em spektatorem, kiedy za ukradzioną patynę obwieszono. To prawda, bywają excessa, ale puniuntur, bywają excessa jako wszędy w wojsku, w których jest siła poczciwych oficjalistów i niepoczciwych; ale żeby mniejsze excessa były, niż sasów, na to nie pozwalam. Prawda, Szteinbok był zabrał zachowane kościelne skarby, ale co do szpilki wrócił; prawda, że i szlacheckim się dostało, ale praktykuje się to inter adversas partes i u nas, czego i ja (dobrze świadom). Probant, że z tych szlacheckich w Sokalu złożonych skarbów, więcej polakom niż szwedom dostało się. Na tem tylko manum ex tabula, a tak najlepiej uczynić, obadwa
em spektatorem, kiedy za ukradzioną patynę obwieszono. To prawda, bywają excessa, ale puniuntur, bywają excessa jako wszędy w wojsku, w których jest siła poczciwych oficyalistów i niepoczciwych; ale żeby mniejsze excessa były, niż sasów, na to nie pozwalam. Prawda, Szteinbok był zabrał zachowane kościelne skarby, ale co do szpilki wrócił; prawda, że i szlacheckim się dostało, ale praktykuje się to inter adversas partes i u nas, czego i ja (dobrze świadom). Probant, że z tych szlacheckich w Sokalu złożonych skarbów, więcéj polakom niż szwedom dostało się. Na tém tylko manum ex tabula, a tak najlepiéj uczynić, obadwa
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 423
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi
OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 5
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby Albo jakie misternie upieczone ptastwo,
ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby Albo jakie misternie upieczone ptastwo,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mógłbym ja to był zrobić o jednym zawodzie. Przestrzec mnie było” — rzecze. „Gdzież Waszeć miał szydło Na dziurkę tak subtelną, na złote trzęsidło?” „Nie męcz jej, miła żono; szedłszy za mąż — rzecze — Będzie miała trzęsidło, co jej go zawlecze: Parę pereł przy szpilce; i wiedz pewnie o tym: Gdyby przyszło na frymark, wzgardziłaby złotym.” 274 (F). NA JEDNEGO Z PANÓW DYSTRYBUTORÓW HIBERNY
Już święta zgoda na wysokim niebie: On Wulkan, co mu Mars Wenerę grzebie, Wiedzący, czego do mięsa potrzeba, Podjął się dzielić marsowego chleba. 275 (F
Mógłbym ja to był zrobić o jednym zawodzie. Przestrzec mnie było” — rzecze. „Gdzież Waszeć miał szydło Na dziurkę tak subtelną, na złote trzęsidło?” „Nie męcz jej, miła żono; szedszy za mąż — rzecze — Będzie miała trzęsidło, co jej go zawlecze: Parę pereł przy szpilce; i wiedz pewnie o tym: Gdyby przyszło na frymark, wzgardziłaby złotym.” 274 (F). NA JEDNEGO Z PANÓW DYSTRYBUTORÓW HIBERNY
Już święta zgoda na wysokim niebie: On Wulkan, co mu Mars Wenerę grzebie, Wiedzący, czego do mięsa potrzeba, Podjął się dzielić marsowego chleba. 275 (F
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 121
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Wesela bez bo jaźni, cnoty bez zazdrości. Nie wszędy jednak boli, gdzie człowieka kole: Zwyczajnie zęby kolą nożykiem przy stole, Kolą zjątrzony palec aż do trzeciej skóry, Owszem miło, gdy trafią do gotowej dziury. Niechże cię to od róży, moja zacna pani, Nie odraża, że rosną ostre szpilki na niej; Których kilka posyłam, jeszcze bladej cery, Bo te, które purpurzy krew pięknej Wenery, Gdy się w subtelną nóżkę, bieżący przez pole Za swoim Adonidą, nieboga zakole, Jeszcze z pępia nie wyszły: każda rzecz z daleka Terminu i swej pory z przyrodzenia czeka. 404 (D). NA
