że gdyby się nie trzymał na pleci, Ledwo mu każdy do czarta nie zleci. Pysk jeżem obrósł, szczeka przeszła kością, Nos cale zginął wszytek między ością I gdyby czoło nie znaczyło człeka, Niedźwiedzia pozór zrobiła powieka. Oko wejzrzeniem w głupstwie przeszło tępem, Wąs się połamał niechędogim strzępem I dla obmierzłej znać w papciaku szargi Do tej i do tej przykleił się wargi. Z rąk się wydały żyły jak padalce, Miara pazurów porównała palce, Skora obrósszy rzadko włosem rudem Smołą i dawnym zatęchła się brudem. Okrycia barwę zatarł klej paskudny, Postrzępił defekt do poprawy trudny, A te fałaty jakby przeszły wrzodem, Niewytrzymanym powiewają smrodem. Buty skrzydlaste,
że gdyby się nie trzymał na pleci, Ledwo mu każdy do czarta nie zleci. Pysk jeżem obrósł, szczeka przeszła kością, Nos cale zginął wszytek między ością I gdyby czoło nie znaczyło człeka, Niedźwiedzia pozór zrobiła powieka. Oko wejzrzeniem w głupstwie przeszło tępem, Wąs się połamał niechędogim strzępem I dla obmierzłej znać w papciaku szargi Do tej i do tej przykleił się wargi. Z rąk się wydały żyły jak padalce, Miara pazurów porównała palce, Skora obrósszy rzadko włosem rudem Smołą i dawnym zatęchła się brudem. Okrycia barwę zatarł klij paskudny, Postrzępił defekt do poprawy trudny, A te fałaty jakby przeszły wrzodem, Niewytrzymanym powiewają smrodem. Buty skrzydlaste,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 204
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
znowu mogła być portka, ba, i czapka razem Antosiowi pańskiemu.
Co powiem o żołnierzu, który po te czasy w atłasowych portkach do pychy haruje, podjazduje i wojennie pracuje, ubramowawszy je, jak sznurówkę Dorota, galonem, czyli pasamonem, gdzie by do łęku zadek mocno juchtem albo skorą jelenią na pracę i szargi obozowe obwarować należało, gdzie by nie w nich do pociesznej prezenty i oka ludzkiego, ale w ustawicznym broni ochędostwie i zażywaniu rękę prochem jak ukropem oparzoną mieć potrzeba. Co powiem o dworskich, którzy przez lubieżny gust, liżąc jak po sierci buhaje, tak naśladują białogłowy w stroju, że ledwo ich szamerluków na sobie nie
znowu mogła bydź portka, ba, i czapka razem Antosiowi pańskiemu.
Co powiem o żołnierzu, który po te czasy w atłasowych portkach do pychy haruje, podjazduje i wojennie pracuje, ubramowawszy je, jak sznurówkę Dorota, galonem, czyli pasamonem, gdzie by do łęku zadek mocno juchtem albo skorą jelenią na pracę i szargi obozowe obwarować należało, gdzie by nie w nich do pociesznej prezenty i oka ludzkiego, ale w ustawicznym broni ochędostwie i zażywaniu rękę prochem jak ukropem oparzoną mieć potrzeba. Co powiem o dworskich, którzy przez lubieżny gust, liżąc jak po sierci buhaje, tak naśladują białogłowy w stroju, że ledwo ich szamerluków na sobie nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 296
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
” To jako wyrzekł, wszyscy pracujemy, A rzeczy co w skok w strachu rumujemy. Jedni na wierzchu wody dodawają, Drudzy zatloną ścianę zalewają, Drudzy się darmo dokoła kręcili Nie widząc w strachu, co sami czynili, Bo i z rąk drugim wszystko wypadało, A prawie ciało na nich pomartwiało. Wtym jeszcze większa szarga powstawała I większe wiatry — i barziej się lała Woda, wielkimi powstając falami A wylatując wysoko nad nami. Czyli to wiatry z sobą wojowały? Czyli się na śmierć naszę sprzysięgały? Nie wiem, czy jakie gniewliwe boginie Chciały nas w takiej zagubić ruinie. Czy Juno sama, czy z Palladą obie Na naszę
