tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle Wiedeń sieci i obierzy, Nie tyle gdański port łasztów tatarki, Nie tyle książek frankfurtskie jarmarki, Nie tyle wiosna kwiatków, lato kłosów, Jesień owoców i organy głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem
tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle Wiedeń sieci i obierzy, Nie tyle gdański port łasztów tatarki, Nie tyle książek frankfortskie jarmarki, Nie tyle wiosna kwiatków, lato kłosów, Jesień owoców i organy głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 7
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
” Dobrze. — „A pani Wmci?” Musi być niezła. A to czemu? Boby pewnie nie pytał i nie dodawał mi utrapienia, utrapionemu.
Kto nie jada jeno raki, flaki a ślimaki, Nie chowa tylko kozy, kaczki, a koty, Nie sieje, oprócz jarmużu, jarkę, a tatarkę, Do tego ma żoneczkę, Barbarkę, Nie pytaj go, jak się ma. Jeno, jeśli jeszcze żyw. Kto urąga, ranę w ranie czyni. Kto zły, gorszy co chwila. Wól rogami, baba językiem kole. We złym bycie niejeden skaliczeje. Słońce u złego wójta i w południe gaśnie. Zona
” Dobrze. — „A pani Wmci?” Musi być niezła. A to czemu? Boby pewnie nie pytał i nie dodawał mi utrapienia, utrapionemu.
Kto nie jada jeno raki, flaki a ślimaki, Nie chowa tylko kozy, kaczki, a koty, Nie sieje, oprócz jarmużu, jarkę, a tatarkę, Do tego ma żoneczkę, Barbarkę, Nie pytaj go, jak się ma. Jeno, jeśli jeszcze żyw. Kto urąga, ranę w ranie czyni. Kto zły, gorszy co chwila. Wól rogami, baba językiem kole. We złym bycie niejeden skaliczeje. Słonce u złego wójta i w południe gaśnie. Zona
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 188
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
kamienie złotego koloru, teste Gabriele Rzączyński in Historia naturali Regni Poloniae. Tu PIOTRKÓW Miasto, miejsce Trybunału Koronnego, murem opasane od Kazimierza Wielkiego. Ma Zamek swój na Przedmieściu Żydowskim. Tu wiele Sejmów bywało, teraz Trybunał główny, ma wiele Kamienic i Kościołów. RADOMSKO i Powiat Radomski wsławiony Kaszą, albo Hreczką, lub Tatarką bardzo się tu rodzącą GIDLE Miasłeczko nad Wartą rzeką sławne Obrazem cudownym Najświętszej Panny w Kościele OO Dominikanów. Z ANNA miejsce wsławione Łaskami Z Anny w Kościele OO Bernardynów. KONIECPOL Miasto nad Pilicą i Białą olim Koniecpolskich Heredytas, gdzie dwie Mogiły świadczą o batalii Wojsk Polskich, i krwie Braterskiej rozlaniu Roku 1707. Jest tu Zamek
kamienie złotego koloru, teste Gabriele Rzączyński in Historia naturali Regni Poloniae. Tu PIOTRKOW Miasto, mieysce Trybunału Koronnego, murem opasane od Kazimierza Wielkiego. Ma Zamek swoy na Przedmieściu Zydowskim. Tu wiele Seymow bywało, teraz Trybunał głowny, ma wiele Kamienic y Kościołow. RADOMSKO y Powiat Radomski wsławiony Kaszą, albo Hreczką, lub Tatarką bardzo się tu rodzącą GIDLE Miasłeczko nad Wartą rzeką sławne Obrazem cudownym Nayświętszey Panny w Kościele OO Dominikanow. S ANNA mieysce wsławione Łaskami S Anny w Kościele OO Bernardynow. KONIECPOL Miasto nad Pilicą y Białą olim Koniecpolskich Haereditas, gdzie dwie Mogiły świadczą o batalii Woysk Polskich, y krwie Braterskiey rozlaniu Roku 1707. Iest tu Zámek
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 315
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Wina niewiele. Na Podolu, Wołyniu i około Kamieńca wsi ogniem spalenie i wiele pożarów zaćmienie wzbudzi; zgoła te dwa roki nieszczęśliwe chcą nam przynieść klęskę.
