gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidie, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne konterfekty, (czemby większej temu Przyczyniła ozdoby dniowi dzisiejszemu) Przodków tej familii. Oni w togach wszyscy. Rzekłbym że geniusze byli to tu niscy; Albo których w Lakonie Likurgus brakował, Albo którym Cyneas z Pirrhów się dziwował. Inwidy w tym
gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidye, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne konterfekty, (czemby większej temu Przyczyniła ozdoby dniowi dzisiejszemu) Przodków tej familii. Oni w togach wszyscy. Rzekłbym że geniusze byli to tu niscy; Albo których w Lakonie Likurgus brakował, Albo którym Cyneas z Pirrhów się dziwował. Inwidy w tym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed którą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych cóż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość równać może z samą ambrozią, Którą w niebie bogowie u swych stołów piją. A gdzie zaś wargi w usta kryją swoje brzegi, Nieznacznie się wydają dwa równe szeregi Drobnych ząbków, co ten glans i tę białość mają, Że same uriańskie perły przewyższają. Szyja zbytnią białością, mogę to rzec
Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed ktorą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych coż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość rownać może z samą ambrozią, Ktorą w niebie bogowie u swych stołow piją. A gdzie zaś wargi w usta kryją swoje brzegi, Nieznacznie się wydają dwa rowne szeregi Drobnych ząbkow, co ten glans i tę białość mają, Że same uryańskie perły przewyższają. Szyja zbytnią białością, mogę to rzec
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 236
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
hołdujące C kraje/ Sam się miotaniem skrzydeł do nieba udaje. D Gdzie ociec ku sobie go zaraz przywoławszy/ A przyczyny miłości przed nim nie przyznawszy/ Rzekł: Z/ wierny sprawco mego rozkazania/ E Opuść się jak najręczej/ bez wszego mieszkania/ Na ziemię/ która się twej matce przypatruje Z lewej strony/ Sydońską dziedzic ją mianuje. Tam stado/ które widzisz sam/ iże się pasie Po górach/ nad morski brzeg pozganiaj w tym czasie. To wyrzekł: a wnet z góry bydło pospądzane/ Wolnym krokiem na brzegi idzie rozkazane. Gdzie się F wielkiego Króla cora/ igrzyskami Bawieła/ G osadzona Tyrskimi dziewkami. Nie w jednej
hołduiące C kráie/ Sam się miotániem skrzydeł do niebá vdáie. D Gdźie oćiec ku sobie go záraz przywoławszy/ A przyczyny miłośći przed nim nie przyznawszy/ Rzekł: S/ wierny sprawco mego roskazánia/ E Opuść się iák nayręczey/ bez wszego mieszkania/ Ná źiemię/ ktora się twey mátce przypatruie Z lewey strony/ Sydońską dźiedźic ią miánuie. Tám stádo/ ktore widźisz sam/ iże się páśie Po gorách/ nád morski brzeg pozgániay w tym czáśie. To wyrzekł: á wnet z gory bydło pospądzáne/ Wolnym krokiem ná brzegi idźie roskazáne. Gdźie się F wielkiego KRolá corá/ igrzyskámi Báwiełá/ G osadzona Tyrskimi dźiewkámi. Nie w iedney
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 99
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
On w mych oczach mile prezentuje i (choć z dala) swą postać w sercu mym rysuje. Nie będąc Mu przytomną, często rozmawiałam, choć Go przy mnie nie było, ucha nadstawiałam, tak, jako więc żelazo bliskie przy magnesie, gdy mocą jego zaraz głowę w górę wzniesie, stąd Cynozura żaglom sydońskim przodkuje, zowąd masztem tesalskim Helice kieruje; tak, Klityjo Febusa z serca zakochawszy, oka z niego nie spuszczasz, choć się kwiatem stawszy, co dzień go adorujesz, dwa razy witając, z rana jeden, a drugi raz w wieczór żegnając; tak wzrok twój bratu twemu drogę zastępuje, Cyntyjo, a blask jego
On w mych oczach mile prezentuje i (choć z dala) swą postać w sercu mym rysuje. Nie będąc Mu przytomną, często rozmawiałam, choć Go przy mnie nie było, ucha nadstawiałam, tak, jako więc żelazo bliskie przy magnesie, gdy mocą jego zaraz głowę w górę wzniesie, stąd Cynozura żaglom sydońskim przodkuje, zowąd masztem tesalskim Helice kieruje; tak, Klityjo Febusa z serca zakochawszy, oka z niego nie spuszczasz, choć się kwiatem stawszy, co dzień go adorujesz, dwa razy witając, z rana jeden, a drugi raz w wieczór żegnając; tak wzrok twój bratu twemu drogę zastępuje, Cyntyjo, a blask jego
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 137
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Przekłady Jana Gawińskiego AD CesAREM PAUSILIPIUM
Si quae flent mala lugubres... (Lib. IV, 13)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był drugi.
