wojsko, ażem je dogonił w samem Wilnie, w niebezpieczeństwie continuo, bo książę Wiśniowiecki nie tylko podjazdy po mnie ordynował, ale wszystkie szlaki zasadzkami założył czatując na mój powrót. Lecz dobry Pan Bóg szczęśliwie mnie przeprowadził pod protekcją Michała świętego.
Też podjazdy na moich ludzi na Zmujdzi egzekucją bawiących się trafiały, ale nie szkodziły, i owszem repusowane uchodziły nazad; przecie p. Antoniego Eperieszego, Jana Grabowskiego i Sebastiana Pokoszą wzięli od p. Wyszomirskiej jadących.
W Wilnie dwie niedziele bawiłem się. Die 7 Novembris traktowałem szwedów, byli u mnie na obiedzie: ip. generał Lewenhaupt, ip. pułkownik Knoryng, pułkownik de la Garde
wojsko, ażem je dogonił w samem Wilnie, w niebezpieczeństwie continuo, bo książe Wiśniowiecki nie tylko podjazdy po mnie ordynował, ale wszystkie szlaki zasadzkami założył czatując na mój powrót. Lecz dobry Pan Bóg szczęśliwie mnie przeprowadził pod protekcyą Michała świętego.
Też podjazdy na moich ludzi na Zmujdzi exekucyą bawiących się trafiały, ale nie szkodziły, i owszem repusowane uchodziły nazad; przecie p. Antoniego Eperyeszego, Jana Grabowskiego i Sebastyana Pokoszą wzięli od p. Wyszomirskiéj jadących.
W Wilnie dwie niedziele bawiłem się. Die 7 Novembris traktowałem szwedów, byli u mnie na obiedzie: jp. generał Lewenhaupt, jp. pułkownik Knoryng, pułkownik de la Garde
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 129
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Ferat, ujźrzała.
XXIX.
Orland i Ferat, którzy po bogatem dworze, Oba w każdem pokoju i w każdej komorze, Na górze i na dole i wkoło szukali Tej, którą, jako wiecie, z dusze miłowali, Zbiegli się wszyscy do niej, bo jem nie wadziły Żadne czary, żadne jem gusła nie szkodziły: Pierścień, który na palcu miała, wszytkie czary Próżne czynił, które beł sprawił Atlant stary.
XXX.
Zbroje mieli na sobie, szyszaki na głowie, Oba, o których śpiewam, dwa bohatyrowie, I nigdy ich, jako tam jedno przyjechali Do pałacu onego, z siebie nie składali. We dnie je ustawicznie
Ferat, ujźrzała.
XXIX.
Orland i Ferat, którzy po bogatem dworze, Oba w każdem pokoju i w każdej komorze, Na górze i na dole i wkoło szukali Tej, którą, jako wiecie, z dusze miłowali, Zbiegli się wszyscy do niej, bo jem nie wadziły Żadne czary, żadne jem gusła nie szkodziły: Pierścień, który na palcu miała, wszytkie czary Próżne czynił, które beł sprawił Atlant stary.
XXX.
Zbroje mieli na sobie, szyszaki na głowie, Oba, o których śpiewam, dwa bohatyrowie, I nigdy ich, jako tam jedno przyjechali Do pałacu onego, z siebie nie składali. We dnie je ustawicznie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 255
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod
I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce gnał pod
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
drzewa spaliły, a kamienie skruszyły. W krótce rozszerzywszy się na 30 sążni w padły do rzeki, którą wysuszywszy, o mile korytem jej płynęły, o 6 godzinie ognie ustały. Niezliczona moc Lwów, Tygryssów, Jeleni, Sarn, Zajęcy, etc. do miasta zbiegła się szukając obrony, a lubo bynajmniej ludziom nieszkodziły, lecz tylko rycząc i becząc bojaźń swoję okazywały, i po ulicach tam i owdzie biegały, Major jednak Alcade kazał do nich strzelać z pistoJetów. 136 ludzi tym przypadkiem zginęło, a 313 ranionych. Tejże nocy w Vera-Cruz nawałność powstała, podczas której grzmot piorunu jednego przez całą nieprzerwanie trwał godzinę.
