, prostaku, i wyznawaj grzechy — Ksiądz znowu — pójdziesz z swymi rybami pod wiechy.” A chłop: „Wźdyć je już wasz brat wziął i szedł co prędzej, Wyście mi za nie czekać kazali pieniędzy. Jużem się ja niedawno w swej spowiedał farze; Wy mnie ryby zapłaćcie, niechaj się nie swarzę.” Zrozumiawszy ksiądz sztukę, to mu dał odpustem, Żeby drugi raz sprawy nie miewał z oszustem, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (
, prostaku, i wyznawaj grzechy — Ksiądz znowu — pójdziesz z swymi rybami pod wiechy.” A chłop: „Wźdyć je już wasz brat wziął i szedł co prędzej, Wyście mi za nie czekać kazali pieniędzy. Jużem się ja niedawno w swej spowiedał farze; Wy mnie ryby zapłaćcie, niechaj się nie swarzę.” Zrozumiawszy ksiądz sztukę, to mu dał odpustem, Żeby drugi raz sprawy nie miewał z oszustem, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 56
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa niewiasta, Że rzeczy niepotrzebne kupuje tak drogo. W czym gdy się księdza radzi: „Milcz — rzecze — niebogo. Milcz po naszemu, znaczy po łacinie: tace, Przetoć je to kupuje, nie żałując płace. Nie swarz się z nim ustawnie jako baba krupna, Inaczej przestanieć on po chwili tac kupna. Ale wspomnisz i stanieć, niebogo, za tace, Kupi-li korbacz, którym grzbiet ci wykołace.” 272 (P). PRÓŻNY KŁOS STOI, PRÓŻNA BECZKA PŁYWA PODOBIEŃSTWO PYSZNEGO
Czemu zwykle próżny kłos stoi jako kołek, A
. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa niewiasta, Że rzeczy niepotrzebne kupuje tak drogo. W czym gdy się księdza radzi: „Milcz — rzecze — niebogo. Milcz po naszemu, znaczy po łacinie: tace, Przetoć je to kupuje, nie żałując płace. Nie swarz się z nim ustawnie jako baba krupna, Inaczej przestanieć on po chwili tac kupna. Ale wspomnisz i stanieć, niebogo, za tace, Kupi-li korbacz, którym grzbiet ci wykołace.” 272 (P). PRÓŻNY KŁOS STOI, PRÓŻNA BECZKA PŁYWA PODOBIEŃSTWO PYSZNEGO
Czemu zwykle próżny kłos stoi jako kołek, A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
naszy mają ręce, a tamci nie mieli. 277 (F). ŻlŻKA DRUGI
Ktoś siła na sejmiku mówiąc o wolności, Dawał skórę na bęben, a na pałki kości; Aż gdy przyszło królowi docierać rokoszem, Porwał diabeł on bęben pospołu z doboszem. Bodaj o cudzym, prawi, w Proszowicach winie Trzy dni swarzyć niż się bić w Mątwach dwie godzinie! 278 (F). DO ŻUPNIKA
Nie kocham cię, żupniku, i sam nie wiem, czemu, To tylko wiem, żeś zgoła niemił sercu memu; Albo zaś znowu kocham, możesz wierzyć pewnie, Tak, jako się w usranym kocha kucharz drewnie. Bo cię
naszy mają ręce, a tamci nie mieli. 277 (F). ŻlŻKA DRUGI
Ktoś siła na sejmiku mówiąc o wolności, Dawał skórę na bęben, a na pałki kości; Aż gdy przyszło królowi docierać rokoszem, Porwał diabeł on bęben pospołu z doboszem. Bodaj o cudzym, prawi, w Proszowicach winie Trzy dni swarzyć niż się bić w Mątwach dwie godzinie! 278 (F). DO ŻUPNIKA
Nie kocham cię, żupniku, i sam nie wiem, czemu, To tylko wiem, żeś zgoła niemił sercu memu; Albo zaś znowu kocham, możesz wierzyć pewnie, Tak, jako się w usranym kocha kucharz drewnie. Bo cię
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 122
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kieby
takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a płaczą okrutnie. Jedno się stłucze a drugie oparzy, Wrzask, krzyk, a czeladź ustawnie się swarzy. Druga zaś państwo okradszy uciecze, Tak się za jedną druga bieda wlecze. Aż pan małżonek: a jamci szalony! Zachciało mi się w takie czasy żony. At kiedy człowiek biedy sobie szuka, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kieby
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
rymowi. Ach, okrutny Neronie, godny wiecznej nocy, Ta przynamniej nie miała głowa być w twej mocy. NADGROBEK MŁODEJ PANIEJ
Wszytko to, czego ludzie pragną na tym świecie. We dwunastym ta pani odprawiła lecie: Była dzieckiem, dziewczęciem, była panną gładką, Szła za mąż, porodziła i umarła matką. Nie swarz się żaden z śmiercią dla tak wczesnej straty: Baba tu leży życiem, chociaż dziewczę laty. NA ZEGAREK CIEKĄCY
Ten piasek we szkle, co jako na wieży Znacząc godziny, nie przestając bieży, Był kiedyś Tyrsis, którego wesoły Wzrok Jagny spalił w piaszczyste popioły. Świadczy i teraz piasek niestateczny, Że kto się kocha
rymowi. Ach, okrutny Neronie, godny wiecznej nocy, Ta przynamniej nie miała głowa być w twej mocy. NADGROBEK MŁODEJ PANIEJ
Wszytko to, czego ludzie pragną na tym świecie. We dwunastym ta pani odprawiła lecie: Była dzieckiem, dziewczęciem, była panną gładką, Szła za mąż, porodziła i umarła matką. Nie swarz się żaden z śmiercią dla tak wczesnej straty: Baba tu leży życiem, chociaż dziewczę laty. NA ZEGAREK CIEKĄCY
Ten piasek we szkle, co jako na wieży Znacząc godziny, nie przestając bieży, Był kiedyś Tyrsis, którego wesoły Wzrok Jagny spalił w piaszczyste popioły. Świadczy i teraz piasek niestateczny, Że kto się kocha
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 101
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ś też snadź Cyceron niewielki I jesteś poseł, ale po kukiełki! O PANNIE
Parys gdzieś widział nago trzy boginie, Lecz we trzech; ja te-ż widzę w tej dziewczynie, Bo jest w wspaniałym właśnie Juno chodzie, Minerwa w cnocie i Wenus w urodzie. DO TEJŻE
Gdy się o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną
ś też snadź Cyceron niewielki I jesteś poseł, ale po kukiełki! O PANNIE
Parys gdzieś widział nago trzy boginie, Lecz we trzech; ja te-ż widzę w tej dziewczynie, Bo jest w wspaniałym właśnie Juno chodzie, Minerwa w cnocie i Wenus w urodzie. DO TEJŻE
Gdy się o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 122
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sprawiedliwości nie czynisz, alteram non facis. Jeszcze Dyskuruje dalej Augustyn Z. iustitia et pax se osculantur, non litigant, tu quare litigas cum iustitia? Całują się z-sobą sprawiedliwość i pokoj, a ty się, wadzisz z-sprawiedliwością. Mówić sprawiedliwość: oddaj, a ty mówisz: nie oddam, swarzysz się z-sprawiedliwością, litigas cum iustitia; mówi sprawiedliwość: nie twoje to granice, nie twoja to Sukcesyja, podrzucone to membrany, z-fałszowane Orginały, a ty mówisz: Nie, litigas cum iustitia; a przedciębyś sobie pokoju życzył, słuchajże Doktora Augustyna, vis venire ad pacem? fac iustitiam; chcesz gościńca
spráwiedliwośći nie czynisz, alteram non facis. Ieszcze diszkuruie dáley Augustyn S. iustitia et pax se osculantur, non litigant, tu quare litigas cum iustitia? Cáłuią się z-sobą spráwiedliwość i pokoy, á ty się, wádźisz z-spráwiedliwośćią. Mowić spráwiedliwość: odday, á ty mowisz: nie oddam, swárzysz się z-spráwiedliwośćią, litigas cum iustitia; mowi spráwiedliwość: nie twoie to gránice, nie twoiá to sukcessyia, podrzucone to męmbrány, z-fałszowáne Orginały, á ty mowisz: Nie, litigas cum iustitia; á przedćiębyś sobie pokoiu życzył, słuchayże Doktorá Augustyná, vis venire ad pacem? fac iustitiam; chcesz gośćińcá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 13
