JEszcze raz rzekę Darmo się wlekę/ Nieuidę sromoty Do pieknej Jagi Stare biesagi/ Prowadząc w zaloty. Jest chęć/ i serce Rydwan/ kobierce Poszosne/ Muzyka/ Dziadek pieniężny Wiek niedołężny Wzgardzą niewdzięcznika. Jej piekność czoła: Przeszła Anioła/ I Helenę w chwale Lice bieluskie Oko czerniuskie/ Wargi jak korale. Już nazbyt szczodry Szafuje dobry Wszytko dając Jagnie/ A ona duszka: Datku Staruszka Takiego niepragnie. Co jej po Wioskach? Gdy żywot wtroskach Ma wieść i wkłopocie/ Stary kochanku/ Niechcę Przywianku Fraszka dożywocie. Nic tu nie będzie Choć Orland gędzie/ I Balcerek nuci/ Dać stary musi Pokoj Jagusi/ Swe
IEscze raz rzekę Dármo się wlekę/ Nieuidę sromoty Do piekney Iági Stáre biesági/ Prowádząc w zaloty. Iest chęć/ y serce Rydwąn/ kobierce Poszosne/ Muzyká/ Dźiádek pięniężny Wiek niedołężny Wzgárdzą niewdźięczniká. Iey piekność czołá: Przeszłá Aniołá/ Y Helenę w chwale Lice bieluskie Oko czerniuskie/ Wárgi iák korale. Iuż názbyt szczodry Száfuie dobry Wszytko daiąc Iágnie/ A oná duszká: Datku Stáruszká Tákiego nieprágnie. Co iey po Wioskách? Gdy zywot wtroskách Ma wieść y wkłopoćie/ Stáry kochánku/ Niechcę Przywianku Frászká dożywoćie. Nic tu nie będźie Choć Orlánd gędźie/ Y Bálcerek nući/ Dáć stáry muśi Pokoy Iágusi/ Swe
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 172
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wdawnej w tym terminie/ Zawiedzion nauce. Choć będzie komuś z śmiechem Wyznąm na się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lirycorum Polskich Pieśń XXXIV. Marnotractwo Młodzi Polskiej na Burku.
Nikczemna Młodzi Taklić to uchodzi? Co krwawym potem Ojcowie zbierają Synowie gnuśni marnie utracają Kto źnich dziś tak szczodry? Ojcowskiemi dobry PIęknie szafuje zakochawszy cnotę/ Ze swym zaciągnie kosztem jezndą Rotę. Kto dziś wieś zastawił? Żeby poczet stawił? Ujęty sławy pragnieniem Młodzieniec/ Biegł zochotnikiem aże pod Kamieniec. Woli się fantować/ Włości rozmarnować. Tak mniema/ sławy ze dostać przy stole Jak triumfować w zwalczonym Stambole. Woli odzian Lamą
wdawney w tym terminie/ Záwiedźion náuce. Choć będźie komuś z śmiechem Wyznąm ná się trwogę Mogłem: co było zgrzechem/ Bez grzechu nie mogę. Lyricorum Polskich PIESN XXXIV. Márnotráctwo Młodźi Polskiey ná Burku.
Nikczemna Młodźi Táklić to vchodźi? Co krwáwym potem Oycowie zbieráią Synowie gnuśni márnie vtracáią Kto źnich dźiś ták szczodry? Oycowskiemi dobry PIęknie száfuie zákocháwszy cnotę/ Ze swym záćiągnie kosztem iezndą Rotę. Kto dźiś wieś zástáwił? Zeby poczet stáwił? Vięty sławy prágnieniem Młodźieniec/ Biegł zochotnikiem áże pod Kámięniec. Woli się fántowáć/ Włośći rozmárnowáć. Ták mniema/ sławy ze dostáć przy stole Iák tryumphowáć w zwalczonym Stámbole. Woli odźiąn Lámą
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 214
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
i niedaje im krzywdy czynić, tak i głodnych żywi. Szczodrobliwą rękę jego a kto wychwali? Oczy wszytkich nadzieję mają w tobie panie, a ty dajesz pokarm im czasu swego. Otwierasz ty rękę twoję, i napełniasz wszelakie zwierze błogosławieństwem. Puścze się tedy chrześcijaninie na opatrzność świętą jego ... która jeśli tak szczodra jest i najpodlejszym bestikom, że napełnia każda z nich błogosławieństwem, zaprawdę niebędzie skąpa tobie na obraz boży stworzonemu, zwłaszcza chrześcijaninowi, to jest królestwa niebieskiego dziedzicowi? Rzeczesz, splondrował włości moje okrutny nieprzyjaciel, kopytami szkap swoich podeptał zboża moje, role moje powodzią pogaństwa zniesione są, szarańcza hordyńska przeleciała, i popaliła wszytkie
