, a Sztangret z siwemi włosy, jak Burmistrz w krześle, z taką powagą na koźle siedzi. Dobroć Pana w mniejszych się jeszcze rzeczach wydaje jawnie; pies, który wrot strzeże przez wzgląd bardziej na dawne zasługi, niżeli zdatność teraźniejszą, z wielką jednak wygodą w budzie swojej konserwowany jest; na stajni kilka wysłużonych szłapaków do pracy nie zdatni, karmieni zaś obficie, ledwo już od starości na nogach trzymać się mogą.
Miło mi wspomnieć na to, com widział, gdyśmy przyjechawszy, z karety wysiadali, rojem wysypana czeladź, cisnęła się od Pana swego, znać było radość powszechną wytryskającą z ich oczu; Niektórzy staruszkowie nie mogąc
, á Sztangret z siwemi włosy, iak Burmistrz w krześle, z taką powagą na koźle siedzi. Dobroć Pana w mnieyszych się ieszcze rzeczach wydaie iawnie; pies, ktory wrot strzeże przez wzgląd bardziey na dawne zasługi, niżeli zdatność teraźnieyszą, z wielką iednak wygodą w budzie swoiey konserwowany iest; na stayni kilka wysłużonych szłapakow do pracy nie zdatni, karmieni zaś obficie, ledwo iuż od starości na nogach trzymać się mogą.
Miło mi wspomnieć na to, com widział, gdyśmy przyiechawszy, z karety wysiadali, roiem wysypana czeladź, cisnęła się od Pana swego, znać było radość powszechną wytryskaiącą z ich oczu; Niektorzy staruszkowie nie mogąc
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 94
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
em do ip. referendarza w. księstwa lit.
4 Novembris będąc u ip. referendarza, polowałem z nim za Żurowicami, z jednej kniei nad gościńcem byteńskim, ubiliśmy niedźwiedzia, to jest ja sam swoją ręką, i dwie sarny uszczwaliśmy; nazajutrz liszkę i kilku zajęcy. Ip. referendarz darował mi szłapaka.
9^go^ był u mnie i nocował ip. Szczyt chorąży połocki z ip. chorążym mińskim, nazajutrz odjechali i ja odjechałem do Usnarza.
Stanąłem w Usnarzu 13^go^ i zarazem jechał z ip. Tarłem cześnikiem w. księstwa lit. do Grodna, gdzie sprawował sługom swoim wesele, to jest: p.
em do jp. referendarza w. księstwa lit.
4 Novembris będąc u jp. referendarza, polowałem z nim za Żurowicami, z jednéj kniei nad gościńcem byteńskim, ubiliśmy niedźwiedzia, to jest ja sam swoją ręką, i dwie sarny uszczwaliśmy; nazajutrz liszkę i kilku zajęcy. Jp. referendarz darował mi szłapaka.
9^go^ był u mnie i nocował jp. Szczyt chorąży połocki z jp. chorążym mińskim, nazajutrz odjechali i ja odjechałem do Usnarza.
Stanąłem w Usnarzu 13^go^ i zarazem jechał z jp. Tarłem cześnikiem w. księstwa lit. do Grodna, gdzie sprawował sługom swoim wesele, to jest: p.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby Wprzód gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie: Toż i my czyńmy na to oblężenie.
Czas w zawod bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze a wżdy go dogoni; Pomarli starzy, będziem my gdzie oni.
Turczyn Chocimskie a ty na Krępaku Zbojeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku.
Jeśli gdzie słyszał kto o mizeraku, Na mię niech wejrzy; chcąc zarobić sobie Czymby żyć, ręce już ustały obie.
Kto
Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby wprzod gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie: Toż i my czyńmy na to oblężenie.
Czas w zawod bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze a wżdy go dogoni; Pomarli starzy, będziem my gdzie oni.
Turczyn Chocimskie a ty na Krępaku Zbojeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku.
Jeśli gdzie słyszał kto o mizeraku, Na mię niech wejrzy; chcąc zarobić sobie Czymby żyć, ręce już ustały obie.
Kto
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i
w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i tabakierę, także szpadę srebrną. Nim go zaś w niewolę wzięto, kilkadziesiąt razy o kroków kilka do niego strzelano, ustawicznie chybiając, tylko jeden rękaw bez naruszenia ciała przestrzeliwszy. Wziąwszy zatem pomienionego kapitana, a
wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy na tegoż konia, wziął go w niewolę i przy nim czerw, zł 90, zegarek i tabakierę, także szpadę srebrną. Nim go zaś w niewolę wzięto, kilkadziesiąt razy o kroków kilka do niego strzelano, ustawicznie chybiając, tylko jeden rękaw bez naruszenia ciała przestrzeliwszy. Wziąwszy zatem pomienionego kapitana, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sama przez się sławą, wszystkie istotą swoją ziemskie przewyższasz pochwały. I my dostateczniej w pokorne milczenie zaprzysiężone zawierając addykcje, a sercem tylko samym wielbiąc i adorując Waszą Królewską Mość Panią Naszą Miłościwą z nieskończoną subiekcją, z nieustanną nigdy wdzięcznością wierne należytego trybutu kończemy oświadczenia.