” To jako wyrzekł, wszyscy pracujemy, A rzeczy co w skok w strachu rumujemy. Jedni na wierzchu wody dodawają, Drudzy zatloną ścianę zalewają, Drudzy się darmo dokoła kręcili Nie widząc w strachu, co sami czynili, Bo i z rąk drugim wszystko wypadało, A prawie ciało na nich pomartwiało. Wtym jeszcze większa szarga powstawała I większe wiatry — i barziej się lała Woda, wielkimi powstając falami A wylatując wysoko nad nami. Czyli to wiatry z sobą wojowały? Czyli się na śmierć naszę sprzysięgały? Nie wiem, czy jakie gniewliwe boginie Chciały nas w takiej zagubić ruinie. Czy Juno sama, czy z Palladą obie Na naszę
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 134
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, jest Zofija i KtórY-C POŻYJE, Jerzy Potocki: tylko w tym przestrzegam, póki Twoja barka w żegludze, niech mija opoki Sprośnych grzechów, którymi Bóg się brzydzi święty, Które targają kotwy i topią okręty. Żyjże, ale w bo jaźni bożej, miły Jerzy, Niech się w tobie ta fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp
, jest Zofija i KTORY-C POŻYJE, Jerzy Potocki: tylko w tym przestrzegam, poki Twoja barka w żegludze, niech mija opoki Sprośnych grzechów, którymi Bóg się brzydzi święty, Które targają kotwy i topią okręty. Żyjże, ale w bo jaźni bożej, miły Jerzy, Niech się w tobie ta fala, ta szarga uśmierzy, Która już dwie kotwice zerwawszy i liny, Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 548
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pełen kielich napoju podają; Zwyczaj ten wniósł Salamon, żeby poić winem Człeka, co katowskich mąk umiera terminem. (401)
I przyniosły go z sobą pobożne matrony, Ale jak się dostało między katy ony, Wypili i nalawszy octu z żółcią strychem,
Tym Jezusa hultaje częstują kielichem. Chciał się napić, gwałtowną zmordowany szargą; Aż język drutem stanie ścierpnąwszy i z wargą. Odda nazad, jakby rzekł: Dzisia wasze żniwo, Lecz wkrótce wypijecie swego waru piwo. Będziecie i wy kiedyś, niebożęta, czymem Ja dzisia, gdy was gorszym napoją ipsymem. (402)
Tu bywajcie pijacy, którym świat daleki Wina zwozi, rywuły,
pełen kielich napoju podają; Zwyczaj ten wniósł Salamon, żeby poić winem Człeka, co katowskich mąk umiera terminem. (401)
I przyniosły go z sobą pobożne matrony, Ale jak się dostało między katy ony, Wypili i nalawszy octu z żółcią strychem,
Tym Jezusa hultaje częstują kielichem. Chciał się napić, gwałtowną zmordowany szargą; Aż język drutem stanie ścierpnąwszy i z wargą. Odda nazad, jakby rzekł: Dzisia wasze żniwo, Lecz wkrótce wypijecie swego waru piwo. Będziecie i wy kiedyś, niebożęta, czymem Ja dzisia, gdy was gorszym napoją ipsymem. (402)
Tu bywajcie pijacy, którym świat daleki Wina zwozi, rywuły,
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 586
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
