do Miasta, w którym był. Klasztor Zakonnic, chcąc się zaś do aktu obłoczyn przysposobić, prosiła Starszej o jakiego pobożnego Kapłana, któremuby skrytości serca swojego powierzyć mogła. Był na ów czas w tymże mieście pobożnością życia znakomity Zakonnik, ten zawołany gdy przyszedł, spowiedając się przed nim, rzekła na koniec: trwożę sobą do tąd, i mam skrupuł wielki przeto, iż podobno byłam przyczyną śmierci człowieka jednego, który przeto iż niemógł mnie w małżeństwo dostać, z domu Ojca swojego nagle zniknął, i dotąd być znalezionym niemógł. Rozrzewniła ta powieść duchownego Ojca, i współ z płaczem dał jej zbawienne napo- mnienie,
do Miasta, w ktorym był. Klasztor Zakonnic, chcąc się zaś do aktu obłoczyn przysposobić, prosiła Starszey o iakiego pobożnego Kapłana, ktoremuby skrytości serca swoiego powierzyć mogła. Był na ów czas w tymże mieście pobożnością życia znakomity Zakonnik, ten zawołany gdy przyszedł, spowiedaiąc się przed nim, rzekła na koniec: trwożę sobą do tąd, y mam skrupuł wielki przeto, iż podobno byłam przyczyną śmierci człowieka iednego, ktory przeto iż niemogł mnie w małżeństwo dostać, z domu Oyca swoiego nagle zniknął, y dotąd bydź znalezionym niemogł. Rozrzewniła ta powieść duchownego Oyca, y wspoł z płaczem dał iey zbawienne napo- mnienie,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 159
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Oddajem wspieniwszy winem/ Garcowe Puhary. A Gospodarz gdy pozwoli/ Dla lepszej ochoty. Słodkomrucznej na Wioli/ Niechaj słyszę noty. Liber Pater. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń V. MELANCHOLIA
JAko Styrnik niebywały Gdy mu przychodzi nagle/ W Oceańskie w dać się wały Choć rozpostarszy Żagle. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Śmierć biorąc za nagrodę. Jako Żołnierz gdy w potrzebie W Której przedtym nie bywał. Zapomina prędko siebie I myśli będzie zbywał. Rozumiejąc iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo
Oddáiem wspieniwszy winęm/ Gárcowe Puháry. A Gospodarz gdy pozwoli/ Dla lepszey ochoty. Słodkomruczney ná Wioli/ Niechay słyszę noty. Liber Pater. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN V. MELANCHOLIA
IAko Styrnik niebywały Gdy mu przychodźi nagle/ W Oceáńskie w dać się wáły Choć rozpostárszy Zágle. W Sercu swoim zbyt się trwoży Ze nie w Port ale w wodę/ Towary swe wnet wyłoży Smierć biorąc zá nagrodę. Iáko Zołnierz gdy w potrzebie W Ktorey przedtym nie bywał. Zápomina prędko śiebie Y myśli będźie zbywał. Rozumieiąc iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 155
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dla zmocnienia przez korpus infanterii, nazad rejterował się, puszczając we środek piechotę, aby wraz tem lepiej ich opanował przez ogień pieszy. Jakoż regimenta same cesarskie stawiły się mężnie i odważnie, a hiszpańskie piesze regimenta, którego wojska było tam ze 15,000, raz wydawszy ognia, tak się zmieszali i tak się trwożyć poczęli, że wszyscy broń rzuciwszy, uciekać poczęli, i gdyby nie nastąpił książę Eugeniusz, które wojsko turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak tej kawalerii przy resztę 9,000 cesarskiej piechoty, którzy najwięcej gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli,
dla zmocnienia przez korpus infanteryi, nazad rejterował się, puszczając we środek piechotę, aby wraz tém lepiéj ich opanował przez ogień pieszy. Jakoż regimenta same cesarskie stawiły się mężnie i odważnie, a hiszpańskie piesze regimenta, którego wojska było tam ze 15,000, raz wydawszy ognia, tak się zmieszali i tak się trwożyć poczęli, że wszyscy broń rzuciwszy, uciekać poczęli, i gdyby nie nastąpił książę Eugeniusz, które wojsko turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak téj kawaleryi przy resztę 9,000 cesarskiéj piechoty, którzy najwięcéj gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 379
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