, Wesela bez bo jaźni, cnoty bez zazdrości. Nie wszędy jednak boli, gdzie człowieka kole: Zwyczajnie zęby kolą nożykiem przy stole, Kolą zjątrzony palec aż do trzeciej skóry, Owszem miło, gdy trafią do gotowej dziury. Niechże cię to od róży, moja zacna pani, Nie odraża, że rostą ostre szpilki na niej; Których kilka posyłam, jeszcze bladej cery, Bo te, które purpurzy krew pięknej Wenery, Gdy się w subtelną nóżkę, bieżący przez pole Za swoim Adonidą, nieboga zakole, Jeszcze z pępia nie wyszły: każda rzecz z daleka Terminu i swej pory z przyrodzenia czeka. 404 (D). NA
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 176
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dekret trybunału, Że wszelkiemu rozsypać w proch się trzeba ciału, Że cokolwiek na ziemię z ziemie wyszło lotem, W ziemię zaś niecofnionym pójdzie kołowrotem. Kiedy dziś patrzę na cię, mój zacny Konstanty, Bierzesz z żoną w posagu srogie folianty, Acz jedne pugilares lepsze są przed kilką Tysięcy ksiąg, gdzie co chcesz mosiądzową szpilką Piszą, i ołowianą, ale to źle, bowiem Lepszy do pargaminu mosiądz przed ołowiem; Nie bez przyczyny, mówię, bo gdzie mosiądz strugnie, Zawszeć to każdy powie, tam się ołów ugnie. Bierzesz, mówię, tyle ksiąg po żenie posagiem, Które lubo z Adamem będziesz czytał nagiem, Lubo odzianym, więcej
dekret trybunału, Że wszelkiemu rozsypać w proch się trzeba ciału, Że cokolwiek na ziemię z ziemie wyszło lotem, W ziemię zaś niecofnionym pójdzie kołowrotem. Kiedy dziś patrzę na cię, mój zacny Konstanty, Bierzesz z żoną w posagu srogie folijanty, Acz jedne pugilares lepsze są przed kilką Tysięcy ksiąg, gdzie co chcesz mosiądzową szpilką Piszą, i ołowianą, ale to źle, bowiem Lepszy do pargaminu mosiądz przed ołowiem; Nie bez przyczyny, mówię, bo gdzie mosiądz strugnie, Zawszeć to każdy powie, tam się ołów ugnie. Bierzesz, mówię, tyle ksiąg po żenie posagiem, Które lubo z Adamem będziesz czytał nagiem, Lubo odzianym, więcej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 210
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku drzwiom mierzy; Że nie szepce, ludzie się dziwują, pacierzy. Toż poszedszy do domu, skoro kościół złupi, Szpilek, igieł, nożyków na kram sobie kupi, A skoro ten wyprzeda, sprawi sobie inny, Lecz inszego gatunku i lepszej faryny. Tak co dalej, to lepiej, gdy mu szczęście zdarza, Aż on z hołysza kramarz, aż kupiec z kramarza. Dopieroż spanoszawszy, ołtarz on, na którem Wziął pieniędzy,
, wspomnione odprawiwszy wota, Szepcąc swoje paciorki, kiedy nie miał złota, Idzie, kędy pieniądze leżą, ku ofierze: Całując ołtarz, pełną gębę ich nabierze. Razu nie obejźrawszy, prosto ku drzwiom mierzy; Że nie szepce, ludzie się dziwują, pacierzy. Toż poszedszy do domu, skoro kościół złupi, Szpilek, igieł, nożyków na kram sobie kupi, A skoro ten wyprzeda, sprawi sobie iny, Lecz inszego gatunku i lepszej faryny. Tak co dalej, to lepiej, gdy mu szczęście zdarza, Aż on z hołysza kramarz, aż kupiec z kramarza. Dopieroż spanoszawszy, ołtarz on, na którem Wziął pieniędzy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 220
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i przez czary, Trzy dziewięci rozumów mają i sztuk tyle, Że ich na Twardowskiego nie zjeździsz kobyle. Łąka bez płota, gadzin, jaszczurki i węża, Młoda pani bez złego i starego męża, Niebo bez chmur, miód bez pszczół, róża bez kolących Szpilek, morze bez wiatrów okręty burzących, Żywot ten nasz bez śmierci, jezioro bez żaby I świat bez chyby byłby piękniejszy bez baby. Ale na cóż im łaję? Co mi za nadgroda, Że im dawną pieśń śpiewam? I słów było szkoda. Wszyscy wiedzą, jak jest rzecz sprośna być tą babą, Czego
