siostra twoja, spustoszona. Próżno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Której godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szerokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to północnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano. 685. Ostenda. S. P(rzypkowski)
siostra twoja, spustoszona. Prożno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Ktorej godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną, prędko na ziemię upadła I pod nogi hardego zwyciężce podpadła. Pan tak szyrokowładny, co świat na wsze strony I przestronymi objął ocean ramiony, Hiszpan smętny z Holendry w trefny pokoj wstąpił. Poddanym (z hańbą swą) czci odpornym postąpił. Jeszcze przecię twe Nimfo despektu takiego Przymierze nie ponosi, gdyż to połnocnego Pan kraju, Got potężny, co mu zdawna dano Z nieba, żeby się w państwach wielkich go lękano. 685. Ostenda. S. P(rzypkowski)
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religii, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy, I według kondycyjej Ciało Pańskie dawał, Miasto kielicha łyżką kryksmany napawał. Bo mu byli ceklarze kielich zdruzgotali, Jako się z nim, biorąc go do kluzy, szarpali. Było tego włóczenia długo po Styryjej, Po Rakusiech i jakom wprzód rzekł, Karyntyjej
przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religiej, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy, I według kondycyjej Ciało Pańskie dawał, Miasto kielicha łyżką kryksmany napawał. Bo mu byli ceklarze kielich zdruzgotali, Jako się z nim, biorąc go do kluzy, szarpali. Było tego włóczenia długo po Styryjej, Po Rakusiech i jakom wprzód rzekł, Karyntyjej
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 363
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę, że się dziwujesz mej trefnej postawie. Jam to jest sługa wierny, wymalowan prawie. Pysk mam świni, dlatego by jadł, co pan daje; Uszy ośle, bym cierpiał, choć mi podczas łaje.
Zęby kłódką zamknione, rzecz pewna dlatego, Bym na harc nie wyjeżdżał z tajemnicą jego. Lewa ręka otwarta wierność znamionuje,
pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę, że się dziwujesz mej trefnej postawie. Jam to jest sługa wierny, wymalowan prawie. Pysk mam świni, dlatego by jadł, co pan daje; Uszy ośle, bym cierpiał, choć mi podczas łaje.
Zęby kłódką zamknione, rzecz pewna dlatego, Bym na harc nie wyjeżdżał z tajemnicą jego. Lewa ręka otwarta wierność znamionuje,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 596
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nocy i dzień rozbierają ich, kto chce i z Miasta wyszli ludzie, ale wiem że i za tydzień nie rozbiorą ich. Ludzi niewinnych Austriaków wiele porzucili, osobliwie Białychgłów, ale wiele pozabijanych Białychgłów zwłaszcza pełno wszędzie. Wczora widziałem chłopczyka namileiszego we trzech lat, któremu, zdrajca gębę i głowę przeciął. Ale to trefna, że Wezyr, wziąłbył w którymci Cesarskim Pałacu Strusia żywego dziwnie pięknego, tedy i tego żeby się nam nie dostał, kazał ściąć, Co zaś za delicje miał przy swoich Namiotach wypisać niepodobna: Łaźnią miał, Ogrodek, Fontanny, króliki, koty i papuga była, ale że latała, nie mogliśmy jej
nocy y dźien rozbieraią ich, kto chce y z Miasta wyszli ludźie, ale wiem że y za tydźień nie rozbiorą ich. Ludźi niewinnych Austryakow wiele porzućili, osobliwie Białychgłow, ále wiele pozabijanych Białychgłow zwłaszcza pełno wszędźie. Wczora widźiałem chłopczyka namileiszego we trzech lat, ktoremu, zdrayca gębę y głowę przeciął. Ale to trefna, że Wezyr, wźiąłbył w ktorymći Cesarskim Pałacu Struśia żywego dźiwnie pięknego, tedy y tego żeby się nam nie dostał, kazał śćiąć, Co zaś za delicye miał przy swoich Namiotach wypisać niepodobna: Łáźnią miał, Ogrodek, Fontany, kroliki, koty y papuga była, ale że latała, nie moglismy iey
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 2
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
