tym Pana Zaboklickiego, przez którego to miałem czynić, i zażywać Chojeckiego do buntowania, który list tu inseruję. Dziesiąty. NIebyłem bo mię Król Jego Mość dysgustował. Regimenty Rajtarskie zwinął. Pieszy zmniejszył. Chorągwie w Pułkach moich cale Zwinął. W rząd Hetmański Pana Czarnieckiego wtrącił mnie postponowawszy. Bo mi nieprzyjaciele szyli boty, aby mię zgładzić, abo wdrodze, abów bitwie, abo w tumulcie. I dopiero, samisz Chorągwie pozwijawszy, Regimenty pokrzywdziwszy, i do buntu okazję dawszy. Punkt Manifestu Zmyślają na mię, że przez Pana Zaboklickiego, i przez Apostatę Chojeckiego ten bunt w Wojskum uczynił. Jaśnie Wielmożny Mości P. Marszałku
tym Páná Záboklickiego, przez ktorego to miałem czynić, y záżywáć Choieckiego do buntowánia, ktory list tu inseruię. Dźieśiąty. NIebyłem bo mię Krol Iego Mość disgustował. Regimenty Ráytarskie zwinął. Pieszy zmnieyszył. Chorągwie w Pułkách moich cále Zwinął. W rząd Hetmánski Páná Czárnieckiego wtrąćił mnie postponowawszy. Bo mi nieprzyiaćiele szyli boty, áby mię zgłádźić, ábo wdrodze, ábow bitwie, ábo w tumulćie. Y dopiero, sámisz Chorągwie pozwijawszy, Regimenty pokrzywdźiwszy, y do buntu okázyę dawszy. Punct Mánifestu Zmyśláią ná mię, że przez Páná Záboklickie^o^, y przez Apostatę Choieckiego ten bunt w Woyskum vczynił. Iáśnie Wielmożny Mośći P. Márszałku
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 103
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, które za oblubieńców Podobnych sobie obierają młodzieńców, Bo w takim bywa stanie Lubieżne pomieszkanie, Kiedy równy swą równią w małżeństwo bierze. DwunasTA: IZABELLA
Powiedz, serce me, wszakeś nie nieme, W którym kochasz nabarziej doczesnym stworzeniu?
Czy w pysznych strojach, czyli w pokojach Pańskich? Czyli w bankietach, szyli w dobrym mieniu?
Bowiem żadnego serca takiego Nie masz na świecie, które by żyło bez lubości. Każde na pieczy ma pewne rzeczy, Do których osobliwiej skłania swe miłości;
Inszym klejnoty i kruszec złoty, Także perły łakomym ogniem chęci grzeją. Drudzy w bławatach i szumnych szatach Wszytkę swą pokładają ufność i z nadzieją,
, które za oblubieńców Podobnych sobie obierają młodzieńców, Bo w takim bywa stanie Lubieżne pomieszkanie, Kiedy równy swą równią w małżeństwo bierze. DWANASTA: IZABELLA
Powiedz, serce me, wszakeś nie nieme, W którym kochasz nabarziej doczesnym stworzeniu?
Czy w pysznych strojach, czyli w pokojach Pańskich? Czyli w bankietach, szyli w dobrym mieniu?
Bowiem żadnego serca takiego Nie masz na świecie, które by żyło bez lubości. Każde na pieczy ma pewne rzeczy, Do których osobliwiej skłania swe miłości;
Inszym klejnoty i kruszec złoty, Także perły łakomym ogniem chęci grzeją. Drudzy w bławatach i szumnych szatach Wszytkę swą pokładają ufność i z nadzieją,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 117
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
zęby ściska, ostrem żelazem dobyłeś mu pyska. A kędy tylko zdarzyło się pole, ganiłeś ordom z Kozaki swewole; będą pamiętać klęskę pod Kalnikiem, ośmieliwszy się z tobą potrzeć szykiem, bo wzięli chłostę od ciebie tak sporą, jaką zwyczajnie twoją szablą biorą. Zgoła tak nagła rewolta fortuny, gdy nam już szyli sąsiedzi całuny, już Orzeł polski umierał pomału, że od samego wrócieł spoliału i jako feniks na twym Polu drugi ostatniej sobie sam mistrzem posługi
wielkiem u świata całego to dziwem, kiedy umarszy, jako z nowu żywem słońcem twej sławy w swej zagrzany woni, aż ptak, aż znowu lata, znowu goni. Kogo Bóg
zęby ściska, ostrem żelazem dobyłeś mu pyska. A kędy tylko zdarzyło się pole, ganiłeś ordom z Kozaki swewole; będą pamiętać klęskę pod Kalnikiem, ośmieliwszy się z tobą potrzeć szykiem, bo wzięli chłostę od ciebie tak sporą, jaką zwyczajnie twoją szablą biorą. Zgoła tak nagła rewolta fortuny, gdy nam już szyli sąsiedzi całuny, już Orzeł polski umierał pomału, że od samego wrócieł spolijału i jako feniks na twym Polu drugi ostatniej sobie sam mistrzem posługi
wielkiem u świata całego to dziwem, kiedy umarszy, jako z nowu żywem słońcem twej sławy w swej zagrzany woni, aż ptak, aż znowu lata, znowu goni. Kogo Bóg
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 71
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
jatki, bez wszelkiego posiłku, A na ostatek, niechby sobie zdrów siedział w Białej albo Nieświeżu; ale napisawszy, że posłał do wojska p. podskarbiego nadwornego litewskiego na miejscu swym, dotąd ani p. podskarbiego u wojska, ani wojska na naznaczone nie widać miejsce, bo się dotąd z swych konsystencyj nie ru- szyli, które mieli koło Korca, i gdzie zdarli na kilkakroć sto tysięcy. A gdyby byli na dzień naznaczony stanęli, a choć w tydzień potem, pod Brodami, toby te zagony tatarskie nie miały były tego chodzenia na Wołyń bezpieczeństwa. Ale cóż czynić? Mnie to P. Bóg każe! Kiedym sam rządził
jatki, bez wszelkiego posiłku, A na ostatek, niechby sobie zdrów siedział w Białej albo Nieświeżu; ale napisawszy, że posłał do wojska p. podskarbiego nadwornego litewskiego na miejscu swym, dotąd ani p. podskarbiego u wojska, ani wojska na naznaczone nie widać miejsce, bo się dotąd z swych konsystencyj nie ru- szyli, które mieli koło Korca, i gdzie zdarli na kilkakroć sto tysięcy. A gdyby byli na dzień naznaczony stanęli, a choć w tydzień potem, pod Brodami, toby te zagony tatarskie nie miały były tego chodzenia na Wołyń bezpieczeństwa. Ale cóż czynić? Mnie to P. Bóg każe! Kiedym sam rządził
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 439
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962