imię w uszu grzmi, wielkie i straszliwe. A po chwili nie stanie koron mu i słupów Do wieszania z ojczystych nieprzyjaciół łupów. Tak tedy posadziwszy wszystkę tę rodzinę Swym porządkiem bogini, już w dobrą godzinę, Co prędkim, ich częstuje, jednak bez przykrości, Bo (jakom rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreują, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole; Gdzie wnet
imie w uszu grzmi, wielkie i straszliwe. A po chwili nie stanie koron mu i słupów Do wieszania z ojczystych nieprzyjaciół łupów. Tak tedy posadziwszy wszystkę tę rodzinę Swym porządkiem bogini, już w dobrą godzinę, Co prędkim, ich częstuje, jednak bez przykrości, Bo (jakom rzekł) nie czynią paszty te sytości, Ani zbytków nijakich które zdrowie psują, Myśli tylko, a duchy same rekreuyą, Część mając z niebieskiemi. Więc w ochocie takiej, Żeby na dobrej myśli nie zeszło wszelakiej, Ile która z sumienia płynąc niewinności, Wszytka się ma, i ciągnie ku nieśmiertelności! Przyjść rozkaże muzyce i stanąć przy stole; Gdzie wnet
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ściele. A jeżelim z pamięci twej nie wygładzony, Jakobym był pod złote sfery wyniesiony, Które póki swe toczyć będą kołowroty, Niech przeciwnego szczęścia niekmyślne obroty Zdaleka cię mijają a wszego dobrego Niechaj ci Bóg użycza z nieba wysokiego, Abyś żyła wiek długi w lubej szczęśliwości, W pociechach opływając aże do sytości. Czegoć po setne życzę z serca uprzejmego, Prosząc, byś mię w pamięci miała sługę swego. Imienia i przezwiska nie kładę; oboje Wie dobrze serce, śliczna Hanusieńku, twoje. 763. Gratulatia tejże nowego roku
Anielskiej twarzy nimfo śliczna, Anno moja, Jeżeli nieodmienna ku mnie łaska twoja, Nakłoń
ściele. A jeżelim z pamięci twej nie wygładzony, Jakobym był pod złote sfery wyniesiony, Ktore poki swe toczyć będą kołowroty, Niech przeciwnego szczęścia niekmyślne obroty Zdaleka cię mijają a wszego dobrego Niechaj ci Bog użycza z nieba wysokiego, Abyś żyła wiek długi w lubej szczęśliwości, W pociechach opływając aże do sytości. Czegoć po setne życzę z serca uprzejmego, Prosząc, byś mię w pamięci miała sługę swego. Imienia i przezwiska nie kładę; oboje Wie dobrze serce, śliczna Hanusieńku, twoje. 763. Gratulatia tejże nowego roku
Anielskiej twarzy nimfo śliczna, Anno moja, Jeżeli nieodmienna ku mnie łaska twoja, Nakłoń
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 239
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
; wlepione oczy będę w twarz Twoję trzymała i czasu pogodnego czółko ocierała. Wskok potym z ostrożnością wyjmę z kolebeczki i na moje kolana złożę Twe członeczki. Cichusieńko, ukradkiem będę całowała Twe oczka, lecz ostrożnie, bym Ci snu nie brała. Powtórz-że narodzenie Twoje, ma Światłości, niech się Twej nacałuję twarzy do sytości! Gdy potym większe lata będą następować i czas przyjdzie słów pierwszych naukę pojmować, zaraz bym za mistrzynią u Ciebie być chciała, bym Cię liter przynamniej poznać nauczała. Więc, gdybyś już na ręku nie chciał posiadywać, lecz na koniu drewnianym śmiałbyś poskakiwać, uczyłabym, jako masz ostrożnie
; wlepione oczy będę w twarz Twoję trzymała i czasu pogodnego czółko ocierała. Wskok potym z ostrożnością wyjmę z kolebeczki i na moje kolana złożę Twe członeczki. Cichusieńko, ukradkiem będę całowała Twe oczka, lecz ostrożnie, bym Ci snu nie brała. Powtórz-że narodzenie Twoje, ma Światłości, niech się Twej nacałuję twarzy do sytości! Gdy potym większe lata będą następować i czas przyjdzie słów pierwszych naukę pojmować, zaraz bym za mistrzynią u Ciebie być chciała, bym Cię liter przynamniej poznać nauczała. Więc, gdybyś już na ręku nie chciał posiadywać, lecz na koniu drewnianym śmiałbyś poskakiwać, uczyłabym, jako masz ostrożnie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 102
