czasem. Tak snadź i nasze Polki zgubę prorokują/ Którą/ za ich wymysły/ z Nieba im gotują. Co żywo się z białychgłów do Wstąg obróciło Daj Boże/ prognostykiem aby to nie było! Ze jako/ nic im teraz milszego nad Wstęgi Tak przykrzejszego potym nic/ nad srogie cięgi Które/ skoro u Pogan tarasy zasiędą/ Słusznym Dekretem Boskim ciężkie znosić będą. Teraz w kliku miejsc/ ręce gdy wstęgą krępują; Jak być mają/ od pogan wiązane rękują. Też zaś ręce/ po łokcie zawijając/ golą: Dając znać/ że do praczek przystaną w niewolą. A piersi/ że jak mamki/ bez wstydu odkryły; Gotują
czasem. Tak snadź y násze Polki zgubę prorokuią/ Ktorą/ zá ich wymysły/ z Niebá im gotuią. Co żywo się z białychgłow do Wstąg obroćiło Day Boże/ prognostykiem áby to nie było! Ze iáko/ nic im teraz milszego nád Wstęgi Ták przykrzeyszego potym nic/ nad srogie ćięgi Ktore/ skoro v Pogan tárásy záśiędą/ Słusznym Dekretem Boskim ćięszkie znośić będą. Teráz w kliku mieysc/ ręce gdy wstęgą krępuią; Iak bydź máią/ od pogan wiązáne rękuią. Też záś ręce/ po łokćie zawijáiąc/ golą: Dáiąc znáć/ że do praczek przystaną w niewolą. A pierśi/ że iák mámki/ bez wstydu odkryły; Gotuią
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
miecz zgodne/ macie. Gdyby wam sztuka uszła/ takbyście mówiły: Puść nas Panie do Nieba; nabożneśmyć były. Bo/ lubośmy/ dla strojów/ Modlitw zaniedbały; Na szyjach/ jednak naszych/ pacierze bywały Za prace Panie nasze/ zimna/ i niewczasy/ Słuszna/ by nas minęły/ piekielne tarasy. Znosimy wszelką przykrość/ która się nawinie; Mroź w Kościele; a w domu ogień przy kominie. Nie raześmy/ i Karków mężnie nadstawiały; Gdyśmy z Kawalerami/ Niemca tańcowały Co wody/ mydła/ prace/ na to się łożyło! Aby się twarz/ kark/ szyje/ cudnie wybieliło. Więc
miecz zgodne/ maćie. Gdyby wam sztuká vszłá/ tákbyśćie mowiły: Puść nas Pánie do Niebá; nabożneśmyć były. Bo/ lubosmy/ dlá stroiow/ Modlitw zániedbáły; Ná szyiách/ iednák nászych/ paćierze bywáły Zá prace Pánie násze/ źimná/ y niewczásy/ Słuszna/ by nas minęły/ piekielne tárásy. Znosimy wszelką przykrość/ ktora się náwinie; Mroź w Kośćiele; á w domu ogień przy kominie. Nie raześmy/ y Kárkow mężnie nádstáwiáły; Gdysmy z Káwálerámi/ Niemcá táńcowáły Co wody/ mydłá/ prace/ ná to się łożyło! Aby się twarz/ kárk/ szyie/ cudnie wybieliło. Więc
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
wieczną chwałą i nadgrodą koronuje: według Świętego Pawła 2. ad Cor. 4. momentalna i letka trybulacja nasza, wiecznej chwały wymiar w nas sprawuje. Tak i grzechy lubo krótko przemijające, atoli pokutą zbawienną niezgładzone, moralnie na duszy wiecznie trwające, słusznie Bóg wiecznością całą piekła karze.