1738. W październiku i listopadzie inundacyje albo powodzie wielkie nadzwyczaj, choroby uśmierzą się i przestaną grasować. Czasy marsowe uspokojenie swoje mieć będą. Urodzaj lepszy, jednak niewczesne tatarki wszystkie zarazi, około trzeciej części czerwca grad poprzetłuka, w marcu do połowy kwietnia ognia przestrzegać. Od początku czerwca aż do dnia 5 lipca w Krakowie i po Małej Polsce pożary częste, od tego czasu aż do wpół sierpnia do Wielkiej Polski, Lublina, Zamościa, Lwowa ogień przeniesie się. Item przez całą jesień ognia
Wina niewiele. Na Podolu, Wołyniu i około Kamieńca wsi ogniem spalenie i wiele pożarów zaćmienie wzbudzi; zgoła te dwa roki nieszczęśliwe chcą nam przynieść klęskę.
1738. W październiku i listopadzie inundacyje albo powodzie wielkie nadzwyczaj, choroby uśmierzą się i przestaną grasować. Czasy marsowe uspokojenie swoje mieć będą. Urodzaj lepszy, jednak niewczesne tatarki wszystkie zarazi, około trzeciej części czerwca grad poprzetłuka, w marcu do połowy kwietnia ognia przestrzegać. Od początku czerwca aż do dnia 5 lipca w Krakowie i po Małej Polsce pożary częste, od tego czasu aż do wpół sierpnia do Wielkiej Polski, Lublina, Zamościa, Lwowa ogień przeniesie się. Item przez całą jesień ognia
Skrót tekstu: DuńKal1731Rzecz
Strona: 8
Tytuł:
Praktyka gospodarska każdemu potrzebna
Autor:
Stanisław Duńczewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1731 a 1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1740
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nowiny, o jakich się dowie Przed sześcią albo dalej tygodniów w Krakowie, O pszenicę mię naprzód prosi ów poborca. Każę karbownikowi namierzyć dwa korca. Potem o co na krupy. „Siła by to, mnichu?” Pomyśliwszy: „Dwa korca”; dołożę po cichu: „Odbierz nazad pszenicę, namierz mu tatarki; Wszytkiego szkoda dawać, ale na frymarki.” Znówu mnich: „Gdyby owsa, bo szóstak za miarkę.” „Daj dwa korca”; a cicho: „Weźm nazad tatarkę.” „Dobrodzieju, gdyby też nabiału co łaska — Mnich prosi — choćby garniec; nie można Ii, faska.
nowiny, o jakich się dowie Przed sześcią albo dalej tygodniów w Krakowie, O pszenicę mię naprzód prosi ów poborca. Każę karbownikowi namierzyć dwa korca. Potem o co na krupy. „Siła by to, mnichu?” Pomyśliwszy: „Dwa korca”; dołożę po cichu: „Odbierz nazad pszenicę, namierz mu tatarki; Wszytkiego szkoda dawać, ale na frymarki.” Znowu mnich: „Gdyby owsa, bo szóstak za miarkę.” „Daj dwa korca”; a cicho: „Weźm nazad tatarkę.” „Dobrodzieju, gdyby też nabiału co łaska — Mnich prosi — choćby garniec; nie można Ii, faska.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 523
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to, mnichu?” Pomyśliwszy: „Dwa korca”; dołożę po cichu: „Odbierz nazad pszenicę, namierz mu tatarki; Wszytkiego szkoda dawać, ale na frymarki.” Znówu mnich: „Gdyby owsa, bo szóstak za miarkę.” „Daj dwa korca”; a cicho: „Weźm nazad tatarkę.” „Dobrodzieju, gdyby też nabiału co łaska — Mnich prosi — choćby garniec; nie można Ii, faska.” „Niech da gospodarz garniec masła mu do wozu”; „Weź nazad owies — szepcę — czy to do obozu Żołnierza wyprawiają?” Czekam, rychło li się Kafla z pieca mi naprzy
to, mnichu?” Pomyśliwszy: „Dwa korca”; dołożę po cichu: „Odbierz nazad pszenicę, namierz mu tatarki; Wszytkiego szkoda dawać, ale na frymarki.” Znowu mnich: „Gdyby owsa, bo szóstak za miarkę.” „Daj dwa korca”; a cicho: „Weźm nazad tatarkę.” „Dobrodzieju, gdyby też nabiału co łaska — Mnich prosi — choćby garniec; nie można Ii, faska.” „Niech da gospodarz garniec masła mu do wozu”; „Weź nazad owies — szepcę — czy to do obozu Żołnierza wyprawiają?” Czekam, rychło li się Kafla z pieca mi naprzy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 523
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się Waszmości zrodził, mój nie uszedł gradu. Nie mam marchwi i rzepy, cebule, pietruszki; Kapustę gąsienice pojadły i muszki. Przyjdzie mi się ze wstydem niemałym ośmielić, Żebyś mi Waszmość raczył wszytkiego udzielić. A przy tym, jeśli można rzecz, na krupy w garki O który korzec z łaski dla wnucząt tatarki.” Dano jabłek na wety: „O, jaka nowina! Proszę i o te, bo mi grad na sadzie ścina.” Toż wysławszy kieszenie u spódnice obie, Każe schować ostatek hajdukowi sobie. Prowadzę ją na nocleg potem do pokoju. „Wiem, że tu u Waszmości pierza jako gnoju; Chudzięta
się Waszmości zrodził, mój nie uszedł gradu. Nie mam marchwi i rzepy, cebule, pietruszki; Kapustę gąsienice pojadły i muszki. Przyjdzie mi się ze wstydem niemałym ośmielić, Żebyś mi Waszmość raczył wszytkiego udzielić. A przy tym, jeśli można rzecz, na krupy w garki O który korzec z łaski dla wnucząt tatarki.” Dano jabłek na wety: „O, jaka nowina! Proszę i o te, bo mi grad na sadzie ścina.” Toż wysławszy kieszenie u spódnice obie, Każe schować ostatek hajdukowi sobie. Prowadzę ją na nocleg potem do pokoju. „Wiem, że tu u Waszmości pierza jako gnoju; Chudzięta
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 632
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śmierć wyważy: Jego śmierć mię kaleczy, Moja tę ranę zleczy. 7. PIEŚŃ ALBO TREN XL OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym
śmierć wyważy: Jego śmierć mię kaleczy, Moja tę ranę zleczy. 7. PIEŚŃ ALBO TREN XL OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 526
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
3070. (400) Sprawa piąta. — Wojciech, kowal ze Słomki, poddany I. M. Pana Byliny, skarżył się na Józefa Kosmidra, iż, służąc u niego, kradł go, to jest: nabiał i słoninę i po korcu połownika komornikowi jego spasł z bydłem, co koval musiał nagradzać komornikowi; tatarki także miare na chłopcu jego wyłudził; sprawował się na to Józef, do kradziezy się żadnej nieznając, prócz, ze po dwa razy, jako sługa, wziął sobie po kęsku masła a iż ten Józef mieszka w Kasinie już od lat dwu, a aktor nieozywał się ztą sprawą, która potrzebuje konwictiei świadectwem,
3070. (400) Sprawa piąta. — Woiciech, kowal ze Słomki, poddany I. M. Pana Byliny, skarzył sie na Iozefa Kosmidra, isz, słuząc u niego, kradł go, to iest: nabiał y słoninę y po korcu połownika komornikowi iego spasł z bydłęm, co koval musiał nagradzac komornikowi; tatarki takze miare na chłopcu iego wyłudził; sprawował sie na to Iozef, do kradziezy sie zadnej nieznaiąc, procz, ze po dwa razy, iako sługa, wziął sobie po kęsku masła a isz tęn Iozef mieszka w Kasinie iusz od lat dwu, a actor nieozywał sie stą sprawą, ktora potrzebuie convictiei swiadectwęm,
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 324
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Jako sprzątają z pola i co na nim sieją, Czyli koresponduje ich praca z nadzieją. Niezbyt tu wielka praca, zysk zaś z niej obfity, Bujno zagon urodzi, choć mało co zryty. Jęczmień, pszenicę sieją, arbuzy, melony, Bawełnę, groch, tym tylko zapełnią zagony. Owsa, żyta, tatarki w tym kraju nie znają; Pszenicę na chleb, jęczmień na obroki dają. Bawełna jak tatarka rośnie. Z wierzchu główki Okrągłe się podnoszą, jak u nas makówki. W tych się bawełna rodzi, a gdy się dostoi, Z suchych główek skorupkę na kawałki dwoi. Zboże jak my sprzątają, lecz na tejże
Jako sprzątają z pola i co na nim sieją, Czyli koresponduje ich praca z nadzieją. Niezbyt tu wielka praca, zysk zaś z niej obfity, Bujno zagon urodzi, choć mało co zryty. Jęczmień, pszenicę sieją, arbuzy, melony, Bawełnę, groch, tym tylko zapełnią zagony. Owsa, żyta, tatarki w tym kraju nie znają; Pszenicę na chleb, jęczmień na obroki dają. Bawełna jak tatarka rośnie. Z wierzchu główki Okrągłe się podnoszą, jak u nas makówki. W tych się bawełna rodzi, a gdy się dostoi, Z suchych główek skorupkę na kawałki dwoi. Zboże jak my sprzątają, lecz na tejże
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 461
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965