: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i przez czary, Trzy dziewięci rozumów mają i sztuk tyle, Że ich na Twardowskiego nie zjeździsz kobyle. Łąka bez płota, gadzin, jaszczurki i węża, Młoda pani bez złego i starego męża, Niebo bez chmur, miód bez pszczół, róża bez kolących Szpilek, morze bez wiatrów okręty burzących, Żywot ten nasz bez śmierci, jezioro bez żaby I świat bez chyby byłby piękniejszy bez baby. Ale na cóż im łaję? Co mi za nadgroda, Że im dawną pieśń śpiewam? I słów było szkoda. Wszyscy wiedzą, jak jest rzecz sprośna być tą babą, Czego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 329
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gdy zechcesz co ważyć Horyzontalnie albo Poziomnie. W niedostatku srzodwagi od Stolarza zrobionej, tak ją po prostu mieć będziesz. Weźmij sztukę deski, EFDy, szerokiej na ćwierć (im szersza tym lepsza,) i wyrznij na spodnim boku ID, trianguł SH, na objęcie kulki Perpendykułowej, a wbiwszy pod wierzchem, igłę, szpilkę, albo ćwieczek R, uwiąż na nim perpendykuł, to jest nitkę z kulką R. Potym postaw deskę na stole, i znajdź na niej punkt Z średni, jako się dopiero rzekło. A wygotujesz sobie srzodwagę doskonałą, lubo prostą. Druga srzodwaga z mniejszym zawodem. Arkusz papieru nie rozwiniony COV, złam in quarto
gdy zechcesz co ważyć Horyzontalnie álbo Poźiomnie. W niedostátku srzodwagi od Stolarzá zrobioney, ták ią po prostu mieć będźiesz. Weźmiy sztukę deski, EFDI, szerokiey ná ćwierć (im szersza tym lepsza,) y wyrzniy ná spodnim boku ID, tryánguł SH, ná obięćie kulki Perpendykułowey, á wbiwszy pod wierzchem, igłę, szpilkę, álbo ćwieczek R, vwiąż ná nim perpendykuł, to iest nitkę z kulką RH. Potym postaw deskę ná stole, y znaydż ná niey punkt S srzedni, iáko się dopiero rzekło. A wygotuiesz sobie srzodwagę doskonáłą, lubo prostą. Druga srzodwagá z mnieyszym záwodem. Arkusz pápieru nie rozwiniony TZOV, złam in quarto
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 4
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
wierzch laski, dla rozmierzania odległości pożyomnych ale i z boku pod wierzchem, dla wymierzania wysokości, mogła się wkładać wolno a dychtownie. Jeszcze z tejże drugiej strony fmn, przypraw perpendykuł ft, równoodległy samej FG, na pierwszej stronie FLHG. Na koniec: we srzodek M, w klejonej rękojeści, wbij trochę ostrza szpilki mosiężnej Md, i drugą w rogu H, Kwadratu HGLFL; tak żeby się mogły wyjmować kiedy tego będzie potrzeba. A tak stanie Tablica Miernicza gotowa, bez kosztu, piłności, i zawodów wielkich, których potrzebują Kwadraty, Planimetra, Paantometry, Astrolabia, i insze zwyczajne Instrumenta Geometrów. Dla wymierzania wysokości Tablica może być
wierzch laski, dla rozmierzánia odległośći pożiomnych ále y z boku pod wierzchem, dla wymierzánia wysokośći, mogłá się wkłádáć wolno á dychtownie. Ieszcze z teyże drugiey strony fmn, przypraw perpendykuł ft, rownoodległy sámey FG, ná pierwszey stronie FLHG. Ná koniec: we srzodek M, w kliioney rękoieśći, wbiy trochę ostrzá szpilki mośiężney Md, y drugą w rogu H, Kwádratu HGLFL; ták żeby się mogły wyymowáć kiedy tego będźie potrzebá. A ták stánie Tablicá Miernicza gotowa, bez kosztu, piłnośći, y zawodow wielkich, ktorych potrzebuią Kwádraty, Planimetra, Paantometry, Astrolabia, y insze zwyczáyne Instrumentá Geometrow. Dla wymierzánia wysokośći Tablicá może bydż
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 8
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684