do śmierci. A odchodząc od niego/ Testament w ręce mu włożyli/ którym jakoby tę Unią/ i wszytkie na niej uchwalone Artykuły przyjął/ potwierdził/ i ostatnią wolą swoją/ odchodząc z tego świata/ zapieczętował. Nie mniej też i Cesarz Palaeolog/ acz był udarowany wielkimi podarkami/ i zniewolony jeszcze więtszymi obietnicami/ trwożył się na myśli/ i niemógł wolnego i bezpiecznego sumnienia mieć. A z niepociesznych nowin/ które do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkach w Państwa Gręckie Turków/ poznał swój występek/ którym Boga obraził/ przedawszy za złoto sumnienie swoje. Tamże w Syllibriej wpadszy wrospacz/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1
do śmierći. A odchodząc od niego/ Testáment w ręce mu włożyli/ ktorym iákoby tę Vnią/ y wszytkie ná niey vchwalone Artykuły przyiął/ potwierdźił/ y ostátnią wolą swoią/ odchodząc z tego świátá/ zápiecżętował. Nie mniey też y Cesarz Pálaeolog/ ácz był vdárowány wielkimi podárkámi/ y zniewolony ieszcze więtszymi obietnicámi/ trwożył sie ná myśli/ y niemogł wolnego y bespiecżnego sumnienia mieć. A z niepoćiesznych nowin/ ktore do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkách w Páństwá Gręckie Turkow/ poznał swoy występek/ ktorym Bogá obráźił/ przedawszy zá złoto sumnienie swoie. Támże w Syllibriey wpadszy wrospácż/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
chleb kwaśny/ daje się jawno widzieć/ że w przyczynę Schismy Przaśnego chleba używanie brano było nie słusznie. Uważenie Piąte. Przywodzone bywa z Z. Grzegorza Wielk. Biskupa Rzymskiego/ którego my Dwojesłowem zowiemy/ strony używania w Sakramencie Eucharystii chleba kwaśnego od Wschodniej/ a Przaśnego od Zachodnej Cerkwie zdanie owe/ mówiącego/ Wielu trwożyć zwykło/ czemu w Cerkwi niektórzy chleb kwaśny/ a inszy przaśny w ofiarę przynoszą. Cerkiew Rzymska przynosi chleb Przaśny/ dla tego/ iż Pan Chrystus bez żadnego przymieszania przyjął na się ciało: a insze Cerkwie przynoszą chleb kwaśny: znacząc/ iż słowo Bożepokryte jest ciałem/ i jest prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Wszakże
chleb kwáśny/ dáie sie iáwno widźieć/ że w przyczynę Schismy Przáśnego chlebá vżywánie brano było nie słusznie. Vważenie Piąte. Przywodzone bywa z S. Grzegorzá Wielk. Biskupá Rzymskiego/ ktorego my Dwoiesłowem zowiemy/ strony vżywánia w Sákrámenćie Eucháristiey chlebá kwáśnego od Wschodniey/ á Przáśnego od Zachodney Cerkwie zdánie owe/ mowiącego/ Wielu trwożyć zwykło/ czemu w Cerkwi niektorzy chleb kwáśny/ á inszy przáśny w ofiárę przynoszą. Cerkiew Rzymska przynośi chleb Przáśny/ dla tego/ iż Pan Christus bez żadnego przymieszánia przyiął ná sie ćiáło: á insze Cerkwie przynoszą chleb kwáśny: znácząc/ iż słowo Bożepokryte iest ćiáłem/ y iest prawdźiwy Bog y prawdźiwy człowiek. Wszákże
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 153
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
okręty się rozbijają, w tę pogrążają. W cyrkumferencyj liczy na 600. mil Włoskich. Miasta ma pryncypalne Panorm Mesanę, Syrakuzę, Katanę, Drepan. Zaszczyca się teraz Królewską Koroną, należy do Neapolitańskiego państwa, dlaczego zowie się Król obojga Sycylii. Arcybiskupów liczy 3. Biskupów 8. Akademii 4. Tę insułę zawsze trwoży ogniem góra sławna Etna, która w roku 1669. wylała z siebie ognistą rzekę na pułmile naszej szeroką, a na 6. łokci głęboką.
Niedaleko Sycylii ku południowi leży Insuła Melita albo Malta, w cyrkumferencyj swojej w prawdzie niewielka, bo tylko na mil 60. Włoskich. Ale mocna zasłona i obrona państw Chrześcijańskich,
okręty się rozbiiáią, w tę pogrążaią. W cyrkumferencyi liczy ná 600. mil Włoskich. Miástá má pryncypalne Pánorm Messanę, Syrákuzę, Kátanę, Drepan. Zaszczyca się teraz Krolewską Koroną, należy do Neapolitańskiego państwa, dláczego zowie się Krol oboyga Sycilii. Arcybiskupow liczy 3. Biskupow 8. Akádemii 4. Tę insułę zawsze trwoży ogniem gorá słáwna Etna, ktora w roku 1669. wyláłá z siebie ognistą rzekę ná pułmile naszey szeroką, á ná 6. łokci głęboką.
