rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie
rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda
a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
iż z śniegiem sympatyzuje ta sierść, jest zimnego przyrodzenia, zaczym nie ma być O Ekonomice, mianowicie o Stadach, Koniach.
in praedicamento. Polacy o takiej sądzą sierści koniach, że albo arcydobre są, albo arcyladaco. Do tej maści należą konie Masłowate, Bułane, Siwe, jasno albo brudno Siwe, Gorczykowate, Szpakowate, Dropiate, Mrozowate, Jasno wilczate, Jasno myszate, Izabelowe, Siwo jabłkowite najlepsze. Trzecia sierść Cisawa, jest podobna Elementowi ognia, i temu podległa, i kompleksyj cholerze. Cisawy tedy koń, wiele mając ognia i żółci wsobię, (z kąd i maść taka) wiele też ma złości: z ogniem się
iż z sniegiem sympatyzuie ta szerść, iest zimnego przyrodzenia, zaczym nie ma bydź O Ekonomice, mianowicie o Stadach, Koniach.
in praedicamento. Polacy o takiey sądzą szerści koniach, że albo árcydobre są, albo arcyladaco. Do tey maści należą konie Masłowate, Bułane, Siwe, iasno albo brudno Siwe, Gorczykowate, Szpakowate, Dropiate, Mrozowate, Iasno wilczate, Iasno myszate, Izabelowe, Siwo iabłkowite naylepsze. Trzecia szerść Cisawa, iest podobna Elementowi ognia, y temu podległa, y komplexyi cholerze. Cisawy tedy koń, wiele maiąc ognia y żołci wsobię, (z kąd y maść taka) wiele też ma złości: z ogniem się
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 475
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sztuki. Panowie od rozkoszy w wieku jeszcze młodem Umierają; poddani i zimnem, i głodem. Jeśli jeszcze po śmierci do piekła ich skażą, Czegóż złego pieniądze w ludziach nie dokażą? 219 (D). DO PANNY W OPIECE BRATNIEJ
Bieżą lata, panienko, jako młyńskie koło, A ty ciągniesz zmarszczone warkoczami czoło Szpakowatych musztasiów koralowa kita Nie przetworzy; darmo się o to Włochów pyta. I te muchy na twarzy ni nacz się nie godzą, Bo ani cię przywdzięczą, ani cię odmłodzą. Mija jeden po drugim mięsopust, niebogo, A nie słychać, nie widać w komendy nikogo. Ubogi nie śmie natrzeć, nie chce cię
sztuki. Panowie od rozkoszy w wieku jeszcze młodem Umierają; poddani i zimnem, i głodem. Jeśli jeszcze po śmierci do piekła ich skażą, Czegóż złego pieniądze w ludziach nie dokażą? 219 (D). DO PANNY W OPIECE BRATNIEJ
Bieżą lata, panienko, jako młyńskie koło, A ty ciągniesz zmarszczone warkoczami czoło Szpakowatych musztasiów koralowa kita Nie przetworzy; darmo się o to Włochów pyta. I te muchy na twarzy ni nacz się nie godzą, Bo ani cię przywdzięczą, ani cię odmłodzą. Mija jeden po drugim mięsopust, niebogo, A nie słychać, nie widać w komendy nikogo. Ubogi nie śmie natrzeć, nie chce cię
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 643
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drwa przetlały, nim płomień posłuży; Zgasł, potem garść popiołu zostało na glinie. Maluj, pomyślę sobie, ludzi, drwa w kominie. Biega, cieką, kopci się, dziesiąty pot kapie, Nim się onego chleba z ubóstwa dochrapie; Nim płomieniem zaświeci, w poły miną lata: Czoło zmarski pokryśią, głowa szpakowata; Ba, drugi jako gołąb we czterdziestym roku Osiwieje, a mało znać na nim obroku. Aż śmierć, aż ogień gaśnie, aż łyżka popiołu, Aż wszytko razem z drewnem zginęło pospołu. Jeśli iskierka sławy sadzy się gdzie trzyma, I tę z pamięci ludzkiej czas wiatrem wydyma, Abo więc deszcz zazdrosnej nienawiści spłocze
drwa przetlały, nim płomień posłuży; Zgasł, potem garść popiołu zostało na glinie. Maluj, pomyślę sobie, ludzi, drwa w kominie. Biega, cieką, kopci się, dziesiąty pot kapie, Nim się onego chleba z ubóstwa dochrapie; Nim płomieniem zaświeci, w poły miną lata: Czoło zmarski pokryśią, głowa szpakowata; Ba, drugi jako gołąb we czterdziestym roku Osiwieje, a mało znać na nim obroku. Aż śmierć, aż ogień gaśnie, aż łyżka popiołu, Aż wszytko razem z drewnem zginęło pospołu. Jeśli iskierka sławy sadzy się gdzie trzyma, I tę z pamięci ludzkiej czas wiatrem wydyma, Abo więc deszcz zazdrosnej nienawiści spłocze
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 657
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jednej karecie siedząc, i imp. poseł francuski. Die 30 ejusdem
Królestwo ichm. było na nabożeństwie u panien dominikanek, których jest teraz przełożoną panna Kandyda, rozumna matka. Solennizował im. ks. sufragan i święcił księży, kazanie miał ks. Kruzer dominikanin.
