się kuropatwy/ zle o kwiczołach Wgarcach topią je wrosołach. Tam skazano na ogień całkiem bawołu/ Z nim ze i żubra pospołu. I niewinny zajączek cierpi sztych srogi/ Łańcą przebit między nogi. Trą miałko jadowite w moździerzach pieprze/ Nacierając nimi wieprze. Z których potym szczególne za upominki/ Szlą Westfalskie Panom szynki. Z kanaru co go przysłał Hamburg niebliski. Mrozem: bielą się pułmiski. Po wierzchu mis padają/ Cukrowe grady A chłopięta temu rady. Patrz jak na komediej/ wlazł kapłon w Flaszę Skąd go (stłukszy ją/) wystraszę. Tu Bażant choć zabity/ swe rozpościera Skrzydła/ i na nich umiera. Jarząbek
się kuropátwy/ zle o kwiczołách Wgárcách topią ie wrosołách. Tám zkazano ná ogień całkiem báwołu/ Z nim ze y żubrá pospołu. Y niewinny záiączek ćierpi sztych srogi/ Láńcą przebit między nogi. Trą miáłko iádowite w mozdźierzách pieprze/ Náćieráiąc nimi wieprze. Z ktorych potym szczegulne zá vpominki/ Szlą Westphálskie Pánom szynki. Z kánáru co go przysłał Hámburg niebliski. Mrozem: bielą się pułmiski. Po wierzchu mis padáią/ Cukrowe grády A chłopiętá temu rády. Pátrz iák ná komediey/ wlazł kápłon w Flászę Zkąd go (stłukszy ią/) wystrászę. Tu Báżánt choć zábity/ swe rozpośćiera Skrzydłá/ y ná nich vmierá. Iárząbek
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 203
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rozkazujemy, z których jatek nam ani sukcesorom naszym nic płacić nie mają. Jednak jak wiele rzeźników będzie, każdy z nich co rok powinien do prowentów naszych wnosić łoju surowego kamień jeden. Pozwalamy im także wszelkiego towaru handlów, żadnych nie wyjmując ani ekscypując oprócz kościelnych, krwawych i mokrych, jako też i kradzionych. Także szynki wszelkiego likworu i napoju, futer, czapek, sukien, kożuchów, obuwia, skór wołowych, baranich i kozłowych, wolne piwa warzenie, gorzałki kurzenie, miodu sycenie, oddawszy co do arendy należy tak, jako zwyczaj jest i teraźniejsze postanowienie w Złoczowie. To jest od półmacka słodu piwnego złoty i groszy 6, od
rozkazujemy, z których jatek nam ani sukcesorom naszym nic płacić nie mają. Jednak jak wiele rzeźników będzie, każdy z nich co rok powinien do prowentów naszych wnosić łoju surowego kamień jeden. Pozwalamy im także wszelkiego towaru handlów, żadnych nie wyjmując ani ekscypując oprócz kościelnych, krwawych i mokrych, jako też i kradzionych. Także szynki wszelkiego likworu i napoju, futer, czapek, sukien, kożuchów, obuwia, skór wołowych, baranich i kozłowych, wolne piwa warzenie, gorzałki kurzenie, miodu sycenie, oddawszy co do arendy należy tak, jako zwyczaj jest i teraźniejsze postanowienie w Złoczowie. To jest od półmacka słodu piwnego złoty i groszy 6, od
Skrót tekstu: JewPriv_II_Sasów
Strona: 224
Tytuł:
Jewish Privileges in the Polish Commonwealth, t. II, Sasów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Złoczów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
przywileje, akty nadania
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Jewish privileges in the Polish commonwealth
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacob Goldberg
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Jerozolima
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Nauk Izraela
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
ceny Castel al Mare, kędy Polak orze, Choć ma napolskie stąd mury, stąd morze; Pijałeś i te, chociaż ich niewiele, Co się rodziły na szczerym popiele Piekielnej Somy, gdzie dla gruntu żmudnie Ziemie skopanej wiadrem ciągną studnie; Piłeś, w Grecy jej nie stawiwszy stopy, Potężne greki w szynkach Partenopy;