5 Lipca wybuchanie
drzewa spaliły, á kamienie skruszyły. W krotce rozszerzywszy się na 30 sążni w padły do rzeki, ktorą wysuszywszy, o mile korytem iey płynęły, o 6 godzinie ognie ustały. Niezliczona moc Lwow, Tygryssow, Jeleni, Sarn, Zaięcy, etc. do miasta zbiegła się szukaiąc obrony, á lubo bynaymniey ludziom nieszkodziły, lecz tylko rycząc y becząc boiaźń swoię okazywały, y po ulicach tam y owdzie biegały, Maior iednak Alcade kazał do nich strzelać z pistoIetow. 136 ludzi tym przypadkiem zgineło, á 313 ranionych. Teyże nocy w Vera-Cruz nawałność powstała, podczas ktorey grzmot piorunu iednego przez całą nieprzerwanie trwał godzinę.
5 Lipca wybuchanie
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 234
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polsce bawiący, temu przeczyć by nie śmiał. Acz i między tymi, co ich zowią pospolicie Panami, daleko jest większa liczba, którzy tej podlegać nie mogą kalumnii. Są z nich, którzy ani miłością Ojczyzny, ani pracami dla publicznego dobra żadnym najzasłużeńszym i
. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polszczę bawiący, temu przeczyć by nie śmiał. Acz i między tymi, co ich zowią pospolicie Panami, daleko jest większa liczba, którzy tej podlegać nie mogą kalumnii. Są z nich, którzy ani miłością Ojczyzny, ani pracami dla publicznego dobra żadnym najzasłużeńszym i
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 120
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
panów tylko niektórych (bo setni, jak się rzekło, inaczej i lepiej myślą), panów tylko niektórych prywatne racje i partykularne ich dobro byłoby największą przeszkodą do wprowadzenia cum pluralitate elekcyji do wakansów i podawania obranych kandydatów królowi. Nic nowego, nic dziwnego,
dawno rzecz każdemu wiadoma, że same prywaty panów niektórych zawsze szkodziły, szkodzą i szkodzić będą publicznemu Ojczyzny dobru i ubezpieczeniu sejmów. Ale stan szlachecki z więcej daleko cnotliwymi panami, nieinteressowanymi i cale dobrze życzącymi Ojczyźnie mocno się spoiwszy, może dokazać to, co mu zbawiennego dla Rzpltej zdawać się będzie i bez czego upewnienie dla Rzpltej pluralitatis obejść się nie może. § 19 Na największe na
panów tylko niektórych (bo setni, jak się rzekło, inaczej i lepiej myślą), panów tylko niektórych prywatne racyje i partykularne ich dobro byłoby największą przeszkodą do wprowadzenia cum pluralitate elekcyji do wakansów i podawania obranych kandydatów królowi. Nic nowego, nic dziwnego,
dawno rzecz każdemu wiadoma, że same prywaty panów niektórych zawsze szkodziły, szkodzą i szkodzić będą publicznemu Ojczyzny dobru i ubezpieczeniu sejmów. Ale stan szlachecki z więcej daleko cnotliwymi panami, nieinteressowanymi i cale dobrze życzącymi Ojczyźnie mocno się spoiwszy, może dokazać to, co mu zbawiennego dla Rzpltej zdawać się będzie i bez czego upewnienie dla Rzpltej pluralitatis obejść się nie może. § 19 Na największe na
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 273
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nerui hi sunt prudentia. Ale mi tu kto zarzuci. Nikomu dufać nie każesz/ a vtrumque in vitio est, et omnibus credere, et nulli. Nad to/ niewierząc żadnemu/ musiałby sam jeden żyć na świecie; a to niepodobna. Prawda jest. Medyk/ choremu takich potraw któreby zdrowiu jego szkodziły/ zakazuje/ to już nic nie jeść/ obawiając się aby nie złe wszystko było: Wszytkim ja o raz wierzyć nie każę/ nieznajomemu ufać nie każę: ale temu któryć statecznie dotrzymał/ i dotrzymawa przyjaźni. Bo amicus qui desiit, nunquam verus erat. Temu który nie dał zle o sobie rozumieć/ quid est
nerui hi sunt prudentia. Ale mi tu kto zárzući. Nikomu dufáć nie każesz/ á vtrumque in vitio est, et omnibus credere, et nulli. Nád to/ niewierząc żadnemu/ muśiałby sam ieden żyć ná świećie; á to niepodobna. Prawdá iest. Medik/ choremu tákich potraw ktoreby zdrowiu iego szkodźiły/ zákázuie/ to iuż nic nie ieść/ obawiáiąc się áby nie złe wszystko było: Wszytkim ia o raz wierzyć nie każę/ nieznáiomemu vfáć nie każę: ale temu ktoryć státecznie dotrzymał/ y dotrzymawa przyiáźni. Bo amicus qui desiit, nunquam verus erat. Temu ktory nie dał zle o sobie rozumieć/ quid est
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: C4v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
panujących nad nią, a konserwacją in zelo unanimi civium przez harmonią stanów, która sama może uczynić invariabilem jej prosperitatem; czas żeby widziała to justum aequilibrium w Jurysdykcjach Magistratuum, które powinno utwierdzić jej władzę; czas żeby przestała być meta ad sagittam swoich nieprzyjaciół: czas żeby ją domowe dysensye rozdzierać przestały, żeby interesa prywatne nie szkodziły publicznym, i żeby wszyscy concurrant do jej szczęścia, z emulacją bez zazdrości, z ziwością bez zamieszania, z subordynacją bez przykrości, z posłuszeństwem prawom bez dysolucyj, z rozeznaniem sprawiedliwym bez pasyj, et cum regula tam benè ordinata, żeby ją nic przewrócić, ani poruszyć nie mogło.
