powiedział.” Ferat na to odpowie: „Tobie co do tego, Kiedy tak chcę i kiedy mogę być bez niego? Ja sam jeden, choć nie mam szyszaka na głowie, Z wami obiema czynić gotowem, błaznowie!”
XLI.
„Jakoś dobry - rzekł zatem grabia Cyrkasowi - Pożycz swego szyszaka temu szaleńcowi, Iż mu muchy, co mu mózg we łbie pomieszały, Wypłoszę, że nie będzie potem tak zuchwały.” Sakrypant grabi na to: „Jeśli twe żądanie Słusznieć się zda, kiedy mię tak namawiasz na nie, Pożycz mu ty sam swego: i jam tej otuchy, Że mu tak, jako i
powiedział.” Ferat na to odpowie: „Tobie co do tego, Kiedy tak chcę i kiedy mogę być bez niego? Ja sam jeden, choć nie mam szyszaka na głowie, Z wami obiema czynić gotowem, błaznowie!”
XLI.
„Jakoś dobry - rzekł zatem grabia Cyrkasowi - Pożycz swego szyszaka temu szaleńcowi, Iż mu muchy, co mu mózg we łbie pomieszały, Wypłoszę, że nie będzie potem tak zuchwały.” Sakrypant grabi na to: „Jeśli twe żądanie Słusznieć się zda, kiedy mię tak namawiasz na nie, Pożycz mu ty sam swego: i jam tej otuchy, Że mu tak, jako i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 258
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
a w ostatku Diabeł go wie, nie wziąłli na wszytko zadatku. Więc żeby trzeźwi mogli o ojczyźnie radzić, Wypchnąć, jeśli się nie da pijak wyprowadzić. Niech brat szlachcic tymczasem z swą protestacyją, Gdy rady nie chce pomóc, palakietę piją. Alboż Rzeczpospolita nie jest sobie pani, Żeby jej nie gubili szaleńcy pijani? Niech się sprawi na sejmie pospolitej Rzeczy, Niech głową rwania zjazdów publicznych przybeczy. Zginęliśmy, niestetyż, i nie masz nadzieje, Bo co się z sejmikami, toż z sejmami dzieje. Tych by, co przez pijaków chcą prywat dopinać, Rzeczpospolitą zgubić, pierwej trzeba ścinać. 126. ŁYSY
„
a w ostatku Diabeł go wie, nie wziąłli na wszytko zadatku. Więc żeby trzeźwi mogli o ojczyźnie radzić, Wypchnąć, jeśli się nie da pijak wyprowadzić. Niech brat szlachcic tymczasem z swą protestacyją, Gdy rady nie chce pomóc, palakietę piją. Alboż Rzeczpospolita nie jest sobie pani, Żeby jej nie gubili szaleńcy pijani? Niech się sprawi na sejmie pospolitej Rzeczy, Niech głową rwania zjazdów publicznych przybeczy. Zginęliśmy, niestetyż, i nie masz nadzieje, Bo co się z sejmikami, toż z sejmami dzieje. Tych by, co przez pijaków chcą prywat dopinać, Rzeczpospolitą zgubić, pierwej trzeba ścinać. 126. ŁYSY
„
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 589
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i szaty, które miał na sobie I szablę porozciskał różnie w onej dobie, Jako jesiony, sośnie, dęby powyrywał, Jako na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę
i szaty, które miał na sobie I szablę porozciskał różnie w onej dobie, Jako jesiony, sośnie, dęby powyrywał, Jako na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 231
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się
na grzmot, który się daleko ozywał, Dziwować się pasterze przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 231
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze
gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 232
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz ową chwyta go za boki Ręką i grabie objął niemi grzbiet szeroki; Kolana swe pod jego podkłada golenie: Chce to wziąć sztuką, czego ostatnie silenie Mieć nie może; tak niedźwiedź, kiedy z barci spada, Rozjadszy się, to szarpie,
Zastanawia się tedy i patrzy z pilnością Końca spórki wzajemnej dwu, co swą dużością Wszytkich inszych przechodzą; widzi, jako swemi Nogami i rękami pracują mocnemi. Tam i sam obraca się i dokoła biega Poganin; wściekłość z jadem, gniew mu serca sięga, Mówi: „Niepodobna tu, aby moje siły W rzece tego szaleńca wnet nie utopiły”. PIEŚŃ XXIX.