VIII. Od centrum ziemi i tarasu piekielnego przy nim osadzonego wzbijając się w górę imaginatywą, według wielu Ojców Świętych zdania jest otchłań, w której są wszystkie dusze zacząwszy od stworzenia świata, tych wszystkich dzieci, które lubo personalnym własnym grzechem nie wykro- czyły, atoli w grzechu pierworódnym pomarły. Niezgładziwszy go w prawie natury i pisanym, od Boga sporządzonym sposobem
wieczną chwałą y nadgrodą koronuie: według Swiętego Pawła 2. ad Cor. 4. momentalna y letka trybulacya nasza, wieczney chwały wymiar w nas sprawuie. Tak y grzechy lubo krotko przemiiaiące, átoli pokutą zbáwienną niezgładzone, moralnie ná duszy wiecznie trwaiące, słusznie Bog wiecznością całą piekła karze.
VIII. Od centrum ziemi y tarasu piekielnego przy nim osadzonego wzbiiaiąc się w gorę imáginatywą, według wielu Oycow Swiętych zdania iest otchłań, w ktorey są wszystkie dusze zacząwszy od stworzenia świata, tych wszystkich dzieci, ktore lubo personalnym własnym grzechem nie wykro- czyły, átoli w grzechu pierworodnym pomarły. Niezgładziwszy go w prawie natury y pisanym, od Boga sporządzonym sposobem
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
żelazne bicze.” Tak był durny farao, choć w gorącej łaźni, Że go to, co poprawić miało, barziej drażni, Śmiał się Bóg, a na owe narowy i sapy Przybrał wędzidło, przybrał munsztuk wedle szkapy. Zabił mu syna, a ten zaraz spuścił z basu, Każe Żydy co rychlej wyganiać z tarasu. Żal go przejął okrutny. Zaraz, zaraz w nocy Pyta, szuka, gdzie Boży mieszkają prorocy. Już ich więcej nie trzyma, i owszem, do świtu Prosi, żeby w Egipcie nie mieli pobytu. Wypchnął ich. Czego ciężkie nie sprawiły plagi, Które dotąd bez wszelkiej wytrzymał uwagi, To śmierć pierworodnego sprawiła
żelazne bicze.” Tak był durny farao, choć w gorącej łaźni, Że go to, co poprawić miało, barziej draźni, Śmiał się Bóg, a na owe narowy i sapy Przybrał wędzidło, przybrał munsztuk wedle szkapy. Zabił mu syna, a ten zaraz spuścił z basu, Każe Żydy co rychlej wyganiać z tarasu. Żal go przejął okrutny. Zaraz, zaraz w nocy Pyta, szuka, gdzie Boży mieszkają prorocy. Już ich więcej nie trzyma, i owszem, do świtu Prosi, żeby w Egiptcie nie mieli pobytu. Wypchnął ich. Czego ciężkie nie sprawiły plagi, Które dotąd bez wszelkiej wytrzymał uwagi, To śmierć pierworodnego sprawiła
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Także podziękowawszy, Pan im odpowiedał, Że mu trzeba i siedzieć, i umrzeć w tej kunie, A jako tego wdzięczen, rozkaże fortunie, Gdziekolwiek pójdą morzem lub po ziemi niskiej, Żeby niosły sowite ich towary zyski. Przyszli też Ruś i Węgrzy: „Panie, bez hałasu, Bez kosztu wykradniemy z tego Cię tarasu.” „Idźcie, ludzie nieczyści, i posługi takiej Nie płacę wam inaczej, na pale, na haki.” 117 (N). KAZANIE DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł od fary, Brewijarz, wszytkie swoje z sobą niósł towary; A kiedy wpadł na zbójcę, że nie miał pieniędzy, Przymuszą
Także podziękowawszy, Pan im odpowiedał, Że mu trzeba i siedzieć, i umrzeć w tej kunie, A jako tego wdzięczen, rozkaże fortunie, Gdziekolwiek pójdą morzem lub po ziemi niskiej, Żeby niosły sowite ich towary zyski. Przyszli też Ruś i Węgrzy: „Panie, bez hałasu, Bez kosztu wykradniemy z tego Cię tarasu.” „Idźcie, ludzie nieczyści, i posługi takiej Nie płacę wam inaczej, na pale, na haki.” 117 (N). KAZANIE DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł od fary, Brewijarz, wszytkie swoje z sobą niósł towary; A kiedy wpadł na zbójcę, że nie miał pieniędzy, Przymuszą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 252
