. Lecz serce z ciałem będzie duszy wściekle Zajrzeć, że ona w raju, a to w piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi
. Lecz serce z ciałem będzie duszy wściekle Zajrzeć, że ona w raju, a to w piekle. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 240
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stronę to wasze staranie/ Abowiem już ten odniósł przystojne karanie. Jaki jednak występek był jego/ i potym Co za pomsta nań padła/ sam dam sprawę o tym: Sława o złości świata otarła się beła O uszy nasze/ która aby się zmienieła D Życząc/ z Olimpu się sam spuszczm wysokiego/ A Bóg szpiegując ziemię/ człeka śmiertelnego Postać biorę: Długoby wyliczać się miało/ Jak się występków sieła wszędzie znajdowało. Ale przecię mniejsza się sława pokazała W tej mierze/ a niż sama prawda wyświadczała. E Przeszedłem górę Menal; i zwierza różnego Straszne knieje/ Cyllenę/ i oziębionego Liceusza choiny. Potym na dzierżawy Arkadyjskie/
stronę to wásze stáránie/ Abowiem iuż ten odniosł przystoyne karánie. Iáki iednák występek był iego/ y potym Co zá pomstá nań pádłá/ sam dam spráwę o tym: Sławá o złośći świátá otárłá się bełá O vszy násze/ ktora áby się zmieniełá D Zycząc/ z Olimpu się sam spuszczm wysokiego/ A Bog szpieguiąc źiemię/ człeká śmiertelnego Postáć biorę: Długoby wyliczáć się miáło/ Iák się występkow śiełá wszędźie znáydowáło. Ale przećię mnieysza się słáwá pokazáłá W tey mierze/ á niż sámá prawdá wyświadczáłá. E Przeszedłem gorę Menál; y źwierzá rożnego Strászne knieie/ Cyllenę/ y oźiębionego Liceuszá choiny. Potym ná dźierżáwy Arkádiyskie/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 15
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
skrzyneczkę zamknione/ Z świeżego uplecioną chrostu Akcejskiego: E Trzem pannom córkom/ ze dwu natur złożonego Cekropa/ do chowania/ Pallas była dała. A iż tajeła co jest/ srodze zakazała/ Aby na tajemnice jej nie zaglądały. Jam na Ilmie/ który tam stał blisko niemały/ Skrywszy się między miekkie liście/ szpiegowała/ Coby ona rodzina z skrzynką poczynała. Dwie były co broniły onej niewątpliwie/ Pandrosa z Ersą/ ale jedna niecierpliwie Aglauros/ bojaźliwych sióstr w kupę wezwała/ I zaciągnione węzły ręką rozwiązała. Aż wewnątrz niemowiątko/ i rozciągnionego Węża nalazły/ z jegoż ciała wyrosłego. Com ja wszystko Boginiej odniosła/ a
skrzyneczkę zámknione/ Z świeżego vplećioną chrostu Akceyskiego: E Trzem pánnom corkom/ ze dwu nátur złożonego Cekropá/ do chowánia/ Pállás byłá dáłá. A iż táiełá co iest/ srodze zákazáłá/ Aby ná táiemnice iey nie záglądáły. Iam ná Ilmie/ ktory tám sstał blisko niemáły/ Skrywszy się między miekkie liśćie/ szpiegowáłá/ Coby oná rodźiná z skrzynką poczynáłá. Dwie były co broniły oney niewątpliwie/ Pándrosá z Ersą/ ále iedná niećierpliwie Aglauros/ boiaźliwych śiostr w kupę wezwáłá/ Y záćiągnione węzły ręką rozwiązáłá. Aż wewnątrz niemowiątko/ y rośćiągnionego Wężá nálázły/ z iegoż ćiáłá wyrosłego. Com ia wszystko Boginiey odniosłá/ á
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam dalej. Po co, pytam się, te rozwody i ustronia nocne, które tylko samej zdradzie i kradzieży należą. O przemierzła stanu w straszliwej obecności Boskiej poprzysiężonego obłudo! Cóż ci po tych sztukach i szelmowskich stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozji i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować
w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam dalej. Po co, pytam się, te rozwody i ustronia nocne, które tylko samej zdradzie i kradzieży należą. O przemierzła stanu w straszliwej obecności Boskiej poprzysiężonego obłudo! Cóż ci po tych sztukach i szelmowskich stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozyi i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 262
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzów. Szpichlerze zwyczajnie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyj; co często złodziejom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, i zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tej szkodzie zabiegając, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, i szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabijanemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek najchudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale, wiatrby nie przechodził. Pan Administrator niech też od swej Jejmości w nocy się porwie, gumno obejdzie, toż niech czyni gumienny i stróż.
bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzow. Szpichlerze zwyczaynie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyi; co często złodzieiom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, y zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tey szkodzie zabiegaiąc, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, y szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabiianemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek naychudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale, wiatrby nie przechodził. Pan Administrator niech też od swey Ieymości w nocy się porwie, gumno obeydzie, toż niech cżyni gumienny y stroż.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 408.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wyglądam śmiele; A słusznaby cię OEnonie zdradzić I gdyś niesłowny, o sobie jej radzić. Nie raz mię w leśnej szukali dąbrowie, Chociem się kryła, dzicy Satyrowie; Nie raz, kiedy się przed nimi więc kryję, Ten nogę, a on złamał w gonach szyję. Często i Fauni okryci leszczyną, Szpiegowali mię gdzie między łoziną; Albo po karkach rozciągnonej Idy, Amory jawiąc, i swoje niewstydy, Zemną najpierwsze swe kochanie stroił, Ten, co murami Ilium uzbroił; I zapomniawszy swego dostojeństwa, Kwiat pierwszy mego rozwiązał Panieństwa. Broniłam się mu, lecz nie mogłam zdołać; Nikt nie ratował, bo nie przyszło
wyglądam śmiele; A słusznáby ćię OEnonie zdrádźić Y gdyś niesłowny, o sobie iey rádźić. Nie raz mię w leśney szukáli dąbrowie, Choćiem się kryłá, dźicy Sátyrowie; Nie raz, kiedy się przed nimi więc kryię, Ten nogę, á on złamał w gonách szyię. Często y Fauni okryći leszczyną, Szpiegowáli mię gdźie między łoźiną; Albo po kárkách rośćiągnoney Idy, Amory iáwiąc, y swoie niewstydy, Zemną naypierwsze swe kochánie stroił, Ten, co murámi Ilium uzbroił; Y zápomniáwszy swego dostoieństwá, Kwiát pierwszy mego rozwiązał Pánieństwá. Broniłam się mu, lecz nie mogłám zdołáć; Nikt nie rátował, bo nie przyszło
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 66
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
były na łup? Izali nam nie lepiej wrócić się do Egiptu? 4. I mówili miedzy sobą: Postanowmy sobie wodza/ a wroćmy się do Egiptu. 5.
TEdy upadł Mojżesz i Aaron na Oblicze swoje/ przed wszystkim zgromadzeniem synów Izraelskich. 6. A Jozeu syn Nunów/ i Kaleb syn Jefonów/ którzy szpiegowali ziemię rozdarli szaty swoje: 7. I rzekli do wszystkiego zgromadzenia synów Izraelskich/ mówiąc: Ziemia którąsmy przeszli i przeszpiegowali ją/ ziemia jest barzo dobra: 8. Będzieli nam PAN miłościw/ tedy nas wprowadzi do tej ziemie/ a da ją nam/ ziemię tę/ która opływa mlekiem i miodem: 9. Jedno
były ná łup? Izali nam nie lepiey wroćić śię do Egiptu? 4. Y mowili miedzy sobą: Postánowmy sobie wodzá/ á wroćmy śię do Egiptu. 5.
TEdy upadł Mojzesz y Aáron ná Oblicze swoje/ przed wszystkim zgromádzeniem synow Izráelskich. 6. A Iozeu syn Nunow/ y Káleb syn Iefonow/ ktorzy szpiegowáli źiemię rozdárli száty swoje: 7. Y rzekli do wszystkiego zgromádzenia synow Izráelskich/ mowiąc: Ziemiá ktorąsmy przeszli y przeszpiegowáli ją/ źiemiá jest bárzo dobrá: 8. Będźieli nam PAN miłośćiw/ tedy nas wprowádźi do tey źiemie/ á da ją nam/ źiemię tę/ ktora opływa mlekiem y miodem: 9. Iedno
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 154
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ziemię/ którąście wy wzgardzili: 32. Ale trupy wasze/ wasze trupy mówię/ polegą na tej puszczy: 33. A Synowie waszy będą się tułali po tej puszczy przez czterdzieści lat/ i poniosą karanie za cudzołóstwa wasze/ aż wyginą trupy wasze na puszczy: 34. Według liczby dni/ w którycheście szpiegowali ziemię/ to jest czterdzieści dni/ dzień każdy za rok licząc poniesiecie nieprawości wasze czterdzieści lat/ i poznacie pomstę swego odstąpienia ode mnie. 35. JA PAN mówiłem/ że to uczynię/ temu wszystkiemu zgromadzeniu złemu/ które się spiknęło przeciwko mnie: na tej puszczy poginą/ i tu pomrą. 36.
