kto w szczególnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, którzy i z jednej części nie umieją korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Żeby więc najszacowniejszy przywilej istności naszej nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następujących sposobów do dobrego czasu zażycia.
Ćwiczenie się w cnotach najpierwszą jest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych i nieumiejących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęśliwych. Okoliczności i nader częste zdarzają się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe
kto w szczegulnych częściach pilnie rozważyć, wieleby się takich znalazło, ktorzy y z iedney części nie umieią korzystać, ze wszystkich zaś razem zebranych samą tylko tęsknicę w zysku odnoszą. Zeby więc nayszacownieyszy przywiley istności naszey nie zszedł nadaremnie, trzebaby użyć następuiących sposobow do dobrego czasu zażycia.
Cwiczenie się w cnotach naypierwszą iest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych y nieumieiących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęsliwych. Okoliczności y nader częste zdarzaią się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 71
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
ust słuchać nie chciała: Nic to, chocia-ś mię cale odpędziła Od oczu twoich, choć-eś zabroniła Rzewnego łkania, chocia-ś bez litości — Przecię-ś ty moja, bo mi bóg miłości Dla stateczności mej tak dobrze tuszy, Że przecię oschnąć z tych łez mojej duszy. Ja na wytrwaną z twoją surowością Pójdę; lecz jeśli nieznośną tęsknością Lęgę na marach, nie znawszy nadgrody Za moje płacze, smętki, ognie, szkody — Proszę, każ ciało wynieść z tej jaskini, A na pogrzebnej napisz sama skrzyni:
„Jam tego nieboszczyka słowem swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i
ust słuchać nie chciała: Nic to, chocia-ś mię cale odpędziła Od oczu twoich, choć-eś zabroniła Rzewnego łkania, chocia-ś bez litości — Przecię-ś ty moja, bo mi bóg miłości Dla stateczności mej tak dobrze tuszy, Że przecię oschnąć z tych łez mojej duszy. Ja na wytrwaną z twoją surowością Pójdę; lecz jeśli nieznośną tęsknością Lęgę na marach, nie znawszy nadgrody Za moje płacze, smętki, ognie, szkody — Proszę, każ ciało wynieść z tej jaskini, A na pogrzebnej napisz sama skrzyni:
„Jam tego nieboszczyka słowem swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 21
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
surowe na ogień włożone Sapi naprzód i dmucha, potem otoczone Nieprzyjacielem wkoło, przez kryjome oczy Wszytkę wilgotność z siebie i wszytek sok toczy, Na koniec, kiedy mu już obrony nie staje, W wągiel gore, a potem w szczery popiół taje, Tak ja opanowany będąc twą miłością, Wzdychałem naprzód, srogą ściśniony tęsknością, Potem sobie i łzami serce ulżywało, Teraz, gdy mi obojga tego już nie stało, Tleję w wągiel, a jeśli nie pojrzysz wesołym Okiem, w małej się chwili rozsypię popiołem; I jako kiedy lecie zajmie się przędziwo W piekarni lub w świetlicy, kiedy śpi co żywo, Samo się w sobie dusi,
surowe na ogień włożone Sapi naprzód i dmucha, potem otoczone Nieprzyjacielem wkoło, przez kryjome oczy Wszytkę wilgotność z siebie i wszytek sok toczy, Na koniec, kiedy mu już obrony nie staje, W wągiel gore, a potem w szczery popiół taje, Tak ja opanowany będąc twą miłością, Wzdychałem naprzód, srogą ściśniony tęsknością, Potem sobie i łzami serce ulżywało, Teraz, gdy mi obojga tego już nie stało, Tleję w wągiel, a jeśli nie pojrzysz wesołem Okiem, w małej się chwili rozsypię popiołem; I jako kiedy lecie zajmie się przędziwo W piekarni lub w świetlicy, kiedy śpi co żywo, Samo się w sobie dusi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tak łaskawa była, Że gdybyś jednorożca mego obaczyła, Przede psy nie dawała onego, lecz swymi Odpędziła zwierzchnemi rękami ślicznemi. 30. Na wieżę lubelską.
Nigdy, panie bracie drogi, Kalwaryjskiej góry progi Takby do skruchy wznieciły Jak te i płaczu wzbudziły. Bo tu, gdy w tej wieży lężesz, Pańską tęskność rozmieć będziesz, Jeśli o stracenie brody Gra idzie i sam też nogi Po złych wschodziech nawiniecie, Aż skóry z kości zbędziecie. A jeśli wierzyć nie raczysz, Bodaj wsadzon, a obaczysz. 31. Baran.
