, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim
, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 40
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia, to zaś Polhymnijej Każe, aby nuciła boskiej kompanijej; Merkury chyżej ręki kunszty wyprawuje, Cztery tuzy pod kartę w pikietę kartuje. I tak przy żartach, kartach, muzyce i winie Nietęskliwie czas zbiegał niebieskiej drużynie. Ale
córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia, to zaś Polhymnijej Każe, aby nuciła boskiej kompanijej; Merkury chyżej ręki kunszty wyprawuje, Cztery tuzy pod kartę w pikietę kartuje. I tak przy żartach, kartach, muzyce i winie Nietęskliwie czas zbiegał niebieskiej drużynie. Ale
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 128
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Tyrsis Bierz tajstrę i maczugę, mój Morsonie drogi, A jeśli-ć się nawiedzić trafi tamte progi, Powiedz Fillidzie, że się nazbyt ukwapiła. Ukwapiona rzecz nigdy z pożytkiem nie była. SIELANKA TRZECIA SILENUS
Przedsię wy, leśne Muzy, przedsię w pieśni swoje! Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje, Sylena w cichej jamie zdybali spiącego. Jeszcze był nie wyszumiał z wina wczorajszego. Jako zawsze wieńce mu z głowy pospadały, Dzban tylko i multanki przy stronie wisiały. Rzucą się nań i jegoż własnymi wieńcami Imą więzać, bo nie raz ich obietnicami Starzec wodził, a oni darmo się kłaniali, A nigdy nic od
Tyrsis Bierz tajstrę i maczugę, mój Morsonie drogi, A jeśli-ć się nawiedzić trafi tamte progi, Powiedz Fillidzie, że się nazbyt ukwapiła. Ukwapiona rzecz nigdy z pożytkiem nie była. SIELANKA TRZECIA SILENUS
Przedsię wy, leśne Muzy, przedsię w pieśni swoje! Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje, Sylena w cichej jamie zdybali spiącego. Jeszcze był nie wyszumiał z wina wczorajszego. Jako zawsze wieńce mu z głowy pospadały, Dzban tylko i multanki przy stronie wisiały. Rzucą się nań i jegoż własnymi wieńcami Imą więzać, bo nie raz ich obietnicami Starzec wodził, a oni darmo się kłaniali, A nigdy nic od
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 21
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, I na bukach wycinał. Stamtąd wyczytali Satyrowie i także po lesiech śpiewali. Oni śpiewali, lasy im się odzywają, A lasom się wokoło góry sprzeciwiają. A starca więc tam one chłopięta trzymały, Aż już prawie ostatnie zorze zapadały; Dopiero się rozeszli, każdy w swoje ślady, Chłopcy z bydłem do domu, Sylen do biesiady. SIELANKA CZWARTA KOSARZE
Miłko, Baty. Miłko Kosarzu, robotniku dobry, co-ć się stało? Przedtym miedzy czeladzią nad cię nie bywało. Teraz ani docinasz i pokosy psujesz, Ani równo z inszymi w rzędzie postępujesz, Ale po wszystkich idziesz; tak za trzodą w pole Owca idzie, gdy nogę
, I na bukach wycinał. Stamtąd wyczytali Satyrowie i także po lesiech śpiewali. Oni śpiewali, lasy im się odzywają, A lasom się wokoło góry sprzeciwiają. A starca więc tam one chłopięta trzymały, Aż już prawie ostatnie zorze zapadały; Dopiero się rozeszli, każdy w swoje ślady, Chłopcy z bydłem do domu, Sylen do biesiady. SIELANKA CZWARTA KOSARZE
Miłko, Baty. Miłko Kosarzu, robotniku dobry, co-ć się stało? Przedtym miedzy czeladzią nad cię nie bywało. Teraz ani docinasz i pokosy psujesz, Ani równo z inszymi w rzędzie postępujesz, Ale po wszystkich idziesz; tak za trzodą w pole Owca idzie, gdy nogę
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 28
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