ONi
źiemię/ ktorąśćie wy wzgárdźili: 32. Ale trupy wásze/ wásze trupy mowię/ polegą ná tey puszczy: 33. A Synowie wászy będą śię tułáli po tey puszczy przez czterdźieśći lat/ y poniosą karanie zá cudzołostwá wásze/ áż wyginą trupy wásze ná puszczy: 34. Według licżby dni/ w ktorycheśćie szpiegowáli źiemię/ to jest czterdźieśći dni/ dzień káżdy zá rok licząc ponieśiećie niepráwośći wásze czterdźieśći lat/ y poznaćie pomstę swego odstąpienia ode mnie. 35. JA PAN mowiłem/ że to ucżynię/ temu wszystkiemu zgromádzeniu złemu/ ktore śię spiknęło przećiwko mnie: ná tey puszczy poginą/ y tu pomrą. 36.
ONi
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 155
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
I dla tego jelkroć rozmowa była o świętych/ brat Leo mawiał: Namilszy wielcy są wszyscy Święci/ ale też i święty Franciszek jest z liczby wielkich/ dla cudów które Pan sprawował przezeń. Co święty usłyszawszy rzekł: Bracie owieczko po coś tu przyszedł? Zażem cię tak wiele razów nie upominał żebyś mię nie szpiegował. Powiedz mi pod posłuszeństwem jeśliś co widział. Odpowiedział: Ojcze/ słyszałem ześ mówił/ i z wielkim podziwieniem częstoś tę modlitwę powtarzał: Coś ty jest nasłodszy Boże mój/ a com ja jest robaczek i maluczki służka twój. I na ten czas widziałem płomień ognisty zstępujacy z nieba
Y dla tego ielkroć rozmowa byłá o świętych/ brát Leo mawiał: Namilszy wielcy są wszyscy Swięći/ ále też y święty Fránćiszek iest z liczby wielkich/ dla cudow ktore Pan sprawował przezeń. Co święty vsłyszawszy rzekł: Bráćie owieczko po coś tu przyszedł? Zażem ćię ták wiele rázow nie vpominał żebyś mię nie szpiegował. Powiedz mi pod posłuszeństwem iesliś co widźiał. Odpowiedźiał: Oycze/ słyszałem ześ mowił/ y z wielkim podźiwieniem częstoś tę modlitwę powtarzał: Coś ty iest nasłodszy Boże moy/ á com ia iesst robaczek y máluczki służká twoy. Y ná ten czás widźiałem płomień ognisty zstępuiacy z niebá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 137
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
włożył. Tak mi też dał Bóg moc na duszy/ iż za wszytkie dobra/ które mi są od jego. Naświętszej dobroci pozwolone/ zawsze go usty i sercem chwalę i wielbię. Te tedy były słowa któreś słyszał/ i rą wyciąganie któreś widział. Ale patrz bracie owieczko/ żebyś nie chodził za mną napotym szpiegując mię/ a wróć się do Celle twojej z błogosławieństwem Bożym/ a miej pilnie staranie o mnie: Abowiem w krótkim czasie uczyni Pan tak dziwne dziwy na tej gorze/ iz się wszytek świat będzie dziwował: gdyż uczyni jakies nowe rzeczy których nigdy żadnemu stworzeniu na świecie nie uczynił. Co się potym jawnie pokazało. Nigdy
włożył. Ták mi też dał Bog moc ná duszy/ iż zá wszytkie dobrá/ ktore mi są od iego. Naświętszey dobroći pozwolone/ záwsze go vsty y sercem chwalę y wielbię. Te tedy były słowá ktoreś słyszał/ y rą wyciągánie ktoreś widźiał. Ale patrz braćie owieczko/ żebyś nie chodźił zá mną nápotym szpieguiąc mię/ á wroć sie do Celle twoiey z błogosłáwieństwem Bożym/ á miey pilnie stáránie o mnie: Abowiem w krotkim czáśie vczyni Pan tak dźiwne dźiwy ná tey gorze/ iz sie wszytek świát będźie dźiwował: gdyż vczyni iákies nowe rzecży ktorych nigdy żadnemu stworzeniu ná świećie nie vczynił. Co sie potym iáwnie pokazáło. Nigdy
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 138
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612