społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w gusłach, a insze na stole?” „Tak ci nic nie umiemy — odpowiem — pókiśmy Trzeźwi; podpiwszy, zaraz będą sylogizmy. Ja przecie, jeśli czary palić, prawu galę I tę, mój luby bracie, za twe zdrowie palę. Bogdajżeś zdrów czarował!” Ale też i cżary, I wszytkie rzeczy nasze potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY JAN
Pasem, zacny starosto, kochająca żona, Pasem cię w
społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w gusłach, a insze na stole?” „Tak ci nic nie umiemy — odpowiem — pókiśmy Trzeźwi; podpiwszy, zaraz będą sylogizmy. Ja przecie, jeśli czary palić, prawu galę I tę, mój luby bracie, za twe zdrowie palę. Bogdajżeś zdrów czarował!” Ale też i cżary, I wszytkie rzeczy nasze potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY JAN
Pasem, zacny starosto, kochająca żona, Pasem cię w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pola miłości, Często pod niebem w ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzów cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W którą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłów miłości, W których co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swój nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi.
pola miłości, Często pod niebem w ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzow cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W ktorą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłow miłości, W ktorych co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swoj nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 224
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
których Mawors krwawy Z diamentu ukował dla swojej zabawy. Wlawszy na nie potyczki i gęste zwycięstwa, Dziedzicami poczynił je swojego męstwa. Tych ojczyzna świat wszytek, dom wszelka kraina, Niż ojcem jest właściwym, matką Ukraina. Tatarzy ich to szkoła, z nich się nauczyli Na pamięć, żeby pismo po gębach kreślili. Rogate sylogizmy stąd u pasa noszą, Obuchem perswadują, kiedy o co proszą. Żaden retor tak prędko nie poruszy człeka, Jako kozak, dwie słowa rzekszy: Bij, siecz, neca. Zaraz ludzi pobudza i każdy się ruszy, Jeden będzie ledwie żyw, a drugi bez duszy. Skoro się zaś rozwiedzie z swymi argumenty,
których Mawors krwawy Z dyamentu ukował dla swojej zabawy. Wlawszy na nie potyczki i gęste zwycięstwa, Dziedzicami poczynił je swojego męstwa. Tych ojczyzna świat wszytek, dom wszelka kraina, Niż ojcem jest właściwym, matką Ukraina. Tatarzy ich to szkoła, z nich sie nauczyli Na pamięć, żeby pismo po gębach kreślili. Rogate sylogizmy stąd u pasa noszą, Obuchem perswadują, kiedy o co proszą. Żaden retor tak prędko nie poruszy człeka, Jako kozak, dwie słowa rzekszy: Bij, siecz, neca. Zaraz ludzi pobudza i każdy sie ruszy, Jeden będzie ledwie żyw, a drugi bez duszy. Skoro sie zaś rozwiedzie z swymi argumenty,
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 213
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
a nie wolnej elekcji sposobem, na państwo kusił. Więc i nie tylko samego kandydata ekskluduje, ale i adherenty jego i promotory pro hostibus patriae to prawo mianuje. Cóż rzetelniej napisać się mogło? Oto powiada, że artykuł wypowiedzenia posłuszeństwa znosi, oto pokazuje, że pan utwierdza dożywotne panowanie swoje. Przypatrz się WM. sylogizmowi, proszę: król upewnia i obiecuje nie poddawać przez żaden sposób wymyślony Sukcesora na królestwo, ergo utwierdza dożywotne panowanie swoje; prawo pro perduelle każdego sądzi, któryby adherentem takiemu kandydatowi był. ergo znosi de oboedientia non praestanda artykuł. A mój miły dialektyku, w którejżeć się akademii uczył? Przeczytaj znowu i konstytucją i
a nie wolnej elekcyej sposobem, na państwo kusił. Więc i nie tylko samego kandydata ekskluduje, ale i adherenty jego i promotory pro hostibus patriae to prawo mianuje. Cóż rzetelniej napisać się mogło? Oto powiada, że artykuł wypowiedzenia posłuszeństwa znosi, oto pokazuje, że pan utwierdza dożywotne panowanie swoje. Przypatrz się WM. sylogizmowi, proszę: król upewnia i obiecuje nie poddawać przez żaden sposób wymyślony sukcessora na królestwo, ergo utwierdza dożywotne panowanie swoje; prawo pro perduelle każdego sądzi, któryby adherentem takiemu kandydatowi był. ergo znosi de oboedientia non praestanda artykuł. A mój miły dyalektyku, w którejżeć się akademii uczył? Przeczytaj znowu i konstytucyą i
Skrót tekstu: RespCenzCz_III
Strona: 324
Tytuł:
Respons przeciwko niejakiemu cenzorowi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Korsuniem, Hieronim żyje; córkę dał za pana Stanisława Kaweckiego z Łęczyckiego województwa; dwie pannami: Hieronima sędziego zatorskiego, ten z młodu w pokoju króla imci był, z Palczowskiej dziatki ma: Wincentego porucznika, ten z młodości wojną służył, więcej w nim było ołowiu, który odniósł służąc rzeczypospolitej, a niżeli w najprzedniejszym sylogizmów argumencie, i gdyby go tak bijano w karczmie, jak na wojnie, a rany płacono, jako w statucie, kontentby był z nadgrody; do zgonu był porucznikiem chorągwi j. k. mości, pod Korsuniem pojmany, w niewoli umarł. Pojął był Wydżgi podsędka kijowskiego córkę, jest córeczka, drugą w odchodzeniu
