, Czemu? miłością zysku uwiedziony. Myśliwy dla łowu i pola miłości, Często pod niebem w ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzów cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W którą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłów miłości, W których co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swój nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił
, Czemu? miłością zysku uwiedziony. Myśliwy dla łowu i pola miłości, Często pod niebem w ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzow cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W ktorą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłow miłości, W ktorych co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swoj nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 224
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
mleko z niego doiła, jak z wymia krowy: ato sprawował czart prędko mleko od krów porwawszy, subministrując, za które słodkie mleko, na gorzką śmierć dekretowana. Wiele takich Podole, Ukraina, Ruś, a najbardziej Wołoszczyzna ma wydojnic. Czarownik dobrej może zaszkodzić sławie, jako jednemu Księdzu miasto Brewiarza pod pachę włożył tajstrę kart do gry służących, o co był cenzurowany z pociechą czarta. Czasem na podczciwych grzechu nieczystego wkładają czarownicy kalumnią, lubo rzadko takiej rzeczy pozwala im Pan BÓG, dla ciężkiej mogącej wyniknąć hańby, i konsekwencyj. W Krakowie zacna Osoba wzgardziwszy konkurentem wstąpiła do Klasztoru; gdy się zabiera do Profesyj, konkurent sprawił to przez
mleko z niego doiła, iák z wymia krowy: áto sprawował czart prędko mleko od krow porwawszy, subministruiąc, za ktore słodkie mleko, na gorźką smierć dekretowana. Wiele takich Podole, Ukraina, Ruś, á naybardziey Wołoszczyzna ma wydoynic. Czarownik dobrey może zaszkodzić sławie, iako iednemu Xiędzu miasto Brewiarza pod pachę włożył taystrę kart do gry służących, o co był censurowany z pociechą czarta. Czasem na podczciwych grzechu nieczystego wkładaią czarownicy kalumnią, lubo rzadko takiey rzeczy pozwala im Pan BOG, dla ciężkiey mogącey wyniknąć hańby, y konsekwencyi. W Krakowie zacna Osoba wzgardziwszy konkurrentem wstąpiła do Klasztoru; gdy się zábiera do Professyi, konkurrent sprawił to przez
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 240
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
o pieśniach pytacie. Tyrsis Jeśli nam pannę wzięto, co czynić nie miano, Pieśni nie dla jednego wesela składano, Ale aby po wszystkich biesiadach latały. Muzy cichej muzyki nigdy mieć nie chciały. Morson Być-że tam sobie było: źle się rachujecie Z rozumem; doma siedząc wszystko wiedzieć chcecie. Tyrsis Widzisz tę na mnie tajstrę szychem wyszywaną? Widzisz i tę maczugę woskiem napuszczaną? Oboje-ć to daruję, jedno nas tym daruj. Słońca, mówią, i ognia używać nie żałuj. Morson Byście się jedno na tej kupi nie sparzyli! Kiedyście już tak mocno na nie zaważyli, Ja-ć wezmę upominki i podobno z zyskiem Będę lepszym
o pieśniach pytacie. Tyrsis Jeśli nam pannę wzięto, co czynić nie miano, Pieśni nie dla jednego wesela składano, Ale aby po wszystkich biesiadach latały. Muzy cichej muzyki nigdy mieć nie chciały. Morson Być-że tam sobie było: źle się rachujecie Z rozumem; doma siedząc wszystko wiedzieć chcecie. Tyrsis Widzisz tę na mnie tajstrę szychem wyszywaną? Widzisz i tę maczugę woskiem napuszczaną? Oboje-ć to daruję, jedno nas tym daruj. Słońca, mówią, i ognia używać nie żałuj. Morson Byście się jedno na tej kupi nie sparzyli! Kiedyście już tak mocno na nie zaważyli, Ja-ć wezmę upominki i podobno z zyskiem Będę lepszym