Baran, choć bydlę głupie, wilka raz oszukał, Odszedł w stronę od owiec, smacznej trawy szukał,
tak łaskawa była, Że gdybyś jednorożca mego obaczyła, Przede psy nie dawała onego, lecz swymi Odpędziła zwierzchnemi rękami ślicznemi. 30. Na wieżę lubelską.
Nigdy, panie bracie drogi, Kalwaryjskiej góry progi Takby do skruchy wznieciły Jak te i płaczu wzbudziły. Bo tu, gdy w tej wieży lężesz, Pańską teskność rozmieć będziesz, Jeśli o stracenie brody Gra idzie i sam też nogi Po złych wschodziech nawiniecie, Aż skóry z kości zbędziecie. A jeśli wierzyć nie raczysz, Bodaj wsadzon, a obaczysz. 31. Baran.
Baran, choć bydlę głupie, wilka raz oszukał, Odszedł w stronę od owiec, smacznej trawy szukał,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 25
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
przed oczyma siędzie, pokazując, z nim co się będzie działo, gdy skrzepnie ciało. Nic nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga,
przed oczyma siędzie, pokazując, z nim co się będzie działo, gdy skrzepnie ciało. Nic nie pomogą choćby krwawe prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 9
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
tak długi jak całe ciało ma długości. Masenius.
WRONA po Łacinie Cornix, Cornicula, w zimie gumien, podwurza, obory rezydentka, w lecie do lasów na wychowanie dzieci odlatuje, stadła zgodnego i kochającego się jest symbolum, gdyż tylko same się kochają w parze, i jeśliby jedno znich zginęło, drugie w tęskności wdowie prowadzi życie, już się niełącząc. Po dwie tylko wrony niesą i wysiadają jaja samca i samicę. A jeśliby się jednej oboje płci trafiły, żyją bez pary, jako świadczy Pierius l. 20. c. 26. Dla swego częstego krakania Muzom Boginiom nie przyjemne. Do Aten miasta osobliwie do
tak długi iak całe ciało ma długości. Masenius.
WRONA po Łacinie Cornix, Cornicula, w zimie gumien, podwurza, obory rezydentka, w lecie do lasow na wychowanie dzieci odlátuie, stadła zgodnego y kochaiącego się iest symbolum, gdyż tylko same się kochaią w parze, y ieśliby iedno znich zgineło, drugie w teskności wdowie prowadzi życie, iuż się niełącząc. Po dwie tylko wrony niesą y wysiadaią iaia samca y samicę. A ieśliby się iedney oboie płci tráfiły, żyią bez pary, iako swiadczy Pierius l. 20. c. 26. Dla swego częstego krakania Muzom Boginiom nie przyiemne. Do Aten miasta osobliwie do
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 282
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ ile z nas być może w pamięci mieć będziemy on słowa CHRYSTUsa JEZUSA Strzeż cię się czujcie a módlcie się. Te słówko strzeż cię się uważająć/ strzec się będziemy grzechu wszelakiego/ a osobliwie biesiadom przyzwoitego naprzykład miarki przebrania/ w pokarmach i napojach nieskromności. A modląc się strzec się będziemy roztargnienia/ oziębłości/ tęskności w modłach naszych. Upominając więc i strofując drugich/ z zbytniej surowości i nieludzkości. Przez czucie rozumieć mamy/ iż nie tylko warować się mamy grzechu wszelakiego/ lecz i dobrze czynić. A stojąc w tejże materii/ go pożywamy/ ubogim jako członkom Chrystusowym. Gdy się modlimymodlmy się też oraz za bliznie nasze
/ ile z nás być może w pámięći mieć będźiemy on słowa CHRYSTVsa IEZVSA Strzez ćie się czuycie á modlćie sie. Te słowko strzeż ćie się vwáżáiąć/ strzedz się będźiemy grzechu wszelákiego/ a osobliwie bieśiadom przyzwoitego naprzykłád miarki przebrania/ w pokarmach y napoiach nieskromnośći. A modląc się strzec się będźiemy roztárgnieniá/ oźiębłośći/ tęsknośći w modłach naszych. Vpominaiąc więc y strofuiąc drugich/ z zbytniey surowośći y nieludzkośći. Przez czućie rozumieć mamy/ iż nie tylko warować się mamy grzechu wszelakiego/ lecz y dobrze czynić. A stoiąc w teyże materyey/ gy pożywámy/ vbogim iáko członkom Chrystusowym. Gdy się modlimymodlmy się też oraz za bliznie nasze
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 192
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
