starą. Jak Bałwan okopciały na pośród rynku/ Co białego pozbył tynku. Co tak długiej pracy twej/ masz korzyść słabą/ Jakoś była będziesz Babą. Nie to/ nie to/ Matrony/ glans twarzy daje/ Ze się błyszczy jako jaje. Nie to/ kiedy stajaniem Sabejskiej woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale która się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczciwość ją rumieni/ skromność maluje/ A wstyd cnocie Ochmistrzuje. W Kościele jest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeladzi/ a dziatkom Matką/ Tę mam grzeczną/ tę mam gładką. Lirycorum Polskich Pieśń XVIII
stárą. Iák Báłwąn okopciáły na pośrod rynku/ Co białego pozbył tynku. Co ták długiey pracy twey/ masz korzyść słábą/ Iákoś byłá będźiesz Bábą. Nie to/ nie to/ Mátrony/ glans twarzy dáie/ Ze się błyszczy iáko iáie. Nie to/ kiedy stáiánięm Sábeyskiey woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale ktora się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczćiwość ią rumieni/ skromność máluie/ A wstyd cnoćie Ochmistrzuie. W Kośćiele iest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeládzi/ á dźiatkom Mátką/ Tę mam grzeczną/ tę mam głádką. Lyricorum Polskich PIESN XVIII
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ozenienia gdy by mi Pan Bóg dał Chłopa jednego z Nią. Ale i tego nie masz i kłopoty wielkie ogarnęły mię dla jej dziecinnych Interesów Oczym będzie niżej zastałem tedy w Olszowie Urodzaje srogie wszelkich zbóz ale Cóż kiedy zbyteczna była taniość Arenda ekspirowała trudno było. zatrzymać gumna, kozec zanic to się to tylko trwoniło zboże.
W Tydzień powęselu Jedzie Pan komorowski Podstarości Nowomiejski po Deklaracyją Ostatnią do Mojej Paniej a prawie już na węsele i z przyjaciółmi. stanął w Wodzisławiu az mu Faktór jego mówi, MŚCi Panie jeżeli WSC kazesz mięsa kupić. na obiad Powiedział niekażę; Bo ja w Olszowie będę na obiad, Żyd rzecze.
ozęnienia gdy by mi Pan Bog dał Chłopa iednego z Nią. Ale y tego nie masz y kłopoty wielkie ogarnęły mię dla iey dziecinnych Interessow Oczym będzie nizey zastałem tedy w Olszowie Urodzaie srogie wszelkich zboz ale coz kiedy zbyteczna była taniość Aręnda expirowała trudno było. zatrzymać gumna, kozec zanic to się to tylko trwoniło zboze.
W Tydzięn powęselu Iedzie Pan komorowski Podstarosci Nowomieyski po Deklaracyią Ostatnią do Moiey Paniey a prawie iuz na węsele y z przyiaciołmi. stanął w Wodzisławiu az mu Faktor iego mowi, MSCi Panie iezeli WSC kazesz mięsa kupić. na obiad Powiedział niekażę; Bo ia w Olszowie będę na obiad, Zyd rzecze.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 225v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
; Po ogień tylko do nich, jak i do sąsiada. Muszą wszytkie respekty przyjaźni ustawać: Brać nigdy, ale prędko uprzykrzy się dawać. Szczęśliwa młodość — napisz to na dłoni sobie — Co starości gotuje miejsce i chorobie; Siłuż takich, nie tylko że nie myślą o niej, Ojcowską drugi pracą w młodym wieku trwoni Miasto przyrobku dzieciom. A cóż będzie potem? I dzieci głodem, i on mrze pod cudzym płotem; Niegodni zmiłowania, na świeckiej zabawce Miasto roboty młodość gubiąc, marnotrawcę. Co dzień żołnierz dla krwawej umiera wysługi, Robi lat kilkadziesiąt na galerze drugi, Sól w szybie kuje abo kamień w skale twardej Łomie, choć
; Po ogień tylko do nich, jak i do sąsiada. Muszą wszytkie respekty przyjaźni ustawać: Brać nigdy, ale prędko uprzykrzy się dawać. Szczęśliwa młodość — napisz to na dłoni sobie — Co starości gotuje miejsce i chorobie; Siłuż takich, nie tylko że nie myślą o niej, Ojcowską drugi pracą w młodym wieku trwoni Miasto przyrobku dzieciom. A cóż będzie potem? I dzieci głodem, i on mrze pod cudzym płotem; Niegodni zmiłowania, na świeckiej zabawce Miasto roboty młodość gubiąc, marnotrawcę. Co dzień żołnierz dla krwawej umiera wysługi, Robi lat kilkadziesiąt na galerze drugi, Sól w szybie kuje abo kamień w skale twardej Łomie, choć
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 71
