O! jakie świeżo z ciebie miał ozdoby, Gdy w cieniu przeszłym koronnej żałoby, O pana i o koronę Widzieć było żarliwość twą onę. Przy twej powadze i poczcie ozdobnym, Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu
O! jakie świeżo z ciebie miał ozdoby, Gdy w cieniu przeszłym koronnej żałoby, O pana i o koronę Widzieć było żarliwość twą onę. Przy twej powadze i poczcie ozdobnym, Wymowie słodkiej, baczeniu osobnem, I prawa, które się chwiały, I ołtarze w szrankach swoich stały. Jakie pociechy! Gdyś królewskie truny, I opłakiwał razem ich fortuny, Że stan ich, i dzień wesoły, Zmierzch w momencie, i płonne popioły. Na dźwięk Nestorów i twoję powagę, Wzbudzoną Kocyt pohamował flagę: I by co ludzkości miały, Same potem Parki żałowały. Po tem zaćmieniu, jako się po ranu Wybiło słońce, a nowemu panu
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
się człowiek obróci, nie wie, zawieszony, skąd niektóry tak mówi o sobie uczony: “Gdy o śmierci rozmyślam, płaczę sfrasowany, wiem, iż umrę, lecz czasu nie wiem, opłakany. Nawet nie wiem, do których przyłączą nędznego, lecz żebym był z dobrymi, proszę Boga mego”. Kiedy truny wierzch będzie nad nos położony, świat, to bacząc, pomiata ucieszne pawony; natenczas się, szalejąc, żaden nie raduje, milczy fałsz, a prawda się jawnie pokazuje. Miłować poczynają ludzie Boga swego, Syna jego, Chrystusa Jezusa, miłego; słodkość Ducha Świętego przedziwnie smakują, a na wieści o duszy ucha nadstawują
się człowiek obróci, nie wie, zawieszony, skąd niektóry tak mówi o sobie uczony: “Gdy o śmierci rozmyślam, płaczę sfrasowany, wiem, iż umrę, lecz czasu nie wiem, opłakany. Nawet nie wiem, do których przyłączą nędznego, lecz żebym był z dobrymi, proszę Boga mego”. Kiedy truny wierzch będzie nad nos położony, świat, to bacząc, pomiata ucieszne pawony; natenczas się, szalejąc, żaden nie raduje, milczy fałsz, a prawda się jawnie pokazuje. Miłować poczynają ludzie Boga swego, Syna jego, Chrystusa Jezusa, miłego; słodkość Ducha Świętego przedziwnie smakują, a na wieści o duszy ucha nadstawują
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 46
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Mąki pszennej pytlowanej półmiarków cztery. Maku maca jedna. Beczka dębowa, próżna. Faska maślana, próżna. Tamże kopyt łosich ośm. Lesic dwoje, do wybijania wosku. Okno od Stołowej Izby jedno, to jest kwatera. Ram dwoje okiennych, próżnych. Drab solarski jeden, na zsypowanie grochu. Baryłka mała, na trun. Spiżowych, należących do robienia prochu, zakonek trzy.
Stajnia Wielka w Zamku, u której drzwi na hakach trzech żelaznych, a druga strona drzwi na drewnianym biegunie, żłoby porządne. W stajni kółek w murze żelaznych, dla koni turecżich i rumaków uwiązania, piętnaście.
Baszta, idąc na bramę, u której drzwi
Mąki pszennej pytlowanej półmiarków cztery. Maku maca jedna. Beczka dębowa, próżna. Faska maślana, próżna. Tamże kopyt łosich ośm. Lesic dwoje, do wybijania wosku. Okno od Stołowej Izby jedno, to jest kwatera. Ram dwoje okiennych, próżnych. Drab solarski jeden, na zsypowanie grochu. Baryłka mała, na trun. Spiżowych, należących do robienia prochu, zakonek trzy.
Stajnia Wielka w Zamku, u której drzwi na hakach trzech żelaznych, a druga strona drzwi na drewnianym biegunie, żłoby porządne. W stajni kółek w murze żelaznych, dla koni turecżich i rumaków uwiązania, piętnaście.