Po nabożeństwie w dziedzińcu imp. wojewoda krakowski prezentował konia szpakowatego stada swego po tureckiej klaczy, rosłego, długiego i składu dobrego, głowa trochę wielka; tego darował królowi im. Obiad jadł publice król im. z królową im.
Po sejmik sandomirski powtórny przyjachał imp. Marchocki i Pękosławski, młodzi synowie ojców swoich, którzy już byli obrani posłami przez dwie niedzieli zupełne, a na
jednej karecie siedząc, i jmp. poseł francuski. Die 30 eiusdem
Królestwo ichm. było na nabożeństwie u panien dominikanek, których jest teraz przełożoną panna Kandyda, rozumna matka. Solennizował jm. ks. sufragan i święcił księży, kazanie miał ks. Kruzer dominikanin.
Po nabożeństwie w dziedzińcu jmp. wojewoda krakowski prezentował konia szpakowatego stada swego po tureckiej klaczy, rosłego, długiego i składu dobrego, głowa trochę wielka; tego darował królowi jm. Obiad jadł publice król jm. z królową jm.
Po sejmik sędomirski powtórny przyjachał jmp. Marchocki i Pękosławski, młodzi synowie ojców swoich, którzy już byli obrani posłami przez dwie niedzieli zupełne, a na
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 67
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
dzielnego królowi im. darował, gdy był w progach jego, którego by był zachował do dnia dzisiejszego, gdyby widział, że miał tu być j.k.m. na to święto. Imp. poseł francuski czterema kobierczykami perskimi, imp. wojewoda podolski nożem aspisowym, diamentami sadzonym, imp. wojewoda bełski koniem szpakowatym z stada swego, niewielkim, ale bardzo pięknym, imp. łowczy kor. dwiema kobiercami jedwabnymi, im. ks. sekretarz kor. czieszenką, którą przysłał mu na wiązanie króla im. imp. starosta rzeczycki, aby od niego oddał, im. ks. Potocki wezgłówkami dwiema perskimi bardzo bogatymi, im. ks
dzielnego królowi jm. darował, gdy był w progach jego, którego by był zachował do dnia dzisiejszego, gdyby widział, że miał tu być j.k.m. na to święto. Jmp. poseł francuski czterema kobierczykami perskimi, jmp. wojewoda podolski nożem aspisowym, diamentami sadzonym, jmp. wojewoda bełski koniem szpakowatym z stada swego, niewielkim, ale bardzo pięknym, jmp. łowczy kor. dwiema kobiercami jedwabnymi, jm. ks. sekretarz kor. czieszenką, którą przysłał mu na wiązanie króla jm. jmp. starosta rzeczycki, aby od niego oddał, jm. ks. Potocki wezgłówkami dwiema perskimi bardzo bogatymi, jm. ks
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 144
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
szablami ten tego ten tez tego w Bożą godzinę Bo i owym juzesmy tez przygrzewali mocno żeby nie nabijali strzelby. A postaremu rzeczy już nam nie tak twardo szły choć to na nas z gotowym ogniem przypadli. Przemagalismy się tedy właśnie kiedy owo dwaj zapasy chodzą ten tego ten tez tego nachylając Trubecki jako Cyga uwijasię na szpakowatym kałmuku Leci trupów gęsto az kiedy ich chorągwi na Ziemi lezało ze sześć Trubeckiego Towarzysz starosty Dobrzyńskiego jak cian w łeb az mu kołpak spadł zaraz go dwaj porwali pod ręce i poprowadzili dopieroż ossumarowie w nogi do Szyków. My tez ponich wparowalismy ich Siekąc az między samo wojsko ich padło tedy naplacu społowa. A