XLVI.
Raz tą drugi raz ową chwyta go za boki Ręką i grabie objął niemi grzbiet szeroki; Kolana swe pod jego podkłada golenie: Chce to wziąć sztuką, czego ostatnie silenie Mieć nie może; tak niedźwiedź, kiedy z barci spada, Rozjadszy się, to szarpie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 394
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sposobie; Raczej do grabie znowu wróćmy się głupiego, Co wściekłem ogniem pała z gniewu okrutnego. Widzi, iż w żywe oczy zginęła nadobna Angelika ani jej naleźć rzecz podobna; Udaje się za koniem i już go dopada, Trzyma za wodze, jednem skokiem w siodło wsiada.
LXVIII.
Takiej jest, dostawszy go, szaleniec radości, Jakby pannę pojmał najwiętszej piękności; Grzywę głaszcze, przekłada, wodzy poprawuje, Śmieje się z serca, wczesne siedzenie smakuje; A potem mu wypuszcza i wiele mil jedzie Dniem, nocą ustawicznie, ani z niego zsiędzie Ani siodła zdymuje ani mu popuszcza Popręgów ani owsa z sianem jeść dopuszcza.
LXIX.
Chciał rów
sposobie; Raczej do grabie znowu wróćmy się głupiego, Co wściekłem ogniem pała z gniewu okrutnego. Widzi, iż w żywe oczy zginęła nadobna Angelika ani jej naleźć rzecz podobna; Udaje się za koniem i już go dopada, Trzyma za wodze, jednem skokiem w siodło wsiada.
LXVIII.
Takiej jest, dostawszy go, szaleniec radości, Jakby pannę poimał najwiętszej piękności; Grzywę głaszcze, przekłada, wodzy poprawuje, Śmieje się z serca, wczesne siedzenie smakuje; A potem mu wypuszcza i wiele mil jedzie Dniem, nocą ustawicznie, ani z niego zsiędzie Ani siodła zdymuje ani mu popuszcza Popręgów ani owsa z sianem jeść dopuszcza.
LXIX.
Chciał rów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 400
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Ile jednak temu miejscu służy/ trojakie mogą trafiać się/ wnętrznymi/ i zwierzchownym smysłom postaci/ rzadkie i dziwne. Niektórzy abowiem na jawi widzą dziwne rzeczy z łaski Bożej: drudzy z złego umiarkowania mózgu: a drudzy z chytrości szatańskiej. Przez pierwszą rzecz/ stawiają się niektórzy prorokami. Przez wotrą bywają oszukani takowi szaleńcy. A przez trzecią bywają zmamieni czarownicy/ i inszy szatanom oddani. O poerwsszych szeroko powiedzieliśmy w Księgach 3. Formic: Trafia się wszakże/ iż i grzesznikom wielkim miłosierdzie Boże/ pokazuje karanie dusz/ które tu żyjąc zasłużyli cierpieć w drugim żywocie. O wtórych rzecz pewna jest/ tym którzy Albertum czytają w Księgach
. Ile iednák temu mieyscu służy/ troiákie mogą tráfiáć sie/ wnętrznymi/ y zwierzchownym smysłom postáći/ rzadkie y dźiwne. Niektorzy ábowiem ná iáwi widzą dźiwne rzeczy z łáski Bożey: drudzy z złego vmiárkowánia mozgu: á drudzy z chytrośći szátánskiey. Przez pierwszą rzecz/ sstáwiáią sie niektorzy prorokámi. Przez wotrą bywáią oszukáni tákowi szaleńcy. A przez trzecią bywáią zmamieni czárownicy/ y inszy szátánom oddáni. O poerwsszych szeroko powiedźielismy w Xięgách 3. Formic: Tráfia sie wszákże/ iż y grzesznikom wielkim miłośierdźie Boże/ pokázuie karánie dusz/ ktore tu żyiąc zásłużyli cierpiec w drugim żywocie. O wtorych rzecz pewna iest/ tym ktorzy Albertum czytáią w Xięgách