i niedaje im krzywdy czynić, tak i głodnych żywi. Szczodrobliwą rękę jego a kto wychwali? Oczy wszytkich nadzieję mają w tobie panie, a ty dajesz pokarm im czasu swego. Otwierasz ty rękę twoję, i napełniasz wszelakie zwierze błogosławieństwem. Puśćże się tedy chrześcianinie na opatrzność świętą jego ... która jeśli tak szczodra jest i najpodlejszym bestijkom, że napełnia każda z nich błogosławieństwem, zaprawdę niebędzie skąpa tobie na obraz boży stworzonemu, zwłaszcza chrześcianinowi, to jest królestwa niebieskiego dziedzicowi? Rzeczesz, splondrował włości moje okrutny nieprzyjaciel, kopytami szkap swoich podeptał zboża moje, role moje powodzią pogaństwa zniesione są, szarańcza hordyńska przeleciała, i popaliła wszytkie
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 268
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ratuszu Przechodził się śród lata w grzbietowym kontuszu. „Czyś nie słyszał słowika? — ktoś mu rzecze grzeczny — Nosząc tak ciężkie futro w srogi znój słoneczny?” „Prawdziwieć — odpowie ów — minucyj nie piszę. Słowik dawno nie śpiewa, a to dudka słyszę.” 291. DOBREJ RZECZY NIE WADZI POWTÓRZYĆ SZCZODRY KSIĄDZ ZE MSZĄ
Jadę przez wieś, aż kościół jeszcze nie zamknięty; A było to w niedzielę czy w inszy dzień święty.
Pytam, jeśli już po mszy. „Już — odpowie sługa Kościelny — ale będzie, jeśli trzeba, druga.” „Cóż, albo tu dwóch księży?” „Nie, lecz
ratuszu Przechodził się środ lata w grzbietowym kontuszu. „Czyś nie słyszał słowika? — ktoś mu rzecze grzeczny — Nosząc tak ciężkie futro w srogi znój słoneczny?” „Prawdziwieć — odpowie ów — minucyj nie piszę. Słowik dawno nie śpiewa, a to dudka słyszę.” 291. DOBREJ RZECZY NIE WADZI POWTÓRZYĆ SZCZODRY KSIĄDZ ZE MSZĄ
Jadę przez wieś, aż kościół jeszcze nie zamknięty; A było to w niedzielę czy w inszy dzień święty.
Pytam, jeśli już po mszy. „Już — odpowie sługa Kościelny — ale będzie, jeśli trzeba, druga.” „Cóż, albo tu dwóch księży?” „Nie, lecz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 314
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a dworzanin jedzie.
Frasunki przed czasem siwiznę przynoszą.
Lepsza cnota wbłocie, niż niecnota wzłocie.
Nie zów swoim własnym tego, co snadź masz zdaru Bożego.
Jam nie Prorok, ale prostak.
Pan Bóg daje, Pan Bóg bierze.
Małych złodziejów wieszają, wielkich wolno puszczają.
Cudzym łacno szafować Szczodrym być cudzego, niemasz nic chwalnego.
Obmawiać nie przytomnego, równie jak buć umarłego.
Kto chce wygrać dąsiora, musi ważyć Kaczora.
Przyszłe rzeczy trudno zgadnąć.
Zbojaźni poznać nikczemnych ludzi.
Miłuj, ale kogo upatruj.
I starzy ludzie błądzą. Siwizna nie mądrości znak jest, ale starości.
Zle nabyte dobra
a dworzanin jedźie.
Frasunki przed czasem śiwiznę przynoszą.
Lepsza cnota wbłoćie, niż niecnota wzłoćie.
Nie zow swoim własnym tego, co snadź masz zdaru Bożego.
Jam nie Prorok, ale prostak.
Pan Bog daje, Pan Bog bierze.
Małych złodziejow wieszają, wielkich wolno puszczają.
Cudzym łacno szafować Szczodrym być cudzego, niemasz nic chwalnego.
Obmawiać nie przytomnego, rownie jak buć umarłego.
Kto chce wygrać dąśiora, muśi ważyć Kaczora.
Przyszłe rzeczy trudno zgadnąć.
Zbojaźni poznać nikczemnych ludźi.
Miłuy, ale kogo upatruy.