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prostu na chudego wszytko źle pachołka. Tamto piekłem na świecie, aże lężesz w grobie, A to grozi po śmierci: obierajże sobie. Na spowiedzi nie radzę spuszczać ci się i na Jałmużny: darmo cegłę myjesz i murzyna. Lepiej tu ze złą żoną podobno do czasu Niż z cudzą do wiecznego przedać się tarasu. 353. KATO TRZECH RZECZY ŻAŁOWAŁ
Jeśli kiedy obłudnej dał wiarę niewieście, Jeśli drogi czas darmo w swoim trawił mieście, Jeśli, mogąc piechotą dojść, płynął na łodzi: Wielki Kato żałuje, kiedy z świata schodzi. 354. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając
prostu na chudego wszytko źle pachołka. Tamto piekłem na świecie, aże lężesz w grobie, A to grozi po śmierci: obierajże sobie. Na spowiedzi nie radzę spuszczać ci się i na Jałmużny: darmo cegłę myjesz i murzyna. Lepiej tu ze złą żoną podobno do czasu Niż z cudzą do wiecznego przedać się tarasu. 353. KATO TRZECH RZECZY ŻAŁOWAŁ
Jeśli kiedy obłudnej dał wiarę niewieście, Jeśli drogi czas darmo w swoim trawił mieście, Jeśli, mogąc piechotą dojść, płynął na łodzi: Wielki Kato żałuje, kiedy z świata schodzi. 354. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 340
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obłudy, pez przymieszek i mieszanin. Et fideliter ministrują, dodają, opatrują, i doczęsne dobra, i Duchowne: Ministrant bona temporalia et spiritualia. Są drudzy pasterze jako niewolnicy, pod bojaźnią nie rozpostrzą się, ale też i swoich poddanych w-niewoli, w-bojaźni i postrachu trzymają. i swoich poddanych, tarasem wiecznym straszą, piekłem grożą. Nakoniec są też pasterze, jako najemnicy: nie myślą o tym, aby owieczki wieczną wesołość miały. poszanowania wielkiego potrzebują. Potym pieniążki zbierają. A zapomnieliż też o powinnych swoich? propinquos divites, naprzód tkają w-powinnych, uślachciają ich, et honestos et nobiles, i jeszcze potężnymi
obłudy, pez przymieszek i mieszánin. Et fideliter ministruią, dodáią, opátruią, i doczęsne dobrá, i Duchowne: Ministrant bona temporalia et spiritualia. Są drudzy pásterze iáko niewolnicy, pod boiáźnią nie rozpostrzą się, ále też i swoich poddánych w-niewoli, w-boiaźńi i postráchu trzymáią. i swoich poddánych, tarásem wiecznym strászą, piekłem grożą. Nákoniec są też pásterze, iáko naiemnicy: nie myślą o tym, áby owieczki wieczną wesołość miáły. poszánowánia wielkiego potrzebuią. Potym pieniążki zbieráią. A zápomnieliż też o powinnych swoich? propinquos divites, naprzod tkáią w-powinnych, vśláchćiáią ich, et honestos et nobiles, i ieszcze potężnymi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 66
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
początek swoich handlów biorą, tak też niech Cię tych prezentów godną czyni wrodzona Twej pobożności cnota i żarliwość przeciwko Bogu, którą codziennie pałasz ku Stwórcy swemu. Że tedy między duchownym orężem, od którego Niebo gwałt cierpi i szturmy ponosi, nie jest żadne potężniejsze nad Pobożne pragnienia – które, jako ogniste strzały, diamentowe niebieskie tarasy swym świątobliwym wskroś przenikają hartem, Serafickie otwierają bramy i do Boga (do którego nie chodząc, ale pragnąc idziemy, jako Augustyn święty świadczy) snadny akces czynią – zaczym, jako właśnie Twej pobożności służące, te żądz świętych oręża Tobie, W. M. P. S. K., słusznie należeć mają;
