tam sąwłaściwie Amerykańskie, do naszych mało, albo nic nie podobne zwierząt. Lwy nie są rude, albo żółtawe, ale popielate, ani tak złe, jak Afrykańskie. Łosiów jest dostatek, z skórą twardą nie przebitą. Tygrysy okrutnie zajadłe, Obywatelów tamecznych cierpieć nie mogące, z śladów ich poznając, a na Hi szpanów dyskretni, Psów tam nie znano, tylko malękich Alco nazwanych, z któremi się pieścili Obywatele. Teraz tam i wielkich rozmnożyli Hiszpani i tych Alkonami zowią. Na wyspie Hispanioli, tak psów rozmnożone mnóstwo, iż wiele się ich wściekając, kupami, bydło i Judzi kaleczą; takie wybijającemu znaczna naznaczona rekompensa. Po górach Amerykańskich
tam sąwłaściwie Amerykańskie, do naszych mało, albo nic nie podobne źwierząt. Lwy nie są rude, albo żółtawe, ale popielate, ani tak złe, iak Afrykańskie. Łosiów iest dostatek, z skórą twardą nie przebitą. Tygrysy okrutnie zaiadłe, Obywatelow tamecznych cierpieć nie mogące, z śladow ich poznaiąc, a na Hi szpánow dyskretni, Psów tam nie znano, tylko malękich Alco nazwanych, z ktoremi się pieścili Obywatele. Teraz tam y wielkich rozmnożyli Hiszpani y tych Alkonami zowią. Na wyspie Hispanioli, tak psow rozmnożone mnostwo, iż wiele się ich wściekaiąc, kupami, bydło y Iudzi kaleczą; takie wybiiaiącemu znaczna naznaczona rekompensa. Po górach Amerykańskich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 619
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
pewnej sekty, szturmem dobyli i wszystkich wycięli. Co jeżeliby tak było, jest czego żałować, gdyż się tam znaczna strages ludu chrześcijańskiego nullo negotio,stała. Byli przy tej imprezie i Tatarowie ci, którzy cara Piotra z częścią wojska powracającego odprowadzili i tak już byli osaczyli w miejscu pewnym, że Tatarowie oślep przez szpan rajtaryjej do obozu wdzierać się chcieli i dokazaliby byli, gdyby nie Szeremet z Biłhorodu przybył na odsiecz we 30 m. wojska. To z Mohylewa piszą, że posłanik moskiewski szpieszno idzie do nas i już Mohylew pominął nie czekając nawet naznaczenia podwód według paktów; z jakim dziełem idzie, nikt się tego nie dowie,
pewnej sekty, szturmem dobyli i wszystkich wycięli. Co jeżeliby tak było, jest czego żałować, gdyż się tam znaczna strages ludu chrześcijańskiego nullo negotio,stała. Byli przy tej imprezie i Tatarowie ci, którzy cara Piotra z częścią wojska powracającego odprowadzili i tak już byli osaczyli w miejscu pewnym, że Tatarowie oślep przez szpan rajtaryjej do obozu wdzierać się chcieli i dokazaliby byli, gdyby nie Szeremet z Biłhorodu przybył na odsiecz we 30 m. wojska. To z Mohylewa piszą, że posłanik moskiewski szpieszno idzie do nas i już Mohylew pominął nie czekając nawet naznaczenia podwód według paktów; z jakim dziełem idzie, nikt się tego nie dowie,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 316
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958