Y starzy ludzie błądzą. Siwizna nie mądrośći znak iest, ale starośći.
Zle nabyte dobra
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 39
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
złości rodziców niegdy to przypisują/ co w potomkach ganiono bywa. Lecz żadną się to miarą nie najdzie w Rodzicach/ Ociec bowiem jest dobry/ cichy/ skromny/ łagodny/ łaskawy/ pokorny/ i aż do śmierci posłuszny. A Matka czysta/ święta/ niepokalana dobrotliwa i obyczajna. Ocieć mądry/ sprawiedliwy/ szczodry/ miłosierny/ na gniew nie prędki/ a do łaski chciwy/ nie do końca srogi/ ani na wieki gniewliwy. Matka dziatki miłująca/ ćwicząca/ przemyślna o swoich/ posłuszna aż do krwię/ i wszelakimi cnotami przez tego który ją sobie poślubił przyozdobiona i ubogacona. Dla czego ani Ojcowskiego przyrodzenia prawo/ ani Macierzyńskie
złośći rodźicow niegdy to przypisuią/ co w potomkach gániono bywa. Lecż żadną się to miárą nie naydźie w Rodźicách/ Oćiec bowiem iest dobry/ ćichy/ skromny/ łágodny/ łáskáwy/ pokorny/ y áż do śmierći posłuszny. A Mátká cżysta/ święta/ niepokalána dobrotliwa y obycżáyna. Oćieć mądry/ spráwiedliwy/ szcżodry/ miłośierny/ ná gniew nie prędki/ á do łáski chćiwy/ nie do koncá srogi/ áni ná wieki gniewliwy. Mátká dźiatki miłuiąca/ ćwicżąca/ przemyślna o swoich/ posłuszna áż do krwię/ y wszelákimi cnotámi przez tego ktory ią sobie poślubił przyozdobiona y vbogácona. Dla cżego áni Oycowskiego przyrodzenia práwo/ áni Máćierzyńskie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 7v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, gdzie urget większa potrzeba dla chwały Boskiej: Nie mówię tu tego żeby przez to obligacja ustała piorum operum, które gdzie fundator nakazał, byle to, co nad to znajdzie, poszło ad generalem massam.
Jeżely kto tym nie convictus; odsyłam go do świętego Sylwestra Papieża który ochrzciwszy Konstantyna Cesarza, i pierwsze od niego szczodre fundacje wziąwszy, te i inne za powodem tego Pana nie równie uczynione, tak miarkował; że, jako w Brewiarzu Rzymskim czytać moźna; ductu caelestis prudentiae, quâ Ecclesiam administrabat, to postanowił, ut Clericis copiosis egentes conjungeret, et sacris virginibus, quae ad victum necessaria essent suppeditaret.
Wiem że nie ujdę jeszcze i
, gdźie urget większa potrzeba dla chwały Boskiey: Nie mowię tu tego źeby przez to obligacya ustała piorum operum, ktore gdźie fundator nakazał, byle to, co nad to znaydźie, poszło ad generalem massam.
Ieźely kto tym nie convictus; odsyłam go do swiętego Sylwestra Papieźa ktory ochrzćiwszy Konstantyna Cesarza, y pierwsze od niego szczodre fundacye wźiąwszy, te y inne za powodem tego Pana nie rowńie ucźyńione, tak miarkował; źe, iako w Brewiarzu Rzymskim czytać moźna; ductu caelestis prudentiae, quâ Ecclesiam administrabat, to postanowił, ut Clericis copiosis egentes conjungeret, et sacris virginibus, quae ad victum necessaria essent suppeditaret.