początek swoich handlów biorą, tak też niech Cię tych prezentów godną czyni wrodzona Twej pobożności cnota i żarliwość przeciwko Bogu, którą codziennie pałasz ku Stwórcy swemu. Że tedy między duchownym orężem, od którego Niebo gwałt cierpi i szturmy ponosi, nie jest żadne potężniejsze nad Pobożne pragnienia – które, jako ogniste strzały, dyjamentowe niebieskie tarasy swym świątobliwym wskroś przenikają hartem, Serafickie otwierają bramy i do Boga (do którego nie chodząc, ale pragnąc idziemy, jako Augustyn święty świadczy) snadny akces czynią – zaczym, jako właśnie Twej pobożności służące, te żądz świętych oręża Tobie, W. M. P. S. K., słusznie należeć mają;
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 22
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, co-ć, Pietrze, pod oczyma dwie brózdy podarła. Twej bym chciała, Nilusie, siedmiorakiej wody, którą pola napełniasz i egipckie brody, albo jako gdy Wodnik mając sejm z gwiazdami, swym aspektem rok cały zalewa wodami; lub też jako deszcz straszył miasta w owe czasy, gdy Jowisz katafraktom otworzył tarasy: wierzchy dachów, wież gałki i kończyste skały morzem samym szerokim wszytkim się być zdały. Rada bym przemieniła w deszcz gwałtem płynący oczy moje i głowę w ocean szumiący; albo żeby z dwóch oczu zdrój płynął sowity i odwilżał jagody serca potok skryty, żeby nigdy nie oschły, chyba ażby sama osuszyła ostatnią
, co-ć, Pietrze, pod oczyma dwie brózdy podarła. Twej bym chciała, Nilusie, siedmiorakiej wody, którą pola napełniasz i egipckie brody, albo jako gdy Wodnik mając sejm z gwiazdami, swym aspektem rok cały zalewa wodami; lub też jako deszcz straszył miasta w owe czasy, gdy Jowisz katafraktom otworzył tarasy: wierzchy dachów, wież gałki i kończyste skały morzem samym szerokim wszytkim się być zdały. Rada bym przemieniła w deszcz gwałtem płynący oczy moje i głowę w ocean szumiący; albo żeby z dwóch oczu zdrój płynął sowity i odwilżał jagody serca potok skryty, żeby nigdy nie oschły, chyba ażby sama osuszyła ostatnią
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 49
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wielką łaskawość niebu przypisała, bym do nieba przynamniej choć dziurką zajrzała. Lecz z tych więzów myśl moja póki nie wynidzie, do pożądanej póty Ojczyzny nie przydzie. Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę
wielką łaskawość niebu przypisała, bym do nieba przynamniej choć dziurką zajrzała. Lecz z tych więzów myśl moja póki nie wynidzie, do pożądanej póty Ojczyzny nie przydzie. Owszem, żeby nie przyszło do dobrze czynienia, posłusznej woli mojej tu znosi więzienia. Więc, me Światło, do tego wnidź, choć z raz, tarasu, a obacz, że w tym domku namniej nie mam wczasu. Jeśli dla mocnych zapór obawiasz się zdrady, każ bramy odbić zamki – otworzą się rady. Prawią, że za swym mistrzem papuga prosiła pojmanym, choć w klateczce niewolnicą była. Ach, otwórz ciężkie wrota, nowe Słońce moje! Nie najpierszą to łaskę
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 158
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997