Baszta, idąc na bramę, u której drzwi
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 120
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
, I słońce, co świat okrągły oświeca Zaćmi, koni mu dopadszy, i leca. Ona szeptami, i strasznym prawidłem, Tamuje rzeki, jako stanowidłem, I wazd je wraca; ona z miejsca, lasów I skał porusza, jak chce według czasów. A roztarchawszy brzydkie swe kołtuny, Szuka gdzie w grobach zakopano truny, I z stosa kradnie pewnych członków szczątki, Na zabobony i zmierzłe obrządki. Klnie nieprzytomnych, i do siebie zwabia, Skoro osoby z wosku ich wydłabia, I na nieszczesną miłości chorobę, Cienkimi igły przenika wątrobę. A czego żebym niewiedziała lepi, Kiedy urodą kogo nie zaślepi; Gdy powab ciała jej nie
, Y słońce, co świát okrągły oświeca Záćmi, koni mu dopadszy, y leca. Oná szeptámi, y strásznym práwidłem, Támuie rzeki, iáko stánowidłem, Y wazd ie wraca; oná z mieyscá, lásow Y skał porusza, iák chce według czásow. A rostarcháwszy brzydkie swe kołtuny, Szuka gdźie w grobách zákopano truny, Y z stosa krádnie pewnych członkow szczątki, Ná zábobony y zmierzłe obrządki. Klnie nieprzytomnych, y do siebie zwabia, Skoro osoby z wosku ich wydłábia, Y ná nieszczesną miłośći chorobę, Cienkimi igły przenika wątrobę. A czego żebym niewiedźiáłá lepi, Kiedy urodą kogo nie záślepi; Gdy powáb ćiáłá iey nie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 76
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, w których były Ciała ich złożone, Które swojej bynamniej niestraciły krasy Pierwszej, acz w lochu były przez tak długie czasy: Nienaruszone bowiem z odzieniem zostały, Lubo dawno z duszami swemi się rozstały. Więc te święte przybytki dusz Nardem pachniące, I wonią, a żadnego w sobie niemające Fetoru, Król włożywszy do trun, z pobożnego Afektu przeprowadza do Królestwa swego. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA, Bo Świętych ciała były mieszkanie^m^ Ducha Z. i dla tego wdzięczny zapach wydają
A wieść nad rącze Eury rączszem biegąc lotem, Pospolitemu gminu dała wiedzieć o tem. Stąd skoro między gminem o tym wieść runeła, Niezliczona gromada ludu się garnęła Z
, w ktorych były Ciáłá ich złożone, Ktore swoiey bynamniey niestráciły krasy Pierwszey, ácz w lochu były przez ták długie czásy: Nienáruszone bowiem z odźieniem zostáły, Lubo dawno z duszámi swemi się rozstáły. Więc te święte przybytki dusz Nárdem pachniące, Y wonią, á żadnego w sobie niemáiące Fetoru, Krol włożywszy do trun, z pobożnego Affektu przeprowadza do Krolestwá swego. HISTORYA S. IANA DAMASCENA, Bo Swiętych ćiáła były mieszkanie^m^ Duchá S. y dla tego wdźięczny zapach wydáią
A wieść nád rącze Eury rączszem biegąc lotem, Pospolitemu gminu dáłá wiedźiec o tem. Ztąd skoro między gminem o tym wieść runełá, Niezliczona gromádá ludu się gárnęłá Z
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 297
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
żadne święto/ choć też i w Wielkąnoc nie mają za grzech żaden/ i owszem nawięcej na ten czas robią z rana. Naświętszej Trójce święcą nazajutrz po Niedzieli Świątecznej: a Wszech Świętych w pułpostu: także i insze. W Maju dwa dni oddają umarłym: a zowią to święto/ Płaczem dusz. Czynią wielką uczciwość trunom/ w których umarłe prowadzą/ (a miewają te truny zawsze pogotowiu dębowe z jednego drzewa/ abo kamienne) z wielą świec i pochodni: Pop chodzi wokoło onego umarłego/ kadząc i czytając rozmaite modlitwy/ i kropiąc wodą z miodem i z pszenicą pomieszaną/ którą zowią kutcią: a potym tę potrawę i sam Pop
żadne święto/ choć też y w Wielkąnoc nie máią zá grzech żaden/ y owszem nawięcey ná ten czás robią z ráná. Naświętszey Troyce święcą názáiutrz po Niedźieli Swiąteczney: á Wszech Swiętych w pułpostu: tákże y insze. W Máiu dwá dni oddáią vmárłym: á zowią to święto/ Płáczem dusz. Czynią wielką vczćiwość trunom/ w ktorych vmárłe prowádzą/ (á miewáią te truny záwsze pogotowiu dębowe z iednego drzewá/ ábo kámienne) z wielą świec y pochodni: Pop chodźi wokoło onego vmárłego/ kádząc y czytáiąc rozmáite modlitwy/ y kropiąc wodą z miodem y z pszenicą pomieszáną/ ktorą zowią kutćią: á potym tę potráwę y sam Pop
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 130
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Teraz opak. Ledwie się Synek ze Włoch wróci Zaraz go uczy zbierać Ociec/ zaraz go mieć Chce w domu gospodarzem. Handel mu zaleca I smakuje/ niegodny Szlacheckiego stanu. Będzieszci miał upewniam Kupca z niego/ będziesz; Nie zawstydzi się zysku z naliższych towarów. Zechce i skormi kupczić/ i dziękciem/ i trunem. Optimus lucri odor est ex quelitet re. Tej się już sentencyki pierwej nisz pacierza/ Pierwej nisz obiecadła/ Pan syn twój nauczył.
Spytam się ja takiego Ojca. Miły Bracie Coszci potym/ spieszyć się z taką syna wprawą? Jużci on cię nie równie przeszedł/ już i Mistrzem Twym być może. Błazeneś
. Teraz opak. Ledwie się Synek ze Włoch wroći Záraz go vczy zbieráć Oćiec/ záraz go mieć Chce w domu gospodárzem. Handel mu záleca Y smákuie/ niegodny Szlácheckiego stanu. Będźieszći miał vpewniam Kupcá z niego/ będźiesz; Nie záwstydźi się zysku z naliższych towarow. Zechce y skormi kupcźyć/ y dźiekćiem/ y trunem. Optimus lucri odor est ex quelitet re. Tey się iusz sentencyki pierwey nisz paćierzá/ Pierwey nisz obiecadła/ Pan syn twoy náuczył.
Spytam się iá tákiego Oycá. Miły Bráćie Coszći potym/ spieszyć się z táką syná wprawą? Iużći on ćię nie rownie przeszedł/ iusz y Mistrzem Twym bydź może. Błazeneś
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 54
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650