.
CVII.
Dobrze przedtem cesarz się opatrzny domyślił, Z której strony dać szturm król Agramant umyślił; I ledwie co brać przed się poczęli poganie, Czemuby nie zabiegli przedtem chrześcijanie. W polu został Marsyli król uszykowany Z wojskami hiszpańskiemi; przy niem zawołany Ferat i Izolier z mężnem Serpentynem, Balugant i Grandoni byli z Szefelinem.
CVIII.
Sobryna podle siebie na brzegu przy rzece Z Dardynelem z Almontu miał po prawej ręce, Z królem orańskiem, który miał wzrost olbrzymowy, Wysoki na sześć łokci od stopy do głowy. Ale czemum leniwszy z mojemi rymami, Niż poganie do szturmu z swojemi mieczami? Bo już wściekły król z Sarce nie
.
CVII.
Dobrze przedtem cesarz się opatrzny domyślił, Z której strony dać szturm król Agramant umyślił; I ledwie co brać przed się poczęli poganie, Czemuby nie zabiegli przedtem chrześcijanie. W polu został Marsyli król uszykowany Z wojskami hiszpańskiemi; przy niem zawołany Ferat i Izolier z mężnem Serpentynem, Balugant i Grandoni byli z Szefelinem.
CVIII.
Sobryna podle siebie na brzegu przy rzece Z Dardynelem z Almontu miał po prawej ręce, Z królem orańskiem, który miał wzrost olbrzymowy, Wysoki na sześć łokci od stopy do głowy. Ale czemum leniwszy z mojemi rymami, Niż poganie do szturmu z swojemi mieczami? Bo już wściekły król z Sarce nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 322
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lochach urajony; Promienistego Słońca nigdy nie znający/ Wszelkim wiatrom do siebie przystępu broniący: Smutny/ gnuśnego zimna wszędzie napełniony/ Ognia próżen/ ciemnością zawsze zacieśniony. Tamże kiedy już przyszła C panna/ straszna wojną/ Stanęła przede drzwiami: bo za rzecz przystojną Nie rozumiała tego/ by w sam dom wchodzieła. Tak jednak szefelinem w podwój uderzeła/ Aże się drzwi na ścieżaj otwarły strząśnione. Ujźrzy wtym wewnątrz/ ano swe nienasycone Usta/ Jaszczórcym mięsem pasie zazdrość mściwa/ I nad strawą/ swych niecnot godną/ odpoczywa. Ujźrzawszy ją/ odwróci oczy. ale ona Leniwo się podnosząc z ziemie/ zasępiona/ W pół obiedzionych wężów ciała zostawuje/
lochách vráiony; Promienistego Słońcá nigdy nie znáiący/ Wszelkim wiátrom do śiebie przystępu broniący: Smutny/ gnuśnego źimná wszędźie nápełniony/ Ogniá prozen/ ćiemnośćią záwsze záćieśniony. Támże kiedy iuż przyszłá C pánná/ strászna woyną/ Stánęłá przede drzwiámi: bo zá rzecz przystoyną Nie rozumiáłá tego/ by w sam dom wchodźiełá. Ták iednák szefelinem w podwoy vderzełá/ Aże się drzwi ná śćieżay otwárły strząśnione. Vyźrzy wtym wewnątrz/ áno swe nienásycone Vstá/ Iaszczorcym mięsem páśie zazdrość mśćiwa/ Y nád stráwą/ swych niecnot godną/ odpoczywa. Vyźrzawszy ią/ odwroći oczy. ále oná Leniwo się podnosząc z źiemie/ zásępioná/ W poł obiedźionych wężow ćiáłá zostáwuie/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 95
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W ręku kręcąc i złotem puklerze sadzone. Czuby się im na hełmach jedwabne wstrząsały. Skoczą do siebie. Naprzód szefeliny miały Robotę, ugadzając, gdzie by bok otwarty Od tarcze, ale pierwej pokruszone harty Były u żelaz w twardych blachach połomione, Nim który z nich namniej miał ciało obrażone. Wtym pójdą do pałaszów i nielitościwie Imą siec na się. Kastor acz poczyna chciwie, Wszakże i tam znać było, kto ma sprawiedliwą, Bo
, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W ręku kręcąc i złotem puklerze sadzone. Czuby się im na hełmach jedwabne wstrząsały. Skoczą do siebie. Naprzód szefeliny miały Robotę, ugadzając, gdzie by bok otwarty Od tarcze, ale pierwej pokruszone harty Były u żelaz w twardych blachach połomione, Nim który z nich namniej miał ciało obrażone. Wtym pójdą do pałaszów i nielutościwie Imą siec na się. Kastor acz poczyna chciwie, Wszakże i tam znać było, kto ma sprawiedliwą, Bo
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 55
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
podać, zapalił się i on, co się pod moździerz wtoczył, a ruszywszy moździerza, nawrócił go ku królowi. Wypadła kula, a wypadszy zaraz zgasła; jednak obaczyli wszyscy, że prawie nad ludźmi, gdzie król i książę stało, spaść miała; jęli się umykać, rozjeżdżać: a w tym jako pacholę z szefelinem za królem na koniu stojąc, kniaź Wiśniowiecki wzgórę patrzył na kulę, tak kula uderzyła go w wierzch czoła i wyrwała zadnią część głowy z mózgiem, że i na króla mózg strzelił, a tymże pędem konia pod kniaziem w krzyż trafiła, że i kniaź i koń na miejscu zaraz zostali. Książę strwożony nad miarę
podać, zapalił się i on, co się pod moździerz wtoczył, a ruszywszy moździerza, nawrócił go ku królowi. Wypadła kula, a wypadszy zaraz zgasła; jednak obaczyli wszyscy, że prawie nad ludźmi, gdzie król i książę stało, spaść miała; jęli się umykać, rozjeżdżać: a w tym jako pacholę z szefelinem za królem na koniu stojąc, kniaź Wiśniowiecki wzgórę patrzył na kulę, tak kula uderzyła go w wierzch czoła i wyrwała zadnią część głowy z mózgiem, że i na króla mózg strzelił, a tymże pędem konia pod kniaziem w krzyż trafiła, że i kniaź i koń na miejscu zaraz zostali. Książę strwożony nad miarę
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 173
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
, więc i to bawienie zwierzobójskie, ledwo by Driades cię znały, tak się mej panny z tobą dary porównały.
Nie jużże przecię mniemaj, aby tą różnicą owszeki-ć nie miała być ona rówiennicą. Jeśliże więc, bujwole naciągnąwszy rogi, po puszczach arkadyjskich gromisz prędkonogi
zwierz abo w bootyckich lasach szefeliną walisz żubry okrutne abo łanią inną,
nie wiesz – hej! – nie wiesz, jako Filida szeroko, jak w serce moje strzały zawodzi głęboko.
Przetoż, Diano, słuszna, aby tak ćwiczona panna z nimfami równo była policzona, panna, na którą Jowisz wylał swoje dary: urodę, mądrość i wstyd –
, więc i to bawienie źwierzobójskie, ledwo by Dryjades cię znały, tak się mej panny z tobą dary porównały.
Nie jużże przecię mniemaj, aby tą różnicą owszeki-ć nie miała być ona rówiennicą. Jeśliże więc, bujwole naciągnąwszy rogi, po puszczach arkadyjskich gromisz prędkonogi
źwierz abo w bootyckich lasach szefeliną walisz żubry okrutne abo łanią iną,
nie wiesz – hej! – nie wiesz, jako Filida szeroko, jak w serce moje strzały zawodzi głęboko.
Przetoż, Dyjano, słuszna, aby tak ćwiczona panna z nimfami równo była policzona, panna, na którą Jowisz wylał swoje dary: urodę, mądrość i wstyd –
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 43
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
, postrzegszy się tamże powrócił, i w niemałej kupie swoich zawarł się, poddania onej Potockiemu denegował i do ostatniej krople krwie bronić jej przez posłanników deklarował się.
Ale to trochę potym było, pierwej irritowani hetmani hardą odpowiedzią Szeremetową o tenże Kijów, naprzód mu armatę wszystką przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym
, postrzegszy się tamże powrócił, i w niemałej kupie swoich zawarł się, poddania onej Potockiemu denegował i do ostatniej krople krwie bronić jej przez posłanników deklarował się.
