Dał mu się wilk uprosić, położył się na bok, Baran, wlazszy na górę, bieżał z góry co wskok, Uderzył wilka w zęby swoimi rogami, Aż się mu zaświecieło tam miedzy oczami. Jakoby trochę omdlał. Baran do wsi pędzi, Wilk się porwie, przecie go głód po brzuchu smędzi. Stanąwszy, trząśnie sobą: był w rżyci, czy nie był? Także prędko ten baran przez mój żywot przebył? A jam się tak spodziewał, będzie dłużej w brzuchu Leżał, kiedy z kościami wbieży i w kożuchu. Widzę, żem się oszukał nad moje mniemanie; Niechaj potym jem jak wilk, gdy się co dostanie
Dał mu się wilk uprosić, położył się na bok, Baran, wlazszy na górę, bieżał z góry co wskok, Uderzył wilka w zęby swoimi rogami, Aż się mu zaświecieło tam miedzy oczami. Jakoby trochę omdlał. Baran do wsi pędzi, Wilk się porwie, przecie go głód po brzuchu smędzi. Stanąwszy, trząśnie sobą: był w rżyci, czy nie był? Także prędko ten baran przez mój żywot przebył? A jam się tak spodziewał, będzie dłużej w brzuchu Leżał, kiedy z kościami wbieży i w kożuchu. Widzę, żem się oszukał nad moje mniemanie; Niechaj potym jem jak wilk, gdy się co dostanie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 26
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
j. k. mci i im. p. administratorowi. Ten przemysł stygarowi należy, gdyż podczas nie tylko się trafia szkoda na solach szybikowych, ale często i na zielonych dla przypadków ut supra stygar szwankować musi, ale nadto dla przygód różnych bez przyczyny kopackiej szkoda się przytrafia, jako przy bliskim przebiciu nad pustą ścianą trząśnie albo kamień chwyci, albo się jarczasty strych trafi, albo słój źle idzie, albo przy błocie, choć na odchodzie, albo na przepruszystej ścianie, jako to na Krupińskim - z tych przyczyn kłapeć i ława dobrze nie weźmie albo się przepada. Toż się i na bankowaniu przytrafia, z których przyczyn stygar znacznie szwankował
j. k. mci i im. p. administratorowi. Ten przemysł stygarowi należy, gdyż podczas nie tylko się trafia szkoda na solach szybikowych, ale często i na zielonych dla przypadków ut supra stygar szwankować musi, ale nadto dla przygód różnych bez przyczyny kopackiej szkoda się przytrafia, jako przy bliskim przebiciu nad pustą ścianą trząśnie albo kamień chwyci, albo się jarczasty strych trafi, albo słój źle idzie, albo przy błocie, choć na odchodzie, albo na przepruszystej ścianie, jako to na Krupińskim - z tych przyczyn kłapeć i ława dobrze nie weźmie albo się przepada. Toż się i na bankowaniu przytrafia, z których przyczyn stygar znacznie szwankował
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 16
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
kiedy chce wypić, zamieszawszy całkiem, Człek żartowny, upluskał czarną brodę białkiem; Aż siedząc przeciw niemu: „Chłopcze, podaj w skoki Ptaszynkę moję, zmierzę we krzu do tej sroki.” Postrzegł się przy gotowej i ów odpowiedzi: „Darmo to, Panie Bracie, pewnie nie dosiedzi.” A oraz brodą trząśnie i „sio!” rzecze sroce, A ta przez stół w półczoła owemu jak z proce. „Dajże teraz rucznicę, bo na polu siadła Z gęstwiny; choćby miała sto skrzydeł, przepadła.” Wszyscy w śmiech, potem w wino, że na onę srokę Już ich dzisia nie puszczę, do jutra
kiedy chce wypić, zamieszawszy całkiem, Człek żartowny, upluskał czarną brodę białkiem; Aż siedząc przeciw niemu: „Chłopcze, podaj w skoki Ptaszynkę moję, zmierzę we krzu do tej sroki.” Postrzegł się przy gotowej i ów odpowiedzi: „Darmo to, Panie Bracie, pewnie nie dosiedzi.” A oraz brodą trząśnie i „sio!” rzecze sroce, A ta przez stół w półczoła owemu jak z proce. „Dajże teraz rucznicę, bo na polu siadła Z gęstwiny; choćby miała sto skrzydeł, przepadła.” Wszyscy w śmiech, potem w wino, że na onę srokę Już ich dzisia nie puszczę, do jutra
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 536
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ a także i uszy oliwą/ i masłem: i mając taistrę u szyje abo u ramienia/ puszcza się po onym powrozie na dno (morze tam nie jest głębsze/ tylko na 18. sążniów:) Tam już będąc/ jak narychlej może/ zbiera rękami po dnie/ i napełnia onę taistrę ostregami: potym trząśnie powrozem. Na który znak towarzysze jego/ z tejże barki ciągną zaraz powróz/ a z nimi onego rybitwa. Spuszczają potym porządnie i drugich/ aż tak napełnią barkę. W wieczor każda gromada idzie do budy swej/ tam składają na kupę swoje one ostregi: i nie ruchają ich/ aż się skończy łów ich