Zgoła żebym analysim uczynił wszystkiego
pánuiących nad nią, a konserwácyą in zelo unanimi civium przez harmonią stanow, ktora sama moźe ucźynić invariabilem iey prosperitatem; czas źeby widźiała to justum aequilibrium w Jurisdykcyach Magistratuum, ktore powinno utwierdzić iey władzę; czas źeby przestała bydź meta ad sagittam swoich nieprzyiaćiół: czas źeby ią domowe dyssensye rozdźieráć przestáły, źeby interessa prywatne nie szkodziły publicznym, y źeby wszyscy concurrant do iey szczęśćia, z emulácyą bez zazdrośći, z źywośćią bez zamieszania, z subordynácyą bez przykrośći, z posłuszeństwem prawom bez dyssolucyi, z rozeznániem spráwiedliwym bez passyi, et cum regula tam benè ordinata, źeby ią nic przewroćić, ani poruszyć nie mogło.
Zgoła źebym analysim uczynił wszystkiego
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 179
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Warszawie za bolesną z domu wiadomością, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król IMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencji i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam
Warszawie za bolesną z domu wiadomością, że go z kretesem zrabowano i córkę mu w piętnastu leciech zgwałcono, w wielkim żalu i ferworze przekładał krzywdę swoję. Pytał się Pan serio, z miny niemałą dolegliwość szlachcica uważający, czego by potrzebował. Powiedziano, że suplikuje o to, aby mu wojska przez wioski jego przechodzące nie szkodziły, i zaraz jako z procy mu odpowiedziano, że król JMć żałuje bardzo, że się to przez wojska jego stało, wie zaś sam jako tej sprawie dogodzić, na czym się nie zawiedzie wierność twoja. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencyi i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
uczynili Wycieczkę/ i z przypędzonych Turkom Bawolów/ czterdziestu ośmiu do Miastanaodżywienie głodnego ludu przypędzili. Przez te dni nieprzyjaciel gęstemi kulami i granatami do Miasta szturmował; tak: iż ledwie był który dom tym strzelaniem nienaruszony: a lubo te kitkę cztery/ abo pięć Kamieni ważyły/ z opatrzności jednak Najwyższego Pana/ mało co ludziom szkodziły/ a zgoła żadnej Kamienice nie zapaliły. Trzeciego dnia Sierpnia szturmował nieprzyjaciel do Kontraskarpy wedle Baszty Lebleńskiej/ i już był onę opanował; ale jednak pokonany od naszych kilka Tysięcy ludu zgubił/ którzy częścią za okopami potonęli/ częścią na gołym placu trupem polegli. Z naszej strony zabity Vice Pułkownik I. M. P.
vcżynili Wyciecżkę/ y z przypędzonych Turkom Báwolow/ cżterdźiestu ośmiu do Miástánáodżywienie głodnego ludu przypędźili. Przez te dni nieprzyiaćiel gęstemi kulámi y gránatámi do Miástá szturmował; ták: iż ledwie był ktory dom tym strzelániem nienáruszony: á lubo te kitkę cżtery/ ábo pięć Kámieni ważyły/ z opátrzności iednák Naywyższego Páná/ máło co ludźiom szkodźiły/ á zgołá żadney Kámienice nie zápaliły. Trzećiego dniá Sierpniá szturmował nieprzyiaciel do Contráskárpy wedle Bászty Lebleńskiey/ y iuż był onę opánował; ále iednák pokonány od nászych kilká Tyśięcy ludu zgubił/ ktorzy cżęśćią zá okopámi potonęli/ cżęśćią ná gołym plácu trupem polegli. Z nászey strony zábity Vice Pułkownik I. M. P.
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A3v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683