SZWEDZKIEJ G** Część I. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Mąż mój tym czasem po Karolinę poszedł, którejśmy, jak z izby wybiegła, jeszcze nie widzieli. Znalazł ją w chłodniej klęczącą. Zaraz wolę powiedzieć, co się dnia następującego stało. Już gwałtowność naszych afektów była się uśmierzyła, i zamiast jej tęskność nastąpiła smętna. Łzy i wzdychania, które zdumienie wczora zatrzymało; już swoję miały wolność, a myśmy szukali naszej pociechy w żaleniu się i w społubolewaniu. Karlson przyszedł do łóżka swojej Marianny, a z nim smutek, bojaźń, wstyd, żal, i utrapiona serdeczność. Boleśnie było na to patrzać, jak się
SZWEDZKIEY G** Część I. PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI HRABINY SZWEDZKIEY G**
Mąż moy tym czasem po Karolinę poszedł, ktoreyśmy, iak z izby wybiegła, ieszcze nie widzieli. Znalazł ią w chłodniey klęczącą. Zaraz wolę powiedzieć, co śię dnia następuiącego stało. Już gwałtowność naszych afektow była śię uśmierzyła, i zamiast iey teskność nastąpiła smętna. Łzy i wzdychania, ktore zdumienie wczora zatrzymało; iuż swoię miały wolność, a myśmy szukali naszey pociechy w żaleniu śię i w społubolewaniu. Karlson przyszedł do łożka swoiey Maryanny, a z nim smutek, boiazń, wstyd, żal, i utrapiona serdeczność. Boleśnie było na to patrzać, iak śię
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 53
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w najserdeczniejszej poufałości w chłodniku; jak im oznajmiono, że karety zaszły. Drząc zaczęła do niego mówić, opuść mię na moment, a jak wszelka gotowość będzie, to po mnie przychodź. Przychodzi do niej zapraszając ją do powozu. Otom jest, rzekła,podawszy mu rękę, gotowam z WMPanem jechać. Tęskność mię brała, a nie wiem czemu? Czylim nie dosyć szczęśliwa, gdy się przez twoje ręce do przyjemnego Małżeństwa spieszę? Pójdź WMPan, bierz swą własność. Wsiadł z nią do powozu, i inni w dwóch powozach za nim jechali. Miłość najniewinniejsza, najserdeczniejsza i najprzykładniejsza miłość, jej początek, jej kontynuacja;
w nayserdecznieyszey poufałośći w chłodniku; iak im oznaymiono, że karety zaszły. Drząc zaczęła do niego mowić, opuść mię na moment, a iak wszelka gotowość będzie, to po mnie przychodź. Przychodzi do niey zapraszaiąc ią do powozu. Otom iest, rzekła,podawszy mu rękę, gotowam z WMPanem iechać. Teskność mię brała, a nie wiem czemu? Czylim nie dosyć szczęśliwa, gdy śię przez twoie ręce do przyiemnego Małżeństwa spieszę? Poydź WMPan, bierz swą własność. Wsiadł z nią do powozu, i inni w dwuch powozach za nim iechali. Miłość nayniewinnieysza, nayserdecznieysza i nayprzykładnieysza miłość, iey początek, iey kontynuacya;
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 94
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
do niego nie przemówiwszy słowa. Opowiadając mi okrucieństwo, które na nim i na Sidnym w mieście Moskwie wykonali, gdziem więcej, niż w ten czas poczuła, gdy mi Hrabia opowiadał. Nie mogłam się od łez wstrzymać, i nie chciałam także, żeby moję miał postrzec żałość. Pytałam się w tęskności, jakby stary był jego Ociec, i jak dawno już go nie widział, żebym tylko to słowo: O nędzny człowiecze! którym mię serce moję żałość należytą wyrazić przymuszało, wraz z niektórymi łzami przy relacyj o jego Ojcu, mogła przytoczyć. Przez pytania dosyć ciekawe nawiodłam go na okoliczności jego Ródziny, i
do niego nie przemowiwszy słowa. Opowiadaiąc mi okrućieństwo, ktore na nim i na Sidnym w mieśćie Moskwie wykonali, gdziem więcey, niż w ten czas poczuła, gdy mi Hrabia opowiadał. Nie mogłam śię od łez wstrzymać, i nie chćiałam także, żeby moię miał postrzedz żałość. Pytałam śię w tesknośći, iakby stary był iego Ociec, i iak dawno iuż go nie widział, żebym tylko to słowo: O nędzny człowiecze! ktorym mię serce moię żałość należytą wyrazić przymuszało, wraz z niektorymi łzami przy relacyi o iego Oycu, mogła przytoczyć. Przez pytania dosyć ciekawe nawiodłam go na okolicznośći iego Rodziny, i
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 152
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755