Pod tenże czas podobał się królowi koń brata mego, szłapak brumoszpakowaty, za którego dałem w Wysokiem czerw, zł 16. Kazał go sobie król przejeżdżać na dziedzińcu i kazał zapłacić za niego czerw, zł 50. Był ten koń faworytem królewskim i już potem król oprócz tego konia na innym nie jeździł, ale karetą na polowanie jeździć zaczął.
Następował sejm grodzieński, przed którym
sama przez się sławą, wszystkie istotą swoją ziemskie przewyższasz pochwały. I my dostateczniej w pokorne milczenie zaprzysiężone zawierając addykcje, a sercem tylko samym wielbiąc i adorując Waszą Królewską Mość Panią Naszą Miłościwą z nieskończoną subiekcją, z nieustanną nigdy wdzięcznością wierne należytego trybutu kończemy oświadczenia.
Pod tenże czas podobał się królowi koń brata mego, szłapak brumoszpakowaty, za którego dałem w Wysokiem czerw, zł 16. Kazał go sobie król przejeżdżać na dziedzińcu i kazał zapłacić za niego czerw, zł 50. Był ten koń faworytem królewskim i już potem król oprócz tego konia na innym nie jeździł, ale karetą na polowanie jeździć zaczął.
Następował sejm grodzieński, przed którym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 226
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z Paszkowskimi, a potem ich z całą kompanią zaprosiłem do Czemer, gdzie im rad byłem. Były w tejże kompanii damy. Muzyki nie miałem i tak sam im część grałem na flecie, a część śpiewałem. Tańcowali niemal całą noc. Nazajutrz i obiad jedli. Darowałem wtenczas Kropińskiemu szłapaka kosztującego czerw, zł 24, Paszkowskiemu, generałowi adiutantowi, fuzją francuską; chciałem dać Piotrowi Paszkowskiemu, rotmistrzowi, guzików rubinowych sześć do kontusza, nie chciał ode mnie przyjąć, suponując, że go chcę od partii księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego W. Ks. Lit., na stronę księcia podkanclerzego przeciągnąć.
Była
z Paszkowskimi, a potem ich z całą kompanią zaprosiłem do Czemer, gdzie im rad byłem. Były w tejże kompanii damy. Muzyki nie miałem i tak sam im część grałem na flecie, a część śpiewałem. Tańcowali niemal całą noc. Nazajutrz i obiad jedli. Darowałem wtenczas Kropińskiemu szłapaka kosztującego czerw, zł 24, Paszkowskiemu, generałowi adiutantowi, fuzją francuską; chciałem dać Piotrowi Paszkowskiemu, rotmistrzowi, guzików rubinowych sześć do kontusza, nie chciał ode mnie przyjąć, suponując, że go chcę od partii księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego W. Ks. Lit., na stronę księcia podkanclerzego przeciągnąć.
Była
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 297
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wytchnienie, po strudzeniu, dało. Bo ledwo co popazszy, niemieszkając, dali Za mil ośm, Turcy kunak drugi zapisali. Turcy drogę nie milami ale godzinami miarkują
Acz tu dróg nie miarkują, jak u nas, milami, Ale godzin wymiarem. lecz znalismy sami, Ze lub w dobrej podroży, na dorbym szłapaku, Ile godzin, tyle mil, zmierzysz do kunaku. Zda się i to namień: że już od Dunaju Wołochów pożegnawszy, z dawngo zwyczaju, Turcy sami przestrzegać Poselskiej wygody Winni, i w prowianty opatrzyć gospody. Lecz jako na ochocie słownej im stawało, Tak w skutku uczynności bardzo było mało. Bo zazdrość,
wytchnienie, po strudzeniu, dáło. Bo ledwo co popazszy, niemieszkáiąc, dáli Za mil ośm, Turcy kunak drugi zapisáli. Turcy drogę nie milámi ále godzinámi miárkuią
Acz tu drog nie miárkuią, iak u nas, milámi, Ale godzin wymiárem. lecz ználismy sámi, Ze lub w dobrey podroży, ná dorbym szłápáku, Ile godzin, tyle mil, zmierzysz do kunáku. Zda się y to namień: że iuż od Dunáiu Wołochow pożegnáwszy, z dáwngo zwyczáiu, Turcy sámi przestrzegáć Poselskiey wygody Winni, y w prowiánty opátrzyć gospody. Lecz iáko ná ochocie słowney im stáwáło, Ták w skutku uczynności bárdzo było mało. Bo zázdrość,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 64
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
, Toż i my czyńmy na to oblężenie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Jako w papudze, w sroce, w kruku, szpaku Przyczyną mowy głód, tak nam ochoty Tenże dodaje do takiej roboty. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Czas w zawód bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze, a wżdy go dogoni, Pomarli starzy, będziem my, gdzie oni. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Turczyn chocimskie, a ty na Krępaku Zbójeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Słyszałli
, Toż i my czyńmy na to oblężenie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Jako w papudze, w sroce, w kruku, szpaku Przyczyną mowy głód, tak nam ochoty Tenże dodaje do takiej roboty. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Czas w zawód bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze, a wżdy go dogoni, Pomarli starzy, będziem my, gdzie oni. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Turczyn chocimskie, a ty na Krępaku Zbójeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Słyszałli
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 64
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975