tym nic a nic opatrzności osobnej Boskiej nie uwłaczając. Druga może rzecz/ że i wy nie wszytko prawdę powiedacie/ azaż nie tylko nam Chrześcijankom/ ale i Żydowkom to się trafia/ że ulekują: azaż Żydowka w Mychowie starca zgrzybiałego w gorączce na ustawną mdłość/ womity i szczkawkę/ na szyję mu pacierze trefne zawiesiwszy/ jajem świeżym u krtąnia ustawnie trzymanym nie dokazała/ na to każdy przypadnie/ że za pewnymi zabobony/ a za dopuszczeniem Pańskim sieła czart może sprawić: ale to pewniejsza/ że gdzie w gorączce przypadki wyższe są/ a przytym jako było prawdziwie temu/ że nie dosłyszy/ i dwie świeczki z jednej się
tym nic á nic opátrznośći osobney Boskiey nie vwłaczaiąc. Druga może rzecz/ że y wy nie wszytko prawdę powiedaćie/ ázasz nie tylko nam Chrześćiánkom/ ále y Zydowkom to się trafia/ że vlekuią: ázasz Zydowká w Mychowie stárcá zgrzybiáłego w gorączce na vstáwną mdłość/ womity y szczkawkę/ ná szyię mu paćierze trefne záwieśiwszy/ iáiem świeżym v krtąniá vstáwnie trzymánym nie dokazáłá/ ná to káżdy przypádnie/ że zá pewnymi zabobony/ á zá dopuszczeniem Pánskim śiełá czárt może spráwić: ále to pewnieysza/ że gdźie w gorączce przypadki wyższe są/ á przytym iáko było prawdźiwie temu/ że nie dosłyszy/ y dwie świeczki z iedney się
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: I2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
podnieść wojnę/ a Fabius Maksymus odradzał mu/ pokazując to/ iż pierwej potrzeba swe Państwo uspokoić: tak na to powiedział: Zawsze temu więcej serca dostaje/ który wojnę podnosi: niżli temu/ który się broni. Krótkich Powieści
Gdy nań Petilius i Quintus srodze przed wszytkim Senatem instigowali/ i wiele mu rzeczy nie trefnych zadawali: niechciał nic na obwinienie odpowiedać. Tylko to rzekł: Tego dnia prawie/ Panowie Rzymianie/ zwalczyłem Annibala potężnego nieprzyjaciela/ i Kartaginę: przeto wziąwszy na się wieniec/ idę na Zamek Kapitolium/ ofiarować Jowiszowi najwyższemu. A jeśli kto chce o mnie rokować niechajże rokuje. I tak nie dosłuchawszy tych
podnieść woynę/ á Fabius Máximus odradzał mu/ pokázuiąc to/ iż pierwey potrzebá swe Páństwo vspokoić: ták ná to powiedźiał: Záwsze temu więcey sercá dostáie/ ktory woynę podnośi: niżli temu/ ktory się broni. Krotkich Powieśći
Gdy nań Petilius y Quintus srodze przed wszytkim Senatem instigowáli/ y wiele mu rzecży nie trefnych zádawáli: niechćiał nic ná obwinienie odpowiedáć. Tylko to rzekł: Tego dniá práwie/ Pánowie Rzymiánie/ zwalcżyłem Annibalá potężnego nieprzyiaćielá/ y Kártháginę: przeto wźiąwszy ná śię wieniec/ idę ná Zamek Kápitolium/ ofiárowác Iowiszowi naywyższemu. A ieśli kto chce o mnie rokowáć niechayże rokuie. Y ták nie dosłuchawszy tych
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 118
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Ona baba za swój zły uczynek wzięłaby też była karanie/ ale skoro się dowiedziała że Wincenty żonę swą kazał słudze zabić/ z desperaciej przedtym dobrze/ obiesiła się/ żaden przyczyny nie wiedział. DO CZYTELNIKA.
MOgłeś się ty przypatrzyć: Iż cnota nie traci/ Niecnocie wedle zasług częstokroć się płaci. Także przypadkom trefnym/ zdradom i chytości/ Omyłkom/ sztukom różnym/ szczęścia odmienności. Które tuż za człowiekiem w stopy zawsze chodzą/ I jakoby oszukać nieprzystojnie godzą. Ale jakaż nagroda za takimi idzie Złemu złość jego zawsze na złe też wynidzie. A dobrzy acz tu czasem utroskanie mają/ Na ostatku pociechy wdzięcznej doznawają.
Regestr
Oná bábá zá swoy zły vcżynek wźięłáby też byłá karánie/ ále skoro się dowiedźiáłá że Wincenty żonę swą kazał słudze zábić/ z desperáciey przedtym dobrze/ obieśiłá się/ żaden przycżyny nie wiedźiał. DO CZYTELNIKA.
MOgłeś się ty przypátrzyć: Iż cnotá nie tráći/ Niecnoćie wedle zasług cżęstokroć się płáći. Tákże przypadkom trefnym/ zdrádom y chytośći/ Omyłkom/ sztukom roznym/ szcżęśćia odmiennośći. Ktore tuż zá cżłowiekiem w stopy záwsze chodzą/ Y iákoby oszukáć nieprzystoynie godzą. Ale iákaż nagrodá zá tákimi idźie Złemu złość iego záwsze ná złe też wynidźie. A dobrzy ácż tu cżásem vtroskánie máią/ Ná ostátku poćiechy wdźięcżney doznawáią.
