narazaj mię na to, z-puść to na kogo innego. Niech-że by mi to Pan Bóg nasz przykazał pod grzechem, pod-obowiązkiem sumnienia, odpowiedziałbym, jużci Panie uczynić to muszę, ale mię naucz Panie bym nie-pobłądził. Nazwałbym Pana Boga naszego Bogiem Cesarstwa, bo tam kilka-dziesiąt lat z-Herezyją i z-Szwecyją trwając wojna uspokoiła się. alec to rzecz która już przeminęła, od niemalu lat, i była to jednego Nieprzyjaciela wojna. Więc nazwę Pana Boga naszego, Bogiem Hiszpanów, bo to tam Katolickie Królestwo; Katolickie, ale nad niem wieków naszych, choć znaczna jest, cudownej jednak opatrzności Boskiej nie masz, rozumem oni sobie
narazay mię ná to, z-puść to ná kogo innego. Niech-że by mi to Pan Bog nász przykazał pod grzechem, pod-obowiązkiem sumnienia, odpowiedziałbym, iużći Pánie vczynić to muszę, ále mię náucz Pánie bym nie-pobłądźił. Názwałbym Pána Bogá nászego Bogiem Cesárstwá, bo tám kilká-dźieśiąt lat z-Herezyią i z-Szwecyią trwáiąc woyná vspokoiłá się. álec to rzecz ktora iuż przeminęłá, od niemalu lat, i byłá to iednego Nieprzyiaćielá woyná. Więc názwę Páná Bogá nászego, Bogiem Hiszpánow, bo to tám Kátolickie Krolestwo; Kátolickie, ále nád niem wiekow nászych, choć znáczna iest, cudowney iednák opátrznośći Boskiey nie mász, rozumem oni sobie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 13
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i z ziemi, wiele robactwa czołgającego się wyszło. W Lebrii zaś wielkie mnóstwo szczurów z lochów wypadłszy biegało w zamieszaniu, jakby były wścigłe: w Madrycie woda w studniach opadła i z mąciła się.
W Listopadzie. Trzęsienie ziemi lekkie w w Lizbonie, trwało minutę jednę, w pół minuty nastąpiło drugie silniejsze, które trwając 8, lub 10 minut, obaliło niektóre domy, We dwie minuty trzęsienie trzecie gwałtowniejsze obaliło tak Kościołów, jako też Pałaców, domów 12000. Wzruszenia ziemi były przeciwne sobie, i z tąd upadek domów. Morze nadymało się i opadało na przemiany, co trwało przez całą noc następującą: Woda 9 stopniami wyższa była nad
y z ziemi, wiele robactwa czołgaiącego się wyszło. W Lebrij zaś wielkie mnostwo szczurow z lochow wypadłszy biegało w zamieszaniu, iakby były wścigłe: w Madrycie woda w studniach opadła y z mąciła się.
W Listopadzie. Trzęsienie ziemi lekkie w w Lizbonie, trwało minutę iednę, w puł minuty nastapiło drugie silnieysze, ktore trwaiąc 8, lub 10 minut, obaliło niektore domy, We dwie minuty trzęsienie trzecie gwałtownieysze obaliło tak Kościołow, iako też Pałacow, domow 12000. Wzruszenia ziemi były przeciwne sobie, y z tąd upadek domow. Morze nadymało się y opadało na przemiany, co trwało przez całą noc następuiącą: Woda 9 stopniami wyższa była nad
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 201
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ciała ku Polsce/ w Roku 1612. w takim ciężkiem głodzie/ że do samego Możajska tylkośmy chwastem żywi byli.
Inaczej tedy nikt rozumieć niema/ żeby się niedosyć od nas Królowi Je. M. i wszytkiej Rzeczypos: niedziało/ tak długo w nędzy/ w ciężkiem głodzie/ w oblężeniu nieprzyjacielskiem trwając/ i onego na sobie trzymając. Gdyśmy ustawicznie Pana wyglądali/ pomocy i ratunku prawie z płaczem żądali: Znędzonym wszytko utraciwszy/ i własne zdrowie do tego przyść musiało. A że nieprzyjaciel pocieche odniósł/ a Ojczyzna utrapienie/ któż winien? Ci pewnie którzy nam sczcęścia z krwawych prac naszych w ziemi nieprzyjacielskiej zajżrzeli:
ćiáłá ku Polscze/ w Roku 1612. w tákim ćiężkiem głodźie/ że do sámego Możáyská tylkosmy chwastem żywi byli.