Niedaleko Sycylii ku południowi leży Insuła Melita álbo Máltá, w cyrkumferencyi swoiey w prawdzie niewielká, bo tylko ná mil 60. Włoskich. Ale mocna zasłoná y obrona państw Chrześciańskich,
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: F3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
summie którą zań odliczył. jednym słowem/ prawda że wszyscy świecą na kształt gwiazdy/ ale wszyscy są sydera errantia Komety. Podlej ich konterferuje Ezajasz Prorok/ gdy go Pan posłał do dwu Potentatów Żydowskich/ żeby im prawdę mówił/ żeby je gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią światłość onych ludzi/ pozorny majestat/ pocznie sobą trwożyć: jakoż ja tu mam mówić Panie/ że to są synowie ciemności/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni są tak potężni? jakoż się mam otrzeć o te
summie ktorą zań odliczył. iednym słowem/ prawdá że wszyscy świécą ná kształt gwiazdy/ ále wszyscy są sydera errantia Komety. Podley ich konterferuie Ezaiasz Prorok/ gdy go Pan posłał do dwu Potentatow Zydowskich/ żeby im prawdę mowił/ żeby ie gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią świátłość onych ludźi/ pozorny máiestat/ pocznie sobą trwożyć: iákoż ia tu mam mowić Pánie/ że to są synowié ćiemnośći/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni są ták potężni? iákoż się mam otrzeć o te
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
miał znowu ku nam zbliżać; wyglądam ponowy, życząc sobie z nim jako najprędzej rozprawy. Pisałem do Kscia Pomorskiego upominając go, żeby ich albo sam znosił, albo nie miał za złe, kiedy ja ich w państwach jego szukać będę; niewiem co za respons od niego odniosę. Toruńczanie niemają się czem trwożyć, byle w samych cnota była, bo tego świeżego wojska mogą się nie obawiać; z Malborku też i z Elbląga niemają serca i potęgi tyle, na których Jego Mość Pan Halicki ma oko; ale to wiem dowodnie, że kilka niedziel temu jeden z przedniejszych mieszczan Toruńskich uWrangla w Malborku był, i kilka godzin
miał znowu ku nam zbliżać; wyglądam ponowy, życząc sobie z nim jako najprędzej rozprawy. Pisałem do Xcia Pomorskiego upominając go, żeby ich albo sam znosił, albo nie miał za złe, kiedy ja ich w państwach jego szukać będę; niewiem co za respons od niego odniosę. Toruńczanie niemają się czém trwożyć, byle w samych cnota była, bo tego świeżego wojska mogą się nie obawiać; z Malborku też i z Elbląga niemają serca i potęgi tyle, na których Jego Mość Pan Halicki ma oko; ale to wiem dowodnie, że kilka niedziel temu jeden z przedniejszych miesczan Toruńskich uWrangla w Malborku był, i kilka godzin
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 46
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rok ty Trudnisz doktory i pijesz dekokty; Powiedz, co salsa i jakiego smaku, Gdzie też święcono to drzewo gwajaku I po czym poznać przedni korzeń chiny, Czym sasafrasu pachną ostrużyny I skąd to miejsce prostej lakrycyjej Przy cynamonie i drzewach z Indyjej, Żebym tak twoją upewniony próbą, Mędrszy z przestrogi, już nie trwożył sobą I nie zabłądził w tym indyjskim gaju, Bo mi pić doktor kazał chinę w maju. RAKI
Cnota cię rządzi nie pragniesz pieniędzy; Złota dosyć masz nie boisz się nędzy; Czystości służysz nie swojej chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz
rok ty Trudnisz doktory i pijesz dekokty; Powiedz, co salsa i jakiego smaku, Gdzie też święcono to drzewo gwajaku I po czym poznać przedni korzeń chiny, Czym sasafrasu pachną ostrużyny I skąd to miejsce prostej lakrycyjej Przy cynamonie i drzewach z Indyjej, Żebym tak twoją upewniony próbą, Mędrszy z przestrogi, już nie trwożył sobą I nie zabłądził w tym indyjskim gaju, Bo mi pić doktor kazał chinę w maju. RAKI
Cnota cię rządzi nie pragniesz pieniędzy; Złota dosyć masz nie boisz się nędzy; Czystości służysz nie swojej chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 56
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
od wieka; Na tysiąc słów Twych jednego nie powie, Jak się o wiecznej śmierci milczkiem dowie. Cóż Ci ma człowiek odpowiedzieć śmiele, Kiedyś nieprawość znalazł i w aniele? Raczej na łaski Twoje, Panie, wspomni, Które tak dawno świat, jak stoi, pomni. Wszak nie na wieki gniew Twój będzie trwożył Ani się będziesz wieczną groźbą srożył; Wszak nie chcesz śmierci grzesznych, owszem, wrota Otwierasz chcącym szczerze do żywota. Jako daleko na dół ziemia spadła Od górnej sfery i jak się odsiadła Strona zachodnia od tej, kędy wschodzi Słońce — tak litość Twoja nas rozwodzi Z popełnionymi upornie złościami I tak granice sypie między nami
od wieka; Na tysiąc słów Twych jednego nie powie, Jak się o wiecznej śmierci milczkiem dowie. Cóż Ci ma człowiek odpowiedzieć śmiele, Kiedyś nieprawość znalazł i w aniele? Raczej na łaski Twoje, Panie, wspomni, Które tak dawno świat, jak stoi, pomni. Wszak nie na wieki gniew Twój będzie trwożył Ani się będziesz wieczną groźbą srożył; Wszak nie chcesz śmierci grzesznych, owszem, wrota Otwierasz chcącym szczerze do żywota. Jako daleko na dół ziemia spadła Od górnej sfery i jak się odsiadła Strona zachodnia od tej, kędy wschodzi Słońce — tak litość Twoja nas rozwodzi Z popełnionymi upornie złościami I tak granice sypie między nami
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 225
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971