Korsuniem, Hieronym żyje; córkę dał za pana Stanisława Kaweckiego z Łęczyckiego województwa; dwie pannami: Hieronyma sędziego zatorskiego, ten z młodu w pokoju króla jmci był, z Palczowskiej dziatki ma: Wincentego porucznika, ten z młodości wojną służył, więcej w nim było ołowiu, który odniósł służąc rzeczypospolitej, a niżeli w najprzedniejszym sylogizmów argumencie, i gdyby go tak bijano w karczmie, jak na wojnie, a rany płacono, jako w statucie, kontentby był z nadgrody; do zgonu był porucznikiem chorągwi j. k. mości, pod Korsuniem pojmany, w niewoli umarł. Pojął był Wydżgi podsędka kijowskiego córkę, jest córeczka, drugą w odchodzeniu
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 198
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
i zabijając, czego się nie godzi, Bóg surowo zakazał, we dwoje go szkodzi. 24. ZNA SIĘ, JAKO ŚWINIA NA PIEPRZU
Jako przywykłe młotu i żołędzi świnie Na pieprzu się nie znają, jako psi na winie, Tak też na wsi schowane uważywszy chłopy: Czytaj wiersze, czytaj mu retoryczne tropy, Powiedaj sylogizmy, a on: tuz, król, kralka, Po trzy piwo i wódka u kaczmarza Walka. Czemuż księża w kościele łaciną ich bawią? Żeby nie rozumieli, kiedy każąc kawią. 25. JEDNYM SIĘ KONTENTOWAĆ
Do malarza, nie umiał który inszej sztuki, Tylko malować drzewa: dęby, jodły, buki,
i zabijając, czego się nie godzi, Bóg surowo zakazał, we dwoje go szkodzi. 24. ZNA SIĘ, JAKO ŚWINIA NA PIEPRZU
Jako przywykłe młotu i żołędzi świnie Na pieprzu się nie znają, jako psi na winie, Tak też na wsi schowane uważywszy chłopy: Czytaj wiersze, czytaj mu retoryczne tropy, Powiedaj sylogizmy, a on: tuz, król, kralka, Po trzy piwo i wódka u kaczmarza Walka. Czemuż księża w kościele łaciną ich bawią? Żeby nie rozumieli, kiedy każąc kawią. 25. JEDNYM SIĘ KONTENTOWAĆ
Do malarza, nie umiał który inszej sztuki, Tylko malować drzewa: dęby, jodły, buki,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 19
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, racje są, Ale pieniędzy nie masz. Cała owca, syty Byłby wilk racjami, gdyby pospolitej Rzeczy potrzeby chciały na racjach przestać. Lecz i Bóg nie wyciąga, kogo na co nie stać. 146. NA TOŻ DRUGI RAZ
Niech wszyscy filozof i, co byli i co są, Twierdzą, niechaj rogate sylogizmy zniosą; Krótkim ich słówkiem baba ze szpitalu zetnie, Rzekszy: Nie masz. Przegrali filozofi szpetnie. Twardą jest kulą: Trzeba. Dwie tylko sylaby; Ale twardsza tarcz: Nie masz. Bo jako się sztaby Kula, groch ściany imię, choćby i z muszkietu, Tak wiele ma Potrzeba na Nie masz impetu.
, racyje są, Ale pieniędzy nie masz. Cała owca, syty Byłby wilk racyjami, gdyby pospolitej Rzeczy potrzeby chciały na racyjach przestać. Lecz i Bóg nie wyciąga, kogo na co nie stać. 146. NA TOŻ DRUGI RAZ
Niech wszyscy filozof i, co byli i co są, Twierdzą, niechaj rogate sylogizmy zniosą; Krótkim ich słówkiem baba ze szpitalu zetnie, Rzekszy: Nie masz. Przegrali filozofi szpetnie. Twardą jest kulą: Trzeba. Dwie tylko sylaby; Ale twardsza tarcz: Nie masz. Bo jako się sztaby Kula, groch ściany imie, choćby i z muszkietu, Tak wiele ma Potrzeba na Nie masz impetu.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 84
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Turki wojny tej nie wleczcie, Raczej swej porywczości ranę tak uleczcie (Bo nie zaraz lew lęże, gdy się z miejsca ruszy): Ponieważ się haraczem brzydzą wasze uszy, Więc co rok upominki pewnej wagi złota Przed przejasne przez wielkich posłów ślicie wrota!» Kiedy tak durny Raduł ani się zająknie, Na on twardy sylogizm Żorawiński krząknie, Już mu z serca chybki gniew do języka siąga; Ale go uważniejszy Sobieski zawściąga: „Ani czas, ani miejsce, ani rzecz po temu, Afektowi się — rzecze — przeciwić głupiemu”. Toż sam na on gruby tyr, skoro kęs odpocznie, Skromnie Wołoszynowi odpowiedać pocznie. „Za twym
Turki wojny tej nie wleczcie, Raczej swej porywczości ranę tak uleczcie (Bo nie zaraz lew lęże, gdy się z miejsca ruszy): Ponieważ się haraczem brzydzą wasze uszy, Więc co rok upominki pewnej wagi złota Przed przejasne przez wielkich posłów ślicie wrota!» Kiedy tak durny Raduł ani się zająknie, Na on twardy sylogizm Żorawiński krząknie, Już mu z serca chybki gniew do języka siąga; Ale go uważniejszy Sobieski zawściąga: „Ani czas, ani miejsce, ani rzecz po temu, Afektowi się — rzecze — przeciwić głupiemu”. Toż sam na on gruby tyr, skoro kęs odpocznie, Skromnie Wołoszynowi odpowiedać pocznie. „Za twym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 309
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924