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 14
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Tu koniec był, a wszyscy znowu wypijali, Pannie i panicowi szczęścia winszowali. Pannie dobrego męża, żony panicowi; A pieśni sykulskiemu niegdy pasterzowi Przyznawali, który lub pod Etną się bawił, Lubo nad Syrakuzą spokojny wiek trawił, Śpiewał łagodne pieśni, a stada mu zatym Mnożyły się i słynął pasterzem bogatym. Tyrsis Bierz tajstrę i maczugę, mój Morsonie drogi, A jeśli-ć się nawiedzić trafi tamte progi, Powiedz Fillidzie, że się nazbyt ukwapiła. Ukwapiona rzecz nigdy z pożytkiem nie była. SIELANKA TRZECIA SILENUS
Przedsię wy, leśne Muzy, przedsię w pieśni swoje! Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje, Sylena w cichej
Tu koniec był, a wszyscy znowu wypijali, Pannie i panicowi szczęścia winszowali. Pannie dobrego męża, żony panicowi; A pieśni sykulskiemu niegdy pasterzowi Przyznawali, który lub pod Etną się bawił, Lubo nad Syrakuzą spokojny wiek trawił, Śpiewał łagodne pieśni, a stada mu zatym Mnożyły się i słynął pasterzem bogatym. Tyrsis Bierz tajstrę i maczugę, mój Morsonie drogi, A jeśli-ć się nawiedzić trafi tamte progi, Powiedz Fillidzie, że się nazbyt ukwapiła. Ukwapiona rzecz nigdy z pożytkiem nie była. SIELANKA TRZECIA SILENUS
Przedsię wy, leśne Muzy, przedsię w pieśni swoje! Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje, Sylena w cichej
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 21
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
w Kwietniu co rok spuszczają Nurków, dla spenetrowania, gdzie się znajdują Perły, tam budują nad brzegiem sałasze dla mieszkania i złożenia Pereł, siadają na wodne statki, ściskają sobie nos kleszczykami, wprzód go oliwą, lub masłem, jako też i uszy nasmarowawszy, by woda nie szkodziła; biorą z sobą wiszącą przez plecy tajstrę, puszczają się po sznurze w morze, nie głębsze tam na sążni 18. po dnie raczkując, zbierają ostrygi perłowe, w torbę ową kładą, napełniwszy, znak dają do wyciągnienia siebie trząśnieniem powroza. Windują ich na wierżch towarzysze, świeżych puszczają. Wieczorem każda gromada ludu idzie ku swemu sałaszowi, znoszą Konchy do kupy
w Kwietniu co rok spuszczaią Nurkow, dla spenetrowánia, gdźie się znáyduią Perły, tam buduią nád brzegiem sałasze dla mieszkánia y złożenia Pereł, siadaią ná wodne statki, ściskaią sobie nos kleszczykámi, wprzod go oliwą, lub masłem, iako też y uszy nasmárowáwszy, by woda nie szkodźiła; biorą z sobą wiszącą przez plecy taystrę, puszczaią się po sznurze w morze, nie głębsze tam ná sążni 18. po dnie ráczkuiąc, zbieraią ostrygi perłowe, w torbę ową kładą, nápełniwszy, znák daią do wyciągnienia siebie trząśnieniem powrozá. Winduią ich ná wierżch towárzysze, świeżych puszczáią. Wieczorem każdá gromáda ludu idźie ku swemu sałászowi, znoszą Konchy do kupy
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 600
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
/ które zginęły z domu Izraelskiego. 7. A idąc każcie/ mówiąc; Przybliżyło się królestwo niebieskie. 8. Chore uzdrawiajcie/ trędowate oczyszczajcie/ umarłe wskrzeszajcie/ diabły wyganiajcie: darmoście wzięli/ darmo dawajcie. 9. Nie bierzcie z sobą złota ani srebra/ ani miedzi w trzosy wasze. 10. Ani tajstry na drogę/ ani dwu sukien/ ani botów/ ani laski: abowiem godzien jest robotnik żywności swojej. 11. A do któregokolwiek miasta albo miasteczka wnidziecie/ wywiadujcie się ktoby w nim tego był godzien: i tamże mieszkajcie/ póki nie wynidziecie. 12. A wszedszy w dom/ pozdrowcie go. 13.