domu, Krew sławnych argonautów, którzy, że unoszą Złote baranie runo, piszą się Junoszą. Dość odwagi, ale to większa tysiąc razy: Przy dobrej sławie serce zachować bez zmazy, Jako Judyta, kiedy i na ciele, i na Sercu czysta, strasznego Holoferna ścina. Niebezpieczniejszą grozi, nie ma bowiem gruntu, Szargą w żegludze swojej świat od Hellespontu: Tam tylko jedna Hellen, jako o tym wzmianka, Tu milionem tonie; z bożego baranka Rzadki z Fryksem złotego do Kolchos kożucha, Rzadki doniesie niebu święconego ducha. Przym od dziada dzieci swych, któremu pacierze Już raczej należały, to, coć na papierze Posyła, kiedy oku
domu, Krew sławnych argonautów, którzy, że unoszą Złote baranie runo, piszą się Junoszą. Dość odwagi, ale to większa tysiąc razy: Przy dobrej sławie serce zachować bez zmazy, Jako Judyta, kiedy i na ciele, i na Sercu czysta, strasznego Holoferna ścina. Niebezpieczniejszą grozi, nie ma bowiem grontu, Szargą w żegludze swojej świat od Hellespontu: Tam tylko jedna Hellen, jako o tym wzmianka, Tu milijonem tonie; z bożego baranka Rzadki z Fryksem złotego do Kolchos kożucha, Rzadki doniesie niebu święconego ducha. Przym od dziada dzieci swych, któremu pacierze Już raczej należały, to, coć na papierze Posyła, kiedy oku
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 375
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sama rozkosz wzbytku ubezpiecza, Tyle sprawi, jakby dał szalonemu miecza. Tak DAWID przeplatane szczęścia kołowroty Kręcić musiał, na jakie Los przypadł obroty. Raz pomyślne odbierał fortun powodzenia, Drugi raz szło oporem wszystko, jak z kamienia. Podobnym więc Jarmarku złe bywają targi, Po ciepłych dniach, nastają zimna, wichry, szargi, Po triumfach przegrana, po weselach smutki, Teć są życia ludzkiego w całym wieku skutki. Bo ledwie DAWID w Domu z drogi twarz omyje, Dochodzą go po pieknych, szpetne historie Pod Rabbatą cieszył się zwycięstwem, Proroctwem, Tu zasmucon nowiną, szpetnym kazirództwem. Skąd poszło że z różnych żon, miał Król wiele
sama roskosż wzbytku ubespiecza, Tyle sprawi, iakby dał szalonemu miecza. Tak DAWID przeplatane szczęścia kołowroty Kręcić musiał, na iakie Los przypadł obroty. Raz pomyślne odbierał fortun powodzenia, Drugi raz szło oporem wszystko, iak z kamienia. Podobnym więc Jarmarku złe bywaią targi, Po ciepłych dniach, nastaią zimna, wichry, szargi, Po tryumfach przegrana, po weselach smutki, Teć są życia ludzkiego w całym wieku skutki. Bo ledwie DAWID w Domu z drogi twarz omyie, Dochodzą go po pieknych, szpetne historye Pod Rabbatą cieszył się zwycięstwem, Proroctwem, Tu zasmucon nowiną, szpetnym kazirództwem. Zkąd poszło że z rożnych żon, miał Krol wiele
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 109
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Wicher nią rządzi, przewodnik szalony, Sam nie wie w które mają pędzić strony.
Nieszczęsny żeglarz wystawion na celu, Na wytrzymanie burzy, szturmu kłutnie, W ostatniej toni zażywa fortelu, Rzucić Kotwicę, której wiatr nie utnie, Zasadził w piaskach nadzieję jedynie, Ufając Kotwi, przy niej grubej linie. Przybył mocniejszy z szargą od pułnocy, Maszt w sztuki skruszył, porwał liny, sznury, Pokazał skutek wichrowatej mocy, Zostawił Kotef z ostremi pazury, Na gruncie morza sam chwyciwszy nawę, Stłukł ją, a ludzi dał rybom za strawę. Tego zaś, który miał chęć być w Japonie, Opaczną drogą wiatr zaniósł w kraj skrzepły, Ledwie
Wicher nią rządzi, przewodnik szálony, Sam nie wie w ktore maią pędzić strony.