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię rzucasz. Ale pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę, nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak
gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię rzucasz. Ale pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę, nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 113
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a przy muzyce niebieskiej kapeli tańcując, wielbią Boga wraz, wszyscy weseli. Mocny Królu, co tron swój masz nad niebiosami, jak wielkimi opływa dom Twój dostatkami! Myśl topnieje, a z wielkiej widzenia
chęci nie mają – trunki wszytkie wyszły im z pamięci. Żaden pokarm cielesny na ich stół nie wchodzi ani tamta kraina ziemskie frukty rodzi. Elizejski kraj bez miąs, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specyjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a przy muzyce niebieskiej kapeli tańcując, wielbią Boga wraz, wszyscy weseli. Mocny Królu, co tron swój masz nad niebiosami, jak wielkimi opływa dom Twój dostatkami! Myśl topnieje, a z wielkiej widzenia
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 176
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
słodkiej łaski oddalona, że Go na wieki nie będzie widziała ni zażywała. O, jaka szkoda do piekła wrzuconej dusze nieszczęsnej, wiecznie potępionej, że takie dobro i skarb utraciła, siebie złupiła! O, jako pragnie z przyrodzenia swego widzieć, zażywać Boga tak wdzięcznego, w którym są wszelkie pociechy, radości do jej sytości! Tego gdy nie ma, jako lamentuje, po szkodzie swojej jako się frasuje, wyje jakoby od głodu wścieczona, nieutulona. Druga, że w piekle nadzieje nie mają do wyścia i to zawsze uważają, że męki nigdy nie będą skończone im naznaczone. Niech milionów będą miliony lat do cierpienia – kres im naznaczony,
słodkiej łaski oddalona, że Go na wieki nie będzie widziała ni zażywała. O, jaka szkoda do piekła wrzuconej dusze nieszczęsnej, wiecznie potępionej, że takie dobro i skarb utraciła, siebie złupiła! O, jako pragnie z przyrodzenia swego widzieć, zażywać Boga tak wdzięcznego, w którym są wszelkie pociechy, radości do jej sytości! Tego gdy nie ma, jako lamentuje, po szkodzie swojej jako się frasuje, wyje jakoby od głodu wścieczona, nieutulona. Druga, że w piekle nadzieje nie mają do wyścia i to zawsze uważają, że męki nigdy nie będą skończone im naznaczone. Niech milijonów będą milijony lat do cierpienia – kres im naznaczony,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 76
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
drugiego, za własną rzecz to im dała, co jest wszytkim spólnego. Gdzie jest ciało położone, orłowie się zlatują, świętym niebo pozwolone – wszyscy w nim rozkoszują. Jednym chlebem żyją święci u stołu niebieskiego; nasyceni, przecie chęci nowe mają do niego.
Nasycenie brzydliwości ani głód udręczenia nie przynosi, lecz w sytości święci czują łaknienia. Nowy zawsze dźwięk prześliczny w uszach bywa słyszany, słodki pawon ustawiczny wydawają organy. Za zwycięstwo wychwalają Zbawiciela swojego, szczęśliwym być nazywają, co godzien widzieć Jego. A pod tronem obracane sfery dziwne z gwiazdami: Miesiąc, Słońce ziemi dane za światła z planetami. Chryste, królu, co statecznym dasz
drugiego, za własną rzecz to im dała, co jest wszytkim spólnego. Gdzie jest ciało położone, orłowie się zlatują, świętym niebo pozwolone – wszyscy w nim rozkoszują. Jednym chlebem żyją święci u stołu niebieskiego; nasyceni, przecie chęci nowe mają do niego.