Kogo Fortuna w płacz widzi skorego, Z przypadki swymi ciśnie
Przekłady Jana Gawińskiego AD CAESAREM PAUSILIPIUM
Si quae flent mala lugubres... (Lib. IV, 13)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był drugi.
Kogo Fortuna w płacz widzi skorego, Z przypadki swymi ciśnie
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
muszczki/ i Kamfory/ i pachniące mydła/ I które dziś z Sabei wożą rumienidła/ Rozkazała gotować. A wnet białegłowy Stół tuwalnią okryją. Sama w teletowy Szubce lekkiej po izbie pochadzała sobie/ W swojej tej zaniedbanej szerząc się ozdobie/ I wdziękach przyrodzonych. Jakoż i tak była Podobansza daleko/ niżby ustroiła W Sydońskie się purpury. Toż że srebrnej rosy Woda się umywała/ rozpuściwszy włosy Spłynione po ramionach/ które przyrodzenie W tak prześliczne powiło forgi i pierścienie/ Jakoby je do ślubu Trojańskiej Heleny Piękniej nie utrafiły drużące Laceny. Więc żeby tak widziana od owych to była Swych kochanków/ umyślnie okna otworzyła/ Gdzie przeciw Fawoniom dmuchającym
muszczki/ y Kámfory/ y pachniące mydłá/ Y ktore dzis z Sabei wożą rumienidłá/ Roskazáłá gotowáć. A wnet białegłowy Stoł tuwálnią okryią. Sámá w teletowy Szubce lekkiey po izbie pochadzáłá sobie/ W swoiey tey zániedbáney szerząc się ozdobie/ Y wdziękách przyrodzonych. Iákoż y ták byłá Podobánsza dáleko/ niżby vstroiłá W Sydonskie się purpury. Toż że srebrney rosy Woda się vmywáłá/ rospuściwszy włosy Spłynione po rámionách/ ktore przyrodzenie W ták prześliczne powiło forgi y pierścienie/ Iákoby ie do slubu Troiánskiey Heleny Piękniey nie utráfiły drużące Láceny. Więc żeby ták widziana od owych to byłá Swych kochánkow/ vmyślnie okná otworzyłá/ Gdzie przeciw Fáwoniom dmucháiącym
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Jakiejkolwiek zostawić części nie musiały, Części, lub to niespełna, która jem należy, A trwać będzie, póki dzień wciąż za dniem pobieży.
Nie pierwsza Harpalice i Tomirys była, Co wojsk nieprzyjacielskich kilka poraziła; Wiele przed Orycją, przed Kamillą żyło Panien, którem garło dać za ojczyznę miło. Kto mądry nie pochwali sydońskiej Dydony, Iż traci dla czystości żywot ulubiony. Kto się nie podziwuje wielkiej Zenobiej, Kto Semiramidzie, zwyciężcy w Syriej?
To te przez szablę sławne; a drugich czy mało Oko śmiertelne w Rzymie, w Grecji widziało, U Indów i tam, kędy Febus złote włosy Topi, noc z czarnych mroków miecąc na niebiosy
Jakiejkolwiek zostawić części nie musiały, Części, lub to niespełna, która jem należy, A trwać będzie, póki dzień wciąż za dniem pobieży.
Nie pierwsza Harpalice i Tomirys była, Co wójsk nieprzyjacielskich kilka poraziła; Wiele przed Orytyą, przed Kamillą żyło Panien, którem garło dać za ojczyznę miło. Kto mądry nie pochwali sydońskiej Dydony, Iż traci dla czystości żywot ulubiony. Kto się nie podziwuje wielkiej Zenobiej, Kto Semiramidzie, zwyciężcy w Syryej?