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Fortece pograniczne, baszty i bramy obalają, trudno zawrzeć, gdy już i drzwi nie masz. 3. KęDY BYLI UCZNIOWIE ZEBRANI. Zatym zawarciem był zbior Apostołski. Congregati. Co to jest że byli Uczniowie zebrani? Byli zebrani bo bojaźń do kupy pędzi. Miewalić przedtym i Uczniowie Pańscy dyferencje i różności. Swarzyli się o tytuły i powagi. Ubiegali się do urzędów przed drugiemi, ba i przed starszym Piotrem uganiać chcieli, jaki był Jan i Jakub; ale kiedy postronny Nieprzyjaciel nastąpił, aż się oni kupią, między sobą łączą, do pospolitego zgromadzenia idą. Czemu? bo o nich idzie, boją się, Mówi Eucheriusz.
Fortece pográniczne, bászty i bramy obaláią, trudno záwrzeć, gdy iuż i drzwi nie mász. 3. KęDY BYLI VCZNIOWIE ZEBRANI. Zatym záwárćiem był zbior Apostolski. Congregati. Co to iest że byli Vczniowie zebráni? Byli zebráni bo boiaźń do kupy pędźi. Miewálić przedtym i Vczniowie Páńscy diferencye i rożnośći. Swárzyli się o tytuły i powagi. Vbiegáli się do vrzędow przed drugiemi, bá i przed stárszym Piotrem vganiáć chćieli, iáki był Ian i Iákub; ále kiedy postronny Nieprzyiaćiel nástąpił, áż się oni kupią, między sobą łączą, do pospolitego zgromádzenia idą. Czemu? bo o nich idźie, boią się, Mowi Eucheriusz.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 24
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swój Baalamowej. Bo nie od tej, na której w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z triumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta zaś (jak ty czynisz), z panem się swarzyła. 810. Na małżonków.
Żaden więcej jak Adam żenie swojej wierzył, Sam się też jako żywo jej nie przeniewierzył. Dziś mężowie, ile co gładkie żony mają, Wiarą się tylko cieszą, że inszym nie dają. 811. Scrutinium Mat. 9 28.
By ta cnota tak w królach, jak w biskupach
nazowie. Aleś ty nie jest z prostych oślic, lecz od owej Oślice rod wywodzisz swoj Baalamowej. Bo nie od tej, na ktorej w orszaku niemałym Wjeżdżał kiedyś z tryumfem Pan do Jeruzalem,
Gdyż ta spokojna, cicha, ba i niema była, Tamta zaś (jak ty czynisz), z panem się swarzyła. 810. Na małżonkow.
Żaden więcej jak Adam żenie swojej wierzył, Sam się też jako żywo jej nie przeniewierzył. Dziś mężowie, ile co gładkie żony mają, Wiarą się tylko cieszą, że inszym nie dają. 811. Scrutinium Math. 9 28.
By ta cnota tak w krolach, jak w biskupach
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 293
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu
na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego miejsca raj czyniła, Chocia łez pełne oczy miała ociężałe, Na sercu skrytej znaki żałości niemałe.
XCII.
Była też tam i baba, która się swarzyła Z tą młodszą, co w jaskiniej z nią pospołu była. Ale skoro Orlanda obiedwie ujźrzały, Zaraz spory ucichły i swary ustały. Orland obie pozdrowił ludzkiemi słowami, Jako się zawsze godzi z białemigłowami; One też wstały z ławy przeciw Orlandowi, Czyniąc wielką uczciwość nowemu gościowi.
XCIII.
Prawda, że się obiedwie zrazu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905