byśmy więc przebyć je jak najprędzej, aby dojść pożądanego terminu uprzykrzonej podróży. Gdyby dni życia ludzkiego na dwadzieścia i cztery części według godzin podzielone, w tym rozmierze chciał kto w szczególnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, którzy i z jednej części nie umieją korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Żeby więc najszacowniejszy przywilej istności naszej nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następujących sposobów do dobrego czasu zażycia.
Ćwiczenie się w cnotach najpierwszą jest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie
byśmy więc przebyć ie iak nayprędzey, aby doyść pożądanego terminu uprzykrzoney podróży. Gdyby dni życia ludzkiego na dwadzieścia y cztery części według godzin podzielone, w tym rozmierze chciał kto w szczegulnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, ktorzy y z iedney części nie umieią korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Zeby więc nayszacownieyszy przywiley istności naszey nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następuiących sposobow do dobrego czasu zażycia.
Cwiczenie się w cnotach naypierwszą iest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 71
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych i nieumiejących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęśliwych. Okoliczności i nader częste zdarzają się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępują próżnowanie, ale oprócz tego że tęsknice uśmierzają, umysł rzeżwią i serce weselą.
Osobność nie powinna być przyczyną próżnowania i teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy jest w oczach jego; Możeż być pożądańsza sytuacja nad tę, która nas czyni widokiem Stwórcy naszego. Jeżeli przytomność poufałego przyjaciela czas z nim trawiony słodzi, coś za porównanie
przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych y nieumieiących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęsliwych. Okoliczności y nader częste zdarzaią się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępuią prożnowanie, ale oprocz tego że tesknice uśmierzaią, umysł rzeżwią y serce weselą.
Osobność nie powinna bydź przyczyną proznowania y teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy iest w oczach iego; Możeż bydź pożądańsza sytuacya nad tę, ktora nas czyni widokiem Stworcy naszego. Jeżeli przytomność poufałego przyiaciela czas z nim trawiony słodzi, coś za porownanie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 72
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
wieczny Panie dasz się nam przeprosić? Ze złoty wrócisz pokoj/ tej naszej Ojczyźnie/ Przy którym wszytko z ręki twej/ mieliśmy zyżnie. I ciebiesz to odjachać przydzie droga Zono? Jedno ciało; a jakoż może być dzielono? I jasz to sprzymierzonej odjadę Łoźnice? I polubionych w czasów? Trudnosz bez tęsknice Być/ do zwykłych delicij i miękkiej pościeli/ Zawsze ludzie co lubo obierać woleli. Niech się Hektor uwija w Greckich hufców środku; Parysowi się przespać wygodniej w Namiotku. Lub kiedy południowym snem rozmarzon bywa/ Wachlarzem nań Helena dla chłodu powiwa. Bo komusz/ by był z stali serca się niechwyci? Gdy
wieczny Pánie dasz sie nam przeprośić? Ze złoty wroćisz pokoy/ tey nászey Oyczyźnie/ Przy ktorym wszytko z ręki twey/ mieliśmy zyżnie. Y ćiebiesz to odiácháć przydźie droga Zono? Iedno ćiáło; á iákosz może bydź dźielono? Y iasz to zprzymierzoney odiádę Łoźnice? Y polubionych w czásow? Trudnosz bez tęsknice Bydź/ do zwykłych deliciy y miękkiey pośćieli/ Záwsze ludźie co lubo obieráć woleli. Niech się Hektor vwiia w Graeckich hufcow środku; Párysowi się przespáć wygodniey w Namiotku. Lub kiedy południowym snem rozmárzon bywa/ Wáchlarzem nąń Helená dla chłodu powiwa. Bo komusz/ by był z stali sercá się niechwyći? Gdy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 180
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
swej trwającą mierze Upatrował: inszy się na urodę sadzą I gładkość; której lata lub choroby wadzą. Przyznąm się mnim oto dbał/ choć tego masz siła/ Cnota Magnes/ do ciebie ta mię powabiła. Teraz plac/ teraz masz czas/ płacić mi nie chęci: Odległego w miłości mający w pamięci. Jeśli przykra tęsknica zafrasujeć głowę: Masz w ręku Gospodarskie zabawki domowe: Możesz nabiałów dojrzeć. Lecz iż lzejsza pono Cienkim wartkie osnujesz Jedwabiem wrzeciono. Lub Pacierz który miłszy Bogu przy kądzieli Zmowisz; niż maloważny odprawiać w pościeli. Na cóż słowa: Już wdrogę nieodmienną jadę/ W ręce Boskie wraz z tobą/ wszytko dobro kładę.