To te przez szablę sławne; a drugich czy mało Oko śmiertelne w Rzymie, w Grecyej widziało, U Indów i tam, kędy Febus złote włosy Topi, noc z czarnych mroków miecąc na niebiosy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 129
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się naspół zabijają. I już młodź krótką życia nadana zabawą/ Okrzepłemi piersiami tłukła matkę krwawą/ Krom piąci pozostałych; a z nich był niektóry Echion; ten o ziemię broń chlusnąwszy z góry/ Za doradą Palady/ a lisząc się boju/ I odniósł/ i dał wiarę brackiego pokoju. Z tych pomoc/ Sydoński gość/ w nowej miał osadzie/ Gdy miasto po Faebowym stanowił dokładzie. Już Taeby stały/ już się/ Kadme/ szczęściem zdałeś Wygnaństwem: Teścia Marsa z Wenerą dostałeś: I płodu z taką żoną/ corek/ synów rosłych/ Wtąż wnuczków/ wdzięcznych fantów/ tych także podrosłych. Owa człeku dnia
się náspoł zábiiáią. Y iuż młodź krotką żyćia nádána zabáwą/ Okrzepłemi pierśiámi tłukłá mátkę krwáwą/ Krom piąći pozostáłych; á z nich był niektory Echion; ten o źiemię broń chlusnąwszy z gory/ Zá dorádą Pálády/ á lisząc się boiu/ Y odniosł/ y dał wiárę bráckiego pokoiu. Z tych pomoc/ Sydoński gość/ w nowey miał osádźie/ Gdy miásto po Phaebowym stánowił dokłádźie. Iuż Taeby stały/ iuż się/ Kádme/ szczęśćiem zdałeś Wygnáństwem: Teśćiá Marsa z Wenerą dostałeś: Y płodu z táką żoną/ corek/ synow rosłych/ Wtąż wnuczkow/ wdźięcznych fántow/ tych tákze podrosłych. Owá człeku dniá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 58
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
tam będziesz wszystko widział. P. Bym drogę wiedział/ a ten dostatek miał/ pewnie żebym tam z radości bieżał.
JO: Wziąwszy na pomoc Pana Boga/ idź jedno/ będzieć szczęśliwa droga/ natrudniej niż Włoskie granice a Sycylią przebieżysz/ granice też Tureckie minąwszy/ górę Karmeli nadbieżysz/ tam kędy Sarepta Sydońska/ nie daleko Ptolemardy/ gdy tam będziesz/ już tam wesołe miejsca/ wesołe dni będziesz mieć wszędy: tam miejsce oględasz/ gdzie Heliasz Ołtarz zbudował/ a tam stąd idąc/ Tyr/ Sydon/ w pięknej równinie/ a Cesareą/ na pięknej gorze będziesz miał. Od tych miejsc bieżąc/ będzie Beryt/ i
tám będziesz wszystko widział. P. Bym drogę wiedział/ á ten dostátek miał/ pewnie żebym tám z rádośći bieżał.
IO: Wziąwszy ná pomoc Páná Bogá/ idź iedno/ będzieć sczęsliwa drogá/ natrudniey niż Włoskie gránice á Sycylią przebieżysz/ gránice też Tureckie minąwszy/ gorę Kármeli nádbieżysz/ tám kędy Sáreptá Sydońska/ nie dáleko Ptolemárdy/ gdy tám będziesz/ iuż tám wesołe mieyscá/ wesołe dni będziesz mieć wszędy: tám mieysce oględasz/ gdzie Heliasz Ołtarz zbudował/ á tám stąd idąc/ Tyr/ Sydon/ w piękney rowninie/ á Cesáreą/ ná piękney gorze będźiesz miał. Od tych mieysc bieżąc/ będźie Berith/ y
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 9
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ twoim podobno by przepuścić miała?
In Orbem vertitur Orbis. NIetrwa świat wmierze/ kołem się obraca/ Niedziw ze rzeczy do niszcza wywraca.
In Statuam amoris. ANgele że cię słuszniej tym uczczę imieniem/ Który nad wszem/ zwyciężną strzałą/ przyródżeniem Potrzęsujesz. Czem Matka mieć nagim cię chciała? Ni Sydońską członki twe purpurą zodziała? Czy że ognia z natury pełnyś? po Wulkanie Ojcu mając to/ Lemny płomienistym Panie? Czy żebyś stej nagości/ natur swych odkrytych Snadniej dobył dusz twardych/ i serc niepożytych? A ty na to. Wyraz mój snadno to wydaje/ Gdziem jest/ jestem odkrycie/ ani
/ twoim podobno by przepuśćić miáłá?
In Orbem vertitur Orbis. NIetrwa świát wmierze/ kołem się obraca/ Niedźiw ze rzeczy do nisczá wywráca.
In Statuam amoris. ANgele że ćię słuszniey tym vczczę imieniem/ Ktory nád wszem/ zwyćiężną strzáłą/ przyrodżeniem Potrzęsuiesz. Czem Mátká mieć nágim ćię chćiáłá? Ni Sydońską członki twe purpurą zodźiáłá? Czy że ogniá z nátury pełnyś? po Wulkánie Oycu máiąc to/ Lemny płomienistym Pánie? Czy żebyś ztey nágośći/ nátur swych odkrytych Snádniey dobył dusz twardych/ y serc niepożytych? A ty ná to. Wyraz moy snádno to wydáie/ Gdźiem iest/ iestem odkryćie/ áni
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 112
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664