Wiem źe nie uydę ieszcze y
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 24
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
idzie w odwłoki, w deliberacyje, od sejmu za sejmem, do króla za królem, do dworu za dworem i ledwo nie do samego piekła po czarcie za diabłem, lubo sprawy okoliczności, gdyby w nie interes nie wchodził, są czyste, klarowne, same się eksplikujące i sądzące. Niech o tym powiedzą, których szczodra nad zamiar ręka nieraz poniechęciła, pokłóciła, dyskredytowała i miasto ubogacenia niepewną i nieskuteczną łaską na kontrowersyje prawne wyciągnęła i wycięczyła. Zginęło, mówię, prawo w urzędach, bo któryż rachunek skarbowy kończy się na pospolitym podziękowaniu pro exacta fidei publicae functione, kiedy wychodzi bez przykrych aklamacji, nieznośnych inwektyw, dyskretniejszych przymówek: a
idzie w odwłoki, w deliberacyje, od sejmu za sejmem, do króla za królem, do dworu za dworem i ledwo nie do samego piekła po czarcie za dyjabłem, lubo sprawy okoliczności, gdyby w nie interes nie wchodził, są czyste, klarowne, same się eksplikujące i sądzące. Niech o tym powiedzą, których szczodra nad zamiar ręka nieraz poniechęciła, pokłóciła, dyskredytowała i miasto ubogacenia niepewną i nieskuteczną łaską na kontrowersyje prawne wyciągnęła i wycięczyła. Zginęło, mówię, prawo w urzędach, bo któryż rachunek skarbowy kończy się na pospolitym podziękowaniu pro exacta fidei publicae functione, kiedy wychodzi bez przykrych aklamacyi, nieznośnych inwektyw, dyskretniejszych przymówek: a
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 175
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Przenaświętszej
Serce me tęskni bez Ciebie, MARIA, wszelkie piękności pod niebem przemija, w Tobie się samej kocha dusza moja, w czym inszym nie ma żadnego pokoja. Samego Boga skarbemeś się stała, na Cię się Jego Boska dobroć zlała, na żadne nie był stworzenie hojniejszy, Bóg na Cię, Panno, został najszczodrzejszy. Jak piękna jesteś! Sam się przypatruje Bóg twej śliczności i tej się dziwuje. Wszyscy Cię pragną widzieć Aniołowie, gasną przed Tobą prześliczni duchowie. Pięknaś nad miesiąc, nad słońce jaśniejsza i nad firmament jasny ozdobniejsza: przechodzisz wszytkie stworzenia ślicznością, sam Cię Bóg tylko przewysza pięknością. Wdzięczniejsza jesteś niż Hester ubrana,
Przenaświętszej
Serce me tęskni bez Ciebie, MARYJA, wszelkie piękności pod niebem przemija, w Tobie się samej kocha dusza moja, w czym inszym nie ma żadnego pokoja. Samego Boga skarbemeś się stała, na Cię się Jego Boska dobroć zlała, na żadne nie był stworzenie hojniejszy, Bóg na Cię, Panno, został najszczodrzejszy. Jak piękna jesteś! Sam się przypatruje Bóg twej śliczności i tej się dziwuje. Wszyscy Cię pragną widzieć Aniołowie, gasną przed Tobą prześliczni duchowie. Pięknaś nad miesiąc, nad słońce jaśniejsza i nad firmament jasny ozdobniejsza: przechodzisz wszytkie stworzenia ślicznością, sam Cię Bóg tylko przewysza pięknością. Wdzięczniejsza jesteś niż Hester ubrana,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 147
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wojen pełni złota i srebra, a to z plonów nieprzyjacielskich, do domów swoich. Toż słycham o Kawalerach Maltańskich, (że inne opuszczę) gdy na Tureckie włości wpadną. Cny KAWALERZE, nie zle zamyślasz, gdy młodz Ojczyzny twej chcesz ćwiczyć, jako się mają obierać na Żołnierskiej. Otworzyłeś niedawno szkatułę twoję szczodrą, staremi żołdami nabytą, i zbierasz Rotę nadzieje dobrej, uczoną, ćwiczoną; któraby potym Najasniejszym Królom Polskim, i Ojczyźnie miłej, w bytnościach i sprawach potocznych domowych pożyteczna była, pobożnie służąc. Te w Krakowskiej Akademii, wychowanicy zacnej JAGIELÓW świętych, matce pobożnej Katolickiej, zakładasz, kosztem twoim żywisz; prędko potym
woien pełni złotá y srebrá, á to z plonow nieprzyiaćielskich, do domow swoich. Toż słycham o Káwálerách Máltáńskich, (że inne opuszczę) gdy ná Tureckie włośći wpádną. Cny KAWALERZE, nie zle zámyślasz, gdy młodz Oyczyzny twey chcesz ćwiczyć, iáko się máią obieráć ná Zołnierskiey. Otworzyłeś niedawno szkátułę twoię szczodrą, stáremi żołdámi nábytą, y zbierasz Rotę nádzieie dobrey, vczoną, ćwiczoną; ktoraby potym Naiásnieyszym Krolom Polskim, y Oyczyznie miłey, w bytnośćiách y spráwách potocznych domowych pożyteczna byłá, pobożnie służąc. Te w Krákowskiey Akádemiey, wychowánicy zacney IAGIELOW świętych, mátce pobożney Kátholickiey, zákłádasz, kosztem twoim żywisz; prędko potym
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 53
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623