bryka Wołem pod Europą/ to znowu przymyka Do Ledy się łabęcie/ i w gruncie wybity Przez straż Akryzjowę/ i trojakie nity Skrada się do Panny: Saturnus do Rei Przez Agresty kolące: w jednej także kniei Czołga się na Polanach: Mars z Wenerą w sieci Pluska złotej: a chromy Wulkanus im świeci. Starożytny Sylenus szacując sze fanty/ Czegoś pilno u pięknej zebrze Atalanty/ Która po tym uciekła: a o korzyść czyję Zdradzony Enomausz/ łamie zwozu szyje/ Pazyfal wszeteczna krowa w Krecie ryczy/ I innych nieskończonych kto więcej wyliczy Konsztów/ i konterfektów któremi tam one Drogie stropy jaśnieją: czemu wydrożone Z górnych okna kryształów/ tym
bryka Wołem pod Europą/ to znowu przymyka Do Ledy się łábęcie/ y w gruncie wybity Przez straż Akryzyowę/ y troiákie nity Skrada się do Pánny: Sáturnus do Rei Przez Agresty kolące: w iedney tákże kniei Czołga się ná Polánach: Márs z Wenerą w śieci Pluska złotey: á chromy Wulkánus im swieci. Stárożytny Sylenus szácuiąc sze fanty/ Czegoś pilno v piękney zebrze Atálánty/ Ktora po tym vciekła: á o korzyść czyię Zdrádzony Enomáusz/ łamie zwozu szyie/ Pázyfal wszeteczna krowá w Krecie ryczy/ Y innych nieskończonych kto więcey wyliczy Konsztow/ y konterfektow ktoremi tám one Drogie stropy iáśnieią: czemu wydrożone Z gornych okná krzyształow/ tym
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 4
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, i perłami ubogacony, a powierzchownie srebrem przyozdobiony, i wiele innych fabuł opisuje na tej Wyspie, co do fundamentu Wyspy, to nie jest ani alegória, ani bajka, bo Platon świadczy sam że to nie jest bajka co namienia tylko prawdziwa Historia, jest i innych wile o tymże świadectw, jako i u Sylena piszącego do Midasa w 6. Księdze Historyj Elieńskiej, że Europa, Azja i Afryka, albo Libia są oblane Oceanem, że za Oceanem znajduje się Kontinens wielkości niewypowiedzianej, gdzie ludzie, i zwierzęta są daleko większe jak nasze, i ludzie dłużej żyją i zwyczaje przeciwne mają naszym, i wielką obfitość mają złota i srebra
, y perłami ubogacony, á powierzchownie srebrem przyozdobiony, y wiele innych fabuł opisuie ná tey Wyspie, co do fundamentu Wyspy, to nie iest áni allegorya, áni bayka, bo Platon swiádczy sam że to nie iest bayka co namienia tylko práwdziwá Historya, iest y innych wile o tymże swiádectw, iáko y u Sylena piszącego do Midasa w 6. Xiędze Historyi Elieńskiey, że Europa, Azya y Afryka, álbo Libia są obláne Oceanem, że zá Oceanem znáyduie się Continens wielkosci niewypowiedzianey, gdzie ludzie, y zwierzęta są dáleko większe iák násze, y ludzie dłużey żyią y zwyczaie przeciwne máią nászym, y wielką obfitość máią złotá y srebrá
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 635
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
/ Ulubiłem toż sobie/ zaraz się chwyciło Serce moje takiejże biesiady zażywać/ I po trawce zielonej chybko poskakiwać. Przyjdę do nich/ a oni swoje zielonymi Lby kosmate nakry wieńcy/ i głośnymi Piszczałkami po lesie onym wykrzykali/ Tak dalece iż wszystek zwierz k sobie zwabiali. Ujrzy mię z ich pojstżodka/ Sylenem go zwano/ Jeden/ i rzecze do mnie/ po co cię posłano Tu młode dziecię do nas/ kto cię rano wzbudził? Tu ku lasu/ kto twoje mdłe ciałko utrudził. Siądz/ wypoczni/ przypatrz się naszym obyczajom/ Grom/ krotofilom/ tancom/ i tym bujnem gajom. Skłoń mile główkę twoje w
/ Ulubiłem toż sobie/ záraz sie chwyćiło Serce moie tákieyże bieśiády záżywać/ Y po trawce zieloney chybko poskákiwáć. Przyidę do nich/ á oni swoie zielonymi Lby kosmáte nákry wieńcy/ y głosnymi Pisczałkámi po leśie onym wykrzykáli/ Ták dálece iż wszystek zwierz k sobie zwabiáli. Uyrzy mię z ich poystżodká/ Sylenem go zwano/ Ieden/ y rzecże do mnie/ po co ćię posłano Tu młode dziećię do nas/ kto ćię ráno wzbudził? Tu ku lásu/ kto twoie mdłe ćiałko utrudził. Siądz/ wypocżni/ przypátrz się nászym obyczáiom/ Grom/ krotofilom/ tancom/ y tym buynem gáiom. Skłoń mile głowkę twoie w
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: A2
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