Ináczey tedy nikt rozumieć niema/ żeby sie niedosyć od nas Krolowi Ie. M. y wszytkiey Rzeczypos: niedźiało/ ták długo w nędzy/ w ćieżkiem głodźie/ w oblężeniu nieprzyiaćielskiem trwáiąc/ y onego ná sobie trzymáiąc. Gdysmy vstáwicznie Páná wyglądáli/ pomocy y rátunku práwie z płáczem żądáli: Znędzonym wszytko vtráćiwszy/ y własne zdrowie do tego przyść muśiáło. A że nieprzyiaćiel poćieche odniosł/ á Oyczyzná vtrapienie/ ktoż winien? Ci pewnie ktorzy nam scżcęśćia z krwáwych prac nászych w żiemi nieprzyiaćielskiey záyżrzeli:
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Cijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
wodą; gdy się długo w dole ziemnym dobrze ugaszone wyleży, jeśli kilka lat wyśmienite, jakiego starożytni do murów zażywali, przez co po lat kilkasek mocne stoją mury. Beckler świadczy, że zaraz z pieca w dół rzucane wapno, i piaskiem na łokieć lub więcej pokryte, dopiero wodą nalane, do lat kilku tak trwając, jak kit będzie. Wapnem niegaszonym obsypować trupa trawi go. Drew też do palenia wapna dobierać osobliwie, gdy się dopala. Piasku do wapna zażywając suchego, ostrego, bez ziemi; z ziemi kopany prędzej wysycha niż wodny, według zdania Witruwiusza. Ten jest piasek suchy, co w palcach zgrzyta, i ten dobry
wodą; gdy się długo w dole ziemnym dobrze ugaszone wyleży, iezli kilka lat wysmienite, iakiego starożytni do murow zażywali, przez co po lat kilkasek mocne stoią mury. Beckler swiadczy, że zaraz z pieca w doł rzucane wapno, y piaskiem na łokieć lub więcey pokryte, dopiero wodą nalane, do lat kilku tak trwaiąc, iak kit będzie. Wapnem niegaszonym obsypować trupa trawi go. Drew też do palenia wapna dobierać osobliwie, gdy się dopala. Piasku do wapna zażywaiąc suchego, ostrego, bez ziemi; z ziemi kopany prędzey wysycha niż wodny, według zdania Witruwiusza. Ten iest piasek suchy, co w palcach zgrzyta, y ten dobry
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 397
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne sarmackie rycerstwo skupione, Przy mężnych wodzach lubo w poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałem, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności
Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne sarmackie rycerstwo skupione, Przy mężnych wodzach lubo w poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałém, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 321
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
z domu tego, Z których jeden był kraju sieradzkiego, A wojewoda drugi łęczyckiego.
Lecz i ty sławnie w tymże bujasz pierzu, Wysokich zasług Koniecpolski Janie, Wielki królestwa polskiego kanclerzu, Któryś tam pracę swoję i staranie, Tak podczas wojen, jako i w przymierzu Obracał, żeby ojczyzna w swym stanie Zawsze kwitnącym trwając, pomnożenie Sławy i granic miała rozszerzenie.
Tyś do Zygmunta cesarza rzymskiego, I bazylejskie biskupów synody, Był od Jagiełła króla pobożnego, Posłem wysłany, abyś do ugody Z ojczyzną skłonił mistrza krzyżackiego, A potwarliwe przyczyny niezgody Z pana swego zniósł, co gdyś mądrze sprawił, Polskęś z wojennych rozterków wybawił
z domu tego, Z których jeden był kraju sieradzkiego, A wojewoda drugi łęczyckiego.