I do pustej się nie trudząc Korsyki, Wiesz, że Bas ty ja do tyk wiąże łyki. Aleś sam zjeździł kalabryjskie brzegi I na tamteczne sypał wina śniegi W nieznośnym słońcu; widziałeś obfite Sykulskie góry, macicą przykryte, Piłeś z Mesyny, z Palermu i z Etny, Dała-ć
ceny Castel al Mare, kędy Polak orze, Choć ma napolskie stąd mury, stąd morze; Pijałeś i te, chociaż ich niewiele, Co się rodziły na szczerym popiele Piekielnej Somy, gdzie dla gruntu żmudnie Ziemie skopanej wiadrem ciągną studnie; Piłeś, w Grecy jej nie stawiwszy stopy, Potężne greki w szynkach Partenopy;
I do pustej się nie trudząc Korsyki, Wiesz, że Bas ty ja do tyk wiąże łyki. Aleś sam zjeździł kalabryjskie brzegi I na tamteczne sypał wina śniegi W nieznośnym słońcu; widziałeś obfite Sykulskie góry, macicą przykryte, Piłeś z Mesyny, z Palermu i z Etny, Dała-ć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 53
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mną płachtą przyodziany czarną, W niebie modlitwą, ja na ziemi z płaczem, Małym cię, wielki królu, czczę haraczem. 557. NA ARGO PANA HADZIEWICZA
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu
mną płachtą przyodziany czarną, W niebie modlitwą, ja na ziemi z płaczem, Małym cię, wielki królu, czczę haraczem. 557. NA ARGO PANA HADZIEWICZA
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 429
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a mychmy za 4 dni i nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandii granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Anglii i Holandii dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy
a mychmy za 4 dni i nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandiej granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Angliej i Holandiej dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandii granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Anglii i Holandii dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod pięćdziesiąt
nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandiej granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Angliej i Holandiej dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod piędziesiąt
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie ludzi, co jest certum.
Roku Pańskiego 1663. w Litewskich Lasach Chłopiec znaleziony za dzikiego mianyczłeka; o którym trzyma Kircher i o innych podobnych, że jeszcze z pieluszek dzieci bywają w lasy od złych wyrzucone Matek, i tam od bestii między bestiami wychowane, ich na siebie biorą, obyczaje są jednak formalni naszynce ludzie. Henrykowi Hasyj Książęciu darowany był chłopiec na polowaniu złowiony w Anglii, chodzący z wyczajem bestii rękami i nogami, ledwie tego zwyczaju oduczony, często z tym się oświadczający, że mu milsza wilków, niż ludzi kompania. Był ten w trzecim Roku w lasy zaniesiony Majolus z Autorów.
Za Jana Kazimierza Króla Polskiego A
nie ludzi, co iest certum.
Roku Pańskiego 1663. w Litewskich Lasach Chłopiec znaleziony za dzikiego mianyczłeka; o ktorym trzyma Kircher y o innych podobnych, że ieszcze z pieluszek dzieci bywaią w lásy od złych wyrzucone Matek, y tam od bestyi między bestyami wychowane, ich na siebie biorą, obyczaie są iednak formalni naszynce ludzie. Henrykowi Hasyi Xiążeciu darowany był chłopiec na polowaniu złowiony w Anglii, chodzący z wyczaiem bestyi rękami y nogami, ledwie tego zwyczaiu oduczony, często z tym się oświadczaiący, że mu milsza wilkow, niż ludzi kompania. Był ten w trzećim Roku w lasy zaniesiony Maiolus z Autorow.