przypatrz się naszym obyczajom/ Grom/ krotofilom/ tancom/ i tym bujnem gajom. Skłoń mile główkę twoje w tym rozkosznym cieniu/ Nęć plastę miodu leśnego k twemu posileniu. Chceszli się też piosnkami tu zabawić znami/ W tychci ile z nas będzie pomożemy sami. Ja zatym: i o to nic/ Sylenie/ by tylo Tak wesoło jakom tu zastał przy mnie było. Co obiecał; a zatym Lais ozdobiona Mirtem/ i kwiatki w koło wszelkimi upstrzona. Przyjdzie tańcem poskocznym ku mnie z tymi słowy/ Ganimede/ czy jużeś do piosnek gotowy. Same cię bujne łąki/ same wonne kwiaty/ Same żdroje/ sam
przypátrz się nászym obyczáiom/ Grom/ krotofilom/ tancom/ y tym buynem gáiom. Skłoń mile głowkę twoie w tym roskosznym ćieniu/ Nęć plastę miodu leśnego k twemu pośileniu. Chceszli się tesz piosnkámi tu zábáwić známi/ W tychći ile z nas będźie pomożemy sámi. Ia zátym: y o to nic/ Sylenie/ by tylo Ták wesoło iákom tu zástał przy mnie było. Co obiecał; á zátym Láis ozdobiona Mirthem/ y kwiatki w koło wszelkimi upstrzona. Prziydzie tańcem poskocznym ku mnie z tymi słowy/ Gánimede/ czy iużeś do piosnek gotowy. Sáme ćię buyne łąki/ sáme wonne kwiáty/ Sáme żdroie/ sam
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: A2v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
zwas czuje. Arcadia dziś wszytka niech z weselem skacze/ Niech białe wieprze rzeże/ niech z miodem kołacze. Kozlęta/ cielce nosi/ niech w tym gęstym gaju/ Zwykłemu się niechaj dość dzieje obyczaju. Raz w raz dzieci za sobą prędzej poskakujcie/ Miłe Drujdy uciesznym krokiem postępujcie. Faunowie Satyrowie/ z Sylwanem Sylenie/ Sam sam do nas pośpieszaj pod rozkoszne cienie. Bache/ Priapie/ bywaj Pales i ty z nimi/ Rada się i ty cieszysz piosnkami naszymi. O rozkoszy rozkoszy/ czegoż więcej trezba: Po cóż my już Jowisza mamy spychać z nieba. Abo tu zle: ba lepiej niż i w samym niebie/
zwas czuie. Arcadia dziś wszytká niech z weselem skacze/ Niech białe wieprze rźeże/ niech z miodem kołacze. Kozlęta/ ćielce nosi/ niech w tym gęstym gáiu/ Zwykłemu sie niechay dość dzieie obyczaiu. Raz w raz dźieći za sobą prędzey poskakuyćie/ Miłe Druydy ućiesznym krokiem postępuyćie. Faunowie Satyrowie/ z Sylwanem Sylenie/ Sám sám do nas pośpieszay pod roskoszne ćienie. Bache/ Pryapie/ byway Pales y ty z nimi/ Rada sie y ty ćieszysz piosnkámi nászymi. O roskoszy roskoszy/ czegoż więcey trezbá: Po coż my iuż Iowiszá mamy spycháć z niebá. Abo tu zle: ba lepiey niż y w samym niebie/
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B4v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
kochanego I na Astolfa, rozum co przywrócił jego. Nie wie, jako tam przyszedł, jak się trafił z niemi, Po stronach tylko patrzy oczyma smutnemi, A nade wszystko to w niem wstyd wielki sprawuje, Iż nagiem, iż związanem być się upatruje.
LX.
Nie wytrwał i pierwsze rzekł najbiedniejszy słowa, Jako Sylen niekiedy, co mu jeszcze głowa Winem mdleje wczorajszem: „Co to są za węzły, W których boki, ramiona, nogi me uwięzły? Rozwiążcie je, dla Boga!” Ci zaraz skoczyli Rżną stryczki, potem szaty nowe nań włożyli; Widzą, iż jadowity wzrok, co wynikała Wściekłość niedawno z niego,
kochanego I na Astolfa, rozum co przywrócił jego. Nie wie, jako tam przyszedł, jak się trafił z niemi, Po stronach tylko patrzy oczyma smutnemi, A nade wszystko to w niem wstyd wielki sprawuje, Iż nagiem, iż związanem być się upatruje.
LX.
Nie wytrwał i pierwsze rzekł najbiedniejszy słowa, Jako Sylen niekiedy, co mu jeszcze głowa Winem mdleje wczorajszem: „Co to są za węzły, W których boki, ramiona, nogi me uwięzły? Rozwiążcie je, dla Boga!” Ci zaraz skoczyli Rżną stryczki, potem szaty nowe nań włożyli; Widzą, iż jadowity wzrok, co wynikała Wściekłość niedawno z niego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 198
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905