/ ktore zginęły z domu Izráelskiego. 7. A idąc każćie/ mowiąc; Przybliżyło śię krolestwo niebieskie. 8. Chore uzdrawiajćie/ trędowáte ocżyśćiajćie/ umárłe wskrzeszajćie/ dyabły wyganiajćie: dármośćie wźięli/ dármo dawajćie. 9. Nie bierzćie z sobą złotá áni srebrá/ áni miedźi w trzosy wásze. 10. Ani tájstry ná drogę/ áni dwu sukien/ áni botow/ áni laski: ábowiem godźien jest robotnik żywnośći swojey. 11. A do ktoregokolwiek miástá álbo miástecżká wnidźiećie/ wywiadujćie śię ktoby w nim tego był godźien: y támże mieszkajćie/ poki nie wynidźiećie. 12. A wszedszy w dom/ pozdrowćie go. 13.
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 11
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Krzyżowych kamieni w różnych kolorach mam kilka, de virtutibus których różni autorowie różnie opisują ich cnoty i moc. Z insuły maltańskiej wychodzą. Jak języczki żmij petryfikowane mają być strachem tak gadzinom, jako źwirzu drapieżnemu. 35. Zwirzęta żyjące i ptastwo. Orły różnych rodzajów, puchacze - biały i tarantowaty krom ordynarijnych. Żurawie, tajstry, to jest bociany czarne. Czaplarnia pełna czapel na wprawę sokołów. Kaczki przednio dziwne barbaryskie z krzywemi w dół nosami. Kruki stare angielskie małości jak kurczę kilka niedziel. Kanarków z czubkami miałem gniazdo, lecz mi się nie wiedli. Basztardy po kurze z kaczkami. Było kilka, lecz że nie pod bytność moją
Krzyżowych kamieni w różnych kolorach mam kilka, de virtutibus których różni autorowie różnie opisują ich cnoty i moc. Z insuły maltańskiej wychodzą. Jak języczki żmij petryfikowane mają być strachem tak gadzinom, jako źwirzu drapieżnemu. 35. Zwirzęta żyjące i ptastwo. Orły różnych rodzajów, puchacze - biały i tarantowaty krom ordynarijnych. Żurawie, tajstry, to jest bociany czarne. Czaplarnia pełna czapel na wprawę sokołów. Kaczki przednio dziwne barbaryskie z krzywemi w dół nosami. Kruki stare angielskie małości jak kurczę kilka niedziel. Kanarków z czubkami miałem gniazdo, lecz mi się nie wiedli. Basztardy po kurze z kaczkami. Było kilka, lecz że nie pod bytność moją
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 183
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
myśl swa każe, tak się trzyma. Lecz po cośmy tak z mową zabrnęli głęboko? Tam ją wróćmy, skąd wyszła. Już słonie wysoko, Czas się też już posilić, mowa nie utuczy, Bydło się już napasło, a nam w brzuchu mruczy. Siądźmy wespół, a kto co ma, niech z tajstr dobywa, Spólna składka i w jadle sytna, lżejsza bywa.
myśl swa każe, tak się trzyma. Lecz po cośmy tak z mową zabrnęli głęboko? Tam ją wróćmy, skąd wyszła. Już słonie wysoko, Czas się też już posilić, mowa nie utuczy, Bydło się już napasło, a nam w brzuchu mruczy. Siądźmy wespół, a kto co ma, niech z tajstr dobywa, Spólna składka i w jadle sytna, lżejsza bywa.
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 138
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965