Nieszczęsny żeglarz wystáwion ná celu, Ná wytrzymanie burzy, szturmu kłutnie, W ostátniey toni zażywa fortelu, Rzucić Kotwicę, ktorey wiatr nie utnie, Zásadził w piaskach nádzieię iedynie, Ufaiąc Kotwi, przy niey grubey linie. Przybył mocnieyszy z szargą od pułnocy, Maszt w sztuki skruszył, porwał liny, sznury, Pokazał skutek wichrowatey mocy, Zostáwił Kotef z ostremi pazury, Ná gruncie morza sam chwyćiwszy nawę, Stłukł ią, a ludzi dał rybom zá strawę. Tego zaś, ktory miał chęć bydź w Japonie, Opáczną drogą wiatr zániosł w kray skrzepły, Ledwie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 154
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
O tym nic, że tam i swe wraz żegna dostatki. Od lądu odkładając ogromnemi głosy Neptunowi śpiewają flisowie niebiosy Poruszając, żeby ich miał w opiece nawę, By ich od Sirtes bronił przez wiatry łaskawe: Pochody – po flisowsku ławy.
Celeusma do Neptuna.
Ty, co trojzębe piastujesz Sceptrum i morzu panujesz, Uśmierzasz szargi burzliwe, Co wzruszają fale siwe, Bądź przez ocean rotmanem, Bądź sternikiem, bądź i panem! Niechaj na twe rozkazanie W pożądanym porcie stanie Nasza nawa z twej opieki! A my — tobie czyniąc dzięki — Białowełnych owiec parę Z takimże wołem w ofiarę Damy — po szczęśliwym biegu W pomyślnym stanąwszy brzegu.
Jako
O tym nic, że tam i swe wraz żegna dostatki. Od lądu odkładając ogromnemi głosy Neptunowi śpiewają flisowie niebiosy Poruszając, żeby ich miał w opiece nawę, By ich od Sirtes bronił przez wiatry łaskawe: Pochody – po flisowsku ławy.
Celeusma do Neptuna.
Ty, co trojzębe piastujesz Sceptrum i morzu panujesz, Uśmierzasz szargi burzliwe, Co wzruszają fale siwe, Bądź przez ocean rotmanem, Bądź sternikiem, bądź i panem! Niechaj na twe rozkazanie W pożądanym porcie stanie Nasza nawa z twej opieki! A my — tobie czyniąc dzięki — Białowełnych owiec parę Z takimże wołem w ofiarę Damy — po szczęśliwym biegu W pomyślnym stanąwszy brzegu.
Jako
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 104
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
). Kiedy wicher wschodowy, ruszywszy świat z gruntu, Straszne burze na Polskę rzucił z Hellespontu, Chcąc ją zalać, chcąc ją w jej własnej krwi utopić, Przyszło się tedy i nam w takim razie stropić Opisanie roku zbawiennego 1621 CZĘŚĆ TRZECIA
A puściwszy na stronę niepotrzebne skargi, Stawiać tamy na fale i na przyszłe szargi. Więc, że żadnej prócz piersi nie czujemy naszej, To mury, to fortece. Hej, mężny podczaszy! Masz pole, bierz na rękę białopióre ptaki I prowadź ku Podolu odważne Polaki. Jakakolwiek ich liczba, masz orły i krzyże Które uganiać mogą i sokoły chyże, Nierzkąc sowy nikczemne i plugawe gacki,
). Kiedy wicher wschodowy, ruszywszy świat z gruntu, Straszne burze na Polskę rzucił z Hellespontu, Chcąc ją zalać, chcąc ją w jej własnej krwi utopić, Przyszło się tedy i nam w takim razie stropić Opisanie roku zbawiennego 1621 CZĘŚĆ TRZECIA
A puściwszy na stronę niepotrzebne skargi, Stawiać tamy na fale i na przyszłe szargi. Więc, że żadnej prócz piersi nie czujemy naszéj, To mury, to fortece. Hej, mężny podczaszy! Masz pole, bierz na rękę białopióre ptaki I prowadź ku Podolu odważne Polaki. Jakakolwiek ich liczba, masz orły i krzyże Które uganiać mogą i sokoły chyże, Nierzkąc sowy nikczemne i plugawe gacki,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 61
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924