swey trwáiącą mierze Vpatrował: inszy się ná vrodę sádzą Y głádkość; ktorey láta lub choroby wádzą. Przyznąm się mnim oto dbał/ choć tego masz śiłá/ Cnotá Mágnes/ do ciebie tá mię powabiłá. Teraz plác/ teraz mász czás/ płáćić mi nie chęći: Odległego w miłośći máiący w pámięći. Ieśli przykra tęsknica záfrásuieć głowę: Masz w ręku Gospodárskie zabawki domowe: Możesz nabiałow doyrzeć. Lecz iż lzeysza pono Cienkim wartkie osnuiesz Iedwabiem wrzećiono. Lub Paćierz ktory miłszy Bogu przy kądźieli Zmowisz; niż máłoważny odprawiać w pośćieli. Ná cosz słowá: Iuż wdrogę nieodmięnną iádę/ W ręce Boskie wraz z tobą/ wszytko dobro kłádę.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 183
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
tych Sławie co ofiary palą; I wstrzymieźliwość jakąsi tam chwalą: Ta ich przewaga/ na to właśnie poszła; Jak ów co chwalił rzecz niechwalną/ Osła. Dam. Prawdać to widzę/ bo sama natura Jak mądrzy mówią że ciągnie do Jura; Na co mi skarby? na co mi klejnoty? Gdy noc w tęsknicy dokona sieroty. I kiedy dawną uważąm Dydonę/ Woli Łoźnicę/ niżeli Koronę Za fraszkę u niej sceptrum onym czasem/ To grunt cieszyć się/ z lubym Eneaszem. P. Och I owszem srogo zwykł Kupido ganić/ Gdy się kto wazy/ z nim viezdzać granic I niebo samo/ jak peda wiersz stary/ Zwykło
tych Sławie co offiáry palą; Y wstrzymieźliwość iákąśi tám chwalą: Tá ich przewaga/ ná to własnie poszłá; Iák ow co chwalił rzecz niechwalną/ Osłá. Dam. Prawdáć to widzę/ bo sámá náturá Iák mądrzy mowią że ćiągnie do Iurá; Ná co mi skárby? ná co mi kleynoty? Gdy noc w tęsknicy dokona śieroty. Y kiedy dawną vważąm Dydonę/ Woli Łoźnicę/ niżeli Koronę Zá frászkę v niey sceptrum onym czásem/ To gront ćieszyć się/ z lubym Eneászem. P. Och Y owszem srogo zwykł Kupido gánić/ Gdy się kto wazy/ z nim viezdzáć gránic Y niebo sámo/ iák peda wiersz stáry/ Zwykło
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 185
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Słuszki hetmana polnego: sług swoich żenili.
Do Muśnik tegoż czasu do ip. Podbereskiego jeździłem, gdzie ochoczo przyjęty byłem i przez kilka dni traktowany. Darował mi smycz chartów, które do Wilna przybywszy, z wielkiem podziękowaniem oddałem ip. Sapiezie koniuszemu w. księstwa lit.
Krótko pisząc, z tęsknicą od dobrej kompanii wyjechałem z Wilna do Rohotnej 29 Januarii. Stanąłem u ukochanej małżonki 1 Februarii. Wziąłem u pewnych moich przyjaciół sześć beczek wina darowizną.