Regestr
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 165
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
/ gdy też wyrządzali Złość takowemu Duchowi/ którego tam zwali. Szarlejem/ zatopił im wodą wszytkie kruszce/ Czego znaki zostały na tym miejscu jeszcze. Takie duchy spokojne którzy naśladują Ludzi: Niemcy i z Greki COBALOS mianują. A niektórzy jezową skarbniki ziemnymi Stąd iż radzi bywają miedzy skarby w ziemi. Z tych duchów jeden trefny duch się ukazował W koło Ryzenberku: a z ludźmi kuglował. Wszakoż acz więc w straszliwej postawie przychodził Do ludzi/ przecię nigdy żadnemu nieszkodził. Cobali Daemones mites hominũ imitatores. Skarbnik
Aż gdy mu kto uczynił pośmiech a złość jaką/ Tedy mu tym sposobem oddał krzywdę taką. Zaćmił mu wzrok/ a zawiodłgo kędy
/ gdy też wyrządzáli Złość tákowemu Duchowi/ ktorego tám zwáli. Szárleiem/ zátopił im wodą wszytkie kruszce/ Czego znáki zostáły ná tym mieyscu iescze. Tákie duchy spokoyne ktorzy násláduią Ludźi: Niemcy y z Greki COBALOS miánuią. A niektorzy iezową skárbniki źiemnymi Stąd iż rádźi bywáia miedzy skárby w źiemi. Z tych duchow ieden trefny duch sie vkázował W koło Ryzenberku: á z ludźmi kuglował. Wszákosz ácz więc w strászliwey postáwie przychodźił Do ludźi/ przećię nigdy żadnemu nieszkodźił. Cobali Daemones mites hominũ imitatores. Skárbnik
Aż gdy mu kto vczynił pośmiech a złość iáką/ Tedy mu tym sposobem oddał krzywdę táką. Záćmił mu wzrok/ á záwiodłgo kędy
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: H4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
które wywierają W rozmowach albo gdy się napijają; Kędy więc coraz swe krwawe zasługi Liczą, a Bóg wie że częstokroć drugi Wojny nie widział i nie był w potrzebie Lecz ustawicznie włoczył się po chlebie, Służył on w prawdzie, i pięknie lecz w tańcu Przy winie, skrzypkach, i łojowym słońcu Smiać się potrzeba z trefnej brawarii, Z hardych Słów i zbyt płonnej fantazji, Kiedy się czyni bohatyrem w boju Ze miąszo gada, a coś mieni w stroju. Hazuka, tuzłuk, burka, albo z Krymu, Cóżkolwiek, zaraz rycerskiego dymu Pełną myśl czyni, nią Jonak pijany, Chcąc być za Marsa prawdz wego miany, Stąd że
ktore wywieraią W rozmowach albo gdy się napiiaią; Kędy więc coraz swe krwawe zasługi Liczą, á BOG wie że częstokroć drugi Woyny nie widział y nie był w potrzebie Lecz ustawicznie włoczył się po chlebie, Służył on w prawdzie, y pięknie lecz w tańcu Przy winie, skrzypkach, y łoiowym słońcu Smiać się potrzeba z trefney brawarii, Z hardych słow y zbyt płonney fantazyi, Kiedy się czyni bohatyrem w boiu Ze miąszo gada, á coś mieni w stroiu. Hazuka, tuzłuk, burka, albo z Krymu, Cożkolwiek, zaraz rycerskiego dymu Pełną myśl czyni, nią Jonak piiany, Chcąc być za Marsa prawdz wego miany, Ztąd że
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A7v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
teraz ci Rycerze mili, W koniu rączym swą wszystkę dzielność mają Gdy uciekają w zawod go puszczają. Proch śmierdzi bardzo, ledwie szyk zobaczy Już się Imć reytyrować raczy; Bo tak ucieczkę teraz nazywają I ten jej tytuł pospolicie dają. Takowe tedy cnych Junaków męstwo W rzeczy samej jest pośmiech i błazeństwo. Drudzy (to trefna) się poubierali W pludry, a na to żeby zaciągali Knastów, albo tych którzy drą a gonią, Oprócz muszkietu żadną inszą bronią Nie opatrzeni, dosyć na tym byle Z kobietą siedział razem na kobyle, Łby ogolone już mają kosmate Jako u Szyców tak kołtonowate: Kan er deutsch spytasz: Ja pono odpowie Lecz nadto
teraz ci Rycerze mili, W koniu rączym swą wszystkę dzielność maią Gdy uciekaią w zawod go puszczaią. Proch śmierdzi bardzo, ledwie szyk zobaczy Już się Jmć reytyrować raczy; Bo tak ucieczkę teraz nazywaią Y ten iey tytuł pospolicie daią. Takowe tedy cnych Junakow męstwo W rzeczy samey iest pośmiech y błazeństwo. Drudzy (to trefna) się poubierali W pludry, á na to żeby zaciągali Knastow, albo tych ktorzy drą á gonią, Oprocz muszkietu żadną inszą bronią Nie opatrzeni, dosyć na tym byle Z kobietą siedział razem na kobyle, Łby ogolone iuż maią kosmate Jako u Szycow tak kołtonowate: Kan er deutsch spytasz: Ja pono odpowie Lecz nadto
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A8
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak