jeść, będziesz miała na krakowski czepiec.” Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojrzym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem.
jeść, będziesz miała na krakowski czepiec.” Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojźrym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jego obroży. 218. OCIEC Z SYNEM NIEPROPORCJONALNYM
Starego ziemianina kondycyjej małej W kilka lat syn do domu powrócił służały, I konno, i czeladno; wszytko ociec zbierze, Czym by żył przez kilka dni, do jednej wieczerze. Więc skoro się rozchodzą, już przy dobrej nocy: „Wczasujcie się pod swymi — rzecze tatuś — kocy. Niechaj cię dzień nie budzi, miłe dziecię, rany. Nie pojedziesz ode mnie pewnie nie śniadany.” A syn: „Uczynię więcej, niźli Waszmość każe. Chociaż mam pilną drogę, ten tydzień odważę.” Ociec zaś: „Bóg uchowaj, miły — rzecze — synu, Byś dla
jego obroży. 218. OCIEC Z SYNEM NIEPROPORCJONALNYM
Starego ziemianina kondycyjej małej W kilka lat syn do domu powrócił służały, I konno, i czeladno; wszytko ociec zbierze, Czym by żył przez kilka dni, do jednej wieczerze. Więc skoro się rozchodzą, już przy dobrej nocy: „Wczasujcie się pod swymi — rzecze tatuś — kocy. Niechaj cię dzień nie budzi, miłe dziecię, rany. Nie pojedziesz ode mnie pewnie nie śniadany.” A syn: „Uczynię więcej, niźli Waszmość każe. Chociaż mam pilną drogę, ten tydzień odważę.” Ociec zaś: „Bóg uchowaj, miły — rzecze — synu, Byś dla
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 291
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął przezwisko.” Prawił tatuś szedziwy; jakoby groch ciskał Na ścianę, tyle w onym głupim synu zyskał. Bynajmniej nie uważał, chociaż tu stał ciałem; We łbie to psy, to konie biegają mu cwałem. Choćbyś mu kładł łopatą rozum, choćby księgi Jadał, niech ma stu mistrzów, ten mądrym z mitręgi Nie będzie, jakobyś
uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął przezwisko.” Prawił tatuś szedziwy; jakoby groch ciskał Na ścianę, tyle w onym głupim synu zyskał. Bynajmniej nie uważał, chociaż tu stał ciałem; We łbie to psy, to konie biegają mu cwałem. Choćbyś mu kładł łopatą rozum, choćby księgi Jadał, niech ma stu mistrzów, ten mądrym z mitręgi Nie będzie, jakobyś
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 374
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Hurysz za mną do diabła! Na wiek wieków. Amen. Dan z piekła, ośmnastego dnia czerwca, w ulicy Niemieckiej, a w lutrowski pisań kamienicy, Kto wierzy jako Luter, godzien szubienicy. STOPNIE DOSKONAŁOŚCI LUTERSKIEJ
Wczora mnich, dziś młodzieniec, jutrzejszego zasię Dnia stanu małżeńskiego wziął wizerunk na się. Pojutrze go tatusiem nazywają dzieci, Piątym ewanielistą nazwań jest w dzień trzeci. Katrynka go na koniec zwodzicielem zowie, Czart ministrem - tak w piekło idą ministrowie.
, Hurysz za mną do diabła! Na wiek wieków. Amen. Dan z piekła, ośmnastego dnia czerwca, w ulicy Niemieckiej, a w lutrowski pisań kamienicy, Kto wierzy jako Luter, godzien szubienicy. STOPNIE DOSKONAŁOŚCI LUTERSKIEJ
Wczora mnich, dziś młodzieniec, jutrzejszego zasię Dnia stanu małżeńskiego wziął wizerunk na się. Pojutrze go tatusiem nazywają dzieci, Piątym ewanjelistą nazwań jest w dzień trzeci. Katrynka go na koniec zwodzicielem zowie, Czart ministrem - tak w piekło idą ministrowie.
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 305
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
do Granicy rozpościera, a nie ma mu kto dać odporu, i niemoże. Bo w pierwszym Stanie Pan Senator, Pan Ziemianin niemając tylko Jedynaka, ledwoby, go w Cymborium niezchwał, żeby nie zginął. W drugim Stanie miejskim, Pan Ociec semper pius nunquam trzeźwy, Pan Syn przykładem grzesznika, przykładem Tatusia, także po Mieście się tuła, tłucze, i na biedę narzeka. W trzecim Stanie rzecze chłopek, a ktożbymi zaciąg odprawił; gdybym dał Syna mego na wojnę, radem ja że misię go Pan Bóg dał doczekać. Co się luźnych tyka ludzi, z takich nie jeden z biedy i mizeryj dostawszy się w
do Gránicy rozpościera, á nie ma mu kto dać odporu, y niemoże. Bo w pierwszym Stánie Pan Senator, Pan Ziemianin niemaiąc tylko Jedynáka, ledwoby, go w Cymborium niezchwał, żeby nie zginął. W drugim Stánie mieyskim, Pan Ociec semper pius nunquam trzeźwy, Pan Syn przykładem grzesznika, przykłádem Tátusia, tákże po Mieście się tuła, tłucze, y ná biedę nárzeka. W trzecim Stánie rzecze chlopek, á ktożbymi záciąg odpráwił; gdybym dał Syna mego ná woynę, rádem ia że misię go Pan Bog dał doczekać. Co się luźnych tyka ludzi, z tákich nie ieden z biedy y mizeryi dostáwszy się w
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 43
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
połupionego. Cedrowe drzewo jest tam pospolite (jako i w nowej Hiszpaniej/ i w Barlouento) także i inszych wiele drzew nieskazitelnych. Czynią tam barki z skory drzewianej/ w której się może zmieścić 25 osób/ i więcej. Ogórki/ melagrana/ mellony Europskie/ dziwnie się tam dobrze udają. Miedzy zwierzęty jest tam Tatusia/ które Hiszpanowie nazywają Armadylio: a jest wielkie jako prosię/ pokryte/ i jakby uzbrojone wszystko w łuskę/ abo w skorupę/ z której wynosi i wyciąga głowę na niebezpieczeństwie/ jako żółw. Cerygoni zwierzęta drugie mają pod brzuchem dwie kalecie/ w które czasu potrzeby/ i niebezpieczeństwa/ kładą zaraz i unoszą precz swoje
połupionego. Cedrowe drzewo iest tám pospolite (iáko y w nowey Hiszpániey/ y w Bárlouento) tákże y inszych wiele drzew nieskáźitelnych. Czynią tám barki z skory drzewiáney/ w ktorey się może zmieśćić 25 osob/ y więcey. Ogorki/ melágráná/ mellony Europskie/ dźiwnie się tám dobrze vdáią. Miedzy źwierzęty iest tám Tátusia/ ktore Hiszpanowie názywáią Armádilio: á iest wielkie iáko prośię/ pokryte/ y iákby vzbroione wszystko w łuskę/ ábo w skorupę/ z ktorey wynośi y wyćiąga głowę ná niebespieczeństwie/ iáko żołẃ. Cerigoni źwierzętá drugie máią pod brzuchem dwie kálećie/ w ktore czásu potrzeby/ y niebespieczeństwá/ kłádą záraz y vnoszą precz swoie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 299
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i jednego nie będzie intrat szeląga. - Ten francik mały, jako mi pisze M. Chevalier, tłusty i duży. Daj P. Boże tak i do końca; aleś się też Wć moja duszo miała wniwecz obrócić, dźwigając go. Niech mi często nie bywa na pościeli u Mamusieńki, żeby zaś nie odsadził tatusia od miłości najśliczniejszej Marysieńki. - Proszę uniżenie, moja jedyna dobrodziejko, racz mię wymówić przed rodzicami swymi i rodzonymi, że im nie odpisuję i sam za tak wesołą i szczęśliwą nie dziękuję nowinę. P. Bóg widzi, że cale zapominam i mówić, nie tylko pisać po francusku, żadnej prawie z ni z kim
i jednego nie będzie intrat szeląga. - Ten francik mały, jako mi pisze M. Chevalier, tłusty i duży. Daj P. Boże tak i do końca; aleś się też Wć moja duszo miała wniwecz obrócić, dźwigając go. Niech mi często nie bywa na pościeli u Mamusieńki, żeby zaś nie odsadził tatusia od miłości najśliczniejszej Marysieńki. - Proszę uniżenie, moja jedyna dobrodziejko, racz mię wymówić przed rodzicami swymi i rodzonymi, że im nie odpisuję i sam za tak wesołą i szczęśliwą nie dziękuję nowinę. P. Bóg widzi, że cale zapominam i mówić, nie tylko pisać po francusku, żadnej prawie z ni z kim