/ á tákże y vszy oliwą/ y másłem: y máiąc táistrę v szyie ábo v rámieniá/ puscza się po onym powroźie ná dno (morze tám nie iest głębsze/ tylko ná 18. sążniow:) Tám iuż będąc/ iák narychley może/ zbiera rękámi po dnie/ y nápełnia onę táistrę ostregámi: potym trząśnie powrozem. Ná ktory znák towárzysze iego/ z teyże barki ćiągną záraz powroz/ á z nimi onego rybitwá. Spusczáią potym porządnie y drugich/ áż ták nápełnią barkę. W wieczor káżda gromádá idźie do budy swey/ tám skłádáią ná kupę swoie one ostregi: y nie rucháią ich/ áż się skończy łow ich
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 182
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
hak widziany/ dawmo by i ręce/ i ten hak był przedarowany: przecie on wręku; to tylko że nie w pewnych. Idzie od ręku do ręku/ jak pożyczalnym sposobem: porwie ten hak febra/ porwie gorączka/ porwą suchoty/ Podagra/ porwie Chyragra/ Gonagra/ Ściarhita/ zawadzi o gałąz/ trząśnie/ aliż ci owi lecą jak niepyszni. Alić i Perillustres, i Illustrissimi i Reuerendissimi co nader wysoko siedzieli/ z jednym się ubogim kmiotkiem porownywają. Itak coś był na tym drzewie Eminentissimus będziesz huhumuset putredo: Wszytko to kompania i czeladka śmierci/ nad onym śmierć panuje/ onych wielkorządcą jest/ i tym
hak widźiány/ dáwmo by y ręce/ y ten hak był przedárowány: przećie on wręku; to tylko że nie w pewnych. Idźie od ręku do ręku/ iák pożyczalnym sposobem: porwie ten hak febra/ porwie gorączka/ porwą suchoty/ Podágra/ porwie Chyrágra/ Gonágrá/ Sciárhitá/ záwádzi o gałąz/ trząśńie/ áliż ći owi lecą iák niepyszni. Alić y Perillustres, y Illustrissimi y Reuerendissimi co náder wysoko śiedźieli/ z iednym śię vbogim kmiotkiem porownywáią. Iták cos był ná tym drzewie Eminentissimus będźiesz huhumuset putredo: Wszytko to kompánia y czeladká śmierći/ nad onym śmierć pánuie/ onych wielkorządcą iest/ y tỹ
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 263
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
/ stąd szłusznie rzekę: To drzewo nigdy uschnąć nie może. ORATOR Fks Con: R. P. Jacobi Olszewij Soc I: sub Tytulo Kazanie in funere X. Białozor. POLITYCZNY. Jako też młodź zaprawowano u Lakonów. ORATOR Ex concione eadem qua et supra R: P: Iâcobi Olszewij. Kiedy śmierć hakiem trząśnie już tam nie zart. POLITYCZNY Ten Pułkownik był jabłkiem, ORATOR Putean: de obsidio: Louaniensi.
Mało co i tam wytnąwszy siły swe nie zsłabiałe tam powrócił/ kędy Ojczyzna miła sił onego potrzebowała: gdzie w potrzebie tak stanął odważnie/ jako na walecznego Kawalera i Pułkownika przynależało. Obaczył męstwo mężnego Ojczyzny Syna Najaśniejszy Monarcha
/ ztąd szłusznie rzekę: To drzewo nigdy vschnąć nie może. ORATOR Fx Con: R. P. Iacobi Olszewij Soc I: sub Tytulo Kazánie in funere X. Białozor. POLITYCZNY. Iáko też młodź zapráwowáno v Lákonow. ORATOR Ex concione eadem qua et supra R: P: Iâcobi Olszewij. Kiedy śmierć hákiem trząśńie iuż tam nie zart. POLITYCZNY Ten Pułkownik był iabłkiem, ORATOR Putean: de obsidio: Louaniensi.
Máło co y tam wythnąwszy śiły swe nie zsłábiáłe tam powroćił/ kędy Oyczyzná miła śił onego potrzebowáłá: gdźie w potrzebie tak stánął odważnie/ iáko ná wálecznego Kawalera y Pułkownika przynależáło. Obaczył męstwo mężnego Oyczyzny Syná Náiaśnieyszy Monarchá
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 265
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
już w trunie a nie na łóżku wyciągali. Starzy chcą być Gorgiaszami gorgi wyprawując. Co za respons starzy dają o swej starości. ORATOR Starzy chcą Żyć długo, żeby też i w niebie starzy Ojcowie prędzej poznali. Kleantes starości nie pragnął. Laer: lib. 7. cap: 2. Starych skoro kto trząśnie zaraz z nich jaki Isokrates wypadnie.
Wypadnę i wylecę z tego zgniłego domu, z tej zgrzybiałej starości. Nie mało podobo i takowych jest starców/ którzy już podstarzawszy sobie/ chcą też w grobie odmłodzieć/ i tak pospolicie sami śmierć do siebie zapraszają. Jużci ja rozumiem i wierzyć mogę że śmierci aby ich nawiedziła/
iuż w trunie á nie ná łożku wyćiągáli. Stárzy chcą być Gorgiaszámi gorgi wypráwuiąc. Co zá respons stárzy dáią o swey stárośći. ORATOR Stárzy chcą zyć długo, żeby też y w niebie stárzy Oycowie prędzey poználi. Kleántes stárośći nie prágnął. Laer: lib. 7. cap: 2. Stárych skoro kto trząśnie záraz z nich iaki Isokrátes wypádnie.
Wypádnę y wylecę z tego zgniłego domu, z tey zgrzybiałey stárośći. Nie máło podobo y tákowych iest starcow/ ktorzy iuż podstárzawszy sobie/ chcą też w grobie odmłodźieć/ y ták pospolićie sámi śmierć do śiebie zápraszáią. Iużći ia rozumiem y wierzyć mogę że śmierći áby ich náwiedźiłá/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 298
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644