Nasycenie brzydliwości ani głód udręczenia nie przynosi, lecz w sytości święci czują łaknienia. Nowy zawsze dźwięk prześliczny w uszach bywa słyszany, słodki pawon ustawiczny wydawają organy. Za zwycięstwo wychwalają Zbawiciela swojego, szczęśliwym być nazywają, co godzien widzieć Jego. A pod tronem obracane sfery dziwne z gwiazdami: Miesiąc, Słońce ziemi dane za światła z planetami. Chryste, królu, co statecznym dasz
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 132
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nutrycyj: WILK nachodzi się po polach, niż zagryzie wieprza, byka, ciele, barana: CZAPLA nastoi się w wodzie z nosem jak z wędą, niż rybki będą: A tak kto Voraks, nunquam Satur. E kontra które żyją nie mięsem, lecz korzeniem, fruktem, zbożem, leguminą, do wielkiej przychodzą sytości, i gust przynoszą jedzącemu; jako jest DZIK, WOŁ, KUROPATWA, JARZĄBEK, BEKAS, WYZ, KARP, etc etc.
Czym Zwierzęta żyły w Korabiu Noego?
ODpowiadam, że wszystkie miały swojej naturze służące Victualia, według, Tekstu Świętego Gen: 6. Tolles igitur tecum ex omnibus escis, quae man- De
nutrycyi: WILK nachodzi się po polach, niż zagryzie wieprza, byka, ciele, barana: CZAPLA nastoi się w wodzie z nosem iak z wędą, niż rybki będą: A tak kto Vorax, nunquam Satur. E contra ktore żyią nie mięsem, lecz korzeniem, fruktem, zbożem, leguminą, do wielkiey przychodzą sytości, y gust przynoszą iedzącemu; iako iest DZIK, WOŁ, KUROPATWA, IARZĄBEK, BEKAS, WYZ, KARP, etc etc.
Czym Zwierzęta żyły w Korabiu Nóégo?
ODpowiadam, że wszystkie miały swoiey naturze służące Victualia, według, Textu Swiętego Gen: 6. Tolles igitur tecum ex omnibus escis, quae man- De
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 594
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Sądzić i podobno też ani się godziło. Wziąwszy kozła, tamżem je zostawił pod lasem, A do domu Paraszka już była tym czasem Wróciła się i wszystko bydło wydoiła, I znowu po południu w pole wygoniła. SIELANKA SIÓDMA ALKON
Starzec Alkon, ostatniej w leciech doźrzałości, Już i wieku, i życia pełen do sytości, Czekając tylko końca, kiedy śmierć zapadnie, Bo kędy siły nie masz, tam i żyć niesnadnie. Jedna mu tylko troska w myślach zostawała; Bo starość; lub o insze rzeczy mało dbała, O tym wszakże ma pieczą, kto po niej zostanie, Komu do ręku przyjdzie jej sprzęt i zbieranie. A miał
Sądzić i podobno też ani się godziło. Wziąwszy kozła, tamżem je zostawił pod lasem, A do domu Paraszka już była tym czasem Wróciła się i wszystko bydło wydoiła, I znowu po południu w pole wygoniła. SIELANKA SIÓDMA ALKON
Starzec Alkon, ostatniej w leciech doźrzałości, Już i wieku, i życia pełen do sytości, Czekając tylko końca, kiedy śmierć zapadnie, Bo kędy siły nie masz, tam i żyć niesnadnie. Jedna mu tylko troska w myślach zostawała; Bo starość; lub o insze rzeczy mało dbała, O tym wszakże ma pieczą, kto po niej zostanie, Komu do ręku przyjdzie jej sprzęt i zbieranie. A miał
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 48
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
jeść tego obłowu, Bo coraz więcej jedząc, więcej będziesz tyła, Więc tą dziurką nie wyjdziesz, ażby więtsza była:
A zatym skoro cię kto obaczy domowy, Na twoję śmierć już pewnie da dekret gotowy”. Tak kto więc w dobrym mieniu nie chowa mierności, A w szczęściu wielkim żadnej nie chce znać sytości, Niechaj wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno
jeść tego obłowu, Bo coraz więcej jedząc, więcej będziesz tyła, Więc tą dziurką nie wyjdziesz, ażby więtsza była:
A zatym skoro cię kto obaczy domowy, Na twoję śmierć już pewnie da dekret gotowy”. Tak kto więc w dobrym mieniu nie chowa mierności, A w szczęściu wielkim żadnej nie chce znać sytości, Niechaj wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 63
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897