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 289
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
i dziś u nas o takie Herody, Którzy w dom swój z chwalebną Pana wielkonocą Przyjąwszy, zaraz wzgardzą, zaraz go sromocą; Wróciwszy się jako psi do swego zmieciska, Żydom go i poganom dają w pośmiewiska. Mało sprośnych policzków ręka nieprzyjazna Zadała Jezusowi: jeszcze z niego błazna, Jeszcze trefnisia czynią, gdy jako szaleńce W białej jakiejś po mieście wodzą go sukience. U PIŁATA ZNOWU (225)
Skoro Pana w tak piękną sukienkę obleką, Nazad go od Heroda do Piłata wleką. Stąd się przyjaźń wróciła między nimi, bo ci, Jako dwaj być nie mogą w jednym worze koci Bez zwady, zawsze na się mruczą, zawsze sapią
i dziś u nas o takie Herody, Którzy w dom swój z chwalebną Pana wielkonocą Przyjąwszy, zaraz wzgardzą, zaraz go sromocą; Wróciwszy się jako psi do swego zmieciska, Żydom go i poganom dają w pośmiewiska. Mało sprośnych policzków ręka nieprzyjazna Zadała Jezusowi: jeszcze z niego błazna, Jeszcze trefnisia czynią, gdy jako szaleńce W białej jakiejś po mieście wodzą go sukience. U PIŁATA ZNOWU (225)
Skoro Pana w tak piękną sukienkę obleką, Nazad go od Heroda do Piłata wleką. Stąd się przyjaźń wróciła między nimi, bo ci, Jako dwaj być nie mogą w jednym worze koci Bez zwady, zawsze na się mruczą, zawsze sapią
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 574
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zdzierają z niego szaty jako psi łakomi: Owę naprzód, którą go głupim oznajomi Herod, chcą tym rzymskiemu staroście pochlebić (Żałować raczej głupich należy, a nie bić, (262)
Czyli naśmiawszy się mu, z biczmi i z palcaty, Odarszy go do naga, przepuścić nań katy — Takiego stokroć głupszym i szaleńcem liczę,
Niech go kleszcze katują, nie rózgi, nie bicze). Toż z własnej jego, którą miał od świętej Matki, Tkanej sukienki odrą najświętsze łopatki, Z czystej, niewinnej, która na samo dotknienie Gwałtowne krwie z ciał ludzkich leczyła płynienie; Teraz krwią ściekła: jakby pożarty od zwierza, Wszytka spłynie
Zdzierają z niego szaty jako psi łakomi: Owę naprzód, którą go głupim oznajomi Herod, chcą tym rzymskiemu staroście pochlebić (Żałować raczej głupich należy, a nie bić, (262)
Czyli naśmiawszy się mu, z biczmi i z palcaty, Odarszy go do naga, przepuścić nań katy — Takiego stokroć głupszym i szaleńcem liczę,
Niech go kleszcze katują, nie rózgi, nie bicze). Toż z własnej jego, którą miał od świętej Matki, Tkanej sukienki odrą najświętsze łopatki, Z czystej, niewinnej, która na samo dotknienie Gwałtowne krwie z ciał ludzkich leczyła płynienie; Teraz krwią ściekła: jakby pożarty od zwierza, Wszytka spłynie
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 576
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987