Za Iana Kazimierza Krola Polskiego A
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 105
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ani szynkować, nie mają, pod utraceniem towaru na strażnika. XXIV. Szynkarze i wszelcy kupcy, którzyby cokolwiek, nie opowiedziawszy się sędziemu, przed jego oszacowaniem, albo drożej nad ono przedawali, wszystek on towar na sędziego przepadać mają. A jeżeliby gdzie indziej . pokątnie, prócz bazaru albo miejsca od oboźnego na szynki i kupiectwa naznaczonego, tedy na oboźnego tymże sposobem towar przepadają. Przy których żaden towarzysz nie ma się przed sądem zastawiać pod utraceniem pocztu. XXV. Ktoby się ważył w domach szlacheckich, albo młynach, mimo pozwolenie (i to za wielką jaką przyczyną) od pułkownika albo jego trzymomiejsca, stanąć, lub tam
ani szynkować, nie mają, pod utraceniem towaru na strażnika. XXIV. Szynkarze i wszelcy kupcy, którzyby cokolwiek, nie opowiedziawszy się sędziemu, przed jego oszacowaniem, albo drożej nad ono przedawali, wszystek on towar na sędziego przepadać mają. A jeżeliby gdzie indziej . pokątnie, prócz bazaru albo miejsca od oboźnego na szynki i kupiectwa naznaczonego, tedy na oboźnego tymże sposobem towar przepadają. Przy których żaden towarzysz nie ma się przed sądem zastawiać pod utraceniem pocztu. XXV. Ktoby się ważył w domach szlacheckich, albo młynach, mimo pozwolenie (i to za wielką jaką przyczyną) od pułkownika albo jego trzymomiejsca, stanąć, lub tam
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 77
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
do Wm., prosząc o pannę Otylią. Widzę, że panna stateczna, ni do czego się nie ruszy, nie godzi się na wieś; zaczym obrałem sobie w inszym domu pannę Wyszczalską z Kaszub. Za tamtę dziękuję, odsyłam Wmci pierścień z oczkiem, a mój też Wmć leleniowy oddaj. Posyłam przy tym szynkę dzikiego kiernoza, cośmy go tak rok na wądkę ułowili. Zęby darowałem ks. plebanowi z Tylże. Radbym sam Wmci nawiedził, ale mię rybak do niewodu na jezioro zawołał. Kiedy będę w Julcowie, nie przebaczę przepomnieć Jaskarzami; teraz naprędce racz przyjąć a być łaskawy, jak z jasieńca wiór wyciął. Z
do Wm., prosząc o pannę Otyliją. Widzę, że panna stateczna, ni do czego się nie ruszy, nie godzi się na wieś; zaczym obrałem sobie w inszym domu pannę Wyszczalską z Kaszub. Za tamtę dziękuję, odsyłam Wmci pierścień z oczkiem, a mój też Wmć leleniowy oddaj. Posyłam przy tym szynkę dzikiego kiernoza, cośmy go tak rok na wądkę ułowili. Zęby darowałem ks. plebanowi z Tylże. Radbym sam Wmci nawiedził, ale mię rybak do niewodu na jezioro zawołał. Kiedy będę w Julcowie, nie przebaczę przepomnieć Jaskarzami; teraz naprędce racz przyjąć a być łaskawy, jak z jasieńca wiór wyciął. Z
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 337
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
(wszakeście w niebie byli jedną nogą Pierwszym zawodem, nie chcę już przeszkadzać drugi), Nie zapomnicie też tam swojej wiernej sługi.” 94 (D). WIELKANOC CHRZEŚCIJAŃSKA PRZYSCIE PAŃSKIE
Gotujemy się dzisia na jutrzejsze święta, A zwłaszcza wielkonocne: rzną w kuchni prosięta, Wół wisi, wieprze kolą, zwierzyny i szynki Żeby na stole były; w kołaczach rozynki; Bo się nam przez siedm niedziel naprzykrzył post długi. W nowe szaty stroimy i siebie, i sługi. Nie śpi druga całą noc, gotując musztasie, Włosy trafiąc; rada by kram włożyła na się. Wyglądamy, rychło li wszyscy świtem razem Będziemy triumfować z śmierci z
(wszakeście w niebie byli jedną nogą Pierwszym zawodem, nie chcę już przeszkadzać drugi), Nie zapomnicie też tam swojej wiernej sługi.” 94 (D). WIELKANOC CHRZEŚCIJAŃSKA PRZYSCIE PAŃSKIE
Gotujemy się dzisia na jutrzejsze święta, A zwłaszcza wielkonocne: rzną w kuchni prosięta, Wół wisi, wieprze kolą, zwierzyny i szynki Żeby na stole były; w kołaczach rozynki; Bo się nam przez siedm niedziel naprzykrzył post długi. W nowe szaty stroimy i siebie, i sługi. Nie śpi druga całą noc, gotując musztasie, Włosy trafiąc; rada by kram włożyła na się. Wyglądamy, rychło li wszyscy świtem razem Będziemy tryumfować z śmierci z
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 572
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987