szablami ten tego ten tez tego w Bozą godzinę Bo y owym iuzesmy tez przygrzewali mocno zeby nie nabiiali strzelby. A postaremu rzeczy iuz nam nie tak twardo szły choc to na nas z gotowym ognięm przypadli. Przemagalismy się tedy własnie kiedy owo dway zapasy chodzą ten tego ten tez tego nachylaiąc Trubecki iako Cyga uwiiasię na szpakowatym kałmuku Leci trupow gęsto az kiedy ich chorągwi na Zięmi lezało ze sześć Trubeckiego Towarzysz starosty Dobrzynskiego iak ciąn w łeb az mu kołpak spadł zaraz go dway porwali pod ręce y poprowadzili dopierosz ossumarowie w nogi do Szykow. My tez ponich wparowalismy ich Siekąc az między samo woysko ich padło tedy naplacu zpołowa. A
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 94v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
w Polsce, kiedy to wojsko dadzą niepłatne, gołe, głodne. Ja nie wiem, czym to będzie żyło w obozie i czym się biło, bo ani oręża, ani chleba, ani żadnej na świecie rzeczy. O konie holdemburskie przypomnić racz Wć moja panno, aby ich kupić w Oldemburku, siedm wielkich siwojabłkowitych albo szpakowatych, ale trzeba bardzo pięknych. Odesłać ich do Gniewu, skąd wziąć umyślnie ludzi ze dwóch albo trzech do przeprowadzenia. Co się na nie wyda i na strawę, to zaraz z tych zbóż, które zsypane we Gdańsku, teraz wyliczyć za nie p. Formontowi rozkażę. Drzewek pomarańczowych na szkucie nie zapominać mi przysłać i
w Polszcze, kiedy to wojsko dadzą niepłatne, gołe, głodne. Ja nie wiem, czym to będzie żyło w obozie i czym się biło, bo ani oręża, ani chleba, ani żadnej na świecie rzeczy. O konie holdemburskie przypomnić racz Wć moja panno, aby ich kupić w Oldemburku, siedm wielkich siwojabłkowitych albo szpakowatych, ale trzeba bardzo pięknych. Odesłać ich do Gniewu, skąd wziąć umyślnie ludzi ze dwóch albo trzech do przeprowadzenia. Co się na nie wyda i na strawę, to zaraz z tych zbóż, które zsypane we Gdańsku, teraz wyliczyć za nie p. Formontowi rozkażę. Drzewek pomarańczowych na szkucie nie zapominać mi przysłać i
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 184
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kto ma nadzieję w Bogu, zyskał siła! O, jak szczęśliwy, wiara kogo uzbroiła! Z skał wywalonych mocą, konie w mgnieniu oka Zstały się, które i sam grof widzi z wysoka,
XXXI
Gdy z wesołemi krzyki po pagórkach onych I po polach, w szerokiem placu rozwiedzionych, Zawód wielki biegały, ten szpakowatemu Podobny, ten cisawy, ten jasno-siwemu. Murzynowie, co niżej w równinie czekali, Skoro dzielne bez pracej konie połapali, Najrętszy dziwnie prędko strzemion dopadają, Koła jak najcieśniejsze dla proby działają.
XXX
Sto ośmdziesiąt tysięcy grof wojska pieszego Wsadził we dwie godzinie na konia rączego I obegnał afrycki lądem kraj wokoło, Wyborniejszych
kto ma nadzieję w Bogu, zyskał siła! O, jak szczęśliwy, wiara kogo uzbroiła! Z skał wywalonych mocą, konie w mgnieniu oka Zstały się, które i sam grof widzi z wysoka,
XXXI
Gdy z wesołemi krzyki po pagórkach onych I po polach, w szerokiem placu rozwiedzionych, Zawód wielki biegały, ten szpakowatemu Podobny, ten cisawy, ten jasno-siwemu. Murzynowie, co niżej w równinie czekali, Skoro dzielne bez pracej konie połapali, Najrętszy dziwnie prędko strzemion dopadają, Koła jak najcieśniejsze dla proby działają.
XXX
Sto ośmdziesiąt tysięcy grof wojska pieszego Wsadził we dwie godzinie na konia rączego I obegnał afrycki lądem kraj wokoło, Wyborniejszych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 168
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905