Ale to trochę potym było, pierwej irritowani hetmani hardą odpowiedzią Szeremetową o tenże Kijów, naprzód mu armatę wszystką przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 296
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym kikadziesiąt wozów przed namioty hetmańskie z taboru moskiewskiego wożono. Szło i ludzi co celniejszej Moskwy przy tychże orężach niemało, końca fortuny i zdrowia swego wyglądając. Drudzy zaś w obozie dyzarmowani żałośnie płacząc zostali, Boskiego i hetmańskiego czekając miłosierdzia, którym kilka regimentów piechotnych polskich jakoby dla
przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym kikadziesiąt wozów przed namioty hetmańskie z taboru moskiewskiego wożono. Szło i ludzi co celniejszej Moskwy przy tychże orężach niemało, końca fortuny i zdrowia swego wyglądając. Drudzy zaś w obozie dyzarmowani żałośnie płacząc zostali, Boskiego i hetmańskiego czekając miłosierdzia, którym kilka regimentów piechotnych polskich jakoby dla
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 296
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
Dusza Żydowska śmierdzi przed śmiercią, a dla tych drugich do Krymu, do Konstantynopola, bieżeć musi Szafarz. B. Przydasz aby miasto fructów, stół był okryty petardami, śnieg, lody, grady, miasto cukrów niech się bieleją, po stolach, Kredencerze miasto stukadertów, niech dodają spisów, dard, halabart, i szefelinów bystrych. T. Wety bardzo jako widzę nie strawne, a od stukadertów odbieży i dusza. B. Miasto wina, niech dodawa soku z jadowitej szarance, i ze krwie onego zalotnego byka, a że ciepła niechże każe nachłodzić w morzu wód Nord nazywanych. Więc iż między temi Kapitanami są i Panowie Doktorowie moi
Duszá Zydowska śmierdźi przed śmierćią, á dla tych drugich do Krymu, do Konstántinopolá, bieżeć muśi Száfarz. B. Przydasz aby miásto fructow, stoł był okryty petárdámi, śnieg, lody, grady, miásto cukrow niech się bieleią, po stolach, Kredencerze miásto stukádertow, niech dodáią spisow, dard, hálábart, y szefelinow bystrych. T. Wety bárdzo iáko widzę nie stráwne, á od stukádertow odbieży y duszá. B. Miásto winá, niech dodawa soku z iádowitey száránce, y ze krwie onego zalotnego byká, á że ćiepła niechże każe náchłodźić w morzu wod Nord názywánych. Więc iż między temi Kápitanámi są y Pánowie Doktorowie moi
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 9
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pewnie wydarła wrodzoną światłość. B. Tak jest: Męstwo i brawura moja moja mieć nie może granic ani terminu, o któryby się oprzeć musiała, lecz i miłość ma też nie ladajaką siłę w tym widzę święcie. Gdyż wzywe prawie jako więc mówią oczy, wydziera piorun z ręku Jowiszowych, z Neptunowych troisto kończaty szefelin, szmelcowane widły z Plutonowych, na siekany buzdygan z Herkulesowych, a pałasz się czysty z ręku tak że Bogatyra strasznego, i Kapitana, który Kapitan, miedzy Kapitanami jest Colonellem, między Colonellami Generałem, między Generałami Książęciem, między Siążęty Królem, między Królmi Cesarzem, między Cesarzami Monarchą ludzi mężnych, odważnych, zuchwałych,
pewnie wydárłá wrodzoną świátłość. B. Ták iest: Męstwo y bráwurá moiá moiá mieć nie może gránic áni terminu, o ktoryby się oprzeć muśiáłá, lecz y miłość ma też nie ládáiáką śiłę w tym widzę święćie. Gdyż wzywe práwie iáko więc mowią oczy, wydźiera piorun z ręku Iowiszowych, z Neptunowych troisto konczáty szefelin, szmelcowáne widły z Plutonowych, ná śiekány buzdygan z Herculesowych, á páłász śię czysty z ręku ták że Bogátyra strásznego, y Kápitaná, ktory Kápitan, miedzy Capitanámi iest Colonellem, między Colonellami Generałem, między Generałámi Xiązęćiem, między Siążęty Krolem, między Krolmi Cesarzem, między Cesarzámi Monárchą ludźi mężnych, odwaznych, zuchwáłych,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 93
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
aż na zasadzkę P. Winterową wjechali; których tak jazda, jako i zasadzka tak dobrze wstrzepali, że ich zaras z koni kilkadziesiąt zwalili i kapitana jednego i szerżanta pojmali, także i kaprala, ale ten nazajutrz umarł, albowiem go porucznik P. Winterów, Owen, mąż rycerski, siedm razy postrzelonego na ostatek szefelinem przebił; zaczem nic niesprawiwszy do miasta się wrócić musieli.
We środę piechota prędką drogą i złą chwilą odpoczywała, jazda tylko z obu stron cały dzień się harcem z sobą uganiali, tam na harcu P. Orłowskiego z pod chorągwie P. Kuliczkowskiego w pas postrzelono, ale nie śmiertelnie. A gdy noc przyszła
aż na zasadzkę P. Winterową wjechali; których tak jezda, jako i zasadzka tak dobrze wstrzepali, że ich zaras z koni kilkadziesiąt zwalili i kapitana jednego i szerżanta pojmali, także i kaprala, ale ten nazajutrz umarł, albowiem go porucznik P. Winterów, Owen, mąż rycerski, siedm razy postrzelonego na ostatek szefelinem przebił; zaczém nic niesprawiwszy do miasta się wrócić musieli.
We środę piechota prędką drogą i złą chwilą odpoczywała, jezda tylko z obu stron cały dzień się harcem z sobą uganiali, tam na harcu P. Orłowskiego z pod chorągwie P. Kuliczkowskiego w pas postrzelono, ale nie śmiertelnie. A gdy noc przyszła
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 23
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842