Lecz i ty sławnie w tymże bujasz pierzu, Wysokich zasług Koniecpolski Janie, Wielki królestwa polskiego kanclerzu, Któryś tam pracę swoję i staranie, Tak podczas wojen, jako i w przymierzu Obracał, żeby ojczyzna w swym stanie Zawsze kwitnącym trwając, pomnożenie Sławy i granic miała rozszerzenie.
Tyś do Zygmunta cesarza rzymskiego, I bazylejskie biskupów synody, Był od Jagieła króla pobożnego, Posłem wysłany, abyś do ugody Z ojczyzną skłonił mistrza krzyżackiego, A potwarliwe przyczyny niezgody Z pana swego zniósł, co gdyś mądrze sprawił, Polskęś z wojennych rosterków wybawił
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 328
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
KONIUNKCJA SZCZĘŚLIWA DWÓCH HERBOWNYCH PLANETÓW OSTOJE I PÓŁKOZICA, WCHODZĄCYCH PRZY WESOŁYCH GODACH JEGO MOŚCI P. JANA Z SOLCA SOLECKIEGO Z JEJ MOŚCIĄ PANNĄ LUDWINĄ Z PRZYBYSŁAWIC MINORÓWNĄ HYMEN ABO POWINSZOWANIE WESOŁE NOWO ZAWZIĘTEJ PRZYJAŹNI ICHMOŚCIOM
Kwitni, o paro szczęśliwa! Niech cię żadna myśl troskliwa Nie dotyka! Kwitnij wiecznie, Trwając w miłości statecznie. Inaczej nic po żywocie, Jeśli kto żyje w kłopocie. Tęskni żywot, by niemiła Godzina serce chłodziła.
Szczęsne niech wam płyną lata, Póki tylko zstaje świata, Jeden sposób do wesela, Komu da Bóg przyjaciela. Więcej dwa niż jeden zmogą, Gdy szczerze sobie pomogą. A cokolwiek czas nagodzi
KONIUNKCJA SZCZĘŚLIWA DWÓCH HERBOWNYCH PLANETÓW OSTOJE I PÓŁKOZICA, WCHODZĄCYCH PRZY WESOŁYCH GODACH JEGO MOŚCI P. JANA Z SOLCA SOLECKIEGO Z JEJ MOŚCIĄ PANNĄ LUDWINĄ Z PRZYBYSŁAWIC MINORÓWNĄ HYMEN ABO POWINSZOWANIE WESOŁE NOWO ZAWZIĘTEJ PRZYJAŹNI ICHMOŚCIOM
Kwitni, o paro szczęśliwa! Niech cię żadna myśl troskliwa Nie dotyka! Kwitnij wiecznie, Trwając w miłości statecznie. Inaczej nic po żywocie, Jeśli kto żyje w kłopocie. Tęskni żywot, by niemiła Godzina serce chłodziła.
Szczęsne niech wam płyną lata, Póki tylko zstaje świata, Jeden sposób do wesela, Komu da Bóg przyjaciela. Wiecej dwa niż jeden zmogą, Gdy szczerze sobie pomogą. A cokolwiek czas nagodzi
Skrót tekstu: CezKonBar_II
Strona: 162
Tytuł:
Koniunkcja szczęśliwa dwóch herbowych planetów
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
waszych na ziemi/ o którą przysiągł PAN Ojcom waszym/ że ją im da: póki Niebo nad ziemią trwać będzie. 22. Bo jeśliż z pilnością strzec będziecie każdego przykazania tego/ które ja wam rozkazuję/ abyście je czynili: żebyście miłowali Pana Boga waszego/ i chodzili we wszystkich drogach jego/ trwając przy nim: 23. Tedyć wypędzi PAN/ one wszystkie Narody przed wami/ i posiądziecie Narody więtsze/ i możniejsze niżeście wy sami. 24. Wszelkie miejsce/ po którym deptać będzie stopa nogi waszej/ wasze będzie: od puszczy i Libanu/ od rzeki/ rżeki Eufrates/ aż do morza ostatniego/ będzie
wászych ná źiemi/ o ktorą przyśiągł PAN Ojcom wászym/ że ją im da: poki Niebo nád źiemią trwáć będźie. 22. Bo jesliż z pilnośćią strzedz będźiećie káżdego przykazania tego/ ktore ja wam rozkázuję/ ábyśćie je cżynili: żebyśćie miłowáli Páná Bogá wászego/ y chodźili we wszystkich drogách jego/ trwájąc przy nim: 23. Tedyć wypędźi PAN/ one wszystkie Narody przed wámi/ y pośiądźiećie Narody więtsze/ y możniejsze niżeśćie wy sámi. 24. Wszelkie miejsce/ po ktorym deptáć będźie stopá nogi wászey/ wásze będźie: od puszcży y Libánu/ od rzeki/ rżeki Eufrátes/ áż do morzá ostátniego/ będźie