Do Mińska na gromniczny sejmik jechałem, który miał być bardzo żwawy i na ichm. pp. Sapiehów imię przeciwny ex occasione trybunału skarbowego ufundowanego przez forsę
. Słuszki hetmana polnego: sług swoich żenili.
Do Muśnik tegoż czasu do jp. Podbereskiego jeździłem, gdzie ochoczo przyjęty byłem i przez kilka dni traktowany. Darował mi smycz chartów, które do Wilna przybywszy, z wielkiém podziękowaniem oddałem jp. Sapiezie koniuszemu w. księstwa lit.
Krótko pisząc, z tęsknicą od dobréj kompanii wyjechałem z Wilna do Rohotnéj 29 Januarii. Stanąłem u ukochanéj małżonki 1 Februarii. Wziąłem u pewnych moich przyjaciół sześć beczek wina darowizną.
Do Mińska na gromniczny sejmik jechałem, który miał być bardzo żwawy i na ichm. pp. Sapiehów imię przeciwny ex occasione trybunału skarbowego ufundowanego przez forsę
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 73
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożej Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożéj Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik, to są pierwsze zioła, Które głóg zdrady otoczył dokoła; Nadto ma z muru nieprzebyte płoty, Gdzie wapnem — troska, kamieniem — kłopoty. Jam w tym ogrodzie przedniejszym kopaczem, Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturia rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska
łez woda, Wzdychania — letnim i miłym wietrzykiem, Nieszczerość — łapką, figiel — ogrodnikiem, Szalej, omylnik, to są pierwsze zioła, Które głóg zdrady otoczył dokoła; Nadto ma z muru nieprzebyte płoty, Gdzie wapnem — troska, kamieniem — kłopoty. Jam w tym ogrodzie przedniejszym kopaczem, Ja wsiawszy moję tęsknicę i płaczem Skropiwszy, orzę skały twardej Tatry, Wisłę uprawiam i żnę płonę wiatry. NA KLACZ HISZPAŃSKĄ
Nie mają takiej andaluskie stada, Byłaby takiej Asturyja rada, Nie pasie takiej napolska murawa, Jaką się klaczą przechwala Warszawa. Hiszpańska-ć wprawdzie chodem i nazwiskiem, Ale się w kraju rodziła nam bliskiem I słusznie Polska
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 10
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzej Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego,
masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzéj Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Lłka, Palemona, Ma Paeta i Ikara, Ceiksa i co ich Bez liczby w głębokościach pogrążyło swoich; Ale na cię, któryś jest w Najwyższego straży, Nic się, da Bóg, nacierać nigdy nie poważy. Owszem, ty wygodziwszy swej wrodzonej chęci I nazbierawszy mądrych rzeczy do pamięci, Doma cię czekające pozbawisz tęsknice I poczciwe ucieszysz zdrowiem swym rodzice. Mnie — nie wiem, którego już nadwietrzałe lata Wypychać się potężnie zdadzą z tego świata; Bądź mię jednak zastaniesz umarłym, bądź żywym, Nie najdziesz, jeno żem ci jest lub był życzliwym, I rzeczesz kiedyś po mym przechodząc się grobie: Miałem ja przyjacielem tego człeka
, Lłka, Palemona, Ma Paeta i Ikara, Ceiksa i co ich Bez liczby w głębokościach pogrążyło swoich; Ale na cię, któryś jest w Najwyższego straży, Nic się, da Bóg, nacierać nigdy nie poważy. Owszem, ty wygodziwszy swej wrodzonej chęci I nazbierawszy mądrych rzeczy do pamięci, Doma cię czekające pozbawisz tęsknice I poczciwe ucieszysz zdrowiem swym rodzice. Mnie — nie wiem, którego już nadwietrzałe lata Wypychać się potężnie zdadzą z tego świata; Bądź mię jednak zastaniesz umarłym, bądź żywym, Nie najdziesz, jeno żem ci jest lub był życzliwym, I rzeczesz kiedyś po mym przechodząc się grobie: Miałem ja przyjacielem tego człeka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 18
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971