem przez dni kilka. Weź chiny w talerzykach łot 1. salsy pokrajanej łot: dwa/ eodki borakowej/ z chmielu po dwie kwarcie/ warzyć aż
máią/ iáko Hippo: 2. de morb: mul: przynośi. Te wszytkie áffekcye ábo przypadki nie ináczey máią być leczone/ iedno kosztownym iadłem y pićiem/ y płodu przytym vmocnieniem. Niech przeto będą potráwy z pokármow przytwárdszych/ iáko z miąs pieczystych/ z migdáłow przypiekánych/ rożynkow/ y z chlebá z suchárow/ á po iedzeniu niech iada pigwy z cukrem y korzeniem przypráwne. Napoy niech będźie piwo kosztowne/ wystáłe/ stalowáne/ ábo dekokt Chiny, stalowány/ y z syropem przez dni kilká. Weź chiny w tálerzykách łot 1. salsy pokráianey łot: dwá/ eodki borakowey/ z chmielu po dwie kwarćie/ wárzyć áż
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: E4
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
. także pojmano. Na samym Admiralskim najduje się dział 60. Oprócz tych Wyżej mianowanych; znowu jeden okręt wzięto na którym było dział 54. Item znowu drugi/ na którym było dział 40. także jeden/ o 24. działach tylko: Pojmali i inszych Okrętów z Prowiantem kilka/ a osobliwie z Winem sucharami i mięsem Wedzonym/ Okrętów trzy; Bomb Wojennych/ przy inszej Amuniciej 250. Flint i Bagionetów bez liczby niemało; Ale to naosobliwsza. Ze pod tenże sam właśnie czas/ kiędy się te wysłane okręty/ z Swoimi uganiały/ Napadł i sam Pan Admiral Bing/ także na swoich/ to jest na drugą część
. tákże poimano. Ná sámym Admirálskim nayduie śię dział 60. Oprocż tych Wyzey miánowánych; znowu ieden okręt wzięto ná ktorym było dział 54. Item znowu drugi/ ná ktorym było dział 40. tákże ieden/ o 24. dziáłách tylko: Poimáli y inszych Okrętow z Prowiántem kilká/ á osobliwie z Winem suchárámi y mięsem Wedzonym/ Okrętow trzy; Bomb Woiennych/ przy inszey Ammuniciey 250. Flint y Bágionetow bez liczby niemáło; Ale to naosobliwsza. Ze pod tenże sąm właśńie ćzás/ kiędy śię te wysłáne okręty/ z Swoimi uganiáły/ Nápádł y sam Pan Admiral Bing/ także ná swoich/ to iest ná drugą część
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 51
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
W nas ci się już uiściły owe Boskie obietnice. Leu: 16. Respiciam vos et crescere faciam: Multiplicabimini, et firmabo pactum meum vobiscum. Comedetis vetustissima veterum, et vetera nouis superuenientibus projicietis. A przecię i wzrost nasz duchowny/ biednych karłów nie dochodzi; i przymierza się twa/ i postaremu do dawnych sucharów które nam nieraz kością wgardle stały/ po skosztowaniu sytnego tego bankietu/ nieraz porzuconych i omierzjonych powracamy. Bern: de modo Orandi C. 12. Adhuc in corde intromittuntur adulterina desideria, Malè conueniens et indecorum est, aures quae modo audierunt verba, quae non licet hominiloqui, tam citò inclinari ad fabulas et
W nas ći się iuż uiśćiły owe Boskie obietnice. Leu: 16. Respiciam vos et crescere faciam: Multiplicabimini, et firmabo pactum meum vobiscum. Comedetis vetustissima veterum, et vetera nouis superuenientibus projicietis. A przećię y wzrost nász duchowny/ biednych kárłow nie dochodźi; y przymierzá się twa/ y postáremu do dawnych sucharow ktore nam nieraz kośćią wgárdle stały/ po skosztowániu sytnego tego bánkietu/ nieraz porzuconych y omierźionych powrácamy. Bern: de modo Orandi C. 12. Adhuc in corde intromittuntur adulterina desideria, Malè conueniens et indecorum est, aures quae modo audierunt verba, quae non licet hominiloqui, tam citò inclinari ad fabulas et
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 228
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688