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 197
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
wsiach. Miedzy tymi trzema sposobami mieszkania/ jest ta różność; iż pierwszy chodzą szukając pożywienia/ kędy ich potrzeba i okazja zawiedzie: drudzy prowadzą z sobą wielbłądy/ i insze dobytki/ z których się żywią: i nie odmieniają mieszkania/ ale położenie jego/ wedle sposobności paszej/ której oni szukając włóczą się. Ostatni trwając statecznie na jednym miejscu względem mieszkania/ przyprowadzają tam żywności i insze rzeczy potrzebne ku żywotowi. Arabowie niektórzy żyją po polach w taborach; i ci mają też nazwisko Arabów: drudzy po mieściech/ a tych zowią Maurami. Także i Tartarowie jedni mieszkają po polach/ drudzy w mieściech/ jako Zagatai: a jednak przecię tak
wśiách. Miedzy tymi trzemá sposobámi mieszkánia/ iest tá rożność; iż pierwszy chodzą szukáiąc pożywienia/ kędy ich potrzebá y occásia záwiedźie: drudzy prowádzą z sobą wielbłądy/ y insze dobytki/ z ktorych się żywią: y nie odmieniáią mieszkánia/ ále położenie iego/ wedle sposobnośći paszey/ ktorey oni szukáiąc włoczą się. Ostátni trwáiąc státecznie ná iednym mieyscu względem mieszkánia/ przyprowadzáią tám żywnośći y insze rzeczy potrzebne ku żywotowi. Arábowie niektorzy żyią po polách w taborách; y ći máią też nazwisko Arábow: drudzy po mieśćiech/ á tych zowią Maurámi. Tákże y Tártárowie iedni mieszkáią po polách/ drudzy w mieśćiech/ iáko Zágátái: á iednák przećię ták
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 55
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ który miewali przez zdrady swe/ i rozmaite fortele od prostych Rarów/ napowiedzieli im wiele fałszów o ojcach/ i o Chrześcijanach. A iż Barbarowie pospolicie są ponurni/ i lada z czego biorą łacno podejźrzenie; uczynili tak/ iż więtsza część onych ludzi odmienili zamysły swe/ i ostali w domu/ dwieście ich tylo trwając przy swym przedsięwzięciu/ przybyli z wielkim weselem/ i z uroczystością do Bajej w Octobrze roku pomienionego/ i byli osadzeni w tamtym powiecie. W roku 1587. poczęli obcować z naszymi Maramomy/ ludzie którzy graniczą z Piratiningą/ różni językiem i obyczajmi od inszych. W roku 1589. niejaki Tujupabuch urodzony Brasilczyk/ lecz w
/ ktory miewáli przez zdrády swe/ y rozmáite fortele od prostych Rarow/ nápowiedźieli im wiele fáłszow o oycách/ y o Chrześćiánách. A iż Bárbarowie pospolićie są ponurni/ y ládá z czego biorą łácno podeyźrzenie; vczynili ták/ iż więtsza część onych ludźi odmienili zámysły swe/ y ostáli w domu/ dwieśćie ich tylo trwáiąc przy swym przedsięwźięćiu/ przybyli z wielkim weselem/ y z vroczystośćią do Báiey w Octobrze roku pomienionego/ y byli osádzeni w támtym powiećie. W roku 1587. poczęli obcowáć z nászymi Márámomy/ ludźie ktorzy grániczą z Pirátiningą/ rozni ięzykiem y obyczáymi od inszych. W roku 1589. nieiáki Tuiupábuch vrodzony Brásilczyk/ lecz w
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 93
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609