ciała; Lecz nieszczęśliwa dusza/ będzie za swe miała: Aczci stanie na Pański sąd i zgniłe ciało/ Aby godną postępków swych zapłatę brało. Tam powtórnie/ z złą będzie duszą/ zjednoczone: Aby było na wieki z nią wespół dręczone. Tam dopiero/ ozywszy te martwe zwierzęta/ Które na twarzy/ z szaleństwa kładą niebożęta. Różnie nagraszać będą o sobie starania: Już tam nie trzeba będzie onych przylepania. Miasto gumy/ będzie tam wrząca smoła/ siarka: Miasto Panny do stroju/ stroić będzie Parka. Tam śmiele zajrzą w oczy/ kruczy/ sroki/ wrony/ I klwać będą jako ścierw w pole wyrzucony. Węże jady
ćiáłá; Lecz nieszczęśliwa duszá/ będźie zá swe miáłá: Aczći stanie ná Páński sąd y zgniłe ćiáło/ Aby godną postępkow swych zápłátę bráło. Tám powtornie/ z złą będźie duszą/ ziednoczone: Aby było ná wieki z nią wespoł dręczone. Tám dopiero/ ozywszy te martwe zwierzętá/ Ktore ná twarzy/ z szaleństwá kładą niebożętá. Rożnie nágraszáć będą o sobie stáránia: Iuż tám nie trzeba będźie onych przylepánia. Miasto gumy/ będźie tám wrząca smołá/ siárká: Miásto Pánny do stroiu/ stroić będźie Parká. Tám śmiele zayrzą w oczy/ kruczy/ sroki/ wrony/ Y klwáć będą iáko śćierw w pole wyrzucony. Węże iády
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
zaczem cię płakać nie potrzeba. Cóż czynić, kiedy tak już przez mą głupią sprawę Nasycać się tym żalem mam to za potrawę. Niebardzoć syty pokarm, bo wysusza kości, Lecz kto go ze mną nie je, rozumiem, że pości. Opak mi się zda wszystko, lęrzywo wszystko widzi, A z mojego szaleństwa mójże rozum szydzi. Rozum, co go niewiele, a na to zostało, Żebym lepiej uznawał, co się ze mną stało. Źle być mądrym, źle głupim w tak żałosnej chwili, Nowe musi przezwisko mieć ten, co nie zmyli. Niech go ma sobie, kto chce, a mnie już na
zaczem cię płakać nie potrzeba. Cóż czynić, kiedy tak już przez mą głupią sprawę Nasycać się tym żalem mam to za potrawę. Niebardzoć syty pokarm, bo wysusza kości, Lecz kto go ze mną nie je, rozumiem, że pości. Opak mi się zda wszystko, lęrzywo wszystko widzi, A z mojego szaleństwa mójże rozum szydzi. Rozum, co go niewiele, a na to zostało, Żebym lepiej uznawał, co się ze mną stało. Źle być mądrym, źle głupim w tak żałosnej chwili, Nowe musi przezwisko mieć ten, co nie zmyli. Niech go ma sobie, kto chce, a mnie już na
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 580
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA
zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 103
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty
, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 103
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
których swawolnymi
Muchami wesele się rwało Pirytowe, Niechaj poddadzą karki pod to jarzmo nowe; Albo jeśli się woły do tego zejść mogą, Masz niezbożnych Cerastów za ofiarę srogą, Kiedy gości do siebie rzężą przypławionych, W rogate od Wenery bydło przemienionych; I wołu, który gładką Europę zdradził; I tę, którą-m po długim szaleństwie posadził Na niebie za uczynność, córkę Inachowę, Wprzód ją zmieniwszy, kryjąc przed Junoną, w krowę.