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 239
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
son Bouquet,by i na kraj świata,et qu'il fera 1'etablissement laoules Essences voudront. - Chłopcu mi nie grozić o złość, uniżenie proszę; dać sobie urobić będzie dziewczynę, jakom już pisał, to będzie sobą rządziła, a on niech będzie humoru dobrego, mamkę niech za łeb rwie mocno. Co o tatusia, cale go śliczna nie poznaAstree:jest teraz tak dobry, że by go na wrzód mógł przyłożyć, i humor cale odmienił. Wiem, że z niego kontent będzie Bukiet. - Szarpa niesłychanie piękna. Uniżenie dziękuję Wci sercu memu. A Varsovie, 8 III 1668 . Jedyna duszy, serca i wszystkich
son Bouquet,by i na kraj świata,et qu'il fera 1'etablissement laoules Essences voudront. - Chłopcu mi nie grozić o złość, uniżenie proszę; dać sobie urobić będzie dziewczynę, jakom już pisał, to będzie sobą rządziła, a on niech będzie humoru dobrego, mamkę niech za łeb rwie mocno. Co o tatusia, cale go śliczna nie poznaAstree:jest teraz tak dobry, że by go na wrzód mógł przyłożyć, i humor cale odmienił. Wiem, że z niego kontent będzie Bukiet. - Szarpa niesłychanie piękna. Uniżenie dziękuję Wci sercu memu. A Varsovie, 8 III 1668 . Jedyna duszy, serca i wszystkich
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 269
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Lipski poznać sowicie tej nędzy. PRZEMOWA
O jako wiele razy w twoich cię wsiach macał! Jak wiele razy głowę twą złotem przepłacał! Na wszytkie twe popasy, na wszytkie noclegi, Wyprawował po tobie nieznajome szpiegi! Dał Bóg, że przeoczywszy one wszytkie sidła, Rzezałeś ich jakoby na ofiarę bydła. Co stary słysząc tatuś znowu się odmładzał, Jakoby go na konia tureckiego wsadzał, Jakoby mu Bóg wieku z przeszłych lat przylewał, Gdy w synu widzi serce, które i on miewał. Tak zgrzybiały Priamus w sławnej wojnie onej Widząc mężne Hektory, bitne Sarpedony, Marsowate Troile, waleczne Deifeby, Ciężkich łupy greckimi wracając z potrzeby, Karmił serce
Lipski poznać sowicie tej nędzy. PRZEMOWA
O jako wiele razy w twoich cię wsiach macał! Jak wiele razy głowę twą złotem przepłacał! Na wszytkie twe popasy, na wszytkie noclegi, Wyprawował po tobie nieznajome szpiegi! Dał Bóg, że przeoczywszy one wszytkie sidła, Rzezałeś ich jakoby na ofiarę bydła. Co stary słysząc tatuś znowu się odmładzał, Jakoby go na konia tureckiego wsadzał, Jakoby mu Bóg wieku z przeszłych lat przylewał, Gdy w synu widzi serce, które i on miewał. Tak zgrzybiały Pryjamus w sławnej wojnie onéj Widząc mężne Hektory, bitne Sarpedony, Marsowate Troile, waleczne Deifeby, Ciężkich łupy greckimi wracając z potrzeby, Karmił serce
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 400
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
żyto bez stokłosy? Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w roku. Odpuść, jeśli co nie w smak, albo opuść raczej. Nie zaraz łaj, tatusiu, nie zaraz dziwaczy. 111 (P). MA STRACH OCZY (SCHOWANIE NOWOMODNE)
Jechał Niemiec, mąż z żoną, w drogę na kolesie. Kilkanaście opryszków, zastąpiwszy w lesie, Odrą ich do koszule, wytną konie z woza. Chce się Niemiec obiesić, dostawszy powroza; Desperuje, tak nagłą zażalony zgubą
żyto bez stokłosy? Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w roku. Odpuść, jeśli co nie w smak, albo opuść raczej. Nie zaraz łaj, tatusiu, nie zaraz dziwaczy. 111 (P). MA STRACH OCZY (SCHOWANIE NOWOMODNE)
Jechał Niemiec, mąż z żoną, w drogę na kolesie. Kilkanaście opryszków, zastąpiwszy w lesie, Odrą ich do koszule, wytną konie z woza. Chce się Niemiec obiesić, dostawszy powroza; Desperuje, tak nagłą zażalony zgubą
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 281
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987