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Rusnice, Prochy, wszystko to ma swe Regestra i policzenie. Stad, Bydeł rozmaitych w ten Testament niepiszę, są Inwentarze dostateczne każdej majętności, łacno się tam każdego dopytają. Rynsztunkami wojennymi niedzielić sję, chować to porządnie ażby któremu tego potrzeba była, i to zaś z potrzeby przyjachawszy chować, nietrwonić, wychędożycz żeby tego gdy tego potrzeba będzie dochowano i przyczyniono. Koło Stad mieć pilne opatrzenie i staranie, mogą dzieci i do yazdy i do wozu koni niekupować, i ymi przyjacielowi służycz, yedno się trzeba dojrzecz. Pan Opiekun żadnej majętności sam żeby nietrzymał, yedno ludziom dobrym, żeby arendował, przypatrzełem się
, Rusnice, Prochy, wszystko tho ma swe Regestra y policzenie. Stad, Bydeł rozmaitych w ten Testament niepiszę, są Inwentarze dostateczne każdey mayętnosci, łacno się tam każdego dopytaią. Rynsztunkami woyennymi niedzielić syę, chować tho porządnie ażby ktoremu tego potrzeba była, y tho zaś z potrzeby przyiachawszy chować, nietrwonić, wychędożycz żeby the^o^ gdy thego potrzeba bendzie dochowano y przyczyniono. Koło Stad mieć pilne opatrzenie y staranie, mogą dzieci y do yazdy y do wozu koni niekupować, y ymi przyiacielowi służycz, yedno się trzeba doyrzecz. Pan Opiekun żadney maiętności sam żeby nietrzymał, yedno ludziom dobrym, żeby arendował, przypatrzełem się
Skrót tekstu: KoniecATest
Strona: 217
Tytuł:
Testament
Autor:
Aleksander Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przy Wodzu stawać. Nic nie czując że Rosy nocne, mokre, chłodne, Dni gorące bez wody i bez chleba głodne. Czwartego dnia wieczorem stanął DAWID blisko Amalecytów, kędy mieli stanowisko, Gęsty lasek przy niskiej krzewinie zasłonił, Gdzie się z ludźmi bezpiecznie w gęstwinie uchronił. A jak zwykł zbójca, złodziej ludzką pracą trwonić, To, co go nie kosztuje, nie umie ochronić;
Zrze, pije, lusztykuje, póki go nieschwycą, Kontent Łotr, że przysmaki jadł przed szubienicą. W tej porze napadł DAWID na Amalecyty, Herszt ich śpi nabezpieczne, jako wół zabity. Jaki Pan, taki i kram, Pan jak bydlę żyje
przy Wodzu stáwać. Nic nie czuiąc że Rosy nocne, mokre, chłodne, Dni gorące bez wody y bez chleba głodne. Czwártego dnia wieczorem stánął DAWID blisko Amalecytow, kędy mieli stánowisko, Gęsty lasek przy niskiey krzewinie zásłonił, Gdzie się z ludźmi bespiecznie w gęstwinie uchronił. A iák zwykł zboyca, złodziey ludzką prácą trwonić, To, co go nie kosztuie, nie umie ochronić;
Zrze, pije, lusztykuie, poki go nieschwycą, Kontent Łotr, że przysmaki iadł przed szubienicą. W tey porze nápadł DAWID ná Amalecyty, Herszt ich śpi nábespieczne, iáko woł zábity. Jáki Pan, táki y krám, Pan iák bydlę żyie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 71
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Trzaśnie w gębę Kozaka, posmuknąwszy dłoni. A ów, niesłusznie cierpiąc za zgrzeszenie czyje: „Tfu, jebu jej mać — rzecze — i perdit, i bije.” 46. NOWY MESJASZ ŻYDOWSKI
Niedawno, jeszcze dobrze trzyma pamięć nasza, Ubrdali sobie byli Żydzi mesyjasza. Więc gdy się tam co żywo biorąc, trwoni towar, Że też i ten, co u mnie arendował browar, Spuściwszy się na on kraj, w którym pełno miodu Albo wina, zawczasu nie narobił słodu. Przyszedł kwartał, gdzie trzeba dać mu było ratę, Aż mię Żydek wyciągnąć chce na defalkatę. Czemuś piwa nie warzył, gorzałki nie palił, Pytam
Trzaśnie w gębę Kozaka, posmuknąwszy dłoni. A ów, niesłusznie cierpiąc za zgrzeszenie czyje: „Tfu, jebu jej mać — rzecze — i perdit, i bije.” 46. NOWY MESJASZ ŻYDOWSKI
Niedawno, jeszcze dobrze trzyma pamięć nasza, Ubrdali sobie byli Żydzi mesyjasza. Więc gdy się tam co żywo biorąc, trwoni towar, Że też i ten, co u mnie arendował browar, Spuściwszy się na on kraj, w którym pełno miodu Albo wina, zawczasu nie narobił słodu. Przyszedł kwartał, gdzie trzeba dać mu było ratę, Aż mię Żydek wyciągnąć chce na defalkatę. Czemuś piwa nie warzył, gorzałki nie palił, Pytam
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 253
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987