Muzykę przy tym wdzięczną posprowadzaj, aby Smutne treny nuciła, i pogrzebne baby, Które by po ruskoju za ciałem płakały. Na co chcę, by się same boginie udały: Juno w babiej postaci, w jakiej
których swawolnymi
Muchami wesele się rwało Pirytowe, Niechaj poddadzą karki pod to jarzmo nowe; Albo jeśli się woły do tego zejść mogą, Masz niezbożnych Cerastów za ofiarę srogą, Kiedy gości do siebie rzężą przypławionych, W rogate od Wenery bydło przemienionych; I wołu, który gładką Europę zdradził; I tę, którą-m po długim szaleństwie posadził Na niebie za uczynność, córkę Inachowę, Wprzód ją zmieniwszy, kryjąc przed Junoną, w krowę.
Muzykę przy tym wdzięczną posprowadzaj, aby Smutne treny nuciła, i pogrzebne baby, Które by po ruskoju za ciałem płakały. Na co chcę, by się same boginie udały: Juno w babiej postaci, w jakiej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 137
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z miasty w zawód rączo biega. Pełno takich alternat na Wschodzie, W samym panów co niemiara liczym w Carogrodzie. Wprzód pod Rzymem, wtem był pod Grekami, Dziś w swej mocy tureckimi rządzi księżycami. W rogach Luny Grecy ja zamkniona Jęczy niby już nikczemna idea Platona. Lecz się dobrze stało z szyzmatykiem, Za szaleństwo ottomańskim został lunatykiem. Z panów Wschodu Grecy ubożuchni Niechaj jęczą, my z Stambułu wróćmy się do kuchni. Ale w kuchni Turcy ją widziemy, Na powietrzu grób żelazny z rożna mieć będziemy, Bo gdy życia dopędzimy kresu, Rożen truną na powietrzu będzie bez magnesu. Tak gdy nędznych nas na rożen wbiją, Śmierć według
z miasty w zawód rączo biega. Pełno takich alternat na Wschodzie, W samym panów co niemiara liczym w Carogrodzie. Wprzód pod Rzymem, wtem był pod Grekami, Dziś w swej mocy tureckimi rządzi księżycami. W rogach Luny Grecy ja zamkniona Jęczy niby już nikczemna idea Platona. Lecz się dobrze stało z szyzmatykiem, Za szaleństwo ottomańskim został lunatykiem. Z panów Wschodu Grecy ubożuchni Niechaj jęczą, my z Stambułu wróćmy się do kuchni. Ale w kuchni Turcy ją widziemy, Na powietrzu grób żelazny z rożna mieć będziemy, Bo gdy życia dopędzimy kresu, Rożen truną na powietrzu będzie bez magnesu. Tak gdy nędznych nas na rożen wbiją, Śmierć według
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 612
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przy kładanie palców na dziury, głosy odmieniają się. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Dziewiętnastej.
ARgusowi dźwiękiem takiejże muzyki uspionemu, Merk urius głowę uciął. A Juno oczy z głowy odciętej wybrawszy, na ptaka swego Pawa one wprowadziła, i ogon jego oczyma świetnych farb ozdobiła. Krowa zaś Jo długo i barzo z gniewu Junony szaleństwem utrapiona, nierychło potym , za ubłaganiem Junony, do pierwszego kształtu przywrócona jest, i Boginiej Isidy nazwisko otrzymała. Powieść Dziewiętnasta.
A Gdy jeszcze Cillenius (mając swe na pieczy) Chciał tym podobnych więcej przypominać rzeczy/ Aż obaczywszy / ano ciężkim zwyciężone Snem oczy/ stanęły już wszystkie zamrużone: Zamilkł zaraz/ i chcąc
przy kładánie pálcow na dźiury, głosy odmieniáią się. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Dźiewiętnastey.
ARgusowi dźwiękiem takieyże muzyki vspionemu, Merk uryus głowę vćiął. A Iuno oczy z głowy odćiętey wybrawszy, ná ptaká swego Pawá one wprowádźiła, y ogon iego oczymá świetnych farb ozdobiłá. Krowá záś Io długo y bárzo z gniewu Iunony szaleństwem vtrapiona, nierychło potym , zá vbłagániem Iunony, do pierwszego kształtu przywrocona iest, y Boginiey Isidy nazwisko otrzymałá. Powieść Dźiewiętnasta.
A Gdy ieszcze Cillenius (máiąc swe ná pieczy) Chćiał tym podobnych więcey przypominać rzeczy/ Aż obaczywszy / áno ćięszkim zwyćiężone Snem oczy/ stáneły iuz wszystkie zámrużone: Zámilkł záraz/ y chcąc
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 42
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
góry Arkadyiskiej, na której się był urodził. B Laską przyprawioną. Wężokrętem, którymy z piekła dusze wyprowadzał, i sen przywodził. C Jednak te Saturnowa córka. Juno. D I ptaka swego pióra osadziła. Pawa. E Sama natychże miast. Juno. F Straszną jędzę Erynnim. Erynnis jest jędza piekielna, czasem szaleństwo. G Zdrajczynej Argolickiej. Jo córce Inacha rzeki Argiwów: od Argów bowiem sławnego miasta w Peloponiesie, pochodzi adiectiuum Argolski. H Sam ostatni po srogich pracach pozostawał Nilus. Nilus jest rzeka wielka w Egipcie, tego nie mogła przebyć Jo dla głębokości, klęknęła na brzegu, i uskarżać krowa się zdała przed Jowiszem na niego
gory Arkadyiskiey, ná ktorey się był vrodźił. B Laską przypráwioną. Wężokrętem, ktorymy z piekła dusze wyprowadzał, y sen przywodźił. C Iednák te Sáturnowá corká. Iuno. D Y ptaká swego piorá osádźiłá. Pawá. E Sámá nátychże miast. Iuno. F Strászną iędzę Erinnim. Erinnis iest iędzá piekielna, czásem szaleństwo. G Zdráyczyney Argolickiey. Io corce Inacha rzeki Argiwow: od Argow bowiem sławnego miastá w Peloponieśie, pochodźi adiectiuum Argolski. H Sam ostátni po srogich pracách pozostawáł Nilus. Nilus iest rzeká wielka w AEgiptćie, tego nie mogłá przebydź Io dla głębokości, klęknęłá ná brzegu, y vskárżáć krowá się zdáłá przed Iowiszem ná niego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 44
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
68
Rządzco nieba i ziemie, jeśli cierpliwości nie zechcesz swojej zażyć w naszej ułomności, niech się żaden nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw szalony w łakomej chciwości, co pozbył za garść kasze swych obfitych włości. I Salomon błąd uznał,
68
Rządzco nieba i ziemie, jeśli cierpliwości nie zechcesz swojej zażyć w naszej ułomności, niech się żaden nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw szalony w łakomej chciwości, co pozbył za garść kasze swych obfitych włości. I Salomon błąd uznał,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 32
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
że głupich wielka trzoda na świecie zostanie, i wieszczka zakonnego był wyrok nie lada, kwiląc nad zgubą ludzką, że im ma być biada. „O, gdyby mędrsi – prawi – w przyszłych rzeczach byli, pewnie by się jako wosk w grzechach nie topili.” Któż może rzec, tylko ten, kto w szaleństwie błądzi, że cale Boga nie masz, co na ziemi rządzi. Chcąc grzeszyć, każdy zmyśla: „Nie masz z nami Boga!” – inaczej straszyłaby go grzechowa trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając
że głupich wielka trzoda na świecie zostanie, i wieszczka zakonnego był wyrok nie lada, kwiląc nad zgubą ludzką, że im ma być biada. „O, gdyby mędrsi – prawi – w przyszłych rzeczach byli, pewnie by się jako wosk w grzechach nie topili.” Któż może rzec, tylko ten, kto w szaleństwie błądzi, że cale Boga nie masz, co na ziemi rządzi. Chcąc grzeszyć, kożdy zmyśla: „Nie masz z nami Boga!” – inaczej straszyłaby go grzechowa trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 32
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997